środa, 21 listopada 2012

Duch w retro stylu

Lata dwudzieste, lata trzydzieste...                                                 

Za ileś lat, przez Nowy Świat
Już inni ludzie wieczorami będą szli.
A jednak wiem na pewno, że melodyjką zwiewną
Powrócą nasze dni.

Lata dwudzieste, lata trzydzieste
Wrócą piosenką, sukni szelestem
Błękitnym cieniem nad talią kart
I śmiechem który kwitował żart

Lata dwudzieste, lata trzydzieste,
Kiedyś dla wzruszeń będą pretekstem
Zapachem dawno już zwiędłych bzów
Poezją skrytą wśród zwykłych słów

Wzrok pełen łez, w łazienkach bez
I blask neonów co na jezdni mokrej drży
Po latach zatęsknicie, za naszym pięknym życiem
Realnym tak jak my.



Właśnie: "Po latach zatęsknicie, za naszym pięknym życiem, realnym tak jak my." Co mają w sobie te magiczne lata, że tak nieodparcie przyciągają i kuszą? Co w nich jest takiego, że niejedna dziewczyna (a i pewnie chłopak, choć panowie to raczej z innych pobudek niż panie:) Te rewie kabarety i tancerki, ehh;)) bez namysłu wskoczyłaby w tamten czas? Czyżbyśmy w zabieganiu, otoczeni nowoczesnością i co tu kryć luksusem i wygodą odczuwali jednak tęsknotę za..? No właśnie za czym? Co Was w tamtych latach pociąga? Co byście zrobili (bo zakładam, że może panowie też dadzą pociągnąć się za język) gdybyście pewnego ranka obudzili się w dwudziestoleciu międzywojennym? Od czego zaczęlibyście dzień? I gdzie chcielibyście go skończyć? Kogo byście poprosili o autograf, z kim chcielibyście się napić wódki, albo wina? No to macie pracę domową do odrobienia:) Wywołuję do tablicy i nie chce słyszeć żadnej odmowy:) 
A teraz z innej mańki. Wiecie już, że lata międzywojenne towarzyszą mi od jakiegoś czasu. Zaopatrzyłam się w różnoraką lekturę z tamtego okresu i czytam. Ale tej książki nie planowałam. To ona sama mnie zaatakowała wypadając na mnie z półki i dając mi po głowie. Podniosłam, popatrzyłam na okładkę, uśmiechnęłam się i pomyślałam: moja ci ona! Bo przecież nie mogłam zignorować tego, że zostałam trafiona "Miłością w stylu retro":)  Przytargałam papierowego zamachowca do domu i zaczęłam czytać. I tu muszę wam wyznać zaskoczyłam sama siebie solidnie. Już na początku bowiem popłakałam się ze śmiechu. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie to, że sceny, które mnie tak ubawiły odbywały się w czasie pogrzebu! Już w czasie lektury "Klaudyny" Colette nawiedziło mnie straszne przypuszczenie, że jestem zepsutą kobietą i teraz wyszło na to, że nie dość żem zepsuta to jeszcze dodatkowo kompletnie zdegenerowana! Bo jak można śmiać się z pogrzebu staruszki, na którym zjawia się rodzina, ale tylko i wyłącznie z poczucia obowiązku? Jak może bawić taka ceremonia na którą nikt nawet nie przyniósł kwiatów, a bogaty krewny wykorzystuje śmierć starszej pani by polepszyć swój wizerunek w mediach? Właśnie może, szczególnie gdy okazuje się, że na pogrzeb przybywa nikt inny tylko duch chowanej, który absolutnie nie zamierza do pogrzebu dopuścić.  A duch to nie byle jaki, bo pochodzący z lat dwudziestych:) Sadie (ów duch) powraca jako młoda dziewczyna. Widzi ją tylko Lara, która poznajemy przed ceremonią pogrzebu. Wiadomo już  że w jej życiu się namieszało, porzucił ją facet, firma, która miała dać jej stabilizację i satysfakcję kuleje, wspólniczka zamiast pomagać i wspierać wyjechała i zostawiła Larę na pastwę losu. Nic dziwnego, że gdy dziewczyna widzi pokrzykującego na nią ducha jest przekonana, że właśnie przepełniła się czara i dopadło ją szaleństwo. I tak to wszystko się zaczyna. Sadie domaga się nie tylko przerwania ceremonii pogrzebowej, ale też odnalezienia tajemniczego naszyjnika. A jej metody działania wcale, a wcale nie będą standardowe. Co więcej Sadie nie zamierza tracić czasu, który pozostał jej na ziemi i chce się bawić i to nie byle jak, tylko tak jak to czyniono w czasie jej młodości! Chce uwodzić mężczyzn, pić drinki, tańczyć charlestona, ubierać modne stroje. I oczywiście robić to wszystko w towarzystwie Lary, bo tylko ona ją widzi. Książka pełna jest zabawnych sytuacji, jak się okazuje dziewczyny z lat dwudziestych też umiały nieźle się bawić i to wcale nie w tak sentymentalnym stylu jak nam się zdaje:) 
 Do czego może doprowadzić przedziwna mieszanka współczesności i lat dwudziestych ubiegłego wieku? Co może z czyimś życiem zrobić pomysłowy duch? I kim naprawdę była Sadie i czemu tak zależy jej na odzyskaniu naszyjnika? Pewnie się domyślacie do czego zmierzam:) Musicie przeczytać:) Lektura jest bardzo miłą rozrywką, dużo w niej szczegółów na temat lat dwudziestych, opisów sukien (Sadie codziennie jest ubrana w co innego), wizyt w sklepach, gdzie sprzedają rzeczy retro. No i przy okazji jest trochę miłości, tajemnica rodzinna do rozwiązania i sporo ciepłych uczuć, które zostają po skończeniu lektury. Takich uczuć i tęsknotek w stylu retro właśnie:)  
Książka napisana została przez Sophie Kinsella, a wydał ją Świat Ksiażki.
A jeżeli chodzi o Sadie to jak o niej myślę to przed oczami staje mi Audrey Hepburn i nijak nie mogę wyobrazić jej sobie inaczej. Dla mnie wyglądała własnie tak: 



34 komentarze:

  1. No patrz czytałam dwie książki Kinselli, ale o tej nie słyszałam. Chyba muszę zrobić listę blogów, których mam nie czytać, bo potem wydłuża mi się lista książek do zdobycia, co skutecznie uszczupla moje finanse (i tak dosyć chude ostatnio).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale tak z ręką na sercu to pomyśl co my byśmy bez tych list, wypchanych przechowalni i upragnionych tytułów robiły? Życie by straciło sporo smaku:) Nawet jak już wygramy w totka i dorobimy się domu składającego się z samych półek to i tak będziemy tworzyć te listy:) Jestem tego pewna.
      Pozdrawiam i jeszcze raz gratuluję:)

      Usuń
    2. To ja będę teraz wredna:) jak zwykle, Magdy chyba tak mają:) Proszę: http://ksiegarnia.pwn.pl/produkt/105248/o-ziemianskim-swietowaniu.html

      http://ksiegarnia.pwn.pl/produkt/105246/smaki-dwudziestolecia.html

      Usuń
    3. Hmmm, kusisiś kusicielko niebezpieczna:) Ale i tak cię kocham;)

      Usuń
    4. Kusisz miało być;) Choć kusiś też brzmi ciekawie:)

      Usuń
    5. Nie tylko Magdy tak mają. Doroty też. Przynajmniej jedna. ;D

      Usuń
    6. o to Dorotko będziesz nas wodzić na pokuszenie:) Już się nie mogę doczekać!

      Usuń
  2. ja mogłabym spokojnie żyć w tamtych czasach, nawet czapkę zimową mam w stylu lat 20-stych i 30-stych, a co do książki to muszę sobie zapisać, z chęcią ją przeczytam, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moda też była wtedy taka przyciągająco oko i te sukienki zwiewne i kobiecość i urok:) No właśnie mają w sobie to coś tamte czasy, mają:)
      Pozdrawiam i ja równie serdecznie.

      Usuń
  3. Sama okładka już zachęca, a skoro widzi Pani w roli Sadie moją ulubioną Audrejkę to tym bardziej jestem książki ciekawa.)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okładka rzeczywiście klimatyczna. I sama książka też ciekawa, dużo się w niej dzieje, nie ma czasu na nudę, no i te opowieści Sadie... O domu, o miłości, o zabawie. Po prostu fajne.

      Usuń
    2. Gdybym mogła przenieśc się w lata dwudzieste czy trzydzieste, to najpewniej chciałabym poznać Magdalenę Samozwaniec. Bardzo odpowiada mi ten typ humoru, którym się ta pisarka posługiwała oraz autoironia, której często tak brak współczesnym. Oczywiście "z pewną taką nieśmiałością" poprosiłabym o autograf moją ukochaną poetkę, sistrę Magdaleny - Lilkę Pawlikowską-Jasnorzewską. A jakbym się już z nimi dobrze zaznajomiła, to chętnie poszłabym z nimi na jakieś party, by się nauczyć tańczyć charlestona.
      Chętnie też wybrałabym się do fryzjera i zafundowała sobie fryzurę z prasowanych żelazkiem loczków. Do tego wyrazisty makijaż oczu i ust, sukienka poszerzająca się od bioder i nieodłączna fifka w zębach! Uch!
      A potem taka upiększona poszłabym do "Ziemiańskiej" napić się prawdziwej kawy arabskiej. I może spotkałabym tam Tuwima i Iwaszkiewicza? Może odważyłabym sie pokazać im swoje wiersze i czekałabym z bijącym sercem na ich opinię...?
      I chciałabym pozostać w tym świecie, łączącym w sobie pozostałości belle epoque i międzywojennej nowoczesności aż do...trzydziestego pierwszego sierpnia roku pamiętnego...

      Usuń
    3. Olgo to ja widzę, że w te lata dwudzieste to my możemy skoczyć razem:) Miałabym podobny rozkład dnia, to co umawiamy się i lecimy?
      Pozdrawiam cieplutko!

      Usuń
    4. Why not?!
      Może jeszcze razem wpadłybyśmy do Zakopanego, gdzie sam mistrz Witkacy namalowałby nam portret zatytułowany"Widziadła z przyszłości"? ( bo panu Witkacemu, jako osobie irracjonalnej i co nieco dziwacznej oraz pozostającej pod wpływem działania grzybków halucynogennych) mogłybyśmy zwierzyć sie po cichutku skąd przybywamy...
      Och, Madlen, Madlen....rozmarzyłam się do tego stopnia, że aby wzmocnić działanie owego rozmarzenia włączam właśnie płytę Ordonki - "Każdemu wolno kochać..."Jaka szkoda, że nie mam gramofonu. Stanowczo te bezduszne odtwarzacze CD nie potrafią oddać ducha epoki...:-)

      Usuń
    5. Wiecie co, aleście mi nastroju narobiły teraz. Olga to tak plastycznie zobrazowała, że i mnie się zachciało. Taka przechadzka po Krynicy, a wokoło same gwiazdy:)

      Usuń
    6. To jest nas już trzy:) Olga opracowała plan wycieczki, ja tylko sugeruję, że do Wiktasia to po tych żelazkach i loczkach powinnyśmy zawitać coby piękne być w czasie spotkania z mistrzem:)
      A gramofon rzeczywiście miał duszę:) Mój osobisty mąż marzy o takowym, płyty już posiadamy, zbieramy od długiego czasu, a sam gramofon... Jak Mikołaj na allegro upoluje to może jeszcze w tym roku ordonka nam zaśpiewa z gramofonowym czarem:)

      Usuń
    7. Jest nas już cztery. :) Mój komentarz dotyczący tego, gdzie udałabym się najpierw, jest gdzieś tam niżej, nie będę się więc powtarzać. Ale jestem z Wami! :)

      Usuń
    8. No to będzie się działo:) Zapamiętają nas w tych latach dwudziestych, o zapamiętają:)

      Usuń
  4. Oj też bym się chętnie przeniosła w czasie wstecz do tych lat 20 albo i jeszcze dalej.KObiety zawsze pięknie wyglądały ,nienaganna fryzura, makijaż ,sukienka ,ludzie byli bardziej kulturalni i chyba jakoś ciekawiej było.
    Czasem się zastanawiam co by było gdyby...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To musimy koniecznie się zmówić razem, wypić jakiś wywar tajemny i polecieć, obyśmy tylko prze wrześniem 39 wróciły, bo wtedy już fajnie nie było:)
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  5. no to pracę domowa w tym temacie odrobię wieczorem;-)
    wybiorę się w podróż w przeszłość;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana po takiej deklaracji cały wieczór spędzę przy kompie czekając na twój plan podróży:) Bardzo jestem ciekawa do kogo wpadniesz z wizytą:)

      Usuń
  6. niewinny czarodziej23 listopada 2012 09:34

    Czytając przypomniał mi się film Woody Allena "Północ w Paryżu".Bliskie sobie treści . Od dziecka niemal czuję , że powinienem żyć na przełomie byłych wieków , ze bliżej mi do powozu niż samochodu i kobiecej dłoni w koronkowej rękawiczce niż z przedłużanymi paznokciami, dlatego tak bardzo lubię Cieszyn i tak bardzo za nim tęsknię .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To mamy podobnie. Też jestem taka trochę niedzisiejsza. Północ w Paryżu widziałam, ba nawet mam na półce. Tam jeszcze jest jeden wątek, który mnie ujął, ten z Hemingwayem, a ja mam na jego punkcie bzika. Nie wiem czy czytałeś "Ruchome święto" pana Ernesta? To taka książka, w której Hemingway opisuje swoje pierwsze lata w Paryżu. Klimatyczna nieziemsko.
      Pozdrawiam nieustająco ciepło.

      Usuń
  7. Znam tę książkę (też ją recenzowałam), a i piosenka zacytowana na początku jest mi bardzo bliska. :) A co bym robiła, gdybym obudziła się w tamtych latach? Pojechałabym do Warszawy, żeby zdobyć autograf Eugeniusza Bodo. A może udałoby mi się umówić z nim na randkę? :D Oczywiście na godzinę dziewiątą. :-)

    Cieszę się, że jest więcej osób, których fascynują lata dwudzieste i trzydzieste. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja zdecydowanie bez namysłu wskoczyłabym w ten czas;-)
    Nie zdziwi Cię Magdo kochana, że moja odpowiedz będzie przesycona klimatem książki „Pieśniarka Warszawy” bo ona ciągle mocno we mnie siedzi i dwudziestolecie międzywojenne z tym co w treści tej książki można przeczytać, najbardziej mi się kojarzy.
    Nie wiem czemu, może ten w zastraszającym tempie goniący świat dzisiejszy rodzi tak wielką tęsknotę za podróżami w przeszłość.
    I choć tamte czasy nie były łatwe, z niepewną przyszłością, walką o wolność to tęskno mi za nimi. Z osób które chciałabym poznać to oczywiście Hanka Ordonówna jej autograf byłby dla mnie największym skarbem. Z chęcią też poznałabym tego co miał wielki wpływ na jej karierę Fryderyka Jarosyego.
    Kawy z przyjemnością napiłabym się z Janem Kiepurą (ależ on był przystojny) i tak w duecie z Panem Janem zaśpiewać „usta milczą dusza śpiewa”;-)
    A „na dziewiątą” umówiłabym się z Eugeniuszem Bodo. I ja tak mogłabym wymieniać i wymieniać. Obowiązkowo zajrzałabym do Qui Pro Quo;-)
    Za co kocham tamte czasy??? Tu nie będę oryginalna, fascynuje mnie moda tamtych czasów, sposób uczesania, makijaż.
    Za to jak na każdym kroku okazywano miłość do ojczyzny, było się dumnym z tego że się jest Polakiem – Bóg Honor Ojczyzna - był na ustach i w sercu wszystkich. Jakże to wszystko inne od tego co mamy teraz. Tak trochę skacze po tematach, ale tyle mi się ciśnie na usta że nie zdołam napisać wszystkiego.
    No to taka cząstka choćby moich marzeń z tamtymi czasami związanymi;-)
    Jakbyście się dziewczyny „teleportowały” pamiętajcie o miejscu dla mnie;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To na randce o dziewiątej byłoby już nas dwie. :) Do QPQ też bym zajrzała! :)

      Usuń
    2. Dziewczyny, jeszcze ja! Ja też chcę do Genia Bodo! A i do Ordonki też i do Fryderyka! Ehhh chyba przeczytam sobie jeszcze raz Grodzieńską Urodził go Niebieski Ptak. Czytałyście? To o Fryderyku własnie. No i te kabarety... Ehhh chciałaby dusza do raju...

      Usuń
    3. o Grodzieńskiej słyszę pierwszy raz, ale już ją wypatrzyłam w internetowym katalogu mojej biblioteki, mam nadzieję że w poniedziałek będzie już u mnie w kolejce do czytania czekać;-)

      Usuń
  9. Przed chwilą przyszedł mi do głowy pewien pomysł. W oczekiwaniu na wynalezienie wehikułu czasu można by kiedyś zorganizować podróż w te lata na miarę obecnych możliwości. Marzy mi się impreza w tym stylu, stroje inspirowane tą epoką, muzyka, przekąski wtedy popularne (można zaczerpnąć trochę wiedzy od państwa Łozińskich). A w tle na projektorze wyświetlane stare filmy (wiadomo, że oglądać by się ich nie dało, chodzi tylko o obrazy gdzieś w tle, na ścianie).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak! Taka impreza to by było coś! Może w karnawale byśmy się zmówiły:) Wszystkie w stylu retro, to by było piękne!

      Usuń
  10. Dziś mam głowę pełną pomysłów. To chyba przez wczorajszy koncert piosenek przedwojennych. :) Chcę zaproponować wyzwanie, nie wiem jednak, czy ktoś będzie chętny. Tu więcej informacji.
    http://czytelnicze-zacisze.blogspot.com/2012/11/lata-dwudzieste-lata-trzydzieste.html
    Zapraszam do komentowania, jeśli choć kilka osób zgłosi się, wtedy wyzwanie ruszy. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się piszę na wyzwanie, dodałam już swoje linki do recenzji:) Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
    2. Dodałam już linki. :) Tutaj jest lista osób biorących w wyzwaniu i recenzji, jest też baner, który można umieścić u siebie na blogu (żeby więcej osób dowiedziało się o istnieniu tego wyzwania):
      http://czytelnicze-zacisze.blogspot.com/p/lata-dwudzieste-lata-trzydzieste.html

      Usuń