wtorek, 19 czerwca 2012

Angeliny nie będzie!

Wczoraj wieczorem miałam skrobnąć coś o Angelinie, ale nie zdążyłam, bo okazało się, że mój małżonek miał inne plany i wyciągnął mnie na kolację na mieście. I bardzo się cieszę, że się nie opierałam, bo przy okazji zajrzałam do warszawskiego empiku przy Alejach Jerozolimskich i okazało się, że Okno z Widokiem stoi wśród bestselerów! Cieszę się bardzo, bardzo, bardzo! Poza tym drogą kupna nabyłam trzy książki:

Lekko i zabawnie opisane wspomnienia Diany Abu-Jaber z amerykańsko-jordańskiego dzieciństwa przeplatają się ze słodko-gorzkimi opowieściami o szukaniu własnego miejsca i rozdarciu między dwoma światami. Amerykański sen o sukcesie ma obiecujący smak lodów waniliowych w czekoladowej skorupce, ale też mdły posmak koktajli mlecznych. Natomiast Jordania to kraj tajemnicy, prostego życia, nowych zapachów, wyrazistszych smaków i niekończących się przyjęć. Tu wszystko jest inne, być może bardziej prawdziwe, ale okazuje się, że powrót nie jest prosty, nawet dla tęskniącego za bliskimi i rodzimą ziemią ojca Diany. Po każdym pobycie w ojczyźnie z rozgoryczeniem wraca do Ameryki i... "gotuje, żeby pamiętać, ale im więcej gotuje, tym bardziej zapomina". Smaki tej "kuchni wspomnień" autorka przybliża w licznych przepisach towarzyszących kolejnym opowieściom.
Język baklawy to zaproszenie, aby usiąść przy stole wraz z rodziną Diany, dzieląc z nimi ten niezwykły czas wspólnych posiłków.

 Il paese della longevit?. Miasteczko długowieczności. Campodimele. To właśnie tu, u podnóży gór Aurunci, w samym sercu Włoch średnia długość życia wynosi dziewięćdziesiąt pięć lat. Tracy Lawson trafiła na informacje o tym miejscu, szukając materiałów o naturalnych sposobach zachowania długowieczności. Postanowiła sama sprawdzić, cóż niezwykłego kryje się w tamtejszym trybie życia, klimacie i diecie, że miejscowi zachowują sprawność, witalność i radość do późnego wieku. W miasteczku długowieczności. Rok przy włoskim stole to dwanaście miesięcy z życia Camopdimele. Kalendarz prowadzący przez zmieniające się pory roku, które przynoszą bogactwo warzyw, owoców, ryb i grzybów. Barwni bohaterowie zapraszają autorkę do swoich domów i dzielą się z nią sekretami swej wspaniałej kuchni, która podąża za niezmiennym rytmem natury i tradycji. To fantastyczna książka kulinarna, a zarazem inspirująca opowieść o miejscu, w którym praca i prostota przynoszą długie i szczęśliwe życie.

Gabriela, autorka bestsellerów, ma dość łzawych czytadeł. Chce napisać wreszcie coś ambitnego. Niestety, wydawca nie podziela jej entuzjazmu. Na dodatek kobieta niezbyt dobrze czuje się w domu niedawno poślubionego męża. Wszystko ma tam stałe miejsce i tylko dla niej nie przewidziano go zbyt wiele.

Kiedy więc nadarza się okazja wyjazdu na wieś, Gabriela ochoczo z niej korzysta. Zajmując się zwierzętami i domem przyjaciółki, ma wiele czasu na myślenie. A także pisanie wymarzonej książki...

Na oczach czytelnika powstaje opowieść, dzięki której Gabriela zrozumie, czego tak naprawdę pragnie.


 No i kolacja była przednia, byliśmy w Kompanii Piwnej, gdzie oczywiście obowiązkowo wypiłam piwo i odśpiewałam sto lat Japonce siedzącej przy sąsiednim stoliku. Jej współbiesiadnicy poprosili pana, który dbał o oprawę muzyczną o zagranie tuż przy ich stoliku i w związku z tym stu lat Japonce życzyło z pół sali:) A, pan grał na harmonii i mój mąż stwierdził, że jak będę o tym pisała powinnam koniecznie użyć słowa zaiwaniał. Więc niniejszym czynię zadość jego prośbie i piszę: zaiwaniał na harmonii i wychodziło mu to przednio! I znów Angelina i jej kawalerowie muszą chwile poczekać, bo jak widać na załączonym obrazku napisałam o wszystkim tylko nie o książce:)

2 komentarze: