Gęsi pod chmurami. |
Ogólnie uważam, że domy, miejsca dzielą się na te w których niezbędni są ludzie. To pierwszy typ. To oni tworzą klimat, sprawiają, że człowiek przekracza próg, widzi czyjś przyjazny uśmiech, ściska wyciągniętą dłoń i oddycha z ulgą. Bezpiecznie dotarł do celu podróży. Drugi typ to sam dom. Są takie, które specyficzną atmosferą przywabiają. Staje się w drzwiach takiego budynku i nieomal się słyszy słowa powitania. Takie właściwości zazwyczaj mają stare, doświadczone domy. Które już niejedno w życiu widziały i przeżyły. Zdążyły przesiąknąć atmosferą minionych lat ale wciąż niezłomnie trwają i bez lęku czekają na to co im los przyniesie. Nie boją się burz, bo przecież już niejedną przetrwały. Niekiedy typ pierwszy łączy się z drugim. I wtedy powstaje największa w świecie magia.
Jest też typ trzeci. Miejsca, które wyraźnie nie życzą sobie żadnych przybyszów. Dobitnie mówią: idźcie sobie, zostawcie mnie w spokoju. Ale tymi zajmiemy się innym razem, bo w tym roku na całe szczęście nie spotkałam się z takim opryskliwym odludkiem.
A tam wystarczy wejść po schodach i już jest nasz ulubiony taras. |
Natomiast ewidentnie w Bieszczadach trafiłam na typ pierwszy. Takiego miejsca szukałam bardzo długo. Przeglądałam ogłoszenia, oglądałam zdjęcia. Aż w końcu trafiłam na stronę Gęsiego Zakrętu. Najpierw zaintrygowała mnie nazwa, potem fotografie. Ale w związku z tym, że miałam już za sobą niezbyt pozytywne doświadczenia z fatalnymi kwaterami nadal byłam nieufna. Poczytałam opinie gości. Więcej niż pozytywne. Ale przeważyły słowa gospodarzy, które znalazłam na ich stronie:
Jak bardzo bym się nie namęczył, jakkolwiek bym się nie prężył, żeby zgrabnie opisać, co mamy do zaoferowania, to i tak skończy się na tym, że uśmiechniecie się pod nosem z powątpiewaniem. Jak wymienię, czego nie mamy, to niepotrzebnie skupicie się na negatywach. Fakty są takie, że Gęsi Zakręt powstał na bazie naszych przekonań, zamysłów, idei, poczucia estetyki, no i, rzecz jasna, wedle możliwości. Lubimy nasz dom i dobrze nam w nim. Bo kto by chciał mieszkać na końcu wszechświata, wokół wilków, niedźwiedzi, rowerzystów, artystów i innych leśnych stworów, gdyby tego nie lubił. Dodam również, że ludzi też lubimy dlatego... cóż... Zapraszamy. Ania i Paweł.
Trafiły do mnie całkowicie. Zarezerwowałam pokój. I jak się domyślacie nadszedł lipiec i pojechaliśmy. I wrócimy tam jeszcze nie raz. Po to żeby móc choć na chwilę zobaczyć się z Anią i Pawłem, by posiedzieć z innymi gośćmi na tarasie, by o poranku w nieco sennej atmosferze pić kawę i czytać książki, by wyciągnąć się po długiej wędrówce na leżakach, pić piwo i na nowo odkrywać w sobie to wszystko, co pęd życia na co dzień skrzętnie ukrywa pod słowami"trzeba", "muszę", "koniecznie". W Gęsim Zakręcie koniecznie to trzeba oddychać pełną piersią i koniecznie trzeba po prostu żyć.
Gdy wieczory niepostrzeżenie zmieniały się w noc a niebo nad Gęsim Zakrętem rozbłyskiwało milionem gwiazd, miałam wrażenie, że wystarczy wyciągnąć rękę by zanurzyć ją w ciemnym granacie. Chyba nie byliśmy w tym odosobnieni, bo wieczorami taras się zapełniał. I robiło się ciepło, rodzinnie i tak, że nie chciało się wychodzić.
niebo, sami przyznajcie, że nieziemskie :) |
Paweł i Ania dokonali czegoś pięknego: sprawiają, że ludziom którzy do nich przyjeżdżają po prostu jest dobrze. Z nimi, pod ich dachem, z innymi gośćmi, którzy nie wiedzieć kiedy stają się zaprzyjaźnioną, zżytą grupą. Przesadzam? Nie sądzę. Na potwierdzenie moich słów dodam, że ludzie których poznaliśmy u Ani i Pawła wracają do nich rok w rok. Bo Gęsi Zakręt przyciąga. Bo kusi i wabi. I ja się temu kuszeniu całkowicie poddaję :) I tęsknię. Za Bieszczadami, cykaniem świerszczy, bocianami spacerującymi tuż koło domu (widzieliśmy nawet czarnego), za tarasem, długimi pogaduchami. Jeżeli szukacie miejsca z duszą to koniecznie zajrzyjcie do Gęsiego. Myślę, że jedynym rozczarowaniem jakiego doznacie będzie to, że czas wam ucieknie zbyt szybko. I że potem będziecie czekać na kolejny raz, na kolejne dotknięcie nieba.
Aniu, Pawle dziękujemy!
A gdyby ktoś planował wybrać się w Bieszczady i chciał sam sprawdzić ile Gęsi Zakręt ma w sobie czaru to podaje wolne terminy (wypytałam Pawła:)):
Terminy na wrzesień
06-11
13-18
20-25
27-30
Tak było kilka dni temu, ale jeżeli ktoś miałby ochotę zajrzeć na stronę "Gęsiorów" to wystarczy kliknąć TUTAJ
Zdjęcia wycyganione od gospodarzy Gęsiego :)
Piękny dom, ma w sobie klimat. A kiedy jeszcze doda się sympatycznych gospodarzy. I dobrze, że są jeszcze takie miejsca, nie traci się nadziei, że świat nie jest taki zły.
OdpowiedzUsuńTo są miejsca uzależniające :) A świat z reguły jest całkiem niezły, będzie o tym niedługo post, bo wczoraj mnie ktoś przeczołgał po rzeczywistości i tak sobie myślę, że dobrze jest o tym napisać :)
UsuńWygląda na romantycznie romantyczne miejsce... Może pojedziemy na weekend... A grzyby są?
OdpowiedzUsuńNa weekend, kilka dni, tydzień.... Z grzybami nie jestem pewna, bo byliśmy w okresie kiedy jeszcze się nie zbierało a poza tym w tym roku straszna susza. Ale zapytałam i czekam na odpowiedź :)
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Ale niebo!!! Pani Magdo, może w następnym roku podpytam i wybrałybyśmy się w tym samym terminie? W końcu bym Panią poznała osobiście.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Krysia
Pani Krysiu, oczywiście dam znać, ale odwiedzić trzeba koniecznie. Ze mną czy bez niebo będzie tak samo cudowne a taras gościnny :)
UsuńPozdrawiam ciepło.
Niebo niebem, mnie bardziej ten anioł z poprzedniego tekstu skusił. Pani Magdo kiedy się Pani wybiera na wędrówkę? Wtedy i ja dojadę...
OdpowiedzUsuńNorbert
Uwielbiam to miejsce! Byłam tam 2 razy, rok po roku, po ślubie i w rocznicę. W tym roku chcieliśmy z mężem na moje urodziny w listopadzie lec niestety cały domek zajęty i choćbym nie wiadomo jak piękny i wymarzony prezent dostala nie będzie tak piękny jak weekend w Gęsim czego strasznie żałuję. Tam ładuje swoje baterie ale w tym roku nie jest mi dane. To JEST MÓJ RAJ NA ZIEMI :-) Mariola
OdpowiedzUsuń