czwartek, 18 września 2014

Dzisiaj zdjęciowo czyli przegląd kilku ostatnich dni, w których to na chwilę przeniosłam się w czasie:)

 Przede wszystkim był las, spacery, grzybobranie... Oczywiście te piękne muchomory nie zostały zebrane, ale  ich znalezienie spowodowało przeogromną radość w całej naszej rodzinie a w szczególności u Tyśka, który już zaczął ze smętną miną prorokować, że prawdziwe muchomory najpewniej wyginęły. Rzeczywiście jakoś tak nie mogliśmy trafić na standardowe okazy, czyli czerwone z białymi kropkami. Swoją drogą jakaś babina nam kiedyś w lesie opowiadała, że jakby zebrać takie muchomorki i dostatecznie długo gotować często zmieniając wodę to by człowiek się nie otruł ani troszeczkę. Cóż może to i prawda ale próbować nie będę. Bo wizja mnie troszeczkę nadtrutej jakoś mnie nie pociąga:) Las, który sobie w tym roku upodobaliśmy jest piękny. Bagna, dzikość, cisza... To wszystko ma w sobie taką pradawną magię, którą czuć w każdym drgnieniu powietrza. Momentami miałam wrażenie, że jeżeli umiałabym dostatecznie uważnie patrzeć, nad tymi wodami dostrzegłabym wszelkie widziadła i stwory, w które wierzyli nasi dalecy przodkowie. Kiedyś, wczesnym rankiem trafiliśmy na moment gdy nad bagnem unosiła się mgła. To dopiero było niesamowite! Na zdjęciach bardziej pogodna odsłona tego pięknego miejsca.






Krótki odpoczynek. Nasza zielona torba wypełnia się
powoli grzybkami:)

W poniedziałek natomiast odbyło się spotkanie z czytelnikami w Otwockiej bibliotece. Otwock to moje rodzinne miasto i za każdym razem coraz bardziej lubię spotkani, które się tutaj odbywają. Bo poza tym, że przychodzą nowi czytelnicy moich książek to z reguły pojawiają się też Ci, którzy byli na poprzednich i dzięki temu spotkania zaczynają mieć taki ciepły, rodzinny charakter. I tym razem było cudownie. Poza tym przed tym spotkaniem byłam u fryzjera. Wszystkim tym którym to zdanie wydaje się dziwne już wyjaśniam:) Byłam u fryzjera ale nie była to taka zwykła wizyta, bo przeniosła mnie  w czasie:) Ale od początku.
Spotkanie rozpoczęło się tą piosenką:

Jak się domyślacie wprowadziła odpowiedni nastrój do rozmowy o powieści o Leontynie. Powieści, która właśnie się pisze. No i żeby nie odstawać od tematu i ja zafundowałam sobie fryzurę w zupełnie starym stylu:) I jednocześnie spełniłam jedno ze swoich skrytych marzeń, na jeden wieczór wcieliłam się w dziewczynę z lat dwudziestych:) A przynajmniej tak się czułam. I wiem że na pewno to powtórzę:) Poniżej kilka fotek.






Na schodach, które widoczne są na zdjęciach kręcone były przed wojną sceny do filmu "Manewry miłosne". Grała w nim Tola Mankiewiczówna i Aleksander Żabczyński. Teraz W budynku mieści się liceum choć myślę, że jego mury gdy się ucho przyłoży i posłucha szepczą o tamtych dawnych czasach, gdy mieściło się tutaj kasyno, odbywały bale a damy w pięknych toaletach schodziły po tych schodach w towarzystwie panów prawiących im komplementy...

Manewry miłosne

Fragment filmu ze schodami w roli głównej:)

No i się rozmarzyłam... A Wam jak minęły ostatnie dni? Zbieracie grzyby, chodzicie na spacery? Albo może przenosicie się tak jak ja w czasie?:)

Zdjęcie pochodzą STĄD i STĄD


7 komentarzy:

  1. Ehh Julio zejdź z tego balkonu:) Uwielbiam Manewry miłosne, to jest mój ukochany film przedwojenny, nawet bardziej niż Pani minister tańczy:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wyprawa na grzyby mi się marzy, ale jakoś nie mogę się zorganizować. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochana, jeżeli chcecie zobaczyć takie duuże, piękne czerwone nakrapiane muchomorki, zapraszam do mnie :) fryzura twoja jest rak piękna,że nie poznałam Cię na zdjęciu, i gdyby nie fakt podpisania,że ty to właśnie Ty, pomyślałabym,że ta piękna kobieta na schodach i balkonie, to romantyczna zjawa z minionych czasów ;) super, też bym chciała się kiedyś tak wcielić, ale chwilowo moje włosy są za krótkie ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. W zeszły weekend byłam w moim ukochanym Beskidzie Sądeckim, naoglądałam się jesiennych mgieł, zachwycający dech w piersiach wschód słońca nad górami i cisza dookoła;-)
    I były też grzyby, a najwięcej muchomorów właśnie, a że nigdy ich na żywo nie widziałam cieszyłam się jak dziecko na widok każdego napotkanego;-)
    A Ciebie kochana w tej nowej fryzurze to nie poznałam, prześlicznie Ci w tym upięciu, ja częściej poproszę;-)
    Pozdrawiam ciepło nocą czwartkową;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. A ta babinka nie zapraszała was przy okazji do swojego domku z piernika i nie oferowała podwózki na miotle? :P

    OdpowiedzUsuń
  6. O kurcze.. gdzie Twoje piękne pukle, Magdaleno. :) Nowa fryzura śliczna, ale jak to mówią "Ładnemu we wszystkim ładnie". :)

    OdpowiedzUsuń
  7. właśnie wczoraj byłam na grzybach, którymi pachnie teraz w całym domu-suszenie trwa ;)
    pozdrawiam Madziu serdecznie :)))

    OdpowiedzUsuń