niedziela, 4 lutego 2018

Z sakiewki wysypały się nie tylko pytania ale i odpowiedzi :)

zapraszam na mój fanpage :)
Z sakiewki wysypały się nie tylko pytania ale i odpowiedzi :) I ja sporo się z nich dowiedziałam :) Zapraszam do lektury! Wszystkie informacje na temat tego do kogo polecą ogrody Zuzanny jutro wieczorem. A na fb trwa rozdawajka :) Może ktoś jeszcze ma ochotę wziąć w niej udział :) A teraz oddaję głos Szanownym Autorkom :)

Anonimowy1 lutego 2018 10:42

To jak to jest z tą mową kwiatów? Czy to, że dana osoba lubi jakiś szczególnie kwiat coś o niej mówi? I skąd Panie czerpały wiedzę o mowie kwiatów? Anna Grzebalska


Justyna: Nie wiem, czy mówi wiele o niej, natomiast na pewno mnie mówi coś o niej. Jeśli ktoś lubi bzy – automatycznie, w myślach włączam go do „klubu wielbicieli bzów”, do którego sama należę. To samo z peoniami… Od razu zaczynam podejrzewać, że łączy nas jakieś pokrewieństwo dusz.

I skąd Panie czerpały wiedzę o mowie kwiatów?

Justyna: To Jagna była odpowiedzialna za wiedzę na temat wiktoriańskiej mowy kwiatów, sprowadziła sobie reprinty starych ksiąg z Wielkiej Brytanii. Ja ograniczam się do wąchania i czucia 😊

Jagna: Nie sądzę, żeby ulubiony kwiat ujawniał jakieś cechy charakteru.Bardziej chyba mówi o naszej przeszłości. Ktoś kocha malwy, bo pamięta je z ogrodu babci, komuś goździki kojarzą się ze ślubem, pierwszą randką. Myślę, że w ulubionych kwiatach zakodowane są nasze wspomnienia.Jeśli zaś chodzi o naszą pracę nad książką, korzystałyśmy z reprintów dziewiętnastowiecznych podręczników o mowie kwiatów, wydanych przez Forgotten Books.

Anonimowy1 lutego 2018 11:10

Jak wygląda od strony technicznej wspólne pisanie? Skąd pomysł na duet? Będzie wspólne świętowanie sukcesu? Z pozdrowieniami Agnieszka Średnicka

Justyna: Ja od paru lat pisałam już książki dla dzieci, moje „Niesamowite przygody dziesięciu skarpetek” przyniosły mi mnóstwo szczęścia i wiedziałam już, że „nie święci garnki lepią” – słowem, jeśli masz pomysł i umiesz pisać, to da się to zrobić. Jagna chciała napisać książkę obyczajową, ale brakowało jej takiego „kopniaka”. Wydaje mi się, że to ja powiedziałam: zróbmy to razem. Ale nie będę sobie przypisywać tu zasług, bo zwyczajnie… nie pamiętam. Decyzja zapadła szybko i spontanicznie. Oczywiście, że będzie świętowanie – jak tylko znajdziemy na to czas. Nie udało nam się świętować zakończenia pisania pierwszego tomu, ,właśnie z braku czasu. Może teraz pójdzie lepiej.

Jagna: Wspólne pisanie jest przyjemne! Na pomysł stworzenia tego duetu wpadłyśmy niedługo po narodzinach mojego synka. Choć był wyczekany i
wytęskniony, trudno było mi z początku pogodzić pracę i macierzyństwo, wpadłam w dołek. Książka miała mi pomóc się z niego wydobyć. I faktycznie, tak się stało. A co do sukcesu i świętowania: miałyśmy spotkać się na półmetku prac nad pierwszym tomem i wypić szampana. Nadal stoi w lodówce, a tymczasem my już piszemy drugi tom...


Wierszowane recenzje1 lutego 2018 11:17
Kto pierwszy wpadł na pomysł napisania książki w duecie? Czy to była taka nagła myśl, czy może już od dawna miały Panie to w zamiarze?

Justyna: Tak jak napisałam, była to dość szybka, spontaniczna decyzja. Jagna chciała, ja chciałam i pewnego dnia po prostu decyzja zapadła. To był szybki proces.

Jagna: Hmm... Trudno powiedzieć, która z nas pierwsza wpadła na ten pomysł. Pamiętam, że narodził się podczas rozmowy telefonicznej i chyba początkowo był to żart: chodź, napiszemy razem książkę, hahaha. Ale traf chciał, że dzień po tej rozmowie Justyna miała spotkanie z dyrektorem wydawnictwa WAB, opowiedziała mu o tym naszym żarcie, on nie wykazał się poczuciem humoru, wziął sprawę na serio i... Nie było już odwrotu.

Nela Grodzicka1 lutego 2018 11:24
1. Skąd wziął się pomysł na książkę. 2. Dlaczego pisany w duecie. 3. Czy nieznanym autorkom ciężko jest wydać książkę - znaleźć wydawcę. - Sylwia Kubik

1. Skąd wziął się pomysł na książkę.

Justyna: To nie był jeden pomysł, a wiele pomysłów – są one odzwierciedleniem wszystkiego, co dla nas ważne: miłości do przyrody i zwierząt, marzenia o miejscu takim jak Stara Leśna, gdzie ludzie wprawdzie mają problemy, ale też znajdują one pozytywne rozwiązanie, no i gdzie więzi międzyludzkie są bliskie i serdeczne. Wniosłyśmy do tej książki swoje widzenie świata. Natomiast mowa kwiatów, to konik Jagny.

2. Dlaczego pisany w duecie.

Justyna: Bo razem możemy więcej, szybciej i lepiej. Jesteśmy bardzo różne, na różnych życiowych etapach: Jagna ma małe dziecko, moje dzieci są już całkiem duże (16, 21, 26), parę miesięcy temu tragicznie owdowiałam. Wnosimy do książki kawałki swojego życia i emocji – różnych. Dlatego wspólnie możemy stworzyć głębszy, pełniejszy obraz.

3. Czy nieznanym autorkom ciężko jest wydać książkę - znaleźć wydawcę.

Justyna: Nam to poszło wyjątkowo szybko i łatwo. Ale też szlak miałyśmy przetarty dzięki temu, że ja wydaję już książki – dla dzieci. Rozmawiałam z szefem wydawnictwa WAB o zupełnie innej książce i powiedziałam mu: wiesz, mamy pomysł na powieść. On powiedział: przyślij, a potem zadzwonił i powiedział: „Moja szefowa działu literatury obyczajowej przybiegła do mnie krzycząc: bierzemy to, bierzemy!”

Jagna: To miała być trochę książka terapeutyczna: gdy po urodzeniu synka zaliczyłam baby bluesa, marzyłam, by znaleźć się w świecie, w którym nieprzespane noce nie są ważne, niemowlęta nie płaczą, szefowie nie krzyczą. W miłym, przyjemnym miejscu. No i tak powstała Stara Leśna, w której mieszka tytułowa Zuzanna. A że świat ten wspólnie wymyśliłyśmy, więc razem go opisałyśmy na kartach książki. Nie było nam trudno znaleźć wydawcę - Justyna jest znaną autorką książek dla dzieci 😊

Jola Jola1 lutego 2018 11:46

Mam tylko jedno pytanie odkąd o Paniach usłyszałam. Czy można pisać w duecie bez konfliktu, jak to wyglądało podczas Waszej współpracy?

Justyna: Nie można, konflikty się zdarzają, ale to jest bardzo twórcza sprawa, jeśli udaje się nie zafiksować na swoim ego. Każde pokonanie konfliktu sprawia, że tekst wychodzi tylko lepszy. Serio. My spierałyśmy się dosłownie dwa, może trzy razy – za każdym razem dlatego, że za bardzo pokochałyśmy nasz świat i naszych bohaterów i fakt, że „ta druga” chce coś w tym świecie nabazgrolić, był trudny do zniesienia.

Jagna: Nam się to w każdym razie nie udało 😁 Najbardziej pokłóciłyśmy się pod koniec pracy: każda z nas kochała bohaterów książki i uważała, że są bardziej jej własnością niż tej drugiej. Było więc wiele: No co ty, ona nigdy by tak nie powiedziała, albo: Co? To do niego nie pasuje, zmień to! Ale, jak to między kobietami bywa, kłótnie pomogły oczyścić atmosferę. I piszemy dalej!


Wierszowane recenzje1 lutego 2018 11:59
Kto chciałyby Panie napisać jakiś thriller (niekoniecznie razem),czy to raczej nie ta bajka?

Justyna: Uwielbiam thrillery, ale nie jestem pewna, czy umiałabym taki napisać. Nie myślałam o tym. Mam zbyt duże skłonności do „heheszkowania” – zrobiłabym z seryjnego mordercy fajtłapę albo pechowca. Zaraz by to położyło gatunek 😉
Jagna: No, to faktycznie nie nasza bajka. Choć w drugim tomie planujemy elementy thrillera, jeden z bohaterów będzie miał problemy z prawem. Więcej nie zdradzę.


Merenwen1 lutego 2018 12:35
- Czy Panie już wcześniej interesowały się mową kwiatów, czy dopiero na potrzeby książki zaczeły zgłębiać temat i skąd czerpały informacje.
- Z opisu wynika że w powieści ważną rolę odgrywają zwierzęta. Czy autorki mają swoich pupili i czy ewentualnie były pierwowzorem.
- Jakie Panie mają hobby, co lubią robić w wolnym czasie?
Pozdrawiam

Justyna:
Mowę kwiatów odkryła przede mną Jagna, wcześniej nie miałam pojęcia o tym skomplikowanym języku. Mam dwie suczki - Merde i Brombę, papugę Zbigniewa i dwa myszoskoczki. Zbigniew ma wystąpić w 3 tomie 🙂 Moim hobby jest rękodzieło - jestem absolwentką Uniwersytetu Ludowego w Woli Sękowej, gdzie uczyłam się M.in haftu krzyżykowego. Trochę o nim jest w Ogrodzie Zuzanny 🙂

Jagna: To głównie ja zafascynowałam się mową kwiatów, usłyszałam o niej kiedyś przypadkiem, w programie o brytyjskich ogrodach. Jestem psychologiem, szkoliłam się na terapeutę rodzinnego. Problemy w komunikacji między ludźmi to mój żywioł.  Pomyślałam: hej, a gdyby najważniejszych rzeczy nie trzeba było mówić słowami, gdyby dało się do tego wykorzystać ten sekretny, piękny język? To był pierwszy impuls. Potem ściągnęłam przez amazona reprinty wiktoriańskich podręczników o mowie roślin. Z nich czerpałyśmy wiedzę. Jeśli chodzi o pupili, to aktualnie mam dwa psy, dwa koty i konia o wdzięcznym imieniu Brego. Jeszcze czekają na opisanie w którejś z książek 😊 A hobby? Ogród, książki i zwierzęta!



Monika Płatek1 lutego 2018 12:34
Witam! 1.Kiedy i w jakich okolicznościach się panie poznały? 2. Załóżmy, że każda z pań chce opowiedzieć coś o sobie i swoim życiu za pomocą bukietów kwiatów własnej kompozycji - jak wyglądałby ten bukiet, co chciałyby panie nam przekazać za pomocą mowy kwiatów? 3. Które ze znanych dzieł malarskich mogłoby przedstawiać/ilustrować ogród każdej z pań? Pozdrawiam

Witam! 1.Kiedy i w jakich okolicznościach się panie poznały?

Justyna: Poznałyśmy się w 2000 roku,w redakcji miesięcznika Claudia.

2. Załóżmy, że każda z pań chce opowiedzieć coś o sobie i swoim życiu za pomocą bukietów kwiatów własnej kompozycji - jak wyglądałby ten bukiet, co chciałyby panie nam przekazać za pomocą mowy kwiatów?

Justyna: Ja mam dwie odpowiedzi – i nie będę się sugerować mową kwiatów, bo jej nie znam na pamięć. To Jagna ma wszystkie podręczniki. Natomiast o sobie najchętniej opowiadałabym bukietem ciemnofioletowego, pachnącego bzu – ze względu na ten najpiękniejszy zapach na świecie. Albo jesiennymi różami. Podobno gdy przyszłam na świat (a urodziłam się ostatniego dnia lata) mój tata przyniósł mojej mamie wiązankę jesiennych, herbacianych róż. Oba bukiety, choć różne, znaczą to samo: jestem sentymentalna i uwielbiam piękne zapachy 😊

3. Które ze znanych dzieł malarskich mogłoby przedstawiać/ilustrować ogród każdej z pań?

Justyna: U mnie to zdecydowanie Picasso 😉 – żartuję trochę, ale w rzeczywistości nie mam talentu do ogrodnictwa. Mój ogród przedstawia obraz nędzy i rozpaczy. Niczego nie udaje mi się wyhodować, sadzę to tak, to śmak – jedyna rzecz, która mi świetnie rośnie, to świerki. I paprocie. Oraz pokrzywa – z niej robię herbatę i zupę. Mam też kącik ziołowy, bo zielarstwo to moja skryta pasja.

Jagna: Poznałyśmy się prawie 20 lat temu w redakcji pisma dla kobiet, w której obie pracowałyśmy. Nasza ówczesna szefowa była psychopatką, żywcem wyjętą z "Diabeł ubiera się u Prady". Chyba to tak bardzo nas zbliżyło do siebie. A co chciałabym przekazać mową kwiatów? Chyba wręczyłabym Wam wszystkim, kochane panie, bukiety z niezapominajek, konwalii i głogu. Żebyście o nas pamiętały. Chcemy dla Was pisać i będzie to nasze największe szczęście, jeśli plan ten się powiedzie. Jeśli zaś chodzi o malarza, to mam nadzieję, że mój ogród przypomina te z obrazów Bazylego Albiczuka. Projektowałam ogród z myto jego płótnach...

Anonimowy1 lutego 2018 16:49
1.Czy łatwo jest pisać w duecie?
2.Czy są w książce akcje,które wydarzyły się w rzeczywistości?
3.Jakie są Wasze marzenia?
BeniaBadera

1.Czy łatwo jest pisać w duecie?

Justyna: I łatwo – bo szybciej i więcej pomysłów, i trudniej – bo trzeba iść na kompromisy.


2.Czy są w książce akcje, które wydarzyły się w rzeczywistości?

Justyna: Jest ich cała masa! Ja robię to nagminnie: wkładam do książki fragment prawdziwego życia, prawdziwe sytuacje. Robię to i w książkach dla dzieci, i w książkach dla dorosłych. Podam tylko jeden przykład: historia Olgi Sobczak wydarzyła się naprawdę i właśnie tak, ja to opisałam – i była to historia opiekunki mojego brata. Podobnie cały wołyński wątek Cecylii jest mocno inspirowany prawdziwymi wydarzeniami. Prawdziwy jest list, który weterynarz Stasiński znalazł w książce – to list mojego pradziadka do mojej babci. Również ksiądz Fąfara ma odpowiednik w rzeczywistości.  I ten odpowiednik podarował kiedyś swoją gitarę znajomemu chłopcu. Dużo tego.


3.Jakie są Wasze marzenia?
Justyna: Mnie w tej chwili ciężko marzyć. Choć książka jest wesoła – ja jestem w żałobie, niedawno zmarł mój mąż. Czas na marzenia przyjdzie, ale jeszcze trochę. Oczywiście chciałabym, żeby naszej Zuzannie się udało, żebyście ją pokochały. Ale nie umiem w tej chwili nazwać tego „marzeniem”

Jagna: Moim zdaniem w duecie pisze się łatwiej i przyjemniej niż w pojedynkę. Zwłaszcza, gdy jest to duet z przyjaciółką! W książce zawarłyśmy wiele autentycznych wydarzeń i historii. Ot, choćby taki szczegół: Adam znajduje pod drzwiami tarasowymi śpiącego młodego nietoperza. To przytrafiło się mnie kilka lat temu. Jeśli chodzi o marzenia, to jestem mało oryginalna. Pragnęłabym zdrowia i szczęścia dla moich bliskich. No i chciałabym móc dalej pisać. Założyć małą pasiekę. Mieć jeszcze córeczkę.  I... O rany, nie piszę już więcej!

Anonimowy1 lutego 2018 17:39
1.Jak to sie stalo, ze postanowily Panie napisac ksiazke w duecie ? 2.Czyja byla inicjatywa napisania wspolnej ksiazki ? 3. W jakich okolicznosciach sie Panie poznaly ?
STEFANIA KUPCZAK

Justyna: Proszę popatrzeć na wcześniejsze odpowiedzi :)

Jagna: Przyjaźnimy się i dobrze rozumiemy, więc uznałyśmy, że fajniej będzie pisać we dwie. Dobrze się dopełniamy, książka jest dzięki temu
pełniejsza. Nie pamiętam już, która pierwsza rzuciła pomysł, byśmy wspólnie pisały, pewnie zrodził się sam podczas telefonicznej burzy mózgów. A znamy się prawie 20 lat, pracowałyśmy z jednej redakcji, dowodzonej przez szefową - mobberkę, która kazała nam siedzieć w biurze
do 21 i nie była w stanie zapamiętać imion podwładnych. A było nas raptem kilkanaście...


Aneta1 lutego 2018 18:31
Na kwiaty można patrzeć.
Kwiaty można wąchać.
Gdyby trzeba było dokonać wyboru (oby nigdy się tak nie stało!) co lepiej byłoby wybrać: stracić węch czy wzrok?
Wiem...okrutne...ale intrygujące i zmuszające do myślenia...
Aneta P.

Justyna: Jednak węch. Przykro mi to mówić, bo dostarcza on przyjemności. Ale znacznie trudniej funkcjonować bez wzroku.

Jagna: Rany boskie! Jak każdy, wolałabym nie tracić w życiu absolutnie niczego, ale gdyby ktoś postawił mnie przed takim okrutnym wyborem, zachowałabym wzrok. Uwielbiam zapachy, ale mam znajomego, który w ogóle ich nie czuje z powodu polipów. Twierdzi, że to niezła dieta odchudzająca 😊

Jola1 lutego 2018 21:16
Każda książka ma swoją duszę. Co mogą Panie powiedzieć o duszy "Ogrodu Zuzanny"? Czy jest rozważna ,czy romantyczna? Czy kobieca,czy też są tam pierwiastki męskie?Jaką ma w sobie tajemnicę? Jolanta Ćmil

Justyna: Zuzanna jest rozważna. Ale i romantyczna, oczywiście – czy inaczej pielęgnowała by w sobie przez tyle lat wspomnienie o tej młodzieńczej miłości. Pierwiastki męskie w naszych bohaterkach owszem są – bo są i w nas, piszących. Każda kobieta, która musi sobie radzić w życiu, ma pierwiastki tradycyjnie przypisywane mężczyznom. Oczywiście, że Zuzanna ma w sobie tajemnicę – o tej tajemnicy jest cała książka!

Jagna: Och, "Ogród Zuzanny" ma zdecydowanie romantyczną duszę! I faktycznie skrywa pewną tajemnicę. Nie mogę jej jednak wyjawić, bo zepsułabym całą przyjemność z czytania 😊

Anonimowy1 lutego 2018 21:21
1. Czy po napisaniu tej książki inaczej patrzą Panie na rośliny w swoich przydomowych ogródkach?
2. Skoro w książce tyle jest o roślinach, to ja pomyślałam o... ziołach. I herbatkach, które podałabym bohaterkom, gdybym mogła je spotkać osobiście. Dla babci - herbatka lipowa na długowieczność, Krystynie - napar z piołunu (by zrozumiała, że nie można być takim zgorzkniałym) oraz - dla Zuzanny - napar z miłorzębu japońskiego, który doda energii do zmian. 
Czy Panie podałyby swoim bohaterkom inne herbatki?
3. W liście napisały Pani, że Zuzanna, komponując ogród, przesyła w ten Adamowi wiadomość. A jaką wiadomość dla czytelników zawarły Panie w książce? 

1.Czy po napisaniu tej książki inaczej patrzą Panie na rośliny w swoich przydomowych ogródkach?

Justyna: Choć w naszym duecie to nie ja jestem ekspertką od roślin – rośliny od dawna do mnie mówią i zaprzyjaźniam się z nimi, jak z ludźmi. Dlatego ciężko mi przychodzi np. wycinanie czegoś. Nie wycina się członka rodziny, który jest z tobą od kilkunastu lat!

2.Skoro w książce tyle jest o roślinach, to ja pomyślałam o... ziołach. I herbatkach, które podałabym bohaterkom, gdybym mogła je spotkać osobiście. Dla babci - herbatka lipowa na długowieczność, Krystynie - napar z piołunu (by zrozumiała, że nie można być takim zgorzkniałym) oraz - dla Zuzanny - napar z miłorzębu japońskiego, który doda energii do zmian. 
Czy Panie podałyby swoim bohaterkom inne herbatki?

Justyna: Myślę, że pani pomysł jest tak dobry, że ja chętnie wypiję wszystkie trzy. Nawet piołun: jest żółciopędny, oczyszcza wątrobę, a to zawsze dobrze robi. Łatwiej schudnąć – czego Krystyna absolutnie nie potrzebuje, a ja – i owszem.

3. W liście napisały Pani, że Zuzanna, komponując ogród, przesyła w ten Adamowi wiadomość. A jaką wiadomość dla czytelników zawarły Panie w książce?

Justyna: Warto wierzyć w miłość. Warto utrzymywać dobre bliskie więzi z rodziną, przyjaciółmi, ale też sąsiadami. Trzeba się opiekować zwierzętami. Nie wolno pielęgnować w sobie uprzedzeń do innych narodów. Oraz: czasem kura okazuje się kogutem, a dziewięćdziesięciolatka może mieć zielone paznokcie.

Jagna: Chyba faktycznie inaczej teraz patrzę na rośliny w moim ogrodzie - pisząc książkę dużo czytałam o roślinach, dowiedziałam się wiele nowych rzeczy. Teraz wiem, że moje brzozy, zaatakowane przez gąsienice, przyzywają za pomocą lotnych związków zapachowych sikorki! Spryciule! Natomiast bohaterkom podałabym moje ulubione herbatki ajurwedyjskie. Nie mam pojęcia o ajurwedzie, ale lubię napary z cynamonu, pieprzu, bazylii... Dla Zuzanny - coś na odwagę, dla Krystyny - na dobry humor, a dla Cecylii - na długowieczność 😊 Jeśli zaś chodzi o wiadomość dla czytelników, to kryje się ona w podtytule książki...

pasjonatka książek1 lutego 2018 22:16
Pierwsze pytanie do pani Justyny :D Na początku zastanawiałam się, czy to przypadkowa zbieżność nazwisk, ale chyba jednak nie :D
1. Łatwiej się Pani pisało książkę przeznaczoną dla dorosłego odbiorcy, czy te dla dzieci? 
2. Z ilu części będzie się składała seria "Ogród Zuzanny"? Renata Bednarczyk

1. Łatwiej się Pani pisało książkę przeznaczoną dla dorosłego odbiorcy, czy te dla dzieci?

Justyna: Książki dla dzieci są krótsze – i to jedyna różnica. Zdziwię panią: to jest tak samo łatwe i trudne. Nie widzę wielkiej różnicy w sobie, piszącej dla małego odbiorcy, i dla dorosłego. Tak jak nie widziałam różnicy, pisząc teksty w gazetach luksusowych, np. w Twoim Stylu czy w Naju. To kwestia wyboru formy. Ale każdego czytelnika trzeba traktować poważnie. Dla dzieci fajniej się pisze o tyle, że można na przykład szaleć z wyobraźnią. Ja chętnie posadziłabym Zuzannę na latającym dywanie – ale czy panie zaakceptowałyby taki zwrot akcji 😉

2. Z ilu części będzie się składała seria "Ogród Zuzanny"? 

Justyna: Na razie mowa była o trzech, a jeśli ją pokochacie – jest pomysł i na czwartą część. Teraz piszemy drugą. Każda z trzech jest poświęcona innej z przyjaciółek. Po Zuzannie – czas na Wiolę. Trzecia będzie Kazia.

Jagna: Pytania są raczej do Justyny, ale odpowiem na ostatnie: mamy pomysły na cztery tomy "Ogrodu Zuzanny". Ile powstanie - zależy od czytelniczek.



Edyta Chmura1 lutego 2018 23:52
1. Czy lubią Panie dostawać kwiaty? Jeśli tak, to jakie?
Ja muszę się przyznać, że kwiaty nie należą do moich ulubionych prezentów. Mąż już wie, że nie ma co mi ich kupować, bo tak szybko więdną, że tylko mnie zasmucają ;) Nawet znalazłam cytat w "Błękitnym zamku" L.M.Montgomery, który idealnie wyjaśnia moje upodobania:
„Szkoda zrywać leśne kwiaty. Zabrane ze swego naturalnego środowiska tracą połowę piękna i czaru. Cieszyć się nimi należy inaczej: szukając i znajdując w oddalonych zakątkach, napawając wzrok ich widokiem i pozostawiać je nietknięte. Ze sobą zabieramy tylko wspomnienie ich uroku i zapachów”. 
2. Proszę sobie zatem wyobrazić, że w dniu moich urodzin mamy się spotkać. Kwiatów mi Panie nie podarują, ale za to mogą mnie zabrać w jakieś urokliwe miejsce. Co to będzie za miejsce? :)
Pozdrawiam!

Justyna: Uwielbiam Błękitny zamek, jako dziewczyna przeczytałam tę książkę chyba ze dwadzieścia razy… Ale kwiaty w domu bardzo lubię, jak najbardziej. Lubię je też dostawać – wczoraj dostałam przepiękną azalię, tulipany i hiacynta. Mam już dzięki temu kawałek wiosny w domu.


2. Proszę sobie zatem wyobrazić, że w dniu moich urodzin mamy się spotkać. Kwiatów mi Panie nie podarują, ale za to mogą mnie zabrać w jakieś urokliwe miejsce. Co to będzie za miejsce? :)

Justyna: A nie mamy żadnych ograniczeń w czasie i przestrzeni? Ja ostatnio myślę, że chciałabym polecieć na Azory – portugalskie wyspy, na środku oceanu. Jest tam przepięknie. Zielono, jednocześnie egzotycznie i europejsko. Gdyby nam się zgrały terminy i miałaby pani ochotę, zabrałabym panią z przyjemnością!

Jagna: Och, doskonale rozumiem te wątpliwości! Nie potrafię ścinać kwiatów we własnym ogrodzie, chyba, że zbliża się burza i jest jasne, że za chwilę zostaną zmiecione z powierzchni ziemi. Cięte kwiaty kupuję od starszych pań na bazarze. Natomiast Panią, Edyto, zaprosiłabym do mojego ogrodu. W sezonie pełno tu kwiatów, ptaków, a i dobre towarzystwo się znajdzie 😊

2 komentarze:

  1. Wspaniałe uzupełnienie książki :) Właśnie czytam Ogród i magia zaczyna działać :) A Bunia już skradła moje serce :) Sylwia Kubik

    OdpowiedzUsuń
  2. Do mnie już jedzie książka kurierem 😁😁

    OdpowiedzUsuń