|
Aniela z filmu: Pora umierać |
Zdruzgotało i to w jednej minucie. Stało się to przed telewizorem. Zobaczył mianowicie reklamę z Bogusławem Lindą. Boguś kojarzył się mu bowiem z twardzielem, takim co go nic nie złamie i w ogóle. A tu bach! Linda reklamujący Geriavit! Mój mąż najpierw gęsto mrugał, a potem z westchnieniem stwierdził: Świat się kończy, ani chybi pora umierać! A jaką miał przy tym minę! Trzeba było to widzieć, bo opisać się nie da.
W każdym razie tym swoim pełnym żalu: "pora umierać" przypomniał mi o filmie z Danutą Szaflarską w roli głównej. Widzieliście? Cudny, mądry i nostalgiczny. No i kręcony w Otwocku, czyli u mnie:) Szczególnie podobały mi się sceny gdy starsza pani wraca we wspomnieniach do lat młodości. Niby mało jest tych wstawek, ale są tak zrobione, że zostają w pamięci. I ta scena gdy Aniela załamana stwierdza, że zgodnie z tytułem: pora umierać i ubiera się w czarną suknię, zasłania czarnym materiałem lustra, dzwoni do syna i odwołuje wizyty, a potem kładzie się z mocnym postanowieniem, że to już koniec! Nie oglądałam filmu ponad rok a nadal ta scena stoi mi przed oczami tak jakbym widziała ją przed momentem. Na całe szczęście to tylko chwilowe załamanie i starsza pani summa summarum wstaje i bierze sprawy ratowania swego domu we własne ręce. Bo właśnie o to w tym filmie chodzi: o dom, na którym każdy (syn, bogaty sąsiad) poza samą Anielą chce zbić majątek. Syn sprzedając go, bogaty sąsiad kupując i wyburzając ruinę, po to by na jej miejscu postawić coś nowoczesnego i przynoszącego kupę forsy. Ale ten dom to nie tylko ściany. To całe życie starszej pani, to wspomnienia, które związane są z każdym przedmiotem, pokojem, ogrodem, starą huśtawką. Ehh piękna opowieść o pięknym człowieku, o samotności, którą rozprasza jedyny przyjaciel - suczka Fila o niezłomności i miłości. No i tak Linda i jego Geriavit do spółki z mężem mym własnym załatwili mi plany na wieczór, bo właśnie odczułam nieprzepartą ochotę na obejrzenie tego filmu. Was też zachęcam do zerknięcia, przy okazji można popatrzeć sobie na Świdermajery (to w nich kręcone są sceny), bo w rzeczywistości z roku na rok jest ich coraz mniej i jak tak dalej pójdzie to cały wysiłek pana Andriollego (to on był twórcą stylu świdermajer) pójdzie na marne żeby nie powiedzieć z dymem (co chwila któryś z tych drewniaków płonie i ginie a z nim niepowtarzalna historia i urok Otwocka). No ale nie o tym miało być, choć w sumie to może kiedyś napiszę coś i o tych pięknych starych budynkach i o historii miasta - uzdrowiska. Przyjeżdżali tutaj kurować się suchotnicy. Ponoć klimat otwocki przesiąknięty żywicznym powietrzem doskonale im służył. A właśnie jak ktoś pamięta Szaleństwa panny Ewy to tam też Otwock jest pokazany. No dobrze kończę już a na zakończenie kilka zdjęć urokliwych drewniaczków:
|
Pensjonat Gurewicza (ponoć największy drewniany budynek w Europie) dziś. |
|
A to Gurewicz przedwojenny. |
|
Dom przy ul. Kościelnej |
|
To też Kościelna dom Perechodnika, Żyda, który napisał po wojnie książkę "Czy jestem mordercą?" |
|
A to urokliwy obrazek znalazłam go TUTAJ |
|
A to pełna uroku wiosna. |
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńBo Otwock ma swój urok! Nie wybaczę Ci, że nie zabrałaś mnie na wycieczkę :P Kubuś za to (chyba z sympatii i tego mojego żalu) dał nam wspaniałą i niezwykle ciekawą książkę - będziemy mieli z czego się przygotować :P i wiosną zawitamy do Was :)
OdpowiedzUsuńLinduś też człowiek, ma prawo używać leki :P Uwielbiam tego twardziela nie twardziela :P Pewnie Kuby mina bezcenna :)
No, no jak to nie zabrałam? A ten cudny wieczorny spacer po lodzie i wodzie??? Zresztą jakbym pokazała Ci wszystko to jak niby miałabym Cię ściągnąć do siebie następnym razem? A tak to nieodkryty otwocki urok Cię przyciągnie:)
OdpowiedzUsuńMina - bezcenna:)
No tak, wody i lodu u Was pod dostatkiem :))))
UsuńFakt faktem, że kiedyś jeszcze przybędziemy :)
Haha, już widzę oczami wyobraźni jak Twój mąż robi wielkie oczy, no ale cóż na każdego przychodzi pora. Stallone się postarzał, to i Linda miał prawo:) A film jest świetny:)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście zasmucił się biedaczek:) Ale widać doszedł do siebie, bo z rana pognał do pracy nie wspominając już nic o tym, że świat się kończy. A na Pora umierać zawsze na końcu chce mi się płakać. Bo to jednak takie słodko gorzkie zakończenie...
UsuńNie znam Otwocka, a tam tak pięknie.
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś jeszcze go poznam choćby przejazdem.
Nie widziałam filmu i koniecznie muszę go poszukać, Szaflarska to wspaniała aktorka, odchodzi nam po mału stara gwardia prawdziwych artystów,)
Otwock ma swój urok, który niestety powoli ginie. Tak jak pisałam drewniaki w tajemniczy sposób trawi ogień, a poza tym wyrastają cały czas nowe bloki, nowoczesność przyćmiewa to co zostało z dawnych lat. Niby normalna kolej rzeczy, ale jednak żal. Co do aktorów to też ostatnio rozmawialiśmy z mężem, że nam się wykrusza stara kadra i zastanawialiśmy się kogo będą podziwiać nasze dzieci gdy będą w naszym wieku.
UsuńA właśnie gdyby kiedyś przejazd przez Otwock miał dojść do skutku to może uda się na kawie zobaczyć?:)
Pozdrawiam serdecznie.
Dziękuję za miłą zachętę i również pozdrawiam oraz życzę mnóstwa zapisanych kart by czytelnicy mieli co czytać. )
UsuńZawsze marzyłam żeby mieszkać w takim domku, no nie wiem drewno mnie przyciąga jakoś;) te werandy i balustrady ładnie wykonane echh rozmarzyłam się..:)
OdpowiedzUsuńJeżeli mowa o Lindzie ostatnio oglądałam film "tato" i mówiłam mamie - popatrz jaki In tam był młody!:D
niestety czas leczy ale żeby od razu umierać?:))
Bo takie miejsca mają duszę:) Werandki, balkoniki, bez w ogrodzie. Chyba wiem o czym mówisz, bo i mi się coś takiego skrycie marzy:)
UsuńSerdeczności.
Piękna Willa Gurewiczanka w stylu Świdermajer, zaraz pobiegłam poczytać. Dziękuję, Madlen, za odsłonięcie nieznanego oblicza Otwocka. Zamarzyłam o chwili na werandzie w upalny dzień z zapachem sosnowego lasku. Budujący wpis, mimo geriavitu; nie tylko ja na reklamę zareagowałam zdumionym Yyyyyyy?
OdpowiedzUsuńSylwestrowy z hukiem, czy raczej małym huczkiem, jak w przypadku R, zakończył stary rok. Hejtowcy są wszędzie.
Nie tylko Ty:) Moje yyyy było i tak niewielkie w porównaniu z Kuby zdumieniem. Jednak pewnych rzeczy nie powinno się widzom robić:) A Otwock ma jeszcze sporo takich pięknych miejsc, swoją drogą nie mogę się nadziwić, że nikt nie pomyślał o zrobieniu skansenu ze Świdermajerami. Byłoby dwa w jednym: uratowano by domy i jednocześnie atrakcja turystyczna jak znalazł. W następnym poście wstawię specjalnie dla Ciebie zdjęcie willi Juli obecnej (ruina) i dawnej.
UsuńPozdrawiam Cię Altówko serdecznie:)
Nigdy nie byłam w Otwocku... a szkoda, bo pokazałaś chyba całe piękno tego miasta. Domki cudne :)
OdpowiedzUsuńJeśli zaś chodzi o Bogusława Lindę to bardzo podoba mi się to , że wziął udział właśnie w takiej reklamie. Myślę , że ma on dystans do siebie i pewnie nie chce być "zaszufladkowany". Jest po prostu normalnym facetem, który prowadzi normalne życie i też się starzeje - z godnością.Pozdrawiam :))
Cieszę się, że Otwock się podoba:) Chyba rzeczywiście zrobię cykl o mieście, może znajdą się chętni czytelnicy:) Co do Lindy, to nadal kojarzy mi się z bardziej z facetem w sile wieku (być może ma na to wpływ, że sama robię się coraz starsza, w szkole podstawowej trzydziestolatek jawił mi się jako niemal zgrzybiały starzec:)) i może dlatego ten geriavit mnie tak zaskoczył:)
UsuńPozdrawiam serdecznie
Bardzo urokliwy ten Twój Otwock;-) Lubie takie miasta z klimatem i "zapachem" przeszłości tu akurat w budynkach pokazanym.
OdpowiedzUsuńFilmu nie wdziałam, ale z pewnością pooglądam bo lubię tą aktorkę;-)
Co do Bogusia, potrafię sobie wyobrazić Twoje zaskoczenie;-D
No cóż znaki czasów poprostu;-)
a teraz próbujemy Górewicza uratować: http://www.petycje.pl/petycjePodglad.php?petycjeid=10399
OdpowiedzUsuń