- No, ja nie mam jelita.
- Ależ masz, każdy ma jelito - zapewniłam go spokojnie nieświadoma tego, co mnie za moment spotka.
- Nie mam! Sama mi mówiłaś, że nie mam! - upierał się mój syn.
- Ja mówiłam ci, że nie masz jelita? - zdumiałam się - Nie mogłam ci mówić, że nie masz, bo masz!
- Mówiłaś, że nie mam! - wykrzyknął mój wkurzony już syn i zrobił minę jasno dającą do zrozumienia, co myśli o matkach wprowadzających w błąd swoje własne dzieci.
- Słuchaj każdy ma jelito - mruknęłam lekko już skołowana tym bardziej, że po głowie zaczęły mi krążyć wspomnienia z Musierowicz z Kłamczuchy. Tam też był fragment z jelitem...
- To dlaczego mi mówiłaś, że nie mam? Że ja mam jajka a dziewczynki jelita?! - zagrzmiało moje dziecko świętym oburzeniem a mnie w końcu olśniło.
- Jajniki, synu. Dziewczynki mają jajniki a nie jelita -powiedziałam przypominając sobie ostatnią rozmowę jaką przeprowadzałam z Tymkiem na temat szczegółów anatomicznych.
- To co dziewczynki też nie mają jelit? - Tymek zrobił wielkie oczy.
- Mają i jajniki i jelita i ty też masz jelita ale nie masz tego drugiego - jęknęłam zrozpaczona.
I doszłam do wniosku, że to mnie chyba przerasta. I tak oto jelita mnie wykończyły a Tymek nadal nie wygląda na przekonanego... I skrycie podejrzewam, że on nadal myśli, że z tym jelitem to jedna wielka ściema...
Życie matki jest pełne pułapek i niespodzianek:-)))) Uśmiałam się.
OdpowiedzUsuńAsia
Jednym słowem można wyłożyć się na jelicie:)
UsuńDzieci są bardzo wnikliwe :)
OdpowiedzUsuńo tak:) Tysiek nadal uważa że z tym jelitem jest coś nie w porządku:)
Usuńo tak:) Tysiek nadal uważa że z tym jelitem jest coś nie w porządku:)
OdpowiedzUsuń