czwartek, 12 czerwca 2014

Pragnienie miłości, Malownicze zaprasza:)

Zanim poznacie kolejne opowiadanie o Malowniczem, przeczytajcie proszę kilka słów od autorki, która nawiasem mówiąc, jest również autorką powieści "Mimo wszystko". Jeszcze nie miałam okazji jej czytać, ale z całą pewnością nadrobię:) Oto co Pani Agnieszka napisała w mailu:

"To Piotr i jego opowiadanie jakie Pani zamieściła stało się zapalnikiem, który sprawił, że pociągnęłam właśnie  wątek opowiadania pt."Malowany świat". Odczytując dosłownie Pani słowa "napisz, ze mną książkę" pomyślałam, czemu by napisać opowiadania , które tak  jak to  bywa w książce będzie się łączyło z poprzednią historią? Piotr pozostawił "wolne" miejsce  w historii swojej bohaterki, a ja je wykorzystałam :) wprowadzając kolejna bohaterkę, pewną myśl i przekaz. Tak więc podobieństwo , nazwy pensjonatu , bohaterki to zamierzenie celowe. W konkursie nie było ograniczenia mówiącego , że taki chwyt jest zabroniony. Tak więc co nie jest zabronione jest dozwolone."

Zgadzam się, że to co nie jest zabronione jest dozwolone, co więcej uważam, że pomysł jest świetny. A Wam jak się podoba takie nawiązanie do poprzednich opowieści? Może ktoś jeszcze się skusi i pociągnie wątek, który już gdzieś wystąpił?:)
Serdeczności przesyłam i zapraszam do lektury.

Agnieszka Monika Polak

Pragnienie miłości

Mam już dość! Wszystko mnie wkurza. Jestem nieznośna dla otoczenia. Już nie mogę tak dłużej. Takie myśli kłębiły się w głowie Eli od samego rana. Muszę coś z tym zrobić, bo nie wytrzymam tego dłużej. Włączyła radio i zaparzyła sobie kawę.
-, Jeśli masz dzisiaj zły dzień, spróbuj poprawić sobie humor wysyłając smsa…
Znowu te głupie konkursy. Naciągają tych ludzi z każdej strony pomyślała siadając w miękkim fotelu. Wszystko, dokładnie wszystko, nawet głos prezentera w radio doprowadzało ją do szału.
Sam sobie wysyłaj te głupie smsy. Pomyślała i wyłączyła radio. Wypiła kilka łyków kawy, zamknęła oczy i posiedziała chwilę w ciszy. Do głowy napływały jej różne myśli. Przeżywała raz jeszcze różne sytuacje, które miały miejsce w ostatnich dniach. Nie to nie ma sensu, muszę o tym zapomnieć. Po co mi to. Komentowała sama swoje myśli. Wiedziała, że są niepotrzebne, ale nie mogła sobie z nimi poradzić. Nagle zupełnie niespodziewanie, pojawiło się bardzo wyraźnie słowo.
ZAGRAJ. Co to jest? Jak zagraj? W co zagraj? Rozmawiała w myślach sama ze sobą, gdy nagle ją olśniło. Wiem. Zagram, co mi szkodzi. Wyślę tego głupiego smsa.  Choroba, szkoda, że wyłączyłam radio. Nawet nie wiem, pod jaki numer.
Poszła do kuchni i przeprosiła radio, ono wygrało z ciszą teraz czas na mnie. Na moją wygraną Dokładnie tak pomyślała. Kiedy je włączała usłyszała numer, pod który powinna wysłać smsa? Przypadek? Czy szczęśliwy zbieg okoliczności?
A niech tam. Pomyślała wyciskając kolejne cyferki. Załatwione. Puściła.
-A teraz pilnujcie swoich telefonów, miejcie je pod ręką, bo już za 15 minut odbędzie się losowanie szczęśliwego numeru. Do wygrania dzisiaj 12 tysięcy. – Dopingował radosny jak skowronek prezenter.
Ech przydałoby się. Pomyślała. Gdybym wygrała… no właśnie. Zastanowiła się. Co ja bym zrobiła gdybym wygrała? Nie wiem. Zupełnie nie mam pojęcia. Wiem natomiast, co powinnam z całą pewnością zrobić teraz. Muszę szybko wziąć się za siebie, bo w przeciwnym wypadku spóźnię się na spotkanie.
Wzięła prysznic. Potem zrobiła szybki makijaż, zebrała kosmetyki rzucając je do kosmetyczki.
Stanęła przed lustrem w przedpokoju, by zrobić ostatni rzut oka czy wszystko w porządku, gdy zadzwonił telefon, który zmienił wiele w jej życiu.
- Halo- odezwała się.
- Witam Jarek Zaborski z Radia Vois.
- Słucham…? – Powiedziała zdziwiona.- Czy to możliwe? Nie wierzę.
- Wszystko jest możliwe proszę w to uwierzyć. Z kim mam przyjemność?
- Ela.
- Zatem Elu, zgarniasz dzisiaj pulę konkursową z dwóch dni. Co ty na to?
- Jarku chyba mi nie uwierzysz, to, co powiem zabrzmi bez ładu i składu, bo jestem w szoku. Powiem: nie wierzę, choć powinnam. Dzwonisz do mnie. A ja nie wierzę, chociaż, słyszę ciebie po drugiej stronie.
Ja najzwyczajniej na świecie nie spodziewałam się. Wysłałam pierwszego w jakiejkolwiek grze losowej smsa
-I zadziałało. To się nazywa prawo pierwszego razu. Jak się z tym czujesz? -  Zapytał.- Słyszę rzeczywiście wielkie zaskoczenia w głosie. Co zrobisz z tą wygraną?
-Nie zdążyłam pomyśleć o tym, ale tak na gorąco powiem, że zrobię to, o czym całe życie marzyłam, ale nie miałam dość siły i motywacji do tego, by to zrobić..
-Czyli, co? -  Wtrącił zniecierpliwiony. - Umieram z ciekawości.
-Wyjadę w najpiękniejszy zakątek Polski  i odpocznę od wszystkich i wszystkiego. Zostawię w domu komórkę. Po porostu zafunduję sobie urlop od codzienności.
-Brzmi intrygująco i bardzo oryginalnie. A dlaczego sama? Czy jesteś singielką?
-Wręcz przeciwnie, żoną i matką.
-To, dlaczego sama?
-Bo uważam, że urlop od obowiązków i zobowiązań też się należy. Po prostu po to, by nabrać dystansu do codzienności. Mieć czas na rozmowę ze sobą.
-Zatem życzę ci Elu wspaniałego odpoczynku.
-Masz teraz czas na pozdrowienia, czy chcesz kogoś pozdrowić?
-Tak. Pozdrawiam wszystkie zmęczone i zapracowane kobiety, które nie mają czasu dla siebie.
- Zapracowane i przemęczone kobiety czujcie się pozdrowione. Elu Gratuluję wygranej.
                                                               **************************
Słowo się rzekło, nie mogło być inaczej. Wszystko sprzyjało jej pomysłowi. Rodzina nie miła nic przeciwko temu. Mąż był na kontrakcie w Anglii do jego powrotu zostało jeszcze 3 miesiące. Akurat skończą się wakacje jak wróci. Córka przed tygodniem wyjechała na staż. Ela została
sama w pustym domu. Nie miała jeszcze zaplanowanego urlopu, teraz będzie musiała to zrobić, nie lubi rzucać słów na wiatr.
Koleżanka opowiadała jej ostatnio o pewnym pięknym miejscu, miasteczku położonym w Sudetach, w którym czas się zatrzymał, a powietrze pachnie minionymi wiekami. Może tam.
Tylko jak ono się nazwało?- Nie pamiętam.
Muszę do niej zadzwonić. Wcisnęła jej numer.
Włączyła się automatyczna sekretarka.
Nie mogę czekać. Muszę mieć tą nazwę. Tam chce pojechać.
Napisała smsa. Jeśli jest mi to miejsce pisane. Odpisze.
Nie musiała długo czekać. Odpowiedź brzmiała Malownicze.
No jasne jak mogłam zapomnieć. Taka prosta nazwa.
Teraz ze znalezieniem noclegu nie ma żadnego kłopotu. Wszechwiedzący Internet służy pomocą zawsze i wszędzie.
Wybrała „Pensjonat pod kolorami” już sama nazwa brzmiała dla niej przyjaźnie, a kiedy zobaczyła
Zdjęcie zakochała się w nim od pierwszego wejrzenia. To jest to, tego szukałam.
Organizacja wyjazdu zabrała jej niecały tydzień.
W sobotę wieczorem była już na miejscu. Przyjęła ją młoda dziewczyna, bardzo sympatyczna, zaproponowała pokój na piętrze. Przyjęła go w ciemno, było tu tak uroczo, że wszystko musiało być po prostu piękne. Nie grymasiła. Oddychała i cieszyła się przyjazną atmosferą oraz ładnymi widokami.
Kiedy zeszła na kolację na sali panował przyjemny ciepły półmrok. Nie było nikogo.
Zajęła stolik przy oknie. Elegancko i gustownie przystrojone stoły wzbudzały apetyt. Przesunęła delikatnie błyszczący kieliszek wina , by przysunąć do siebie i powąchać bukiet świeżych piwonii.
Pachniały upojnie. Po chwili zauważyła, że do sali weszła młoda kobieta. Obserwowała ją. Widziała, że czuje się trochę zagubiona. W pierwszej chwili miała ochotę wstać i do niej podejść coś ją do niej zbliżało. Czuła do niej niczym nie uzasadnioną sympatię, a może i coś więcej …
Nie wiedziała, co to było. Odpuściła. Kolacją zjadła sama i wybrała się na spacer.
W parku odbywał się koncert kameralny, którego wysłuchała z wielką przyjemnością. Na koncercie znowu widziała tajemniczą nieznajomą. Podszedł do niej skrzypek, którego grą była zachwycona. Obserwowała ich z boku . Pasowali do siebie. Po zachowaniu widać było, że nie są ze sobą blisko.

 W niedzielę rano Ela wcześnie wstała. Nie przestawiła się jeszcze na tryb urlopowy. Postanowiła że tutaj będzie robić to co tylko wpadnie jej do głowy, szczególnie to, czego nie robiła nigdy z powodu braku wolnego czasu. Podeszła do okna, kiedy je otworzyła do pokoju wpadło orzeźwiające świeże powietrze pachnące zielenią.
Sądziła, że wszyscy dokoła jeszcze śpią, więc cicho wymknie się na spacer, zanim życie nabierze rumieńców. Myliła się. Tajemnicza nieznajoma, którą obserwowała wczoraj wieczorem chyba też wpadła na podobny pomysł. Wychodziła właśnie z pokoju naprzeciwko.
-Dzień dobry –powiedziała do niej przyjaźnie.
-Dzień dobry – odpowiedziała.
-Piękny poranek. Wcześnie pani wstała tak jak ja - powiedziała Ela. Nie mogłam spać, zresztą tu jest tak pięknie, że szkoda czasu na sen.
-Tak rzeczywiście, jest pięknie. Zna pani te okolice- zapytała Caren. Wybieram się na spacer, może zechciałaby mi pani..
-Z przyjemnością -odpowiedziała Ela nie czekając, aż ona dokończy.  A odpowiedź na pierwsze pytanie brzmi nie. Absolutnie nie znam tej okolicy. Wybrałam ją na odpoczynek, ponieważ bardzo mi się spodobała opowieść mojej koleżanki, o tym miejscu. Była tu niedawno.
-Ja zupełnie z innego powodu. – Podtrzymywała rozmowę Caren. Jestem Caren. Caren Wood.
-Elżbieta Janczyńska- bardzo mi miło. Mówmy sobie po imieniu, jeżeli nie masz nic przeciwko temu Care? - Zaproponowała.
-Oczywiście, że nie przeszkadza mi to, będzie mi bardzo przyjemnie.
-Czyli wyruszamy na wędrówkę. Masz obcobrzmiące nazwisko- powiedziała Ela otwierając drzwi pensjonatu.
- Tak, po mężu.
-Jesteś mężatką? Nie wdową. –Odpowiedziała.
-Przepraszam, nie chciałam, nie wiedziałam - Ela nie ukrywała zmieszania, z tego wszystkiego zaczęła pleść bez sensu, bo skąd niby mogła wiedzieć.
-Nic nie szkodzi. To już stara historia, zdążyłam ochłonąć. Teraz przeżywam kolejne rozstanie.
Miesiąc temu straciłam w wypadku oboje rodziców.
-Doprawdy nie wiem, co mam powiedzieć. Tak mi przykro.
-Nie mów nic to ja będę mówić, potrzebuję tego.
-Dobrze- zgodziła się Ela.
Szły drogą prowadzącą do pensjonatu. Po obu jej stronach rosły wielkie kasztanowce. Znajdowały się pod wielkim zielonym tunelem, na końcu, którego widać było jasną przestrzeń, nie wiedziały, dokąd prowadzi ta droga. Zresztą to nie było ważne.
-Mąż był sportowcem, pływakiem. Na zawodach złamał sobie kręgosłup i po 3 miesiącach od wypadku zmarł. Byliśmy tylko pół roku małżeństwem. Młodym małżeństwem. Poznałam go na studiach.
-Co studiowałaś? Rozumiem, że jesteś już po studiach.
-Rodzice wysłali mnie kiedyś do szkoły muzycznej i nie pozwolili z nią zerwać, skończyłam  Royal Academy of Music.
Byłam zdolną studentką, pilną i pracowitą. Świat stał i może stoi przede mną otworem
-Zapewne stoi, jesteś młoda i piękną kobietą.
-Dziękuję Elu. Ale zbyt dużo przeżyłam już rozczarowań i strat, nie mogę się w tym wszystkim odnaleźć. Czuję się taka samotna wśród ludzi.
-To poczucie pustki po stracie rodziców tak bardzo ciebie przygnębia i potęguje zły nastrój, to minie, zobaczysz.
- Tęsknię za miłością. Prawdziwą miłością. Moi rodzice na swój sposób bardzo mnie kochali, ale najbardziej kochali siebie nawzajem. Ja byłam dla nich tylko wypełnieniem obowiązków i kaprysem. Dziecko wypadało mieć, więc mieli, ale nie potrafili okazać mi miłości. Z jednej strony to rozumiem sami byli wychowywani w domu dziecka, ale skoro oni nie mieli miłości to mogli, chociaż dać ja mnie-
-Nie mieli odpowiednich wzorców Caren, po prostu.
-A ja tak bardzo, bardzo pragnęłam ich akceptacji, wszystko, co robiłam, robiłam po to, by usłyszeć od nich pochwałę, żeby byli ze mnie dumni.
- I co nie słyszałaś.
-Słyszałam – odpowiedziała smutno.
-Przyjechałam tutaj, bo oni przeżyli tu swoją młodość, spotkali się i bardzo, bardzo się kochali.
Mam nadzieję, że może ja…
-Przyjechałaś tu w poszukiwaniu miłości?
-Tak- chyba właśnie po to. Poprosiłam ich o znak o wsparcie i trafiłam na zdjęcie sprzed 25 lat. To wręcz niesamowite. Rzuciłam wszystko i przyjechałam tu po coś. Wierzę, że oni tam na górze, gdzieś w innym wymiarze teraz bardziej zrozumieją to, co ja czuję i pomogą mi się pozbierać.
Nie wiem Elu, dlaczego ci to wszystko mówię. Czuję, że mogę i powinnam. Człowiek potrzebuje czasem takiego katharsis.
- Rozumiem ciebie doskonale. Cieszę się, że się spotkałyśmy Myślę, że mamy podobne pragnienia i dlatego tak do siebie lgniemy.
Caren spojrzała na nią zdziwiona.
-Dlaczego tak sądzisz?
- Słyszę, co mówisz i wiem, co mi w duszy gra. Ja też cierpię z tego samego powodu. Tęsknię za miłością, za poczuciem bezpieczeństwa, za ciepłem i bliskością taką, która sprawi, że poczuję się prawdziwie kochaną i pożądaną kobietą.
- Elu ty wyglądasz świetnie, nie mów, że tego nie masz. Masz męża, chyba nie czujesz się nie kochana.
-Moja droga Caren, ty byłaś mężatką pół roku, a ja jestem nią ćwierć wieku. Na początku miłość była, a teraz zostało przyzwyczajenie. Czas, kiedy byłam księżniczką minął bardzo szybko, teraz dla męża jestem żoną, matką jego dziecka, dla których on ma zapewnić byt. A ja…cóż? Tęsknię po nocach za tym, który sprawi, że będę nie księżniczką, tylko królową. Przedstawiłam ci w skrócie historię większości kobiet po 40. Powiem więcej, słuchając twojej historii o rodzicach i tym jak bardzo pragnęłaś ich akceptacji przypomniałam sobie swoje dzieciństwo, ale szkoda o tym wspominać teraz. Opowiem ci i tym, kiedy innym razem. Jedno jest pewne, kto szuka ten znajdzie. To a propos miłości, żeby nie było tak ponuro.
Zobacz dochodzimy do miasteczka. Może przysiądziemy gdzieś na kawę- Zaproponowała Ela
-Chętnie.- To może tutaj zobacz jak miło wygląda ten ogródek.- Powiedziała Caren i zapytała -Siadamy?
-Tak, tutaj się zatrzymajmy. Wracając do naszej rozmowy. Dzisiaj z perspektywy czasu, wiem, ale zajęło mi to wiele lat, że to, co w życiu robimy, robimy tylko i wyłącznie dla siebie i to my jesteśmy dla siebie największą wartością, nikt nie musi nam tego powtarzać. Wszystkie przeciwności losu, na jakie natrafiamy są tak naprawdę dla nas zbawienne, dzięki nim możemy sami przekonać się o naszej sile i mądrości.
- Masz rację, ale do działania potrzeba motywacji. Ja nie potrafię, nie mam siły działać jak nie mam, dla kogo. Ja potrzebuję silnego męskiego ramienia, żeby się na nim oprzeć. Nie chcę żyć sama.
Ela uśmiechnęła się do niej i powiedziała: - Caren coś mi się wydaje, jeżeli się mylę to mi o tym powiedz, że chyba takie ramię widziałam wczoraj koło ciebie. Pięknie razem wyglądaliście. I widziałam jak na ciebie patrzył.
-Doprawdy tak myślisz? – Zapytała z nadzieją w głosie.
-Tak, to było widać.
-W takim razie odpowiem ci tak, prawdopodobnie masz rację Elu. Też to poczułam wczoraj, ale myślałam, że może to tylko pragnienie miłości, a nie coś więcej.
-Raczej coś więcej.- Powiedziała Ela
-Dziękuję potrzebowałam takiego potwierdzenia. Cieszę się, że Ciebie spotkałam, że tu przyjechałam. Jestem szczęśliwa. Znowu jestem szczęśliwa.
                                                             ********************
Kiedy po długim spacerze kobiety wróciły do pensjonatu?  Na jedną z nich pod drzwiami czekała niespodzianka. Bukiet kwiatów i bilecik.
Podpisany
M
M jak miłość?

2 komentarze:

  1. Właśnie wyjęłam ze skrzynki najnowsze Malownicze. Hurrrrrra:). I - jak kiedyś zapowiadałam - pora się pochwalić... Czyja opinia na skrzydełku okładki??? No, czyja :) ?

    Za chwilę zapadam w lekturę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No własnie mojej Elly!!!! Gratuluję i dziękuję! Piękny, wzruszający fragment! Dzięki!

      Usuń