wtorek, 11 września 2012

O inspirującym działaniu trunków czyli jak zostanę medialną kobietą

Przekonałam się o nim gdy ostatnio  urządziłyśmy sobie z moją przyjaciółką wieczór przy winie (specjalnie nie piszę babski wieczór, bo mój mąż był obecny i chociaż ma ogromnego X przed Y to jednak nijak do określenia babski nie pasuje). Piliśmy to wino z dość dużym zaangażowaniem pogadując to o tym, to owym i w pewnym momencie moja przyjaciółka wypaliła: bo ty po prostu musisz być bardziej medialna! W związku z tym, że przed momentem rozmawiałyśmy o tym co ostatnio pożarły nasze psy konkluzja o medialności trochę mnie zaskoczyła.
- Myślisz? - zapytałam ostrożnie badając grunt - I uważasz, że Pulet przestanie wtedy kraść klocki i zamieniać je w plastikową papkę?
- A co ma do tego Pulet? - zdziwiła się moja przyjaciółka niepomiernie - Mówię o tobie i o o twojej karierze - dodała pokazując ręką regał , na którym stał egzemplarz Uroczyska.
- Aaa o tym. Ale jak to bardziej medialna?
- No normalnie. Po prostu muszą o tobie zacząć mówić. O, na przykład nogi musisz pokazać.
- Komu? I chyba ręce, to rękami piszę.
- A co to ma do rzeczy, na rękach nie zatańczysz - wyjaśniła mi moja przyjaciółka dopełniając kieliszki po brzegi -  Musisz tak jak Kasia Grochola wziąć udział w jakimś programie i koniecznie pokazać nogi! Czekaj już ja ci zaplanuję tak karierę, że nie będziesz miała kiedy pisać - zapowiedziała i nie bacząc na moje przerażenie zaczęła snuć wizję mojej przyszłej sławy. Wizja była nad wyraz zagmatwana. Występowałam tam ja z obowiązkowo obnażonymi kończynami, otoczona rozgorączkowanymi sławami, z którymi niekiedy jak byłam w dobrym humorze tańczyłam walca. Nie wiem dlaczego nie polkę, albo oberka, ale o to mniejsza. Poza tym w wolnym czasie wydawać miałam obiady dla ubogich i brać udział w ekstremalnych sportach. Na moją nieśmiała uwagę, że ekstremalnych sportów się boję moja przyjaciółka odpowiedziała, że co chcę, w końcu muszę i ja ponieść jakieś ofiary. Po stanowczym oświadczeniu, że nie zamierzam skakać na bandżi, ani też biegać po pionowych murach (jak nazywa się ta sztuka???), moja przyjaciółka poszła na kompromis i stwierdziła, że ostatecznie mogę zacząć brać udział w rajdach samochodowych, ale koniecznie z nogami. Szczerze mówiąc nie wyobrażałam sobie jak mogłabym to robić bez nóg, ale domyśliłam się, że to taki skrót myślowy dotyczący pokazywania mych biednych odnóży, które w planach przyjaciółki nie wiedzieć czemu odgrywały kluczową rolę. Po rozpoczęciu drugiej butelki plan miałyśmy (a raczej A miała) bardzo skonkretyzowany: najpierw powinnam zostać zauważona, a to miało być najtrudniejsze więc jak najrychlej powinnam pojechać do Warszawy i wymachując wysoko nogami spacerować przed budynkiem telewizji.
- W końcu ktoś cię zobaczy i zaintrygowany sfilmuje - tłumaczyła mi przyjaciółka - Potem zaczną się pytania kim jest ta tajemnicza, milcząca (tu dowiedziałam się, że pod żadnym pozorem nie powinnam się odzywać) kobieta z nogami? A potem pójdzie już z górki, będziesz kochana medialna jak talala. 
No i powiedzcie sami czy spożywanie trunków nie działa inspirująco? Myślę, że bez wina moja kariera najpewniej ległaby w gruzach, a tak już wiem co mam robić żeby zostać kobietą medialną. Tak więc jeżeli kiedyś wpadnie wam w ucho informacja o tajemniczej i milczącej kobiecie z nogami wiedzcie, że to ja wasza Magdalena:)
A żeby nie było, że jestem wredna i opisuje swoje prywatne spotkania uspokajam wszystkich, że pierwszą osobą która przeczytała ten tekst była rzeczona A, od której dostałam błogosławieństwo brzmiące: a puszczaj to kobieto gdzie chcesz. No więc puszczam ku swojej i mam nadzieję waszej uciesze.

4 komentarze:

  1. No tak, lampka wina ... no może dwie, skutecznie rozwija naszą wyobraźnię :) Spędziłyście z przyjaciółką świetny wieczór, a ja czytając o Waszych wyczynach uśmiałam się ... w końcu już Irena Kwiatkowska śpiewała słynną piosenkę o nogach - więc coś w tym musi być :) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro sama Irena Kwiatkowska śpiewała to wiedziała co mówi:) A wieczór rzeczywiście był świetny, cały następny dzień bolał mnie brzuch od śmiechu:)

      Usuń
  2. aż strach pomyśleć jaki palny by się zrodził po trzeciej butelce;-D może trzecia noga by wyrosła, bo dwie to zdecydowanie za mało;-D
    nie ma to jak dobry przyjaciel, szczególnie taki co karierę medialna zaplanuje. Plan Ci powiem genialny, nogi w roli głównej ekstra, jedna tylko małą korektę w tej medialnej karierze bym wprowadziła, żeby rzeczona A tak ją zaplanowała, żebyś miała jednak czas pisać;-)
    ubawiłaś mnie tą historią bardzo, siedzę i "suszę zęby" do monitora, a domownicy dziwnie na mnie spoglądają;-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obawiam się Basiu, że masz rację, że dwie nogi na tak rozbudowane plany nie wystarczą:)Dopóki więc nie wyrośnie trzecia zajmę się pisaniem cobym potem mogłą całkowicie poświęcić się pokazywaniem moich nóg, tańczeniem walca no i jeszcze w napięty plan zajęć będę musiała wcisnąć kurs na którym tańczyć się nauczę, bo teraz tylko zostaje mi improwizowanie, a nie wiem czy improwizowany walc będzie się liczył:)
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń