poniedziałek, 1 października 2012

Wzięło mnie!

Ordonka
Wzięło, złapało i nie puszcza. A co? A lata dwudzieste, lata trzydzieste:). Zaczęło się z dwa tygodnie temu od "Miłość ci wszystko wybaczy". Szczerze mówiąc dopiero teraz obejrzałam ten film od początku do końca. No i wpadłam po uszy. Widać trafiliśmy na siebie z filmem w idealnym momencie, bo odeszłam od telewizora rozrzewniona i z wielką ochotą na więcej. Oczywiście poskutkowało to tym, że utonęłam w latach dwudziestych i trzydziestych, zakopałam się w nich po uszy i szczerze mówiąc wracać mi się wcale stamtąd nie chce. W sumie nie powinno mnie to dziwić. Zawsze tak miałam, że jak mnie coś zainteresowało to przepadałam na amen. Studia (których przyznaje się bez bicia nie skończyłam) były dla mnie koszmarem. Nie dlatego że nie mogłam opanować materiału. Wręcz przeciwnie, opanowywałam go doskonale tyle że jak grupa omawiała powiedzmy Barok ja tkwiłam nadal w Średniowieczu, bo z jednego tematu wynikały następne, równie ciekawe, z tamtych następnych kolejne i nijak nie mogłam się wygrzebać i przejść dalej. Potem na egzaminie profesor patrzył na mnie i nie wiedział co ze mną uczynić, bo o rzeczonym Średniowieczu wiedziałam nadprogramowo dużo, ale z resztą było gorzej. Gdy zaintrygowany zapytał z czego to wynika, a ja  wyjaśniłam mu, że po prostu nie umiem tak po łebkach przelecieć tematu który mnie naprawdę interesuje ubawił się serdecznie i stwierdził, że wyjątkowo ma ochotę na dyskusję o wiekach średnich:) Więc możecie się tylko domyślać co teraz się dzieje u mnie w domu. Tym którzy domyślni nie są podpowiem: otóż kompletuję książki, mówiące o artystycznym światku lat międzywojennych, zachłannie czytam i w związku z tym jestem nieco nostalgiczna. Ale po kolei. Zacznijmy od Miłości, od której się wszystko rozpoczęło. "Miłość ci wszystko wybaczy" to biografia Ordonki.
"Film nie zamierza burzyć legendy i dochodzić ukrytej prawdy. Pragnie on raczej uwierzyć legendzie, a nawet dodać do niej swoje własne domysły. Ludzie, którzy znali bohaterkę, powiedzą o nim, że jest nieprawdziwy. Ci, którzy jej nie znali, niech popatrzą nań jak na legendę gwiazdy". Tak zaczyna się ścieżka dźwiękowa filmu "Miłość ci wszystko wybaczy". (ten fragment znajdziecie tutaj ). 

Właśnie. A ja z miejsca zapragnęłam dowiedzieć się jak było naprawdę. I okazało się, że to wcale nie będzie takie proste, bo o Ordonce napisano bardzo niewiele. Znalazłam tylko jedną pozycję, autorstwa Tadeusza Wittlina "Pieśniarka Warszawy Hanka Ordonówna i jej świat". Zakupiłam natychmiast i nie mogąc się doczekać aż przyjdzie pognałam do biblioteki i tryumfalnie przytargałam książkę do domu. I zostałam oczarowana. Biografie czytuję pasjami, ale różnie z nimi bywa. czasami najeżone datami, nazwiskami, faktami są trudne do przełknięcia. Tymczasem ta o Hance czyta się jak piękna opowieść nie tylko zresztą o niej, ale o ludziach jej bliskich, o czasach, które odeszły bezpowrotnie, oddaje klimat, który zaginął wraz z magicznymi latami międzywojennymi. Hanka urodziła się w ubogim domu i nazywała się Maria Pietruszyńska. Gdy zaczęła występować i marzyć o sławie uświadomiono jej że z takim nazwiskiem to po prostu kariery nie da się zrobić i właśnie wtedy rodzi się Hanka Ordonówna. Brzmi lepiej i bardziej tajemniczo od zwykłej Pietruszyńskiej. Ale oczywiście przybranie pseudonimu nie jest równoznaczne ze zdobyciem uznania publiczności. Zanim Hanka stanie się jej ulubienicą czeka ją długa i wyboista droga, najeżona rozczarowaniami i trudnościami, z którymi nawiasem mówiąc Haneczka radzi sobie rewelacyjnie. Ma w sobie ogromne umiłowanie życia, naturalność tak rzadko spotykaną u ówczesnych gwiazd i niewyczerpane pokłady optymizmu. Ale nawet i tak wielka radość czasami przegrywa z czarnymi stronami życia, czego dowodem jest próba samobójcza Hanki, po miłosnym zawodzie. Na całe szczęście dziewczynę udaje się odratować, a pozostałością po nieszczęśliwej miłości jest blizna, którą Ordonka ukrywa pod zsuniętym na skroń kapeluszem, co skutkuje tym, że modne panie zaczynają nosić nakrycia głowy w ten sam sposób:) Wracając do kariery Hanki nie wiadomo jakby się potoczyła gdyby na jej drodze nie stanął Fryderyk Jarosy, polski konferansjer  węgierskiego pochodzenia, reżyser teatralny i dyrektor wielu teatrów kabaretowych międzywojennej Warszawy. To on pierwszy dostrzegł w Hance drzemiącą gwiazdę i dzięki niemu Ordonka dostała znaczące role, on nauczył ją jak występować, jak mówić, jak podobać się publiczności. On też stracił dla niej głowę, z wzajemnością zresztą. W filmie to Hanka odtrąca Jarosego. Gdy oglądałam" Miłość ci wszystko wybaczy", było mi go bardzo żal, nawet trochę zła byłam na Hankę, że tak Fryderyka potraktowała. Tymczasem prawda była taka, że to Jarosy zostawił Ordonkę dla Stefci Góreckiej jednej z Tacjanek (tańczących w kabarecie dziewcząt). I szczerze mówiąc gust męski pozostanie dla mnie tajemnicą, bo nie rozumiem jak Fryderyk mógł zamienić Ordonkę na Stefcię... Toć ona nawet Hance do pięt nie sięgała! Ale widać miała jakieś inne przymioty (skrycie podejrzewam, że po prostu była młodsza i w tym tkwi cała tajemnica:)). Tak czy inaczej Hanka została sama i choć nie obnosiła się ze swoim cierpieniem to cierpiała bardzo. W końcu jednak i do niej los się uśmiechnął i skrzyżował jej drogę z drogą Michałą Tyszkiewicza, który pokochał Ordonkę tak bardzo, że nawet przeciwstawił się rodzinie i ożenił się z Hanką. Biedna Ordonówna nie miała pojęcia, że to że zastałą majątek męża pusty, gdy do niego po raz pierwszy zawitała to nie przypadek, ale ostentacyjne danie do zrozumienia, że nowa hrabina nie jest tu mile widziana. Michał czy też jak nazywała go Hanka - Misio niewątpliwie kochał swoją żonę, ale jednocześnie bardzo często zostawiał ją samej sobie. Ordonka niby go rozumiała, ale samotność nie służy młodej kobiecie, tym bardziej nie służy kobiecie występującej na scenie. Czasem pokusa bycia z kimś, bycia adorowaną i tęsknota za czułością okazują się zbyt silne... 
Pieśniarka Warszawy. Hanka Ordonówna i jej świat. Autor: Tadeusz Wittlin.

O tym właśnie, o romansach, kulisach życia kabaretu, teatralnych psotach, pierwszych filmowych doświadczeniach Ordonówny opowiada Pieśniarka Warszawy. Wyglądają z jej kart też inni, znani i lubiani: Tuwim, Zula Pogorzelska, która słynęła ze swoich pięknych nóg (Swoją drogą powinni jej zdjęcia oraz fotografie innych pań z tamtych czasów obejrzeć współcześni kreatorzy mody. Padli by na zawał i natychmiast odesłali piękności z tamtych lat na diety odchudzające:)), Osterwa i wielu, wielu innych. Tej książki się nie czyta, ta książka sama się opowiada. Ja oczywiście poszłam dalej i zakupiłam "Dymek z papierosa" książkę, która też traktuje na podobne tematy i "Ostatnią Cyganerię" Wittlina. Książki te są o tyle niebezpieczne, że wzbudzają wielką, nieopanowaną tęsknotę za tamtymi czasami i żal, że to już przeminęło i nie wróci, wzbudzają świadomość, że wojna zabrała nam nie tylko wielu wspaniałych ludzi, ale uśmierciła też specyficzną atmosferę, którą przesiąknięte były lata dwudzieste, lata trzydzieste... 
Swoją drogą to też jeden z moich ulubionych filmów:)

A to w ramach zatęsknienia, piosenka Agnieszki Osieckiej:
ŚWIAT ORDONKI
Słowa: Agnieszka Osiecka
muzyka: Juliusz Loranc
wykonanie: Ewa Bem (1997)
Piosenka dostępna na płycie DVD Agnieszka Osiecka - Zielono mi

Nie najlepszy to był świat, 
pełen drobnych i wielkich wstydów, 
ta Warszawka z dawnych lat 
te fałszywe etole z mitów...

Ale było kilka pań 
cudownie sentymentalnych, 
ale było kilka pań 
prawdziwie niebanalnych! 

Dziś miłość ci nic nie wybaczy, 
za kłamstwo, alkohol czy grzech 
dziś przyjdzie ci słono zapłacić, 
i nikt nie zamieni ich w śmiech! 

Gdy wrócisz pijany, 
szczęśliwy czy zły,
czyjś głos ukochany 
nie powie: "To nic, to ty..." 

Bo miłość dziś nic nie wybaczy, 
lecz wściekła pobiegnie do drzwi, 
w dzisiejszych kochankach tak wiele jest z graczy 
a mało, tak mało - z Ordonki i mgły... 

Przeminęły czasy burz 
i dziewczyny są wyższe i dłuższe, 
świat Ordonki przykrył kurz 
i kobiety dziś mają duszę. 

Ale czemu nie ma pań 
nieznośnie sentymentalnych,
ale czemu nie ma pań 
prawdziwie niebanalnych! 

Dziś miłość ci nic nie wybaczy, 
za kłamstwo, alkohol czy grzech 
dziś przyjdzie ci słono zapłacić 
i nikt nie zamieni ich w śmiech! 

Gdy wrócisz pijany, 
szczęśliwy czy zły, 
czyjś głos ukochany 
nie powie: "To nic, to ty..." 

Bo miłość dziś nic ci nie wybaczy,
lecz wściekła pobiegnie do drzwi, 
w dzisiejszych kochankach tak wiele jest z graczy 
a mało, tak mało - z Ordonki i mgły... 

13 komentarzy:

  1. To ja mam podobnie:) Po przeczytaniu Larssona wpadłam w kryminały skandynawskie i tkwię w nich po dzisiaj. Kupuję i czytam wszystko co mi wpadnie w ręce. Chociaż dumna z siebie jestem, bo ostatnio udało mi się trochę ograniczyć. A XX-lecie międzywojenne uwielbiam i polecam książki Sławomira Kopra. Rewelacyjne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ooo toż to woda na mój młyn! Tego pana jeszcze nie wyłowiłam, dzięki Magduś, zaraz będę szalała na allegro, a mąż mi głowę ukręci za kolejne książkowe zakupy:) W razie czego pomścij mnie proszę:)

      Usuń
    2. Pomszczę na pewno. Ja zaznajomiona w kryminałach to wymyślę jakąś intrygę:P Podam Ci konkretne tytuły Kopra: "Życie prywatne elit artystycznych II RP", "Życie prywatne elit II RP", "Afery i skandale II RP", "Wpływowe kobiety II RP", "Polskie piekiełko. Obrazy z życia elit emigracyjnych 1939". Miłego czytania! Czytałam dwie z nich i jestem zachwycona, tylko w nadmiarze to się troszkę przejada:)

      Usuń
    3. Dzięki za namiary. Właśnie, ja też uzależniłam się od kryminałów skandynawskich. Coś w nich takiego jest, że człowiek nie może przestać czytać. Teraz czytam Lackberg i poluję na pozycje Mankella, których jeszcze nie czytałam. Rozumiem więc uzależnienie całkowicie.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  2. to się nazywa "ciąg czytelniczy" :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj, to widzę że naprawdę wpadłaś :) Co prawda dawno już oglądałam stare filmy ale pamiętam jak śpiewała :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stare filmy są niesamowite. A już te w których gra Fronczewski są bezkonkurencyjnie. Właściwie nie wiem czy się ze mną zgodzisz, ale ten aktor właściwie się nie zmienia, cały czas wygląda prawie tak samo.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  4. zaczytałam się i zasłuchałam;-)
    potrafisz Kochana zarażać tematem który Cię interesuje, już namierzyłam książkę w swojej bibliotece, też uwielbiam biografię i tą napewno przeczytam;-)
    cieszę się że "zdmuchnęłaś kurz" z świata Ordonki;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ się cieszę, że Ordonka trafi także do Ciebie:) Napisz kochana jak przeczytasz czy Ci się podobało, bardzo jestem ciekawa czy i na Tobie ta książka zrobi takie wrażenie jak na mnie. Gdyby tak ktoś mógł na moment mnie tam przenieść i dał popatrzeć na to wszystko zgodziłabym się bez zastanowienia. Tak jak było w filmie O północy w Paryżu... Oglądałaś? W każdym razie pomarzyć niezła rzecz:)
      Uściski i pozdrowienia Basieńko przesyłam z Otwocka:)

      Usuń
    2. przyniosłam dzisiaj książkę z biblioteki i zabieram się do czytania;-)
      wrażenia napewno opowiem, już się nie mogę doczekać co w niej znajdę;-)
      filmu niestety nie oglądałam...ale takie podróże w przeszłość i mi niejednokrotnie się marzą;-)
      również pozdrawiam ciepło z chłodnego Podkarpacie;-)

      Usuń
    3. I co Basiu, jak Ordonka się ma? Coś mi ostatnio zniknęłaś. Wszystko u Ciebie w porządku?

      Usuń
  5. jestem jestem;-)
    trochę pracy w pracy dużo ostatnio, ale już miesiąc wkracza w spokojny okres więc i więcej czasu na przyjemności będzie;-)
    Ordonka się czyta, miałaś racje że to nie jest standardowo napisana biografia, ale prawdziwa opowieść;-)
    więc ciągle żyje w świecie Ordonki i nie chce żeby za szybko się skończył wiec sobie udzielam po troszeczku;-D

    OdpowiedzUsuń