poniedziałek, 3 października 2016

Słów kilka o tym jak się pisze powieść

Oto przykład jak pisze się powieść :) Miało nie być żadnego pola, ani bryczki ani Pelasi. Konstancja wcale nie miała tego ranka wyjść na ganek i absolutnie nie planowałam, że wypatrzy pod lasem to co wypatrzyła. A jednak to wszystko się stało i to przy mojej całkowitej akceptacji :). Teraz pytanie czy domyślacie się kto siedzi w bryczce? Ja chyba wiem. Biorąc pod uwagę to o czym przed chwilą napisałam słowo "chyba" jest jak najbardziej uzasadnione. Tak samo jak pojęcie pisze się :)

A to początek całkiem nowej powieści. Napiszcie proszę jak się czyta, czy wciąga? Czy czegoś brakuje?

Dzień wstał pogodny. Słońce kwietniowe nie mogło wprawdzie równać się z tym pełnym letnim ale po długiej i mroźnej zimie nawet te blade promienie zdawały się być czystym gorącym złotem.   Pławiły się w jego blasku okoliczne pola, wyzłacał się las. Pierwsze nieco ospałe pszczoły wyfrunęły z uli.
Jestem jak ten owad – pomyślała Konstancja patrząc na nie do końca obudzoną pszczołę, która przysiadła na poręczy okalającej ganek. – Tak samo dałam się wywabić z domu jak on z ula. Chyba dziś wypiję swoją poranną herbatę właśnie tutaj. Tak tu cicho i… - Ledwo ta myśl przemknęła jej przez głowę drzwi za jej plecami otworzyły się z impetem.
Stanęła w nich drobna wręcz zasuszona kobiecina i załamując ręce zaniosła się głośnym lamentem:
- A dobrodziejka chyba Boga w sercu nie ma! Chce się na śmierć zaziębić i nas wszystkich bez opieki zostawić! Kto to widział żeby wychodzić bez żadnego okrycia!
- A niech Pelasia da spokój! Nie czuje Pelasia jak słońce przygrzewa?
- A czuję, czuję! I wiem, że nie ma nic bardziej zdradliwego od kwietniowego ciepła! Już niejeden po takim wietrzeniu kwiatki od spodu wącha! – wykrzyknęła i natychmiast zatrwożona przycisnęła rękę do ust. – A tfu, tfu na psa urok, co ja też gadam najlepszego! Jeszcze nie daj Boże coś wykraczę!  To ja może dla uspokojenia sumienia pelerynę pani dobrodziejce przyniosę, dobrze?
- Pelerynę nosiłam jak były przymrozki. Teraz niechybnie bym się w niej ugotowała.
- Ale ja nie mogę na to spokojnie patrzeć. Pani matce, nieboszczce, święć panie nad jej duszą przyrzekłam, że będę nad panią czuwać! A zamiast tego stoję i gadam głupoty. A moja babka zawsze mi powtarzała, że to co z ust wyfrunie staje się prawdą i może się spełnić. A mówiła mi to nieustannie, bo od najmłodszych lat byłam popędliwa i paplałam wszystko co mi ślina na język przyniosła. A ile przy tym szkód narobiłam! Oj miała ze mną babunia sto pociech, miała! Zapewniam panią dobrodziejkę…
- O tak, wierzę – przerwała jej Konstancja z trudem kryjąc uśmiech. – To może pójdźmy na ugodę i po prostu przynieś mi ten szal z cienkiej wełenki, zostawiłam go w bawialni przy fortepianie – dodała i już miała na powrót wystawić twarz do słońca gdy jej uwagę przykuł mały ruchomy punkt widoczny pod lasem.  
Zmrużyła oczy i bardziej domyśliła się niż zobaczyła, że tym czymś jest bryczka. Przez moment wpatrywała się intensywnie czekając czy przypadkiem pojazd nie odbije w bok. Bardzo rzadko, ale jednak zdarzało się, że ktoś przyjezdny, nie znający okolicy błądził i trafiał na tę okrężną, zapomnianą dawno drogę prowadzącą do pobliskiego miasteczka. Ale nie, bryczka trzymała się traktu prowadzącego prosto do dworu. Już po chwili las pozostał za nią a ona sunęła drogą pomiędzy polami przystrojonymi wschodzącym, zieleniejącym zbożem.
- Pelasiu chyba ktoś do nas jedzie – mruknęła do kobieciny, która właśnie na powrót pojawiła się na ganku ściskając w sękatych dłoniach cieniutki, granatowy szal.
- A ki czort? – Pelagia podążyła wzrokiem za spojrzeniem Konstancji.
- Właśnie też się zastanawiam… Nikt się nie zapowiadał.
- A może to znowu od Boguckich ciągną? To by była prawdziwa tragedia, bo od nich zawsze cała chmara przyjeżdża a ja zupełnie nie jestem przygotowana na taką gościnę! Jeszcze po ich ostatniej wizycie mam zrujnowaną spiżarnię! Wiatr i przeciąg zostawili!  

20 komentarzy:

  1. Jedyne czego brakuje to dalszej części.
    Pozdrawiam i czekam na to co będzie dalej.
    Krysia.

    OdpowiedzUsuń
  2. "A ki czort?" - już lubię Pelagię!

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie jestem jak statystyczny Polak ! Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy . Pozdrawiam i niech wena nie opuszcza P. Magdo ��

    OdpowiedzUsuń
  4. Mnie wciągnęło. Wszystko widziałam oczami wyobraźni.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mnie wciągnęło. Wszystko widziałam oczami wyobraźni.

    OdpowiedzUsuń
  6. Mnie wciągnęło. Wszystko widziałam oczami wyobraźni.

    OdpowiedzUsuń
  7. Wciąga od pierwszych zdań. I Pelasia mi się podoba, dobrze że się pojawiła ☺

    OdpowiedzUsuń
  8. Wciąga od pierwszych zdań. I Pelasia mi się podoba, dobrze że się pojawiła ☺

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  10. Pelasia cudna :)) a w bryczce moze podaza czarna owca rodziny, która okaże się wzorem cnót wszelakich a może ukochany Konstancji, a moze sasiad,ktorego żona zaniemogla a Pelasia pędzi tajemnicze mikstury, a moze kuzyn którego na początku Konstancja nie znosi a potem wręcz przeciwnie, a moze ciotko-kuzynka wszystkowiedzaca i wszystkich uszcxesliwiajaca bo taka misje na a ta misja się jej objawiła na snie np. W nic wigilijna z asypiajac na kazaniu na parterze, a moze to ukochany Pelasi który ma w nosie mezalianse a może ukochany, który odziedziczył spadek po swoim dobrym hrabim, a moze to jedzie dobrze urodzony bogaty mężczyzna dalszy który jedzie w odwiedziny zmuszony przez swa ciotke hrabina w celu Poznania Konstancji ale jest niezadowolony Z tego powodu i zamienia się ze swoim służącym i udsje służącego ale i tak zakocha się w konstancji, a moze to malarz urzeczony pięknymi okolicznościami przyrody. Ale poplynelam hihi

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetnie się czyta i widzę, że odzywki będą chyba charakterystyczne dla Pelasi :)

    OdpowiedzUsuń
  12. A jużci kochanieńka spodobało mi się niemożebnie. Ciekawość mnie męczy cóż to będzie się działo.

    OdpowiedzUsuń
  13. Brzmi świetnie. Pragnie się czytać dalej. :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Czyta się przyjemnie. a w bryczce może pleban? Jemu wypada bez zapowiedzi :-) Pozdrawiam. Margret

    OdpowiedzUsuń
  15. Zapowiada się bardzo ciekawa powieść;-) Piszę to jako "zawodowy" mól książkowy;-)

    OdpowiedzUsuń
  16. No masz ci los! Ki czort jedzie?!
    A waćpannę Magdalenę tak wyobraźnia poniosła, takie ziarno niepewności nam rzuciła...Nieładnie tak zaczynać i smaczka narobić. Wybaczymy, jak będzie z tego powieść. Bo jeśli początek tak intryguje, to co będzie potem. Magdalenka pisze dalej a my czekamy na efekty.
    Serdecznie się kłaniam, druga Magdalenka, po mężu Natonek

    OdpowiedzUsuń
  17. Już parę razy na Pani blogu zadano pytanie: co dalej z Majką? i Uroczyskiem. Proszę nie trzymać Czytelników w niepewności i uchylić rąbka tajemnicy , co dalej z bohaterami Uroczyska?Będzie kontynuacja? Odnoszę wrażenie (i mam nadzieję, że się mylę)że czytelnicy anonimowi są traktowani po macoszemu i na ich pytania nikt nie odpowiada. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  18. Dobry wieczór, co do Majki mam pewne plany, z którymi zapewne Czytelnicy zapoznają się w przyszłym roku :) W jesiennych okolicznościach :) Trudno mi było na to pytanie konkretnie odpowiedzieć, bo wydanie książki to nie tylko mój pomysł ale też konkretne ustalenia z Wydawcą a to trwa. Czasem nawet wiele miesięcy. Teraz już wiem, że ostatnia powieść o Majce, zamknięcie otwartych wątków jest już blisko. Mam wrażenie, że wszystkich traktuję jednakowo, może problem leży w tym, że ostatnio jest mnie mniej na blogu, ale postaram się to zmienić. Pozdrawiam serdecznie i życzę dobrej nocy.

    OdpowiedzUsuń
  19. To by była prawdziwa tragedia, bo od nich zawsze cała chmara przyjeżdża a ja zupełnie nie jestem przygotowana na taką gościnę! - cudnie się zapowiada, już mi się podoba :) pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń