piątek, 31 stycznia 2014

Krótki raport

Wymarzony czy nie ale na pewno dość nietypowy:)
Uprzejmie donoszę, że pomimo milczenia żyję:) Aktualnie wykańczam przeziębienie, które usiłowało najpierw wykończyć mnie, ale mu nie wyszło:) Poza tym pracuję nad kontynuacją "Wymarzonego domu". I nawet ostatnio się trochę rozkręciłam. Jednym słowem opowieść mnie wciągnęła. Lubię ten etap, bo to własnie wtedy książka zaczyna się trochę wymykać spod kontroli i sprawiać niespodzianki. A to skutkuje tym, że nawet mnie, autorkę zaskakują pewne rzeczy i nie pozwalają się nudzić. Poza tym przyznam się bez bicia uważnie obserwuję co się dzieje z "Wymarzonym domem". To taki przedpremierowy niepokój, jak to będzie, co powiecie, czy będziecie zadowoleni. I ku mojemu zaskoczeniu na LC już pojawiła się pierwsza recenzja. I nie będę ukrywać, bardzo mnie ucieszyła. Dziękuję panu Kamińskiemu z całego serca. Dzięki niemu nabrałam otuchy. Wstawiam link, a pod spodem recenzję, może ktoś zechce przeczytać. A sama wracam do pracy. I jeszcze na zakończenie Wam powiem, że bardzo długo pracowałam nad początkiem tej powieści, która właśnie piszę. Przerabiałam, wywalałam, zmieniałam. Coś mi cały czas nie pasowało, zgrzytało. Aż któregoś dnia wykasowałam cały pierwszy rozdział i napisałam go od nowa. I wyszło mi coś czego zupełnie się nie spodziewałam. Myślę, że Was zaskoczę, bo sama siebie zaskoczyłam niepomiernie:) No i ta zmiana sprawiła, że pojawił się zupełnie nowy wątek:) Lekko niepokojący. Jednym słowem a właściwie trzema: będzie się działo:)




A tutaj LINK do recenzji

I recenzja:

Dokonania Magdaleny Kordel jak dotąd nie były mi znane. „Wymarzony dom” jest pierwszą książką tej autorki, którą miałem przyjemność przeczytać. Teraz, gdy opadły emocje, gdy już na chłodno mogę spojrzeć na leżącą przede mną książkę pierwsze wrażenie po lekturze nie przemija i wciąż jest mocne. Czasem nie potrzeba wiele, czasem to jedynie muśnięcie wzrokiem kilku stron, aby być pewnym, że to, co dalej tylko będzie lepsze i jeszcze bardziej przykuje naszą uwagę.

Czytam dużo, a to oznacza, że każdej książce staram się dać szansę. Jeśli pięćdziesiąt, a czasem sto stron mnie nie przekonuje wtedy określona pozycja trafia na półkę. Czasem z zamiarem, aby do niej wrócić, czasem pojawiają się takie lektury, jak „Wymarzony dom”, przy których o tych wcześniejszych zupełnie zapominam. A wszystko to za sprawą Magdy vel Madeleine, do której już od pierwszej strony zapałałem sympatią. Kobieta, która przyciąga uwagę tym, jaka jest, jaka emanuje od niej energia, jak chwyta każdą okazję, którą daruje jej los.

Dzięki autorce, której imię też rozpoczyna się na „M” jej bohaterka jest bardzo otwartą na świat i ludzi kobietą. Radosną, uśmiechniętą, mądrą, ale też taką, która przyciąga spojrzenia, ale też kłopoty. Bo od kłopotów historia Magdy tak naprawdę się zaczyna. Gdyż mając dość Grzesia, który okazuje się gamoniem nagle rzuca jego, pracę, uporządkowane życie w stolicy i stawia wszystko na jedną kartę. Zupełnie spontanicznie, całkowicie w ciemno, nie wiedząc nawet, jak wygląda, kupuje dom u podnóża Sudetów.

Dawno nie zdarzyło mi się, aby książka wywołała we mnie taką masą wyjątkowych wzruszeń. Dawno również, bardzo dawno nie czytałem tak pogodnej, miłej, radosnej, wzruszającej, wyjątkowej powieści. Pojawiały się książki poważne, mniej poważne, pojawiały się takie, które czarowały duszę, choć tych ostatnich nie było ostatnio wiele. I oto pojawia się „Wymarzony dom” wyczarowany z prostych słów, pięknych myśli otaczających Madeleine, a także wszystkich, którzy stopniowo wokół niej się gromadzą. A przyznać trzeba, że z czasem jest to szczególna gromadka zagubionych duszyczek w Malowniczem.

Dom, który podarował jej miłość stopniowo sprawiając, że Magda dzieląc się dobrem i dachem nad głową z innymi, stała się dzięki temu naprawdę szczęśliwa. Dobro podarowane wróciło do niej spotęgowane po wielokroć dzięki przygarnięciu Julki, opieki nad Marcysią, a chwilą później jej siostrą Anią, uporządkowaniu stosunków z jej rodzoną siostrą Kasią. Niepewność, która była, równie szybko zniknęła, jak się pojawiła.

Nie bez znaczenia jest też fakt, że pomoc i wsparcie, jakiego udzieliła Magda Julce była nieoceniona dla młodej dziewczyny, która przyjechała do tej mieściny, aby odszukać korzeni swojej rodziny. Nie wiedząc i nie zdając sobie sprawy, ile serc i sumień poruszy jej pojawienie się w, Malowniczem, kiedy każdy, kto na nią spojrzy będzie odkrywał oczy Kacpra…

„Wymarzony dom” już teraz śmiało mogę postawić w jednym rzędzie ze wszystkimi Szczęściami, również wyjątkową literaturą Paulliny Simons i nie wiem, czy nie sprawiła mi większej niespodzianki, niż literacki debiut Anny Ficner-Ogonowskiej. Już teraz mogę powiedzieć, że premiery tej książki nie można przegapić. Dawno tyle łez nie spłynęło po moich policzkach, łez radości i wzruszenia... Z tych prostych słów, tych pięknych myśli, tej niepozornej, a jakże pogodnej historii.

Artur G. Kamiński

Linki do stron Autora:
TUTAJ
TUTAJ

13 komentarzy:

  1. A ja nic nie czytam, ja czekam siostra, bo wiesz jak to jest z czytaniem recenzji przed przeczytaniem książki:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też nie czytam, zaparłam się i już :D Tylko czemu Ty nas siostra tak gnębisz i kusisz tymi fragmentami, recenzjami i w ogóle?? :P Serca nie masz :P

      Ale i tak Cię kochamy :*

      Usuń
  2. Hmmm taaaa no jak można twierdzić, że u Ciebie się nie dzieje no jak nie, jak tak...
    Buziaki Madziaku!

    OdpowiedzUsuń
  3. Czyli jednym słowem "nie ma tego złego...." przeziębienie sobie poszło ustępując miejsca Wenie :-) oby jak najdłużej :-) pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  4. Znam to przedpremierowe napięcie, ale ono nie dotyczy Twoich książek. O nie jestem zupełnie spokojna. Będzie dobrze, pięknie i z sukcesem. Trzymam mocno kciuki :)

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja sobie zamowie i z przyjemnoscia przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Do mnie książka do Łodzi już przyszła, teraz ja czekam aż za kilkanaście dni dotrze do mnie do Wiednia. Będę czytać, oceniać, bezlitosna będę:):)
    Kuruj się:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja to czekam, aż dostanę w łapy całość, bo nie będę sobie smaka robić fragmentami. Piękny domek na zdjęciu, jak z Hobbita:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Lekki dreszczyk oczekiwania musi być;-)
    Ale ja Cię zapewniam że będzie dobrze, cieszą wielce te postępy nad nową książką;-)
    To niech ta wena Cię nie opuszcza i niech się tworzy ku radości Twojej i naszej;-)
    A recenzje jeszcze bardziej zaostrzają apetyt na książkę;-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Czekam na premierę "Wymarzonego" :) I życzę powodzenia w pisaniu kolejnej części!

    OdpowiedzUsuń
  10. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  11. Gdybym miała książkę też już mogłabym napisać recenzję:).

    OdpowiedzUsuń
  12. Wow, Madziu, sam wielki Kominek napisał Ci taką super recenzję? No, no! Gratulacje! Tym niecierpliwiej czekam, niech to będzie już!!! A może e-book wcześniej niż papier się pojawi?

    OdpowiedzUsuń