A raczej nie wyjechałabym jeżeli wzięłabym sobie do serca treść książki Leny Oskarsson "Plac dla dziewczynek". Wiem co można w tej chwili powiedzieć. Że to przecież kryminał, że trudno żeby było miło skoro książka zaczyna się od brutalnego morderstwa kobiety. Ale...
Zacznijmy może po kolei. Od oficjalnego opisu książki:
Urokliwe miejsce na szwedzkiej prowincji nad jeziorem Skiresjon, niedaleko Vimmerby, gdzie urodziła się Astrid Lindgren. Brutalne i perwersyjne morderstwo burzy sielankę i elektryzuje miejscową społeczność. Oprócz policji własne śledztwo prowadzi również jedna z mieszkanek – Zuza Wolny, imigrantka z Polski. Szuka nie tylko mordercy, ale również miłości i nie powstrzymuje jej nawet to, że na jednym zabójstwie się nie kończy. Odkrywa drugą stronę szwedzkiego raju – szokujące namiętności, złe pożądanie, traumy, z którymi dorosłe „dzieci z Bullerbyn” nie potrafią się uporać.
Lena Oskarsson to artystyczny pseudonim uznanej szwedzkiej psycholożki specjalizującej się w terapii par. Wiadomo, że urodziła się 38 lat temu w Sztokholmie i od kilku lat pracuje jako międzynarodowa konsultantka policyjna przy ściganiu sprawców niewyjaśnionych morderstw. O prawa do sfilmowania powieści ubiegają się dwie wytwórnie filmowe. Wkrótce ukaże się jej następna powieść pt. Czarne tango.
Lektura "Placu" była nacechowana ciągłym zdumieniem. Można by rzec od początku do końca. Najpierw zaskoczyła mnie wiadomość, że ponoć autorka książki nie istnieje. Na próżno szukać wiadomości o niej w internecie. Ponoć tak samo przedstawia się sprawa tłumacza, a szwedzkiej wersji tej pozycji nigdzie nie ma... Jednym słowem autor - widmo. Ale o to mniejsza. Nawet jeżeli był to chwyt marketingowy wydawnictwa, to przecież nie przekreślało książki. W końcu co za różnica jakiej narodowości jest autor. Oby dobrze pisał.
Druga sprawa to opis. Moi kochani jeżeli wszystkie urokliwe miejsca na szwedzkiej prowincji wyglądają tak jak miejscowość opisana w "Placu" to ja dziękuję serdecznie! Tak samo jak za taką sielankę (to prztyk do opisu na tyle). Chyba jeszcze nigdy nie czytałam o tak zdegenerowanym miejscu! Tam wszyscy faceci jak jeden mąż byli albo napalonymi samcami naznaczonymi początkami impotencji (wiem, że to brzmi głupio, ale tak to wygląda. W kółko chcą się bzykać (przepraszam, ale nijak nie umiem tego inaczej ująć, bo kochać oni na pewno się nie chcą. Uwierzcie i tak określiłam to delikatnie), pocą się, oglądają pornosy ale często coś tam w ich mechanizmie szwankuje:)), albo samcami o dziwnych skłonnościach, których podniecają nieletnie dziewczęta i podduszanie kochanek. Dyrektorowie domu starców w zamian za zaoferowanie i utrzymanie pracy każą sobie świadczyć różnorakie przysługi - seksualne rzecz jasna i tak dalej i tak dalej. Oczywiście większość z nich dodatkowo dysponuje też niebywałym męskim atutem - skłonnością do alkoholizmu. Z kobietami też nie jest o wiele lepiej. Po prostu opętane są myślą o seksie. W kółko w tej książce ktoś się masturbuje, chce się seksić. Ta dziwna choroba nie omija nawet policji. Ja rozumiem policjant też człowiek, ale czy tam naprawdę wszyscy muszą być osobnikami ze skłonnościami zboczeńców? Nawet nasza główna bohaterka Zuza Wolny, która jak informuje nas opis na książce ponoć szuka miłości z mojego punktu widzenia jest niewyżyta seksualnie i tylko o to jej chodzi. Z barwnej galerii postaci mamy jeszcze lekomankę, która właściwie co dzień robi sobie koktajl z leków, traci przytomność, sika pod siebie i pozwala na to by oglądała to jej nastoletnia córka. Litości! Nawet jeżeli świat nie jest różowy to chyba autor kimkolwiek był (jest) z lekka przesadził i popadł w skrajność. Książka pod tym kątem jest po prostu obrzydliwa! Czasem też bywa nielogiczna: warunek, że Zuza Wolny ma znaleźć mordercę żeby mogła zatrzymać swoją dotychczasową posadę jest dla mnie całkowicie niepojmowalny. Dla niewtajemniczonych: Zuza Wolny nie jest z zawodu detektywem, ba nie jest nawet detektywem amatorem (no chyba, że to że podgląda swego sąsiada marząc (kto zgadnie o czym?) rzecz jasna o seksie z nim uznamy za inklinacje w tym kierunku), jej przeszłość nie skrywa żadnego prowadzonego w tajemnicy śledztwa. Zuza Wolny jest po prostu zwykłą pielęgniarką. Kto stawia takie warunki pielęgniarce??? Przepraszam was serdecznie za czepliwość, ale wychodzi tu moje zawodowe zboczenie. Pisząc trzy razy zastanawiam się nad realnością zdarzeń, nad motywacjami bohaterów i chyba dlatego takie drobiazgi rzucają mi się w oczy.
Książka ogólnie jest wulgarna i paskudna. Dlatego rodzi się zasadnicze pytanie, które zapewne sobie zadajecie: po co ją przeczytałam skoro taka pfe? A bo moi mili mimo tych wszystkich obrzydliwości intryga i całe śledztwo mnie wciągnęły. Zwyczajnie byłam ciekawa jak to się skończy i kim okaże się morderca, który nie poprzestaje na tym jednym początkowym mordzie. I szczerze mówiąc zakończenie mnie zdumiało. Do końca nie domyśliłam się kto zabijał ani dlaczego. Tak więc jeżeli jesteście odporni na obrzydliwość a lubicie niebanalne rozwiązania zagadek i pogmatwane śledztwa to książka jest dla was. Mimo że nigdzie na kartach "Placu" nie znalazła tej pierwszej strony "szwedzkiego raju", a jedynie tę drugą (szokujące namiętności, złe pożądanie, traumy). Na zakończenie tylko powiem, że dawno nie odkładałam książki z tak mieszanymi uczuciami. I cieszę się, że tym razem to nie był mój własny zakup tylko książka przytargana z biblioteki.
eee to jednak dam sobie spokój z tą ksiażką.
OdpowiedzUsuńTy Madzik masz jeszcze czas czytac wypożyczone książki? Ja nie.
Ja jestem maniak nieuleczalny:) Od biblioteki jestem uzależniona. Choć ostatnio czasu brakuje mi coraz bardziej. I w związku z tym na półkach domowej biblioteki mam mnóstwo zaległych lektur:) Śmieję się, że na emeryturze będę miała co robić:)
UsuńHa, miałam przeczucie co do tej książki! Niewiele jest tytułów w Czarnej serii, które omijam szerokim łukiem, ale w tej od początku coś mi nie pasowało, więc nie kupiłam. Intuicja działa!
OdpowiedzUsuńOj działa:) Choć intryga przyzwoita to reszta bleee:)
UsuńCzytałam ostatnio jakąs nieprzyzwoitą ilość skandynawskich kryminałów, bo u nas w bibliotece jest tego sporo. Tego akurat jeszcze nie brałam i...chyba nie wezmę. Osobiście ostatnio wymiękłam przy " Śmiertelnym chłodzie" Camilli Ceder. Już trzeci raz ją zaczynam i mi, kurczę, nie idzie. Strasznie "porąbana " jest...
OdpowiedzUsuńPozdrówki
Asia
Camilli Ceder nie czytałam. Ale ostatnio przeczytałam bardzo dobry kryminał retro Perkalowy dybuk - Konrada T. Lewandowskiego. Polecam! Wprawdzie nie Szwedzki tylko Polski, ale bardzo fajny i ciekawy.
UsuńCałusy:)
Uwielbiam takie "obrzydliwości" i czytając tę książkę się nią zachwycałam:)
OdpowiedzUsuńKurcze, a ja właśnie nie bardzo:) Ale to i dobrze, że są najróżniejsze gusta, bo inaczej byłoby nudno i mdło.
UsuńSerdeczności.
Chyba jednak odpuszczę sobie ten tytuł.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Drugi raz też bym nie przeczytała, choć intryga była bardzo dobra.
UsuńUściski przesyłam.