sobota, 29 grudnia 2012

Puk, puk to ja:)

Wnętrze chomiczego koła, a w nim Tysiek, obok stoi wujek Tomek:)
A tu wszyscy razem w tle świetlny prezent. 
To puk, puk, to właśnie ja delikatnie pukam do Was już poświątecznie:) Jak wam minęły święta? Mi stanowczo za szybko:) A co robiliście - robicie w  tak zwanym międzyczasie, czyli w dniach pomiędzy świętami a sylwestrem?  U mnie te dni były szczelnie wypełnione, bo w czwartek przyjechali do mnie Sabinka (tak, tak, ta Sabinka od Sabinowego czytania:)) z rodzinką. No i oczywiście już w czwartek gadaliśmy przez pół nocy, a w piątek wybraliśmy się do Warszawy do Centrum Kopernika, gdzie Miłosz i Tymek wyszaleli się do woli. Zresztą nie tylko oni, bo Centrum jest niesamowicie ciekawe i dla dorosłych. Ja osobiście bardzo żałuję, że nie udało mi się wejść do takiego gigantycznego koła (coś w rodzaju powiększonego urządzenia, które montuje się w klatce dla chomików)... Wyglądało niezwykle obiecująco, a poza tym od najmłodszych lat byłam zafascynowana o co w tym chodzi, że jak chomik w takie urządzenie wejdzie to gania w nim jak głupi. I wczoraj mogłam to sprawdzić na własnej skórze, ale niestety zbyt dużo dzieci czekało w kolejce i obawiałam się, że moja ciekawość nie spotka się ze zrozumieniem ze strony ich zniecierpliwionych rodziców więc tylko z zazdrością spoglądałam na małolatów, którzy niczym te chomiki w tym kole... Ale nic się nie bójcie ja jeszcze tam wrócę i wtedy za nic kołowrotka nie odpuszczę:) Potem zrobiliśmy sobie spacer na Stare Miasto pod kolumnę Zygmunta i choinkę. Swoją drogą pięknie jest wszystko udekorowane. Nie miałam okazji być przed świętami na Nowym Świecie i teraz z przyjemnością obejrzałam Warszawę po zmroku. Tysiek szczególnie był zainteresowany gigantycznymi jarzącymi się setkami lampek prezentami i cukierasami:) Było naprawdę magicznie choć na koniec zmarzliśmy okrutnie i z wielką radością wsiedliśmy do dobrze ogrzewanego autobusu:) A potem z racji tego, że nie mamy szans na spotkanie w Sylwestra urządziliśmy sobie naszego prywatnego i wypiliśmy szampana życząc sobie wszelkiej pomyślności ) Nawet doszliśmy do wniosku, że to być może stanie się naszą nową tradycją i co roku tuż przed końcem roku będziemy robić sobie nasze prywatne świętowanie:) W sumie skoro Lejdis mogły urządzać Sylwestra w sierpniu to my możemy mieć swojego pod koniec grudnia choć nie 31, a co! No i dziś z wielkim żalem pożegnaliśmy się z Tomkiem, Miłkiem i Sabinką. Tak to już jest, że czas w miłym towarzystwie mija błyskawicznie. I żeby się jakoś w tym żalu utulić wpadłam tu do Was, żeby się przywitać poświątecznie. A swoją drogą już się za Wami strasznie stęskniłam:) A zdradzicie jakie macie plany na Sylwestra? Będziecie świętować w domu czy idziecie na bale i przyjęcia? A może pamiętacie jakiegoś szczególnego Sylwestra, który się czymś wyróżnia? Jeżeli chodzi o mnie to kiedyś jak Zuza była jeszcze malutka pojechaliśmy świętować ze znajomymi do Zakopanego. Wyjechaliśmy 31 grudnia rano. Zanim dotarliśmy na miejsce był już wieczór i wszyscy byliśmy tak zmęczeni, że nie marzyliśmy o niczym innym jak o łóżku. Po prostu padliśmy niczym... Właściwie nie wiem do czego można to porównać.  I tak dobrze, że ostatkiem sił i w przebłysku rozsądku któreś z nas nastawiło budzik na 24:) Gdy zadzwonił półprzytomni wypiliśmy po kieliszku szampana i natychmiast na powrót zapadliśmy w sen:) To był jeden z najdziwniejszych Sylwestrów w moim życiu, choć w ciągu  kilku następnych dni nadrobiliśmy ten przespany czas. Między innymi weszliśmy nad Morskie Oko i jeżeli ktoś miał wątpliwości, czy można tam w środku zimy dostać się z wózkiem dziecięcym to mogę je rozwiać: otóż można! Do tej pory pamiętam z jaką zazdrością spoglądali na nas ludzie gdy w drodze powrotnej ich zmarznięte pociechy ciągnięte na sankach płakały, a Zuza smacznie spała opatulona w koce i kocyki w wygodnym wózku. To były czasy... No a wy? Jaki przeżyliście najbardziej niezwykły Sylwester? I czy zdarzyło się Wam go tak jak mi zwyczajnie przespać? Ależ jestem ciekawa:) Jutro zapraszam na wpis, w którym będę się tłumaczyła i pisała co (a raczej kto) mnie ostatnio nęka. Matko ależ to brzmi, aż sama się boję:)




6 komentarzy:

  1. A co miałyście sobie żałować, Sylwester parę dni wcześniej :)super pomysł.
    My na Sylwestra tradycyjnie w domku, o północy szampanik i popatrzymy sobie przez okno na sztuczne ognie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajne spotkanie! My tez regularnie świętujemy wcześniej, bo mąż pracuje w Nowy Rok. A najdziwniej było, gdy wchodziliśmy z małymi dziećmi na Turbacz i w połowie drogi zrezygnowaliśmy, bo dzieciaki przemokły a kuzyn "organizator " imprezy nie pozwolił nam za karę rozpalić pochodni i o mało nie zgubiliśmy wszystkich zębów po drodze-dotąd MU to wypominamy:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jutro i pojutrze wrzucę u mnie zapowiedzi, a we wtorek - sprawozdanie, ale gwarantuję, że MÓJ Sylwester będzie najdziwniejszy - możesz rozpisać konkurs - i tak wygram:))) Pozdrowienia, a dzięki za książeczkę - bardzo wiele było z nią radochy;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Odpowiedzi
    1. Ano wybyła i jakoś do domu nie mogę dojechać!
      Madzik bardzo WAM dziękujemy!
      ST

      Usuń
  5. No to wspaniałe odwiedziny miałaś;-) Czas między świąteczny spędzony bardzo atrakcyjnie.
    Ja czwartek i piątek byłam w pracy. A święta jak święta za każdym razem mijają za szybko.
    Co do Sylwestra to ten najbardziej niezwykły chyba jeszcze przedemną. Zazwyczaj są to tak zwane domówki u znajomych. Tak też będzie tego roku. Ale towarzystwo będzie doborowe, więc nie ważne miejsce;-)
    Pozdrawiam serdecznie w tą ostatnią niedzielę roku;-)

    OdpowiedzUsuń