Jaś Małgosia i banda zwyrodnialców
Dawno, dawno temu stary i okrutny król pojął za żonę młodą,
energiczną królewnę. Król miał dwóch synów, równie złych jak on sam. Od dnia,
kiedy młoda królewna pojawiła się na zamku, nie miała łatwego życia. Król i
synowie znęcali się nad biedaczką, dniem i nocą nie dając jej spokoju. Ale ona
wcale nie zamierzała się poddać…
Poznajecie? Pewnie, że nie, bo to wszystko nie tak.
Gdyby to była prawdziwa bajka, taka, jaką babcie
opowiadają swoim wnukom, wszystko w niej byłoby na odwrót. Zwykle to dobry i
miły król poślubia złą królową. Król obowiązkowo posiada anielsko piękną i
niezaradną córkę, która wręcz prosi o to, by stać się ofiarą okrutnej macochy.
Król, który przed ślubem doskonale rządzi swoim królestwem, wygrywa wszystkie
bitwy i jest prawdziwym bohaterem, nie wiedzieć czemu po włożeniu obrączki na
palec staje się bądź to pantoflarzem, bądź zaślepionym głupcem, który nie
widzi, co też nowa małżonka usiłuje uczynić. I tak w tych sprzyjających
warunkach zwykle udaje się złej królowej częściowo przeprowadzić swój zamiar.
Częściowo, bo jak za potrząśnięciem czarodziejskiej różdżki, w odpowiednim
momencie znajduje się jakiś dobry myśliwy, albo inny jego odpowiednik, który wprawdzie nie sprzeciwia
się złej królowej, bo strach go ogarnia, ale miłosiernie zostawia niezaradne
dziewczę w dzikim lesie, gdzie na logikę i tak jej się nie uda przeżyć. Młoda
królewna ma jednak niesamowite szczęście, bo błądząc natyka się na chatkę
siedmiu krasnoludków, którzy, wykorzystując jej trudną sytuację, zatrudniają ją
jako pomoc domową. Co więcej, dziewczę musi być chyba niespełna rozumu, bo
cieszy się z zaistniałej sytuacji. Nie zastanawia się, dlaczego wszystko się
tak potoczyło, nie obwinia ani macochy, ani ojca. Zadziwiające jest również to,
że ojciec rozpacza wprawdzie z powodu niewyjaśnionego zniknięcia córki, ale
nadal niczego się nie domyśla. Zakończenie znają wszyscy. Zjawia się książę,
całuje anielsko piękne i niezaradne dziewczę, po czym uwozi je w siną dal. Tyle
tylko, że nie powinniśmy zapominać, że sytuacja lubi się powtarzać. Nie
wiadomo, czy bohaterski młodzik w przyszłości nie stanie się pantoflarzem bądź
ślepcem. Prawdopodobne jest również to, że słodkie dziewczę pod wpływem przeżyć
z młodości straci swą przyrodzoną słodycz i zapragnie zemsty…
No, ale w bajkach wszystko toczy się inaczej. Zastanawiające
jest, dlaczego zazwyczaj w tych opowieściach skrajność popada w skrajność.
Kobiety albo są okrutnymi, rządnymi władzy wiedźmami, albo też niewinnymi,
pozbawionymi jakichkolwiek instynktów przeżycia ofiarami. Negatywnych postaci
męskich jest stosunkowo niewiele. Dlaczego tak się dzieje? Odpowiedź nasuwa się
jedna: autorami bajek byli zazwyczaj mężczyźni. Można wysnuć wniosek, że mieli
oni trudne dzieciństwo, albo skłonności do masochizmu. Ale tak naprawdę, po
przyjrzeniu się dokładnie zawartości opowiastek można z nich wyciągnąć trochę
inną treść niż ta, na którą na pierwszy rzut oka zwraca się uwagę. I tak
zobaczmy, czym karmimy nasze pociechy.
Weźmy pierwszą z brzegu bajkę o Jasiu i Małgosi. Jeżeliby
ktoś miał odpowiedzieć na pytanie, kim jest najgorsza postać z tej opowieści,
bez zastanowienia wskazałby Babę-Jagę. Tymczasem pomija się zazwyczaj kilka
istotnych szczegółów. Otóż weźmy chociażby ojca rzeczonej pary. To właśnie nikt
inny tylko on za namową złej (a jakże) macochy wyprowadza swoje własne dzieci i
zostawia je w ciemnym lesie. Co więcej, tatuś musi być chyba zupełnie
pozbawiony sumienia, bo dwukrotnie dzieciom udaje się wrócić do domu, a on,
byleby tylko uciszyć zrzędliwą żonkę, z uporem maniaka usiłuje swoje dziatki
zgubić w niebezpiecznej gęstwinie. Oczywiście później tego żałuje, ale
przeciwstawić się swojej małżonce nie ma odwagi. Kolejny klasyczny przykład
pantoflarza. Idźmy więc dalej. Dzieci błądzą w lesie, aż w końcu spotykają na swej
drodze domek z piernika. Tłumacząc się głodem, pożerają dużą część chatki.
Nietrudno się dziwić Babie-Jadze, że lekko się zirytowała, widząc poczynione
szkody. Dobrze wychowane dzieci powinny przecież najpierw zapukać, aby poprosić
o pomoc i jedzenie. Potem okazuje się, że Baba-Jaga to zbzikowana staruszka,
która na domiar złego uprawia kanibalizm. Typ niewątpliwie paskudny. Ale miała
godnych siebie przeciwników. Jaś i Małgosia, współpracując ze sobą (patyczek, a
potem przebiegłość Jasia, który twierdzi, że nie wie, jak usiąść na łopacie),
wpychają Babę-Jagę do pieca. Można stwierdzić, że była to obrona konieczna. Ale
na tym nie koniec. Dzieci nie wykazują ani cienia żalu po tym, jak przecież,
było nie było, pozbawiły życia staruszkę. Mało tego. Plądrują jej chatkę,
znajdują skarb i wracają do domu, który o dziwo bez trudu tym razem znajdują.
Nie potrzebują kamyczków ani też okruszków. Czeka tam na nich skruszony ojciec,
który w końcu zdobył się na odwagę i wypędził macochę. I cała trójka
przestępców (bo jak inaczej ich nazwać?) do końca życia żyje w dostatku za
pieniądze (rentę, emeryturę?) zamordowanej staruszki, która być może nie była
aniołem, ale jako jedyna poniosła najsroższą karę. Nagłe wypędzenie macochy
przywodzi też na myśl, że wszystko było ukartowane. Ojciec po prostu nie miał
ochoty się z nią dzielić zdobytym bogactwem.
Analizując tak wszystkie bajki można stwierdzić, że
większość postaci w nich występujących to stworzenia cierpiące na zaburzenia
psychiczne, upośledzone lub zdegenerowane. Nic dziwnego, że karmione nimi od
małego dzieci mają w głowie potężny chaos. Bo jak tu być dzielnym bohaterem,
kiedy zawsze istnieje niebezpieczeństwo, że w końcu jakaś baba weźmie cię pod
pantofel, a ojciec wyprowadzi do lasu? Dziewczynki są w jeszcze gorszej
sytuacji, bo do wyboru mają bycie biedną, nieumiejącą o siebie zadbać królewną,
która zamknięta w wieży wylewa łzy i czeka na księcia, który potem, wyrywając
jej włosy, wspina się do jej samotni, wcale a wcale nie zważając, że piękność
kona z bólu, albo bycie złośliwą i paskudną wiedźmą. Nic dziwnego, że często
zdarza się tak, że opierając się na takich wzorcach, urocze i niewinne dziewczę
przeistacza się w złośliwą i pałającą zemstą babę, której żaden książę już nie
zaszkodzi.
Ja chętnie przeczytałabym bajkę Twojego autorstwa :)
OdpowiedzUsuńOczywiście taką wiesz miłą i ładną i dla dzieci :) odpowiednią :)
Nie wiem czy bym podołała:) Obawiam się, że byłoby tam dużo zdegenerowanych postaci:)Może jakąś bajkę dla dorosłych wysmażę, co Sabinuś?
OdpowiedzUsuń