
- Aniu, czy ty wiesz, że Gilbert Blythe jest umierający? Ania stanęła nieruchomo z oczami utkwionymi w twarzy Tadzia. Nagle tak strasznie pobladła, że Maryla przeraziła się , że zemdleje.
- Moja kochana, nie powinnaś się tak przejmować - tłumaczyła pani Małgorzata, obejmując Anię serdecznie. - Ja nie tracę nadziei. Przecież to młody chłopak i musi mieć silny organizm.
Ania łagodnie wysunęła się z objęć pani Linde i przeszedłszy kuchnię i przedsionek, weszła po schodach na swoją facjatkę. Przy oknie padła na kolana i utkwiła wzrok w bezgwiezdnym niebie. Deszcz przechodził w coraz większą ulewę. Las Duchów był pełen jęków potężnych drzew miotanych wichurą, powietrze drgało od huku ciężkich fal, uderzających z łoskotem w odległy brzeg morza. I - Gilbert umierał! - W każdym życiu istnieje księga objawienia, tak samo jak istnieje ona w Biblii. Tej nocy podczas długich godzin czuwania Ania czytała swą księgę. Teraz dopiero zdała sobie sprawę, że kocha Gilberta! Kochała go zawsze! Życie bez niego utraciłoby dla niej wszelką wartość. Niestety, świadomość ta przyszła za późno. Gdyby nie była dotychczas tak ślepa, tak szalona, miałaby teraz prawo pójść tam, do niego, i być przy nim do ostatka. I oto Gilbert nie dowie się, że ona go kochała. Odejdzie stąd z przekonaniem, że ją wcale nie obchodzi. Czuła, że nie przeżyje tego. Siedząc tak przy oknie, po raz pierwszy zapragnęła umrzeć, zdając sobie sprawę, że jeśli Gilbert odejdzie z tego świata bez jednego słowa zwróconego do niej, dalsze jej życie będzie jedną męczarnią. Teraz zrozumiała, że Gilbert nie kochał Krystyny Stuart, tak samo jak ona nie kochała Roberta Gardnera. Jakże mogła nie dostrzec tej silnej więzi łączącej ją z Gilbertem i sądzić, że darzy miłością Roberta! Teraz za swoją głupotę musi płacić jak za zbrodnię.
A potem jedne z najpiękniejszych wyznań:
Ja osobiście mam tylko jedno marzenie - odezwał się przyciszonym głosem. - Powraca ono do mnie ciągle, chociaż wiem, że prawdopodobnie nigdy się nie spełni. Marzę o własnym domu, o rozpalonym ogniu na kominku, o własnym kocie i psie, o odgłosie kroków przyjaciół, którzy przyszli w odwiedziny i - marzę o tobie.
Poza tobą przecież nie istniała i nie istnieje dla mnie na świecie żadna inna kobieta. Kochałem cię od tego dnia, kiedy w szkole rzuciłaś we mnie swoją tabliczką.
Gilbert niewątpliwie wysoko ustawił poprzeczkę. Nic dziwnego, że zachwycone nim panienki mają kłopot ze znalezieniem kogoś podobnego:) A wy jakich literackich/filmowych mężczyzn zagarnęłybyście dla siebie? Kmicica? Tengela Dobrego? (Saga o ludziach lodu - moim zdaniem to też ideał mężczyzny). Pana Darcy? Bohuna? A może kogoś zupełnie innego? Napiszecie?
Tak, zdecydowanie Tengel Dobry mógłby być ideałem; częściowo Marco też, gdyby nie był aż taki znowu idealny:P Doskonały wydaje mi się też częściowo Jamie z Obcej Diany Gabaldon
OdpowiedzUsuńO tak Tengel jest naprawdę męski i ma tę dzikość i nieprzewidywalność... Po prostu jest pociągający i wcale a wcale nie dziwię się Silje, że oszalała na jego punkcie:)
UsuńJa też nie:)
UsuńPan Darcy bez dwóch zdań! :-)
OdpowiedzUsuńHmm... Uświadomiłam sobie, że w zasadzie nigdy nie patrzyłam w ten sposób na mężczyzn w literaturze.
OdpowiedzUsuńA ideały chyba są nudne. ;)
Literacki ideał mężczyzny? Mikołaj Starski z "Alibi na szczęście". :-)
OdpowiedzUsuńooo popieram :) toż to chodzący Cierpliwy Anioł :)
UsuńIdeały w literaturze na całe szczęście nigdy nie są nudne:) Dziewczyny podobają mi się wasze typy bardzo!
UsuńW mężczyźnie musi być trochę łajdaka, więc nie będę oryginalna, że u mnie numer jeden to Rhett Butler ;)
OdpowiedzUsuńMasz rację:) A jaki on był męski;)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńusunęłam, bo nie wiedziałam jak się pisze imię ukochanego Scarlett;)
Usuńi po co ja tutaj zaglądałam... rozkleiłam się totalnie, uwielbiam takie romantyczne historie, Gilbert należy do wspaniałych literackich bohaterów, których cenię... i jeszcze Rhett z "Przeminęło z wiatrem" i wiele innych, niestety tylko w książkach i filmach tacy istnieją
Jednak teza o łajdaku Agnieszki się sprawdza, coś w tym jest:)
UsuńBohun, o tak, nie to co ciepłe kluchy Skrzetuski;)
OdpowiedzUsuńNo a Heathcliff? Ten grany przez Ralpha Fiennesa. Miodzio, choć też łajdak:)
No tak kozacza dusza i trochę łajdaka romantyka chyba nam wyszła idealna mieszanka:)
UsuńJena z moich pierwszych miłości, jak ja zazdrościłam Ani takiego faceta...
OdpowiedzUsuńCiekawe czy panowie też mają takie marzenia o kobietach z kartek książek. Chętnie bym się z nimi zapoznała:)
UsuńAch... chyba nie ma takich mężczyzn. To są tylko bohaterowie książek, którym autorzy przypisali taki kochliwy charakter. Ale czemu nie ! Pomarzyć zawsze można !!! Jeśli chodzi o książki to nie wiem, ale przypomina mi się taki film "Francuski pocałunek" - i tam jest o miłości takiej... z nienacka, trochę niechcianej, a jednak ! Teraz ostatnio oglądałam film polski pt."Śniadanie do łóżka" i też bardzo mi się podobało, że główny bohater zrobił wszystko, by znaleźć się w samolocie przy ukochanej i zawalczyć o nią. Taka postawa bardzo mi się podoba. Ale niestety w życiu - to ze świecą szukać takiego .
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :))
Bo w książce, filmie wszystko zawsze można wyjaśnić, wyprostować, a w rzeczywistości panowie po prostu boja się wyśmiania. Bo ja tam wierzę, że w niejednym głęboko siedzi i Bohun i Gilbert i ten typ co to nawet samolot zatrzyma:) Trzeba by go tylko było uwolnić:)
UsuńWiesz ja spotkałam mojego "Gilberta". Ma na imię Daniel. Jest przystojny, szarmancki, ma poczucie humoru, jest czuły i ... kocha mnie bez względu na wszystko. Udowodnił to przez 19 lat małżeństwa, w którym bywało różnie. To oznacza ze nie warto obniżać standardów i zamiast "Gilbertem" zadowolić się np.... kimś poniżej poziomu. Fakt niewielu takich ale to chyba dlatego że my obniżyłyśmy wymagania. Choć podobno ogry tez mogą żyć długo i szczęśliwie :) Jesli polubiłaś powieści o dorosłej Ani polecam Ci "Dzban cioci Becky" i "Opowieści z Avonlea" tej samej autorki. Są świetne.
OdpowiedzUsuńBardzo ładnie napisałaś i bardzo mnie cieszy taka prawdziwa, niewydumana miłość. Pozdrów ode mnie, proszę, męża:) Ja również mam takiego swojego Gilberta i wiem, że istnieją mężczyźni z krwi i z kości, którzy są niczym bohaterowie książek, choć na pewno lepsi bo prawdziwi:) I przytulą i pocieszą ale też głowę zmyją gdy trzeba:) A Dzban i Opowieści Montgomery czytałam. Zgadzam się, że są świetne. A Błękitny zamek czytałaś? Też jest cudny.
UsuńTak myślałam nad tymi literackimi ideałami i doszłam do wniosku, że z każdej przeczytanej książki mogłabym takiego wymienić.
OdpowiedzUsuńAle niewątpliwie Glibert też wymieniłabym na pierwszym miejscu;-)
Jakoś tak jest, że w fikcji literackiej poszukujemy tego czego w ludzkiej rzeczywistości nam brakuje, więc nie dziwi mnie fakt, że najczęściej sięgam po książki z piękna historią miłosną, zawikłanym związkiem który kończy się szczęśliwym zakończeniem....
Ot taka niepoprawna marzycielka ze mnie;-)
Ja też lubię szczęśliwe zakończenia, a jakaś część romantycznej natury też wzdycha do Gilbertów i Kmiciców:) Ale w życiu też zdarzają się takie cuda natury: wrażliwi i kochający faceci. Ja tam w to wierzę z całych sił tym bardziej że jeden z nich jest moim mężem więc mam dowód:)
UsuńA co sądzicie o Christianie Greyu, jeśli nie liczyć jego ciekawych... hm, upodobań:)?
OdpowiedzUsuńA dla mnie ostatnio Kusy z Rancza.
OdpowiedzUsuń