czwartek, 28 marca 2013

Idą święta czyli co powinniśmy czynić by tradycji stało się zadość

Dopiero co zorientowałam się, że u mnie na blogu głucho i cicho, jakbym zupełnie zapomniała, że święta idą.  A rzecz jasna pamiętam o nich, a gdybym nawet jakimś cudem zapomniała to co dzieje się na zewnątrz z miejsca uzmysłowiłoby mi moje roztargnienie. Toż to co wyprawia się w sklepach to istne szaleństwo! Sodomia i gomoria! Ludzie patrzą na siebie wilkiem, przepychają się w kolejkach, a jak ostatnio przepuściłam przed siebie dziewczynę w zaawansowanej ciąży myślałam, że zostanę pożarta żywcem przez współtowarzyszki kolejkowej niedoli. W związku z tym wiem o Wielkanocy. Moja rodzina też wie, bo w tym tygodniu uparcie odmawiałam udawania się na codzienne zakupy (robiłam tylko niezbędne sprawunki) za to zrobiłam czystkę w zamrażalniku. I tak zjedliśmy prawie wszystko co zostało tam zgromadzone i zupełnie nie rozumiem czemu nikt z domowników już nie może patrzeć na przepyszny bigosik (nie moja wina, że było go aż trzy pokaźne pojemniki:)). Ale odbiegając od moich rodzinnych żywieniowych problemów święta tuż tuż i należałoby zrobić wszystko by zapewnić sobie ich spokojne przetrwanie i szczęście gdy już miną. I tak moi drodzy wyczytałam, że kluczowym produktem zapewniającym całe pokłady szczęśliwości jest woda. I już z góry oznajmiam, że ja szczęśliwa za bardzo w tym roku nie będę. a już na pewno nie będę piękna i gładkolica. Bo żeby to sobie zapewnić drogie panie powinnyśmy ni mniej ni więcej ale o zmroku w Wielki Czwartek (dziś) lub o świcie w Wielki Piątek wykąpać się... w rzece lub jeziorze! Patrząc za okno już to widzę jak na golasa chyżo biegnę po śniegu do jakiegokolwiek lodowatego zbiornika z wodą i radośnie się w nim pluskam. Cóż czarno na białym widać, że uroda w tym roku z całą pewnością nie jest mi sądzona. Poza tym taka kąpiel ponoć chroni przed złem. Więc jeżeli ktoś chętny to o zmroku albo świcie niech się zabezpiecza na rok przyszły przed złym okiem i brakiem urody. Ja mam czyste sumienie, bo powiedziałam, że powinno się tak czynić. Kolejne dobre rady dotyczą wypieków. Takie baby na przykład. Pieczono je kiedyś z dużym poświęceniem i starannością. I tak żeby tradycji stało się zadość powinnyśmy wykonać je z megalitycznej ilości jaj. Na pewno więcej niż setki. Poza tym taka baba wymaga odpowiedniego traktowania. Zanim zaczniemy jej pieczenie niezbędne jest po pierwsze pozbycie się rodziny z domu. Kiedyś dzieci zamykano w najdalszym pokoju a pana domu wysyłano do lasu. Dziś nie musimy podstępnie wyprawiać dziatków i męża do dzikiej kniei bo po prostu spokojnie możemy wysłać ich na zakupy. Gwarantuję, że jeżeli ułożymy zmyślną i rozległą listę produktów nie wrócą przed zmrokiem do domu, a my będziemy mogły w spokoju i skupieniu rozbijać te setki jaj, ucierać beczki żółtek i w całkowitym milczeniu nabożnie patrzeć czy baba oby rośnie. A rosnąć musiała w całkowitej ciszy, przy zamkniętych oknach. Nie daj Boże żeby ktoś krzyknął lub trzasnął drzwiami, bo katastrofa gotowa! Po upieczeniu babę taką zgodnie z pradawnymi zwyczajami należy ułożyć na pierzynach i poduchach i na paluszkach oddalić się i dać jej w tak komfortowych warunkach wypoczywać. W niektórych majątkach nie tylko układano baby w puchowych piernatach, ale po wyjęciu z pieca kołysano w poduchach aż do wystygnięcia. Tak więc już wiecie dlaczego rodzina powinna opuścić domostwo. Po pierwsze żeby nie przeszkadzać i nie hałasować, po drugie mężczyzna nie powinien być dopuszczony do pieczenia bab (nie wiem dlaczego, może ma złe spojrzenie i może urok rzucić...) po trzecie żeby familia nie uznała, że zupełnie zwariowałyśmy (układanie wypieków w kołdrach i poduszkach nie wspominając już o ich kołysaniu może nie być w pełni zrozumiane).
Poza tym jeżeli jeszcze tego nie uczyniliście powinniście jak najszybciej odprawić pewne rytuały ze święconą palmą. To już naprawdę ostatni moment na to by przekonać pana domy by ową palmę wziął i i dotknął nią wszystkich domowników. To przekazuje jej uzdrowicielską moc. Poza tym powinien też uderzyć palmą trzy razy każdy róg domu. To ponoć ma ochronić przed biedą, a jeżeli ktoś z domowników ma nieszczęście mieć słabowite gardło powinien połknąć bazię (znaczy tylko tego kotka nie całą gałązkę) z palmy...
To teraz już wiecie co czynić żeby i tradycji stało się zadość i  szczęście sobie zapewnić. Zapraszam do zapoznania się z kolejnym wpisem, gdzie dam dokładne wskazówki jak tradycyjnie uczcić lany poniedziałek. Radzę tylko zawczasu kupić kilka wiader, a tym delikatniejszym zaopatrzyć się we flakony wody różanej.

16 komentarzy:

  1. W tym roku lany poniedziałek to chyba śnieżkami uczcimy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Patrząc dziś za okno to nie tylko porzucamy snieżkami, ale i bałwana ulepimy i pójdziemy na sanki:)

      Usuń
  2. Kołysać baby,,a to interesujące, od dawna otulamy poduszkami i kołdrami, czego nie do końca mogłam pojąć, jednak z tradycją się nie dyskutuje;)
    Do rzeki to ja się nie wybieram, trudno zbrzydnę jeszcze bardziej, w razie czego może pomoże nalewka uparowana w świetle księżyca nad ognichem;D Zaraz zaraz, to nie miała być nalewka a napar tak? Mnie się już nalewka marzy...;P
    Skoro bazie trzeba łykać na dobre zdrowie podjem z kilka bo moje coś przez zimę paskudkę mnie opuściło:(.
    Co się tyczy zakupów, posłałam mamusię, starszych osób nie będą chyba przetrącać źli ludzie;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aga tylko ostrożnie łykaj te kotki:) Moim zdaniem w tym roku mamy piękną zimę tej wiosny:) Nie wiem jak u ciebie, ale u mnie sypie tak, że ani chybi całkowicie nas zasypie, zawieje i zamiecie:)

      Usuń
    2. Madziu sypie od wczoraj, w pewnym momencie zaczęłam się zastanawiać czy nie iść po choinkę..:)

      Usuń
  3. U nas też już wicher hula w lodówce - wołami by mnie w tym tygodniu do sklepu nie zaciągnęli! Ale jutro niestety trzeba. Jak mus to mus... Baby nie piekę, bo nie mam cierpliwości, a wykąpać się mogę li i jedynie w wannie z gorącą wodą:-)))
    Najlepszego na te święta!
    Asia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Asiu żyjesz po zakupach? Nie zadeptali Cię, ani śnieg Cię nie przysypał? U nas sypie strasznie!!!

      Usuń
  4. A pośrednia kąpiel w rzece się liczy??? Bo łódzkie wodociągi zasilane są wodą z Zalewu Sulejowskiego, a zalew utworzony jest na Pilicy...

    OdpowiedzUsuń
  5. I potem bazie - jak znalazł ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. chyba poodśnieżam na święta...taka nowa świecka tradycja...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nowa świecka tradycja dobra rzecz. Coś mi się wydaje, że w związku z nią poodśnieżamy sobie do maja:)

      Usuń
  7. tegoroczny Lany Poniedziałek wprowadzi lekką korektę w wielowiekowej tradycji, poprostu zamiast woda w postaci ciekłej będzie w postaci stałej - śnieżę mianowicie;-) Ja miałam dzisiaj nową dostawę bieli, więc o pluskaniu się w potoku nie ma mowy;-(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Można się w nim zamiast wypluskać wytarzać, albo poślizgać:) Zawsze to coś:)

      Usuń