Serdecznie dziękuję wszystkim za tytuły książek związanych z Kresami. Z całą pewnością skorzystam z większości. Tyle tylko, że zrobię sobie chwilowo małą przerwę na odsapnięcie po Żniwie gniewu. Zacznę od tego, że książka napisana jest ładnym, prostym i ciepłym językiem i wciąga od pierwszych stron. Wydaje mi się, że to dość duża sztuka napisać książkę traktującą o bólu i cierpieniu w sposób łatwy i prosty. Autorka pisze o wojennych losach swoich bohaterek bez sztucznego patosu i właśnie ta zwykłość opowieści sprawia przewrotnie, że książka staje się niezwykła. Żniwo gniewu opowiada o wojennych losach kobiet. Dwóch sióstr Kaszmiry i Maruszki. Przed wojną kobiet skrajnie różnych, jedna buntowniczka i wiecznie trochę na opak (Kaszmira), druga chcąca swój los związać z klasztorem (Maruszka). Kaszmira jako ta nie mająca chęci do nauki zostaje oddana na służbę, skąd ucieka przed swoim panem, usiłującym ją zgwałcić. I ta ucieczka jest właściwie początkiem wielu innych. Kaszmira od tej pory wciąż ucieka najpierw przed służbą i molestującym ją panem, potem przed brutalnym mężczyzną, z którym się związała, potem przed wojenną zawieruchą, przed którą tak naprawdę uciec się nie da. Momentami wydaje mi się, że Kaszmira ucieka też przed samą sobą. Zanim wybucha wojna zostaje żoną Żyda, zapalonego komunisty. Maruszka natomiast poznaje polskiego żołnierza i miłość do niego diametralnie zmienia jej życiowe plany. Porzuca myśl o życiu w klasztorze i wychodzi za mąż za ukochanego Zygmunta, który następnego dnia po ślubie wyrusza na front. Wzruszający jest fragment, w którym Maruszka mówi, że zawsze myślała, że pożegnanie męża idącego na wojnę będzie przypominało jakąś uroczystą ceremonię. Tymczasem wszystko odbywa się szybko i zwyczajnie. Mężczyzna jako wojownik odchodzi, kobieta ma czekać. Ale paradoks wojny polega na tym, że tak normalnie czekać się nie da. Wojna niestety nie jest tylko domeną mężczyzn, bo dotyka również kobiety, które chciał nie chciał muszą walczyć na swój sposób żeby przetrwać i ocalić nie tylko siebie, ale najbliższych zostawionych pod ich opieką.
I o tym właśnie jest Żniwo Gniewu. O tym jak wielka jest wola przetrwania i jak trudno pozostać człowiekiem w momencie gdy świat wyzbywa się człowieczeństwa. Gwałt, śmierć, ból to chleb powszedni, wojenna codzienność. I wśród tej codzienności kobiety, których jedynym celem jest przetrwanie i zachowanie choć szczypty normalności. Historia sióstr jest historią, która była udziałem wielu kobiet. Książka momentami opisuje brutalne sceny, koszmar jaki trudno nawet sobie wyobrazić, ale jednocześnie nie jest czarno biała, bo na jej kartach występują również Niemcy - nie faszyści i komuniści, którzy mają serce. Poza tym uświadamia nam jakie mamy szczęście, że nas wojenny koszmar ominął. I nasze problemy, troski, to zwykle drobiazgi w porównaniu z prawdziwymi tragediami. Osobiście po lekturze dziękuję losowi, że mój kalendarz pokazuje normalne dni i miesiące, a nie muszę go dzielić na dwie pory roku: tą wojenną i tą po wojnie.
Z pełnym rozmysłem nie opowiadam dziejów Maruszki i Kaszmiry. Nie chcę zdradzać kolei ich życia, bo zasługują na to by każdy odkrył je osobiście, tym bardziej, że książka oparta jest na losach prawdziwych ludzi więc czytając dotykamy naszej własnej historii.
hm... brzmi interesująco... ale, ja niestety mam awersję do książek z historią w tle :( nie wiem czy wspominałam, ale to przez Pana z historii, historię omijam szerokim łukiem :(
OdpowiedzUsuńNie wspominałaś. A cóż ci Pan od historii uczynił, pewnie obrzydził przedmiot, ale że aż do tego stopnia? A książka cóż osadzona w trakcie drugiej wojny, realia wojennej zawieruchy i brutalność też wojenna, ale przede wszystkim to piękna historia kobiet. Ale rozumiem awersję:)Co więcej o Kresach i tematyce z nimi związanej mieliśmy rozmawiać na spotkaniu w bibliotece. Inaczej nie wiem czy sięgnęłabym po taką literaturę, bo ostatnio jakaś wrażliwa się zrobiłam i czytanie o podłości i cierpieniu sprawia mi trudność.
UsuńKsiążka nie dla mnie, zbyt dużo brutalności i ta wojna... boję się takich ksiażek :P
OdpowiedzUsuńJa już powyżej pisałam, że też mam problem z czytaniem brutalnych rzeczy. To chyba po urodzeniu Tymka tak mi się porobiło, bo wcześniej przerobiłam cały biblioteczny regał zbrodni wojennych. A teraz wstrząsa mnie na samą myśl. Trochę żałuję, bo miałam pomysł na książkę z tym związaną. Ale kto wie może uda mi się do tego wrócić? Jakoś się utwardzić... Chociaż zupełnie nie wiem jak:) Miękka ostatnio jestem i tyle.
Usuń