wtorek, 10 czerwca 2014

Pierwsze zdania z powieści, po przeczytaniu których całość, przeczytać się już musi... Jednym słowem KONKURS!!!!

Za oknem słonecznie, lato pachnie truskawkami albo truskawki latem, sama nie wiem... Na blogu już niedługo stuknie mi 200 tysięcy... Właśnie przyszły do mnie egzemplarze autorskie Malowniczego. Jestem rozleniwiona, na stoliku czeka apetyczny stosik książek do przeczytania, na drugim równie apetyczny stosisko pozycji potrzebnych mi do pisania mojej książki. Poza tym wpadłam na trop pewnej tajemnicy, która zaważy na całej fabule... Jednym słowem dla mnie to wprost Wymarzony Czas:) I chcę się nim z Wami podzielić. Zainspirowana pomysłem pana Andrzeja Michała na najlepsze pierwsze zdanie z powieści ogłaszam konkurs:)  
Proszę o Wasze propozycje pierwszych zdań z powieści, po przeczytaniu których całość, przeczytać się już musi... I króciutkie uzasadnienie co Was w nich aż tak zainspirowało. Dwie osoby, które udzielą najbardziej inspirującej, przekonującej odpowiedzi wygrają jeszcze cieplutki "Wymarzony Czas". Odpowiedzi proszę zamieszczać w komentarzach. Konkurs trwa  równiutko tydzień do 17 czerwca:) A dla pana Andrzeja jako dla pomysłodawcy Wymarzony Czas już odkładam:) Czekam z niecierpliwością na Wasze odpowiedzi:)

A i tak z ostatniej chwili, jakbyście mogli podawać tytuły książek byłoby fajnie:)

22 komentarze:

  1. "Spoglądałam w oczy mężczyzny mojego życia, który przed chwilą Mi się oświadczył..,zaś ja ze łzami w oczach, odpowiedziałam Mu - NIE "

    (Zdanie to, za sprawą tkwiącej w nim sprzeczności, wzbudza ciekawość czytelnika co do motywów bohaterki, a tym samym powoduję ogromną chęć poznania całej historii

    Uleczkaa38@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  2. "Dostał się pod koła, pokatulkało go i kaput". (To zdanie właściwie mogłoby być ostatnim, bo przecież kaput czuje się raczej jako koniec niż jako początek, ale skoro początkiem się stało, to wzbudza chęć nieodpartą poznania, czy historia nim rozpoczęta będzie o tym, co do "kaput" doprowadziło, czy raczej o tym, czego lub kogo początkiem stało się "kaput" nieszczęśnika, którego "pokatulkało. )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie podałam tytułu :) Zdanie rozpoczyna "Siekierezadę" E. Stachury.

      Usuń
  3. Jako że mam książkę za sobą to nie biorę udziału, ale rada dla innych: warto powalczyć! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. To był niesamowity rok w moim życiu. Wiem, że większość z was uznałaby to za nic nie warte chwile spędzone w gronie przyjaciół, jednak dla mnie miały one wielkie znaczenie. Radość, smutek, cierpienie, euforia... ta chwila prawdziwej obawy o to, że za chwilę może cię już nie być. Zostanie tylko... wspomnienie... i ślad zostawiony na drzewie, wyryty dawno temu zwykłym nożem do krojenia cebuli...
    Chciałabym... właśnie... co bym chciała? Opowiedzieć wam to? Wyjaśnić? Myślę, że właściwym słowem będzie "podzielić się" tymi emocjami, które wtedy mną targały. Pokazać wam cząstkę mojego świata, który przez miniony rok bardzo się zmienił.
    Wszystko zaczęło się od zwykłego dnia na ulicy Kasztanowej, kiedy to wraz z przyjacielem siedzieliśmy na jednej z ławek w cieniu drzew...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O jaaaa :d haha nie zrozumiałam dokładnie polecenia :D haha :D i wyszło coś w rodzaju "wymyśl klika zdań po przeczytaniu których całość, przeczytać się już musi" :D
      no ale chociaż sobie w obłokach pobujałam hahaha :d sama z siebie się teraz śmieję :D

      Usuń
  5. Pierwsze zdanie z ksiażki, któe pamiętam do dziś i gdyby ktoś wyrwał mnie z nocy ze snu, byłabym w stanie mu je wyrecytować, choć może wielu z was wyda się ono błahe i proste, to zdanie: "Suknia była różowa." rozpoczynające książkę "Kwiat kalafiora"od której zaczęła się w dzieciństwie moja miłość do Jeżycjady, a za tym idąc miłość do książek. Do tej pory mam przed oczyma obraz rozwianej czupryny Gabrysi Borejko, nieproporcjonalnej, przeciętnej nastolatki (bo tak ją sobie zawsze wyobrażałam) niosącej do domu tę różową suknię. I śmiem zaryzykować stwierdzenie, że gdyby pani Małgorzata Musierowicz nie zaczęła tej książki zdaniem "Suknia była różowa" to ja nie byłabym teraz taką miłośniczką literatury jaką jestem. Bo od tego zdania moja miłość do niej się zaczęła. Temu zdaniu zawdzieczam to, kim teraz jestem. I ta sukienka już zawsze pozostanie dla mnie różowa.

    OdpowiedzUsuń
  6. "Marta z niedowierzaniem patrzyła na stojącego przed nią mężczyznę." ;-)
    Uzasadnieniem jest to, że jakby nie brzmiało pierwsze zdanie, to i każdą książkę mojej ulubionej autorki przeczytać muszę natychmiast :-) :-) :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Zapaliła znicz i usiadła na ławeczce.Wpatrywała się w tańczący płomyk i westchnęła.Czy to już koniec?Przecież to niemożliwe,że wszystko się skończyło! Jeden głupi wypadek,a przecież to nie tak miało być!
    Zamknęła oczy i ujrzała małą dziewczynkę w kretonowej sukience tańczącą na leśnej polanie.Obok biegał jasnowłosy chłopiec.Zrywał kwiatki i kolorowe płatki sypał jej pod nogi.
    Jak to było dawno.Ile lat minęło-dwadzieśca,trzydzieści ,a może jeszcze więcej?Z torebki wyjęła małą,pożółkłą fotografię.Mała dziewczynka i jasnowłosy chłopiec z fotografii byli tacy szczęśliwi.
    Wszystko się kiedyś kończy.Zostaję wspomnienia.Wystarczy ubrać je w piękne strofy.Wspomnienia szczęścia,które zaczęło się dawno temu,gdy oboje mieli po kilka lat.
    ozdrawiam Jola
    jolunia559@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
  8. "Swoje kroki znów skierowała do tego domu, czy będzie w stanie przestąpić próg, czy nareszcie jest silna, aby zwalczyć w sobie ten obezwładniający strach - podpowiadał jej głos w głowie."

    Każdą książkę, jakby tak się zaczynała musiałabym na pewno przeczytać, dowiedzieć się o jaki strach chodzi i dla czego, tak bardzo boi się tego domu :)

    OdpowiedzUsuń
  9. "Moje najdawniejsze wspomnienie: mam trzy lata i usiłuję zabić moją siostrę."

    Zdanie to, moim zdaniem niosące ze sobą tajemnicę, przeczytałam na samym początku powieści Jodi Picoult "Bez mojej zgody", którą skończyłam całkiem niedawno. Początek historii zaintrygował mnie do tego stopnia, że nie potrafiłam oprzeć się kolejnym jej wersom. Z czytelniczego letargu wyrwał mnie fakt, że nagle zabrakło mi kartek, które mogłabym przewrócić. Nie, książka nie była pozbawiona ostatnich stron. Najzwyczajniej w świecie się skończyła! Zostało kilka łez na policzku i, jak się potem okazało, ostatniej stronie. Pewien niedosyt, który spotyka mnie rzadko po przeczytaniu książki (właściwie czuję go tylko przy tych szczególnych dla mnie książkach) i dlatego właśnie tak go lubię oraz tęsknota za bohaterami, moimi przyjaciółmi ostatnich zaczytanych dni... :)

    maja842

    OdpowiedzUsuń
  10. "-Twoi rodzice marnują ci pierwszą połowę życia - oświadczyła matka Cat, kiedy ta miała jedenaście lat - a dzieci drugą."
    Te słowa przeczytałam kiedy sięgnęłam do literatury Tony'ego Parsonsa po raz pierwszy. Pochodzą one z powieści "Kroniki rodzinne". Zaintrygowało mnie to zdanie, ponieważ pada ono z ust kobiety a autorem powieści jest mężczyzna. Jak matka może powiedzieć takie właśnie słowa do własnej córki? Wiedziałam, że musze przeczytać te słowa, żeby choć trochę spróbować je zrozumieć. Było warto!

    OdpowiedzUsuń
  11. "W toku prowadzonego postępowania przygotowawczego ustalono następujący stan faktyczny..." - to jeszcze nie koniec zdania, a już w tym momencie wiadomo, iż czytelnik będzie wytrwale dążył do ustalenia, co autor rozumie pod pojęciem "stanu faktycznego".
    Odbiorca zadaje sobie mnóstwo pytań: Czy chodzi o jakąś sprawę kryminalną? Może ktoś zginął, a jeśli tak, to kto i dlaczego? Albo nikt nie zginął i sprawa dotyczy innego przestępstwa? Jakie postępowanie przeprowadzono? A może jednak to nie jest nic tak poważnego, tylko autor książki postanowił tym zdaniem troszkę pożartować z czytelnika? Co z tego wyniknie? Czytelnik pragnie zweryfikować swoje przypuszczenia z treścią dzieła.
    W momencie, gdy adresat czyta pierwsze zdanie – zaczyna wyobrażać sobie dokument, a może opasłe tomisko – w którym opisany został wspomniany "stan faktyczny". Może widzieć agentów sporządzających lub odczytujących akta sprawy. W ten sposób, widząc oczyma wyobraźni to jedno, pierwsze zdarzenie z książki, zostaje wciągnięty w jej wir wydarzeń. Bardziej angażuje się w treść i pochłania kolejne strony dzieła.
    Gdy odbiorca czyta to zdanie – nie ma znaczenia, czy na co dzień lubi: kryminały, thrillery, książki obyczajowe, czy romanse – tę konkretną książkę będzie czytał dalej.

    OdpowiedzUsuń
  12. "Mój pogrzeb odbył się w piękny, czerwcowy wieczór. To była niezwykła uroczystość, żałuję jedynie, że mnie tam nie było."
    Urzekły mnie te dwa zdania. Natychmiast poczułam potrzebę następnych.

    OdpowiedzUsuń
  13. "Wciąż pamiętam ów świt, gdy ojciec po raz pierwszy wziął mnie ze sobą w miejsce zwane Cmentarzem Zapomnianych Książek."
    Jedno zdanie, a burza emocji. Ręka od razu sięgnęła po tą książkę, a była nią "Cień wiatru" Carlos Ruiz Zafón. Pierwsza moja myśl byłą taka jak wygląda ten cmentarz, co dokładnie się w nim znajduje i tak strona po stronie zatraciłam się w tej książce cała :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Jako że nie miałam jeszcze przyjemności czytać książek Pani Magdalenki, to i podejmę się zadaniu i przystąpię do...konkursu;

    ..."Kornelka, dziewczynka, która przyniosła szczęście swojej autorce"...
    Zaintrygował mnie ten początek. Kto to taki Kornelka i dlaczego przyniosła szczęście autorce.
    ..."Była sobie mała dziewczynka, miała na imię Kornelka. Mieszkała w sercu pewnej dziewczynki baaardzo długo. Dziewczynka rosła, a historia małej Kornelki razem z nią. Kiedy mała panienka stała się dorosłą kobietą, wtedy, Kornelka, która mieszkała w jej serduszku powiedziała do niej:
    – Chyba już najwyższy czas, abyś opowiedziała moją historię"...
    "Kornelka. Babcia Jagoda i chłopaki" ( opowieści z szuflandii).
    :)
    Kobieta wzięła, więc do ręki długopis i kartkę i zwróciła się do dziewczynki.
    – Kornelko, prowadź. Opowiedz mi swoją historię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. eś, wkradł się chochlik ... i tytuł się pospieszył
      "Kornelka. Babcia Jagoda i chłopaki" ( opowieści z szuflandii /EMc/ ).
      :)

      Usuń
  15. Mam takie dwa :

    Zasługują na epopeję miasteczka prowincjonalne.......
    i
    Gdy Marta obudziła się, było jeszcze ciemno i dokuczliwie zimno.

    1/ Julita i huśtawki - Hanny Kowalewskiej
    2/ Gwiazdy patrzą na nas - A.J. Cronina

    Obydwa zdania zachęcają do czytania dalej.


    OdpowiedzUsuń
  16. Ha! a moje ulubione zdanie z powieści to jeszcze z czasów dzieciństwa kiedy to zaczynałam czytać i pod nos wpadła mi książka z takim oto pierwszym i kolejnym zdaniem ;d

    "Lato kończyło się smakiem jagód. We wczesną jesień wchodziło się wraz z pluciem pestkami słoneczników.Beztroska zamieniała się ukradkiem w czarne szkolne dni, a wieczorami ostrzej świeciły gwiazdy. Pani dozorczyni podlewała grządki pomarańczowych nasturcji.."

    nie dało się nie siąść i nie przeczytać:))

    OdpowiedzUsuń
  17. "Przed rokiem neurony w jej głowie, umiejscowione niedaleko uszu, zaczęły obumierać, lecz cały proces odbywał się zbyt cicho, by mogła go usłyszeć."
    Zdanie z książki "Motyl" Lisa Genova, która od pierwszego zdania mną wstrząsnęła i tak wciągnęła, że dopóki nie przeczytałam całej nie mogłam jej odłożyć na bok. Po prostu się nie dało i noc była zarwana. Pierwsze zdanie, a dalej tak dużo do myślenia.

    OdpowiedzUsuń
  18. ''-Zwariowałaś z tym przedszkolem?!!!'' - ''Jajko z niespodzianką''- Agnieszka Krakowiak- Kondracka
    Nie wiem czemu, ale te słowa mnie bardzo zachęciły do przeczytania tej książki. Od razu wiedziałam, że będzie to ciepła powieść o codziennym życiu i problemach, które się przez nie przeplatają. To właśnie takiej lektury potrzebowałam w letnie, rześkie poranki. Słowa przekonały mnie do dalszej treści ze względu na swoją prostotę. Zakomunikowały prosto z mostu o tematyce i o ''zwykłości'' powieści :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Zacznę nietypowo, gdyż od uzasadnienia. Zdanie, które zaraz podam, Użyłam zaczynając jedno z moich opowiadań, a pomysł zrodził się z niezwykłej głupoty, na dodatek nie kogoś, lecz mojej. Mianowicie wpadłam na przegenialny pomysł w pierwsze, ciepłe, majowe popołudnie. Otworzyłam na oścież okno i napawałam się zapachem świeżo skoszonej trawy. Wprost z coraz odważniej wkraczającej w letnie chwile rzeczywistości przebijały się odgłosy ptaków, czy śmiech bawiących się piłką dzieci. Po kilku godzinach okazało się jednak, że mój, jakże błyskotliwy pomysł, okazał się jedną wielką farsą, gdyż sufit był czarny - zapełniony mniejszymi i większymi muchami, które zleciały się chyba do mnie z kilku kilometrów okolicznych terenów. Walczyłam z nimi różnymi sposobami, które mojej rodzinie przysporzyły wiele śmiechu. Zdradzę tylko, że nie uciekałam się do zwykłej klapki, ale przeganiałam je gazetą, bądź, ku zaskoczeniu wszystkich, połykałam odkurzaczem (o dziwo skuteczny pomysł, bo jakieś dwadzieścia sztuk zostało w ten sposób połkniętych). W akcie desperacji, z kilkoma owadami, które uparcie okupowały mój pokój (a w szczególności upodobały sobie laptopa i moją, świeżo zaparzoną, kawę), mimo usilnych prób pozbycia się ich, spisałam takie oto zdanie:

    "Muchy, muchy, wszędzie były muchy - pomyślała Jarka otwierając lekko uchylone drzwi mieszkania ciotki."

    Na kanwie tego jakże drobnego incydentu cały czas rodzi się z kolejno dodawanymi słowami opowieść z.... trupem w tle. O dziwo nie braknie jej humoru i małych, ale jakże miłych dla duszy smaczków ;)

    OdpowiedzUsuń