Od wczoraj odkąd napisałam w poście o pizzy, że mam mnóstwo planów na "Po" czyli na potem, po skończeniu książki zaczęło mnie męczyć... Jakby to wytłumaczyć... Mieliście kiedyś tak, że nie mogliście sobie przypomnieć słowa chociaż wiedzieliście, że je znacie i że macie je dosłownie na końcu języka? No własnie ja też tak miałam tyle że rzecz nie tyczyła zapomnianego wyrazu ale kręciła się wokół tego "potem". No iw końcu doszłam o co mi chodzi. Dzisiaj podczas porannej gimnastyki spłynęło na mnie olśnienie. I samej mi się z siebie chciało śmiać. Nie wiem jakimi krętymi drogami chodzą moje skojarzenia i co się dzieje w tej mojej nieszczęsnej głowie, ale ni mniej ni więcej chodziło mi o ten obrazek:
Miłego wtorku moi kochani:)
P.S. Wieczorem pojawią się kolejne opowiadania.
Umarłam ze śmiechu. Też życzę miłego dnia!
OdpowiedzUsuńKrysia
Dobre, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńLeze i kwicze.....moje zapalenie krtani pozwala tylko kwiczec;P
OdpowiedzUsuń:)))
OdpowiedzUsuńHa, ha :) Dobre :)
OdpowiedzUsuń