Jestem zaczarowana.
Zaczarowała, omamiła mnie już okładka. Dziewczyna jadąca na rowerze. Przedwojenna dziewczyna, rower, jej uśmiech ma w sobie czar któremu nie sposób się oprzeć. Tytuł też ma w sobie piękno: "Śpiewaj ogrody". Przemówił do mnie, do tej cząstki duszy, która drga tylko w takich momentach, gdy przeczuwa, że oto spotka mnie coś niezwykłego, trwałego, coś co we mnie zapadnie. Jak ta historia właśnie.
"Śpiewaj ogrody" Pawła Huelle to powieść, która smakuje przeszłością. Nagle ten świat, którego już nie ma w sposób magiczny ożywa.
To opowieść o Grecie. Niemce, która pomimo przegranej wojny nie odchodzi wzorem tysięcy swych rodaków, którzy opuszczają Gdańsk niczym szczury zbiegające z tonącego okrętu. Zostaje w swoim domu by czekać w nim na męża, Ernesta Teodora. Bo gdzież by miał wrócić (jeżeli w ogóle wróci) jeśli nie tu? Do ich dawnego domu? To opowieść o ich miłości, o przyjaźni z polskim chłopcem, o przedwojennym i powojennym Gdańsku, o Kaszubie panu Bieszke albo Bieszka ale na pewno nie Bieszczańskim, o mrocznych sekretach pewnego Francuza, który dawno temu mieszkał w domu przy Polankach. W domu, w którym później zamieszkała Greta z Ernestem Teodorem. Francuzie, który tak jak szczurołap z baśni zwabia swoje ofiary. Z tym, że szczurołap wyprowadza szczury z miasta a Francuz wprost przeciwnie zwabia nieszczęśników do swojego domu. To opowieść o sile muzyki. O szaleństwie na punkcie Wagnera. O niebezpieczeństwie jakie owa muzyka może ze sobą nieść. O odkryciu nieznanej opery Wagnera opowiadającej o Szczurołapie z Hameln. O tym jak to odkrycie zaważy na życiu męża Grety i jej samej.
Jak zapewne zauważyliście dużo tutaj odwołań do tajemniczego flecisty wabiącego gryzonie. Bo też wydaje mi się, że to jeden z wątków przewodnich: życie naznaczone wołaniem frapującego kusiciela. A kuszenie przybiera najróżniejsze formy. Wreszcie to książka o dorastaniu chłopca, którego pani Greta wprowadza najpierw w świat muzyki, a potem powolutku i niedostrzegalnie wplata w muzyczne wątki inne opowieści, które stają się nierozerwalną pieśnią. Pieśnią która śpiewa ogrody.
Jak widzicie nie jest łatwo o niej pisać, ale jak opisać zwykłymi słowami magię? Nie da się. Trzeba po nią sięgnąć, rozsmakować się zanurzyć, zatracić... A potem zanucić swoją własną pieśń. Wynucić swoje własne ogrody...
Na tyle książki jest jej opis i tam znalazłam to zdanie, które oddaje najlepiej w kilku słowach czego doświadczycie jeżeli zatopicie się w ogrodach pana Pawła:
To książka:
"O muzyce w cieniu Hitlera, literaturze w cieniu zbrodni, miłości w cieniu wojny.”
Pięknie to opisałaś. książkę mam w planach.
OdpowiedzUsuńDziękuję:) Nie wiem czy i Ty tak Piotrze masz, że jak coś Cię tak maksymalnie zachwyci to trudno ten zachwyt wyrazić? Bo ja właśnie tego doświadczyłam i mam takie poczucie, że nawet w części nie oddałam tego co chciałam powiedzieć.
UsuńMuzyka, literatura, miłość- sama magia, nawet w ciężkich czasach. Widzę, że książka warta uwagi.
OdpowiedzUsuńDla mnie cudowna! I inspirująca, taka po której chce mi się pisać:)
UsuńHmmm, Wagner? Mój starszy syn jest jego wielbicielem... A książkę muszę przeczytać, tylko dlaczego ta kolejka książek do czytania taka długa? Teraz nr 1 Malownicze, czeka już na półce, pamiętasz na co się umówiłyśmy? :-)
OdpowiedzUsuńPamiętam, podtrzymuję, będę! Tylko daj znak sygnał gdy skończysz czytać. A kolejka książek chyba u każdego czytacza ciągnie się w nieskończoność, ale z drugiej strony lepiej tak niż by mi miało zabraknąć literek do czytania:)
UsuńSerdeczności Dorotko!
P.S. Z rozrzewnieniem wspominam Twoje ciasto na Targach:)
Powieści Pawła Huelle kocham i wielbię. Niejeden weekend spedzilismy włócząc się po opisanych przez niego zaułkach. Tej jeszcze nie mam. Ale juz niedługo...Jestem zdeterminowana:-)))
OdpowiedzUsuńAsiu koniecznie! Jest piękna. A ja dopiero go odkryłam:) Widać mam braki, ale nadrobię, bo to moja kolejna wielka książkowa miłość:)
UsuńDzień dobry
UsuńPrzed chwilą skończyłam czytać "Wino z Malwiną". Kolejna Pani książka w którą "wpadłam po uszy" . Było mi cudownie w towarzystwie Majki i jej córki Mani. Oczami wyobraźni widziałam Jagodę, która miała podobny brzuszek do mojego, kiedy nosiłam w nim moją Kasię. Kasi już nie ma. Odeszła 10 lat temu i teraz wychowuję jej córki.
Polubiłam Uroczysko i Malownicze. Pozdrawiam i dziękuję za ten "rodzinny czas". Sara szyszko z Facebooka