środa, 22 stycznia 2014

O kochliwym Krzysiu czyli Baczyński widziany nieco inaczej

Krzyś:)
Nie wiem jak wy ale ja do niedawna gdy słyszałam "Krzysztof Baczyński" z miejsca widziałam uduchowianą młodzieńczą twarz i poważne oczy. To wyobrażenie wręcz narzucało skojarzenia dojrzałości, dorosłości. Niby młody człowiek ale jednak osadzony w nienaturalnej powadze. Mówiący mądre rzeczy najlepiej jeszcze wierszem. Wierny swojej jedynej i wielkiej miłości - Basi. Proszę bardzo rączka w górę, kto miał podobne skojarzenia?
Dopiero niedawno obraz Krzysztofa nieco mi się odmienił. Dokonał tego Sławomir Koper w książce "Miłość w Powstaniu Warszawskim". Dzięki niemu nareszcie obraz Baczyńskiego nabrał właściwych proporcji. Bo moi drodzy poza tym, że był Baczyński zdolnym poetą, pełnym poświęcenia żołnierzem, ofiarą powstania to był również najzwyklejszym młodym chłopcem.
Zacznijmy od tego, że Krzysztof był dość przeciętnym uczniem. Na świadectwach przeważały oceny dostateczne (trójka zdarzyła się mu nawet z języka polskiego:)). ale był również bardzo uzdolniony plastycznie i planował rozwinięcie edukacji w tym kierunku.  I kto wie może by stał się Krzysztof znanym malarzem albo grafikiem ale wydarzyły się dwie rzeczy krzyżujące jego plany: śmierć ojca i wybuch wojny. O wojnie pisać nie będę, bo jego wojenne losy znane są chyba wszystkim. O ojcu wspomnę tylko tyle, że Krzysztof nie był z nim zbytnio zżyty. Ojciec był surowy, wymagający, czasami wręcz przejawiający cechy tyrana. Potrafił nawet bez żadnego uzasadnienia wychłostać chłopca po nogach pokrzywami. Nie dziwi więc, że Krzysztof mówił o ojcu - on. Być może ojciec był zawiedziony tym, że chłopiec był chorowity, miał alergię i astmę. Krzysztof  zżyty był natomiast z matką. Mam nawet wrażenie, że miłość jego mamy była trochę chorobliwa. W każdym razie chorowitość nie przeszkadzała naszemu Krzysiowi w podrywaniu dziewcząt. Uwaga teraz pryśnie mit o Krzysztofie zakochanym li i jedynie w Basieńce:)
Tak jak wspomniałam choroba nie przeszkadzała Baczyńskiemu w zakochiwaniu i rozkochiwaniu. Paradoksalnie to wręcz temu sprzyjała, bo dwie panny, którym zawrócił w głowie poznał w czasie wyjazdów mających na celu podreperowanie zdrowia. Pierwsza miała na imię Anna. Pochodziła z Jasła, uwielbiała poezję, sama pisała wiersze, co zapewne sprzyjało rozkwitowi uczuć. Jej ojciec był dyrektorem albo ordynatorem szpitala. Wspominam o tym celowo, bo to właśnie stanowczy papa stanął na drodze owej miłości. Krzysztof najzwyczajniej w świecie nie był odpowiednio dobrą partią dla jego córki. No może jeszcze istotny był wiek panienki, bo Krzyś zaręczył się (tak, tak dobrze widzicie krótki wakacyjny wypoczynek wystarczył żeby deklarować uczucie na całe życie:)) z piętnastoletnią podfruwajką:) Jeżeli podziwiacie jego uczciwe podejście do uczuć to się jeszcze chwilkę wstrzymajcie, bo zadeklarowanie ożenku Annie nie przeszkodziło mu zaproponować tego samego innej pannie, którą poznał nieco później. Była nią Zuzanna, pochodziła z Lwowa i również miała 15 lat. I tak nasz poeta był przez moment zaręczony z dwoma pannami naraz:). Widać we wczesnej młodości stanowczo monogamia nie bardzo go pociągała:) Ale żeby sprawiedliwości stało się zadość trzeba dodać, że były to związki na odległość i można je raczej zaliczyć do nagłych porywów serca, a nie do poważnej miłości, którą to niewątpliwie obdarzył Basię:)
Wielka miłość Krzysztofa: Basia.


Wpis o Krzysztofie zrobiłam z myślą o dzisiejszej rocznicy jego urodzin. Ale stanowczo nie chciałam pisać o nim w kontekście Powstania i wojennej rzeczywistości. W końcu narodziny to początek, to wiele radosnych chwil, wierszy, które dopiero maja powstać, uśmiechów dziewcząt, które na zawsze zapiszą się w sercu, spacerów z ulubionym psem. I być może taki obraz Krzysztofa, mniej znany i uduchowiony też niektórym przypadnie do serca.

7 komentarzy:

  1. Bardzo się cieszę, że nie był wcale tak idealny, jak myślałam ;)
    I tak Go uwielbiam, nic tego nie zmieni, Jego wiersze są piękne.
    Dobrze Madziu, że nie napisałaś o wojennych losach, faktycznie narodziny powinny cieszyć, nie smucić...
    A książkę koniecznie muszę przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlaczegoż by te opowieści miałyby burzyć idealny wizerunek? Nic podobnego; dowodzi to jedynie jego wielkiej dyspozycji do miłości, która potwierdziła się w postaci pięknego, dojrzałego związku z Basią.

      Usuń
    2. miał trójkę z polskiego, więc nie był doskonały, miał ludzkie zwyczajne życie, a nie uduchowione i ponad wszystkim, jak kiedyś myślałam, zawsze jawił mi się jako postać trochę nierealna

      Usuń
    3. miłości nie miałam na myśli

      Usuń
  2. W Baczyńskim kochała się moja Babcia, znali się dobrze, ale jako że Babcia była bardzo tajemniczą osobą, niestety nie dane było dowiedzieć się co tam się wydarzyło ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Trafiłaś z wpisem 100 procentowo. Mój ulubiony poeta. Kiedyś dość dokładnie przeczytałam jego biografię: miłość i śmierć Krzysztofa Kamila, w której to historii Wiesław Budzyński się specjalizuje. Może kochliwy i był, ale jak pomyślę, który mąż takie erotyki do własnej żony pisze jak on w tamtym czasie, to tylko westchnienie pozostaje ;).

    OdpowiedzUsuń
  4. I dobrze, że nie napisałaś o nim w kontekście wojny, bo z tego co wiem, wojna była ostatnią rzeczą, z którą chciałby być kojarzony. Bardzo lubię jego wiersze.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń