niedziela, 27 stycznia 2013

Sienkiewicz i Ogniem i Mieczem od zupełnie innej strony


Juliusz Kossak Przeprawa Skrzetuskiego
Jeżeli ktoś myśli, że będzie recenzja to nic z tego:) Nie będzie. O Trylogii Sienkiewicza napisano już chyba wszystko co można było napisać. Nie zarzekam się, że nigdy nie pokuszę się o własną opinię, ale nie będzie to na pewno dziś. Dziś będzie o dziele Sienkiewicza ale od zupełnie innej strony. Dla nas Trylogia to klasyka, lektura znana właściwie wszystkim. Wpisała się do polskiej literatury jako coś niemal obowiązkowego (Potop nawet w pewnym momencie obowiązkowy jest i uczniowie chcąc nie chcąc muszą się z nim zmierzyć) jako coś co jest z nami stale, od zawsze. Ale przecież był moment gdy sienkiewiczowska Trylogia była nowością. I można śmiało rzec, że wywołała sporo zamieszania wśród czytelników i to takiego zamieszania jakiego trudno dziś szukać. Nie wiem czy dziś jakakolwiek książka wywołałaby takie emocje. I nie mam pojęcia czy to my się zmieniliśmy i jesteśmy rozpaskudzeni mnogością i dostępem lektury, czy lektura jest trochę innej jakości... Ale do rzeczy zacznę klasycznie zgodnie z porządkiem czyli od Ogniem i Mieczem. Gdy zaczęło ukazywać się w "Słowie" (od 2 maja 1883 r.) jego odcinki czytał niemal każdy. Co więcej bohaterów zaczęto traktować jak osoby żyjące. Na mieście powtarzano sobie dowcipy Zagłoby, płakano po śmierci Longinusa, tak jakby właśnie umarł ktoś z rodziny, a gdy ukazał się odcinek opowiadający o zdobyciu Baru jedna z pierwszych czytelniczek wpadła na mszę do kościoła i krzyknęła: "Bar wzięty!" po czym zemdlała.
 Nie osunęła się trzepocząc kokieteryjnie rzęsami, nie padła na ławkę  ale autentycznie zemdlała.
Ksiądz Chełmicki po przeczytaniu fragmentu jeszcze w rękopisie wpadł do swoich przyjaciół, Edwarda Leo (redaktora "Gazety Polskiej") i jego żony i niemal z płaczem wołał:

- Ach ten Jarema pod krzyżem całą noc!... Nie, nie było dotychczas takiej prozy w Polsce! 

Juliusz Kossak Śmierć Podbipięty
Na to odezwał się obecny tam Adam Breza (pracownik redakcji "Słowa") i opowiedział o pewnym zdarzeniu mającym związek z pisaniem powieści:

"- Wyobraźcie sobie jaka scena rozegrała się u nas w redakcji. Znacie Władka Olendzkiego?
Znali wszyscy tego dziennikarza. Zarówno jego czernione zakręcone wąsy, jak jego wspomnienia z powstania styczniowego, w którym brał udział (wspomnienia mocno przesadzone).
- Otóż wczoraj pan Henryk chodził po pokojach redakcji bardzo zafrasowany. Wreszcie powiedział do Olendzkiego: "Słuchaj, Władek, ty będziesz to wiedział! W mojej powieści Bohun chwyta upitego miodem Zagłobę, zamyka go na strychu i, nie chcąc, by się stamtąd wymknął, wiąże go <<w kij>> - krzywą szablę, którą ma przy sobie. Powiedz mi, jak się to wiąże w kij. Nie wiem, jak to wygląda. I jak Zagłoba ma się z tego uwolnić?" Olendzki, którego, jak państwo wiedzą, nazywamy chcąc mu zrobić przyjemność majorem (choć w powstaniu był tylko porucznikiem), ożywił się od razu. Oczywiście zaczął opowiadać, jak to jego w potyczce Moskale związali w kij w 1863 roku i jak on się uwolnił, i wszystkich sam zarąbał.
- No to pokaż, majorze, jak to się robi! - prosił Sienkiewicz.
Olendzki rzucił się na podłogę w gabinecie redaktorskim i mówił nam, jak go mamy wiązać z kolanami zgiętymi pod samą brodą. Pod kolanami przeciągneliśmy mu kij, a ręce związaliśmy sznurkiem przyniesionym z zecerni. Związany zaczął się czołgać do kanapy. Gdy już był przy niej, uderzał końcem kija o drzewo mebla tak długo, aż kij zaczął się wysuwać ze sznurków. Wreszcie kij wypadł na podłogę, wówczas Olendzki zdołał rozwiązać ręce i tryumfalnie zerwał się z podłogi. Sienkiewicz uściskał go serdecznie.
- No to teraz wiecie, państwo, jak się zbiera materiał do powieści! - zakończył Breza"*

Oczywiście jak się możecie domyślać opowiadanie to było od tego momentu powtarzane przez wszystkich. Cała Warszawa bowiem była bardzo spragniona wszelkich i jak najbardziej szczegółowych wiadomości dotyczących ich ulubionej powieści. Ogniem i Mieczem zresztą rozsławiło bardzo Sienkiewicza. Stał się rozpoznawalny, ludzie zaczepiali go na ulicach, gratulowali, podpytywali o dalsze losy ulubionych bohaterów. To był bardzo szczęśliwy okres w życiu pana Henryka. Stał się popularny, jednak sława nie uderzyła mu do głowy. Nadal odwiedzał starych przyjaciół, bywał w cukierniach, ale najchętniej wracał  do swojego małego mieszkanka na Marszałkowskiej, gdzie czekała na niego ukochana żona z rocznym synkiem Heniem. Niedużo im tego wspólnego szczęśliwego czasu zostało bo zaledwie dwa lata. Ale o tym Henryk na całe szczęście nie wiedział i w tym momencie nic nie zakłócało jego szczęścia.

Ogniem i mieczem tak przychylnie potraktowane przez czytelników zebrało sporo cięgów po ukazaniu się w wydaniu książkowym Jak widać krytyka dotykała i dotyka wszystkich autorów - to powinno być pocieszające dla współczesnych piszących, bo skoro i na Sienkiewicza posypał się grad krytycznych uwag widać tak być musi:) A pisano o Ogniem i mieczem ostro i bez znieczulenia:
Aleksander Świętochowski zarzucał autorowi, że nie ma on nic wspólnego z mistrzem słowa gdyż - uwaga!!! - jego język jest "ubogi i pospolity"! Ciekawe co by teraz powiedział o naszym języku. Mam wrażenie, że nic bo biedak zaniemówiłby ze zgrozy:) Kaczkowski zarzucił powieści wulgarność, Jeż nieznajomość realiów Ukrainy. Ale to nic w porównaniu z oceną Prusa. Napisał on o bohaterach Ogniem i mieczem, że są nierealni. To zaledwie łagodny wstęp, bo dalej wypowiedział się tak:

"Sfinks ze łbem wieprza nazwany Zagłobą , gilotyna w postaci ludzkiej - Podbipięta i Jezus Chrystus w roli oficera jazdy, Skrzetuskiego!"

Wyobrażacie sobie taką charakterystyką postaci? Ciekawe jak by się do niej odnieśli nauczyciele:)

Poza tym Prus wytknął Sienkiewiczowi wiele błędów historyczno - społecznych. Pisze:

"...W jego powieści nie widzimy ani wyzyskiwanego ludu, ani pogardzanych popów, ani weteranów rozpamiętywujących czasy sławy i równouprawnienia pod sztandarami Rzeczypospolitej. [...] Nie widzimy tych, których bito, którym zabierano fortuny, żony lub córki [...]. Tymczasem rzeka nienawiści kozackiej złożyła się z tych właśnie kropelek i strumyków."

Nie był to koniec zarzutów Prusa, który rzucił Sienkiewiczowi prosto w twarz oskarżenie fałszowania postaci historycznych w szczególności Jaremy Wiśniowieckiego i Bohdana Chmielnickiego.
Jedynie w krakowskim Czasie ukazała się recenzja Stanisława Tarnowskiego określająca "Ogniem i mieczem" jako arcydzieło.

Tak czy inaczej powieść Henryka Sienkiewicza przetrwała, cały czas jest wznawiana i moim skromnym zdaniem każdy powinien ją przeczytać. Bo powiedzcie sami jak można nie poznać książki przy lekturze której mdlano, wiązano się w "kij", płakano zbiorowo po bohaterach... Po prostu nie można nie przeczytać:)

*Fragment pochodzi z książki Karoliny Beylin "Dni  powszednie Warszawy w latach 1880 - 1900. Tekst oparty również na tej pozycji.


 

29 komentarzy:

  1. Świetny tekst.
    To dzieło przetrwało już tyle to i będzie trwało nadal.
    Dopiero niedawno się dowiedziałam szukając jakichś zdjęć do kuligu z Potopu, że Juliusz Kossak tak fantastycznie zilustrował Trylogię.)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Blog wygląda cudnie teraz.)

      Usuń
    2. Dziękuję bardzo:) Ilustracje Kossaka rzeczywiście cudne. Ja je odkryłam buszując kiedyś w bibliotece cyfrowej no i się zauroczyłam:)
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  2. Po pierwsze weszłam na bloga i łał! Myślałam najpierw, że mi zła strona wyskoczyła. Pięknie wygląda i zdjęcie masz cudne po prostu!

    A Prus i Sienkiewicz, proszę, proszę takie pole walki sobie obrali. Świetny tekst, jak zobaczyłam tytuł to nie wiedziałam czego się spodziewać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyje z tęsknoty za wiosną po prostu i wystrój bloga to wycie obrazuje:) Ale tak jakoś z miejsca zrobiło się słoneczniej i lepiej:) Zdjęcie chyba pokazuje ten cały bałagan, który mam w głowie:) Ja też byłam szczerze mówiąc zdziwiona krytyką Prusa. Jakoś tak do tej pory naiwnie wyobrażałam sobie, że oni bardzo się przyjaźnili i wspierali.

      Usuń
  3. No patrz - tak się skupiam na treści, że otoczki nie widzę:-))) Dopiero po przeczytaniu komentarzy zauważyłam, że się na blogu zmieniło:-))) A wracając do treści - lubię Sienkiewicza. Potop musiałam przeczytać w ciagu jednej nocy, bo mi polonistka zadała charakterystykę Kmicica z dnia na dzień. Łyknęłam jednym tchem omijając jednakowoż co niektóre opisy bitew bo czasu mało było. Charakterystykę z robiłam, ocenę zasłużoną dostałam i słowa niedowierzania od p. Profesor: " A ja myślałam, że ty nie czytałaś...". Na co z wrodzona prawdomównością odparłam, że - istotnie - wczoraj jeszcze nie miałam przeczytanej lektury...Ale od tamtej pory do trylogii wracałam wielokrotnie i fragmenty znam na wyrywki. A z Twojej opowieści wynika jasno, że czasami krytyka powodowana jest li i jedynie zawiścią. Bo Prusowi daleko do potoczystości Sienkiewicza, a krytyków wypowiadać się nie będę...
    Uściski
    Asia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To masz Asiu szczególne wspomnienia z lektury:)Fakt Sienkiewicz pisze cudnie i czyta się lekko i wszystko przesuwa się przed oczami, to i może Prus był zazdrosny deko:) Ale Prusa też lubię. W sumie to i dobrze, że zadano Ci tę charakterystykę, bo może w innym wypadku byś nie poznała pana Kmicica i co by było? Swoją drogą Kmicica wielbię miłością bezgraniczną:)

      Usuń
    2. Też koniec końców byłam z tego zadowolona:-))) Pamiętam, że po latach, jak już pracowałam jako dziennikarka byłam gościem w szkole - na polskim właśnie. I przed lekcją moja p. Profesor podchodzi do mnie i lekko rozdygotana mówi: "Tylko jakbyś mogła - nie mów im, że nie czytałas lektur dobrze? - Dobrze pani Profesor - ja na to. - I nie mów, że chodziłaś na wagary... - Nie powiem. - Albo mów, co chcesz. W końcu i tak dobrze poszło:-))))
      A co do bohaterów sienkiewiczowskich. Przemawia do mnie Bohun:-)))

      Usuń
    3. I co powiedziałaś?:) A Bohuna bardzo mi żal. To strasznie tragiczna postać i męska jak diabli:)

      Usuń
    4. Nie, nie powiedziałam, że nie czytałam - bo przecież tak naprawdę koniec końców w końcu większość lektur przeczytałam - zazwyczaj jak zaczęła mnie wciągać podczas omawiania:-)))Mówiłam dzieciakom, że warto się nie bać, nawet jak ktoś mówi, że to nie dal ciebie, a ty wiesz, że to twoja pasja - rób to. I walcz o swoje. Prowadziłam później warsztaty dziennikarskie dla maturzystów:-)))

      Usuń
  4. dawno mnie tutaj nie było, ale jak zwykle się nie zwiodłem. Profesjonalnie i rzeczowo. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie Piotruś jakoś całe wieki się nie pokazywałeś:) Cieszę się, że zajrzałeś no i że wrażenia pozytywne wyniosłeś:)
      Serdeczności.

      Usuń
  5. Po raz kolejny znajduję tutaj mnóstwo ciekawostek. Tym bardziej, iż uwielbiam "Ogniem i mieczem" Sienkiewicza. Na marginesie pierwowzór Jana Skrzetuskiego, Mikołaj Skrzetuski herbu Jastrzębiec urodził się w mojej rodzinnej miejscowości - Rożnowie w 1610 roku. Faktycznie w chłopskim przebraniu przedarł się spod oblężonego Zbaraża z listami do króla Jana Kazimierza. Za pomocą zajazdu chciał też zmusić Zofię Zawadzką podkomorzankę bełską do małżeństwa. To bardzo barwna i interesująca postać. Zmarł w 1672 roku i pochowano go u Karmelitów Bosych w Poznaniu.
    Pozdrawiam serdecznie
    Magda Kasprzak

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oprócz tego, że barwna to jeszcze bardzo hmmm... Podstępna:) Żeby za pomocą zajazdu uderzać w konkury to trzeba było mieć fantazję:) Można by było na tę okoliczność odśpiewać: "Gdzie ci mężczyźni":)

      Usuń
  6. Ja tam Potop uwielbiam, a Ogniem i mieczem niewiele mniej. Nie odbieram jednak tych powieści jako "ku pokrzepieniu", a jako ostrzeżenie. Ostrzeżenie przed wadami, które w tych powieściach wyrysował tak wyraźnie i które ciągle w nas siedzą. Ba - w oczach zagranicy są stereotypem Polaka. Te wady umieliśmy kiedyś dusić w chwilach największego zagrożenia, ale w normalnym życiu stają się przekleństwem narodu. A że z jednej strony sąsiedzi nauczyli się nie atakować symboli (Potop - ostatni spektakularny zamach najeźdźców na Częstochowę), więc i mobilizować się coraz trudniej. A że z drugiej strony i wojny teraz nie mamy, więc nabiera ostrzeżenie o tych wadach mocy podwójnej, gdyż tylko one teraz nami rządzą. Wypada też wspomnieć słowa Sienkiewicza na zebraniu u Modrzejewskiej przed wyjazdem do Ameryki. Mówił o tym, że ten naród jak ryba gnije od głowy poczynając, a zło wszelkie rozchodzi się z Warszawy i człowiek uczciwy a prawy w kraju tym nie ma czego szukać. Potem do kraju powrócił, fakt, ale nie sądzę, by cokolwiek w mentalności przeciętnego Polaka od czasów Modrzejewskiej się zmieniło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Andrew wiem czytałam recenzję u Ciebie na blogu:) Świetna jest zresztą. Sporo racji jest w Twojej interpretacji, my rzeczywiście jesteśmy narodem, który jednoczy się w momentach zagrożenia wtedy umiemy współdziałać i się poświęcać. Bez zagrożenia jest niby lepiej ale paradoksalnie gorzej.

      Usuń
  7. Dzięki Pani Magdzie stanę się ociupinke madrzejszym ludzikiem:)
    mogłabym czytać i czytac te historie..
    Haha nie mogłam z tej zbiorowej rozpaczy powinni nagrać przedwodnik " jak powstawało Ogniem i Mieczem" :D
    właśnie jezeli wtedy słownik był ubogi to dzisiejszy jest szczątkiem tej ubożyzny..
    Z tej strony mlodziez mogłaby sie wiele dowiedziec! szkoda,ze teraz ważniejsze są gry,zakupy oraz imprezy. Wiedza uważana za zbyteczna..
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jest tak źle, jednak jeszcze ktoś tam coś tam czyta:) A co do historii, to będzie jeszcze trochę takich ciekawostek, bo ja je bardzo, ale to bardzo lubię. Zawsze brakowało mi w nauce historii i innych przedmiotach takich żywych opowieści, które by przybliżały przede wszystkim ludzi. Bo przecież za wszystkim co się działo stał zwykle jakiś ludź i ja byłam przede wszystkim jego ciekawa, bo te wszystkie fakty, daty to tak sucho brzmiały:)

      Usuń
  8. Niestety chyba nowy program szkolny nie obejmuje niczego z Trylogii w lekturach obowiązkowych, na żadnym etapie nauki! Dla nas jest to jeszcze lektura obowiązkowa i na niej się wychowaliśmy ale już za kilka lat nie będzie w ogóle znana dla młodych ludzi kończących szkołę. Ja sama przeczytałam chyba każdy tom kilka razy i uważam, że to świetne powieści przygodowe z ciekawym tłem historycznym. Miałam też okazję być w twierdzy, gdzie wysadził się Wołodyjowski :) i to było niesamowite wyobrażać sobie bohaterów Sienkiewicza tam, na miejscu w Kamieńcu Podolskim :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo a mi się wydawało, że Potop nadal jest, ale to się tak wszystko ciągle zmienia, że może i nie załapałam. Nie wiem czy już gdzieś pisałam o tym, że toczyła się jakiś czas temu dyskusja czy nie zniechęcać młodzieży do czytania w Pustyni i w puszczy, bo ponoć to książka propagująca... Niewolnictwo! Więc usunięcie Potopu właściwie nie powinno mnie dziwić, bo u nas momentami dziwne decyzje zapadają. Dla mnie osobiście niezrozumiałe. Bogu dzięki moja córka Trylogię właśnie ma zamiar czytać bez względu na to czy jest lekturą czy nie. I chyba trzeba po prostu dbać o to osobiście by nasze dzieci czytały to co uważamy za wartościowe:) A ja w Kamieńcu Podolskim nie byłam choć chciałabym, chciała:)

      Usuń
  9. niewinny czarodziej27 stycznia 2013 20:00

    Bodajże Głowacki , wspominając swe spotkania z czytelnikami opisał był sytuację bardzo ciekawą i nawiązującą do twego wpisu . Otóż był na spotkaniu z czytelnikami tylko, że czytelnicy nie przyszli . Cóż , bywa . Po jakimś czasie przyszedł jeden ,ale nie na spotkanie , a po to by wypożyczyć książkę . Nie bardzo jednak pamiętał tytuł. Mówił , że chyba , to książka ...to o czymś i z czymś , albo z czymś i o czymś . Głowacki po jakimś czasie , potrzebnym na domysł zapytał - może chodzi panu o : Ogniem i mieczem "? . Tak , zgadł pan -odpowiedział uszczęśliwiony przyszły czytelnik .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ło matko! Nie wiem co jeszcze można na coś takiego odpowiedzieć. To o czymś i z czymś, albo z czymś i o czymś tragicznie zabawne!

      Usuń
  10. Podczas jednej z moich wizyt w bibliotece, byłam świadkiem sceny, kiedy chłopak poprosił bibliotekarkę o lekturę traktującą o powodzi autorstwa Kmicica. Obsługująca go pani powiedziała, że nie ma takiej książki. Młodzieniec oburzył się, iż wypożyczalnia nie ma w swoich zasobach tak podstawowej lektury. Bibliotekarka sprostowała, że taka pozycja nie istnieje. Natomiast z pewnością polonistce chodziło o "Potop" Henryka Sienkiewicza, którego Andrzej Kmicic jest bohaterem. Chłopak z uśmiechem odpowiedział, że może być "Potop" i poprosił o wydanie w twardej oprawie, aby ładnie wyglądało na ławce, a na koniec stwierdził, że przecież on takiego tomiszcza i tak nie będzie czytał...

    Pozdrawiam
    Magda Kasprzak

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wiem, że powinno mnie to raczej zasmucić, ale ubawiłam się czytając o Powodzi autorstwa Kmicica:) W sumie ciekawy pomysł:) Mam takie wrażenie, że pracujący w bibliotekach mogliby napisać bardzo ciekawe powieści o przypadkach bibliotekarza:)

      Usuń
  11. Będę musiała kiedyś powrócić do naszych wieszczy narodowych, ale to musi być ku temu nastrój i czas.
    Lubię powracać teraz do lektur które kiedyś czytało się z racji nazwijmy to szkolnego przymusu, pod presją czasu.
    A teraz i przyjemniej się czyta i człowiek "rozumuje" i przyswaja dojrzalszą głową;-)
    A Twój teks mnie wciągną, jak to dawniej ludzie przyjmowali nowości w literaturze, fascynujące;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo inaczej się czyta coś czego się nie musi:) Choć z drugiej strony szkoła dawała nam jakiś drogowskaz, który tak naprawdę chyba przydaje się nawet wiele lat po opuszczeniu szkolnych ławek. Przynajmniej wiemy czego szukać:)
      Uściski Basiku:)

      Usuń
  12. A co myślcie o książce Stojowskiego "W ręku Boga", która powstała z inspiracji Trylogią?
    Natalia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaa trudno mi cos powiedzieć, bo nie czytałam. Mąż za to przeczytał, ale tam o ile dobrze pamiętam ginie Skrzetuski i można się ze mnie śmiać, ale stanowczo nie chcę czytać o jego śmierci:)

      Usuń
    2. Tak ginie, ale dopiero pod koniec książki. Dość dobrze się ją czyta i jest kilka zaskakujących wątków. Pisałam na jej temat pracę magisterską.
      Pozdrawiam
      Natalia

      Usuń