czwartek, 17 maja 2012

Po cześci moje Części intymne.

Dziś znowu o książce, ale  bardziej w kontekście własnych przeżyć. Skończyłam czytać Części Intymne Izabeli Sowy. Zanim napiszę cokolwiek dalej od razu zaznaczam, że pani Izabeli nie znam osobiście ani nawet wirtualnie. Nie uprawiam więc tutaj żadnej reklamy, nie wystawiam, jak to mówi moja przyjaciółka laurki. Natomiast... Może zacznę klasycznie, od książki. Otóż Części Intymne przybliżają nam życie pisarza. Dokładniej mówiąc niewielki fragment z tego życia. Janusz, przypadkowy autor bestseleru (tak przypadkowy, bo pierwszą książkę napisał w wyniku pijackiego zakładu) wyrusza w podróż, w czasie której ma odbyć spotkania z czytelnikami. Jest to jego pierwsza tak daleka wyprawa, mimo, że pisze książki podróżnicze o Rumuni. Ale robi to nie ruszając się z fotela i posiłkując się jedynie zdjęciami z internetu. Mieszka z królikiem Normanem, jest jednocześnie kochankiem swojego przyjaciela Miśka i jego żony Julii (oczywiście żaden z małżonków nie wie, że druga połowa również sypia z autorem poczytnych powieści). Ma swoje bziki i fobie, na spotkaniach nie ujawnia tego, że nigdy nie podróżował i że wszystko co pisze jest wynikiem jego fantazji. Można stwierdzić, że tak naprawdę niemiły z niego typ. Ale ja widzę go inaczej. Dla mnie książka pani Izabeli to opowieść, oczywiście trochę przerysowana, o tym jak wygląda środowisko z którym zwykle styka się autor. To rozprawienie się z pewnymi sprawami, o których autorowi nie wypada mówić osobiście, bo z miejsca dostanie za to po uszach. Na przykład scena, w której Janusz umówiony jest na wywiad, z dziennikarką z modnego pisma ubawiła mnie serdecznie. Nie dlatego, że była tak komiczna, ale dlatego, że niejednokrotnie sama byłam uczestnikiem identycznych wydarzeń. We fragmencie o który mi chodzi dziennikarka wchodzi, przedstawia się i mówi:

"Jeszcze jedno. - Lekko zwilżyła językiem usta. - Pewnie cię zaskoczę, ale nie czytałam żadnej z twojej powieści."
I dalej:
"Ale to nic nie szkodzi - ciągnęła. - Bo sprawdziłam wszystko w sieci..." 

Cóż gdybym nie przeżyła podobnych sytuacji zapewne bym nie uwierzyła. Ale czy uwierzycie, że bardzo często właśnie tak to wygląda? Tutaj i tak dziennikarka ma u mnie duży plus, bo z miejsca mówi, że nie czytała i nie udaje, że jest inaczej. A zdarzają się gorsze przypadki. Kiedy rozmówca udaje, że zna książki od deski do deski, a przecież z miejsca widać, że nawet pierwszej strony nie przeczytał. Albo na przykład raz pani która ze mną rozmawiała zupełnie nie wiedziała kim jestem i o czym piszę. Miała wpisany wywiad (w nawiasie: z pisarką) więc, jak radośnie stwierdziła, przyleciała, a ja coś tam jej powiem, bo w końcu chyba wiem o czym piszę. Chyba wiedziałam.  Żałowałam tylko, że na koniec nie poprosiłam o przekazanie wierszówki, bo w tym wypadku raczej mi ona powinna przypaść w udziale.

To samo można powiedzieć o kreacji postaci. Moim zdanie Pani Izabela tworząc postać Janusza żartobliwie odpowiedziała na oczekiwania niektórych ludzi. I to już nie chodzi tylko o pisarzy, ale ogólnie o ludzi w jakiś sposób publicznych. Otóż wydaje mi się, że Janusz pół gej, pół hetero, mieszkający z  królikiem, jadający tylko banany, sypiający na dywanie to nie kto inny jak wymarzony człowiek wolnego, artystycznego zawodu! Często oczekuje się, że ludzie tworzący będą mieli jakieś bziki, odchylenia,  nałogi. Te ostatnie są wręcz mile widziane. No i Pani Sowa obdarzyła szczodrze tym wszystkim swego bohatera. W końcu to ważne żeby twórca był twórczy pełna gębą.
Brak szczerości ze strony Janusza (w końcu nie przyznaje się, że podróżuje tylko wirtualnie i  w wyobraźni) też jest dla mnie zrozumiały. On po prostu pozwala wierzyć czytelnikom w to co napisane, a skoro oni wierzą to po jakie licho na siłę otwierać im oczy?

Części Intymne to książka opowiadająca również o przełamywaniu swoich lęków i o tym, że czasami zupełnie nieświadomie zmieniamy czyjeś życie (książki Janusza robią na czytelnikach piorunujące wrażenie i skłaniają ich do refleksji nad sobą). Mnie osobiście książka przypadła do gustu. Oczywiście momentami jest karykaturalna, komiczna i przerysowana, ale zawiera też sporo prawdy. I to takiej, która tylko na pierwszy rzut oka jest zabawna.

4 komentarze:

  1. Książki pani Sowy czytalam dość dawno, z tego wynika, że warto odświeżyć tę "znajomość"...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani Izabela ma lekkość pióra, miło się czytało, ciekawa jestem jak ty odbierzesz tę książkę:)

      Usuń
  2. Tej książki akurat nie czytałam (jeszcze), ale sądzę, że to przerysowanie, karykatura są celowe.

    OdpowiedzUsuń