A teraz tak jak obiecałam Altówce wrzucam zdjęcia (ale nie tylko) Willi Julii. To dla mnie szczególny budynek. Pamiętam go... Od zawsze. Jako dziewczynce wydawało mi się, że to musiał być dom jakiejś wielkiej dystyngowanej damy. Miałam jakieś zadziwiające skojarzenia z panią Walewską, nie pytajcie dlaczego bo nie wiem. Chociaż jak się nad tym głębiej zastanowić to może miało na to wpływ to, że w biblioteczce moich rodziców stała Pani Walewska Gąsiorowskiego opatrzona w piękne zdjęcia, które bardzo ale to bardzo mi się podobały. Potem już jak byłam trochę starsza marzyło mi się, że ktoś willę Julię odnowi, a potem w jakiejś niewiadomej i dalekiej przyszłości ja w niej zamieszkam. Marzyło mi się wspinanie na wieżyczkę, wychodzenie na balkonik. Niestety marzenia pozostały marzeniami a Julki nikt nie kupił, nikt nie wyremontował. W tej chwili stoi biedaczka w opłakanym stanie i bardziej przypomina miejsce gdzie straszą duchy niż to gdzie mieszkają damy i księżniczki. A szkoda, bo historię ma willa długą i ciekawą. Poza tym gdyby nie popadła w ruinę byłaby piękną atrakcją turystyczną.
Tak oto o niej pisał Edmund Diehl w 1893 roku: W pierwszym szeregu od plantu prawie na dwumorgowej przestrzeni zbudowana jest murowana willa "Julija" własność Maurycego Karstensa. Ładny ten budynek oryginalnego pomysłu, piętrowy z wieżą z daleka rzuca się w oczy i przyjemne czyni wrażenie, posiada obszerne pokoje dobrze umeblowane i często późną jesienią jeszcze bywa zamieszkiwany. Pomieścić może 2-3 rodzin i, w części lub całości, jest do wynajęcia.
W przewodniku z roku 1906 zaś czytamy: Tuż naprzeciwko stacji na rogu ul. Kościelnej i Warszawskiej - zwraca naszą uwagę piękna, oryginalnego pomysłu willa "Julja", piętrowa, z wyniosłą wieżą. W niej obecnie mieści się inhalatorium po europejsku urządzone.
Willa Julia została wybudowana w 1893 roku. Wzniesiono ją dla Maurycego Karstensa, który był właścicielem dużej firmy budowlanej w Warszawie. Jego zakłady ciesielskie i stolarskie, zatrudniające 150 osób wyprodukowały zapewne elementy wielu domów w Otwocku. Na tej samej posesji znajdował się też drugi tyle że drewniany dom tak samo jak willa Julia przeznaczony do wynajęcia.
Na początku XX wieku Julia przeszła w posiadanie Aleksandra Kowalskiego - aptekarza prowizora farmacji, który założył tu nowy zakład leczniczy - inhalatorium, ... postawione na stopie najlepiej tego rodzaju urządzonych inhalatoriów zagranicznych. Mieści się ono w specjalnym gmachu, rozporządza aparatami inhalacyjnymi systemu Dr. T. Herynga, posiada oddzielne kabiny inhalacyjne oraz sale ogólne do inhalacji. Mimo nowatorstwa, inhalatorium nie cieszyło się zbyt dużym powodzeniem i po jakimś czasie upadło, ponieważ za mało zamożnych kuracjuszy przyjeżdżało do Otwocka, a mniej zamożni musieli zadowolić się inhalowaniem otwockiego powietrza z natury. Po I wojnie światowej willa Julia, wraz z większą częścią leśnej posesji, stałą się własnością dr. Gotliba Kremera, naczelnego lekarza Zakładu Psychiatrycznego dla Żydów "Zofiówka", przy ul. Kochanowskiego oraz radnego miasta.
Potem przyszedł czas na urząd pocztowy:
"Dom z wieżą" wynajęła Polska Poczta, Telegraf i Telefon i aż do II wojny światowej mieścił się tu Urząd Pocztowo - Telekomunikacyjny Otwock. W tym czasie, jak pamiętam, budynek prezentował się szczególnie okazale i wytwornie, otoczony pielęgnowanym ukwieconym ogrodem z drzewami i krzewami ozdobnymi oraz rozstawionymi licznymi ławkami dla wypoczynku kuracjuszy i interesantów poczty, co podkreślało piękno i intymność tego zakątka. Z dumnej wieży, z balkoniku otoczonego żelazną balustradką, roztaczał się uroczy widok na najbliższe otoczenie, zadbane sąsiednie wille i ogrody. Piszącemu po tylu latach wydaje się to snem z bajki. Był to najświetniejszy okres "Julii", po którym przyszły okrutne czasy wojny, a po niej czasy pogardy dla wszystkiego co piękne i dla wszelkiej własności prywatnej. (wiadomości z Wikipedii i z artykułu, z którego pochodzą również zdjęcia artykuł w całości TUTAJ ) A teraz z Julki zostało tylko tyle:
A w rzeczywistości jest jeszcze gorzej, bo zdjęcie było robione jakiś czas temu. A to Julia z czasów świetności, która przeminęła z wiatrem tym, który teraz hula wśród pustych i walących się ścian...
Matko taka piękna i taka zniszczona, że też ktoś na to pozwolił!
OdpowiedzUsuńTeż nie mogę tego pojąć, tym bardziej, że teraz ruiny straszą, a że budynek jest zaliczony do zabytków nic z nim zrobić nie można. Ot i cała historia...
UsuńTo ja w punktach dzisiaj:-)))
OdpowiedzUsuń1.Muzyczne piątki - TAAAK!
2.Żal patrzeć na ruiny. W czasach świetności Willa Julia była piekna, a teraz...ech, szkoda gadać...
A.
Zgadzam się szkoda słów. Na muzyczne piątki już się cieszę i już zrobiłam na górze zakładkę:) Napiszę o tym jeszcze w poście coby każdy wiedział gdzie szukać i wklejać.
UsuńChcecie:)
OdpowiedzUsuńNawet dobrze, ze piątki, bo czwartki to mi się z pewnym Poniatowskim i jego posiłkami kojarzy.
A co do ruin, żal serce ściska, ale pięknie napisałaś:)
Zawsze moglibyśmy spożywać posiłki delektując się muzyką:) Ale piątek będzie lepszy zresztą nie śmiałabym konkurować z panem Stasiem i jego obiadkami:)
UsuńDzięki za "pięknie napisałaś", a Julki mi żal bardzo, bardzo, bardzo.
A wiesz co, mnie to wkurza na maksa, tzn. Julka jest jedną ze składowych wkurzania. Na mniej istotne sprawy jest kasa, na podwyżki dla siedzących u koryta etc, ale na jakieś dobra narodowe, na historię to juz kurka wodna nie ma. I to nie tylko ta jedna Julka tak sie u nas rozpada, niestety.
UsuńPewnie że nie ma. W końcu za coś Ci wszyscy nasi "władcy" muszą sobie domy wystawiać byt rodziny zabezpieczać i tak dalej. Też mnie telepie jak o tym myślę. Chętnie bym na przykład zrzekła się fajerwerków o północy w sylwestra i dołożyła tę kasę gdzie indziej. Myślę, że można by było znaleźć mnóstwo takich oszczędności, ale trzebaby było chcieć.
UsuńNiestety jeśli o coś chodzi to z całą pewnością o pieniądze. A zobacz jaka cudna byłaby po remoncie...
OdpowiedzUsuńMuzyka? Czemu nie, ja ostatnio zasłuchuje się nałogowo w balladach Nickelback-a
Byłby, ale teraz to chyba trzeba by było ją od początku postawić. Co do kasy zgadzam się, że zwykle o nią chodzi.
UsuńA co do muzyki już zrobiłam zakładkę na górze i można wrzucać linki do piątkowej listy:) Sabinuś ściskam mocno i serdecznie!
Jaka szkoda,że tak się manuje:( przepiękna aż się rozmarzyłam o niej i ta wiezyczka. Willa z duszą i umiera to straszne!:(((
OdpowiedzUsuńWieczory muzyczne w piąteczki! jestem oczywiście na TAK! :) poznam co słuchają moje koleżanki z blogu i poszerzę swoją play listę:D
Wieżyczka jest urokiwa chociaż teraz rczej upiornie wygląda. Szczególnie jak jest pełnia mrocznie się kojarzy, ewentualnie to moja zbyt bujna wyobraźnia podsuwa mi takie obrazy:)
UsuńA co do muzyki też się cieszę, że się cieszysz bo i ja się cieszę:)
szkoda takiego pięknego "Domu z Wieżą", niestety tak to już u nas jest... wyjeżdżamy za granicę, zachwycamy się wieżą paryską, a nasze piękne miejsca niszczeją... ech... aż żal ściska
OdpowiedzUsuńa tak poza tematem to chciałam się pochwalić blogiem na Waszym podwórku http://asymaka.blogspot.com/ mogę???
Ściska ściska i złość bierze. Blog obejrzałam, popodziwiałam i dodałam do obserwowanych, nareszcie mi się dobrze wyświetla, bo z poprzednim był jakiś kłopot.
UsuńPozdrawiam i zapraszam Aniu do tworzenia piątkowej muzycznej listy.
Całusy śle.
Nad listą pomyślę, na razie strasznie zdołowana jestem, ech... a myślałam, że dzisiaj będzie lepiej!
UsuńMadziu, zaczęłam przypominać sobie swoje ukochane piosenki i dzięki temu czyli dzięki Tobie humor mi się poprawił DZIĘKUJĘ!!!
Usuńi tu podam link do najpiękniejszej moim zdaniem piosenki http://www.youtube.com/watch?v=guJ25FxCwmY
Aniu bardzo się cieszę, że już jest lepiej! Jakby coś się działo, chciałabyś pogadać pisz na maila. Za link dziękuję, zaraz przeniosę do muzycznych piątków:)
Usuńdziękuję Madziu, jakby co będę pamiętać
Usuńpozdrawiam cieplutko
serce boli na takie widoki, co najgorsze takich zapomnianych miejsc w naszym kraju coraz więcej....i co po nas pozostanie;-(
OdpowiedzUsuńdobrze, że choć w naszej pamięci będą żyć w pełnej krasie;-)
o tej willi napewno nie zapomnę, robi wrażenie nawet w takim opłakanym czasie teraźniejszym;-)
ciepłe uściski piątkowe zostawiam dla Ciebie Madziuś;-)
Ruiny i zgliszcza:( No nie aż tak źle to mam nadzieję nie będzie, ale ogólnie wesoło w tym wypadku nie jest. Płaczemy wprawdzie, że mało zabytków, że wojna przetrzebiła naszą historyczną schedę ale tak naprawdę nawet o to co zostało jakoś tak nie chce się dbać. Chociaż oczywiście są też budujące informacje. Na przykład w Pałacu w Kamieńcu Ząbkowickim coś znów zaczęło się dziać. Choć ludzie przebąkują, że robi się to tylko po to żeby pałac drożej sprzedać to jednak lepiej tak niż miałby zostać i niszczeć i popadać w ruinę. Może jednak nie całkiem zginiemy:)
UsuńBasik zapomniałam cię mocno uścisnąć więc niniejszym to czynię i dodaję moce i ciepłe uściski:)
UsuńTak jak piękna "Julija", tak upiornie zniszczona. Trafnie, Madlen, określiłaś bezsens braku dbałości ponurym stwierdzeniem o latach pogardy dla prywatnej własności. Asymaka - pozdrawiam - celnie pisze o zachwycie paryską wieżą z jednoczesnym przyzwoleniem na podupadanie naszych zabytków architektury.
OdpowiedzUsuńTemat potwierdził też znaczenie i rangę urzędów uważane za państwowe - poczty, kolei. Z zainteresowaniem zaczęłam czytać zdanie o przejęciu budynku przez Polską Pocztę, Telegraf i Telefon. I co, i co - pytałam samą siebie. Dbano, a nawet nadano cechy świetności. Ha.
Zastanawia wątek sytuowania w podwarszawskich pensjonatach, w Karolinie, Otwocku, sanatoriów zdrowia psychicznego. Miewałam różne spojrzenia na historię okresu międzywojennego i przyznam, że omijałam wątek formy warszawiaków tamtych lat. Wszyscy wyglądali na szczęśliwych - i ci bogaci, z drewnianymi rakietami tenisowymi, w filmach z Eugeniuszem Bodo i Lodą Halamą, i biedniejsi tańczący /on w białym podkoszulku, ona - w kwiecistej sukience/ na Bielanach "Hop Maniusiu tańczmy na dwa pas".
Dziękuję, Madlen, za Julię. Dzięki Tobie powróciła, ludzie pochylili się nad niegdysiejszą pięknością.
Dawno mnie tu nie było i widzę, że mam dużo do nadrobienia. Piątki z muzyką - brzmi fantastycznie, szczególnie, że często trafiam na perełki muzyczne przypadkowo, może i tym razem uda się coś znaleźć...
OdpowiedzUsuńWilla jest (a raczej jej pozostałości) nadal piękna. Jak już dużo osób przede mną wspomniało, przykro patrzeć, jak takie piękne miejsca umierają. Sama historia miejsca ciekawa, nie znałam wcześniej, na szczęście dzięki tej notce, poznałam ;)
Serce mnie boli, gdzie indziej nie do pomyślenia, u nas - norma...
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń