poniedziałek, 17 listopada 2014

Spotkaniowy szał:)

Wnętrze restauracji "W Starym Kinie"
foto STĄD 
Działo się oj działo na ostatnich spotkaniach. Było ich aż pięć. W Kamieniu Krajeńskim, Barcinie, Solcu Kujawskim, Kruszwicy i Koronowie.  Po pierwsze było świetnie. Zawsze jest. Pewnie dlatego, że ja uwielbiam spotykać się z ludźmi. Ludzi lubię ogólnie i Swoich czytelników darzę ogromną sympatią  i tych, którzy przychodzą tylko posłuchać i pogadać, bo moje książki nie są w ich typie. Po takich spotkaniach zawsze jestem przepełniona energią. Taką dobrą, napędzającą i sprawiającą, że świat wydaje mi się lepszy. Zresztą nie tylko mi się wydaje. On jest lepszy. Już na pierwszym spotkaniu w Kamieniu Krajeńskim spotkała mnie ogromna niespodzianka, bo przyjechała jedna z dziewczyn z którymi do tej pory znałyśmy się tylko internetowo.
I tutaj chciałabym sugestywnie zakrzyczeć: Oxfordko gdybym to ja wiedziała, że to Ty kryjesz się pod swoim imieniem!
Brzmi głupio, wiem, ale taka jest prawda, że ja niektórych z Was nie kojarzę z imion tylko z nicków:) I dopiero w domu zorientowałam się, że Oxfordka to Oxfordka. I w tej chwili na owej fali zrozumienia bardzo serdecznie Cię Oxfordko pozdrawiam:)
Wracając zaś do spotkań to niewątpliwie należą one do szczególnych. Żadne z poprzednich bowiem nie zaowocowały taką ilością wiadomości od Czytelniczek, które miałam okazję poznać. Wszystkim, którzy do mnie napisali serdecznie dziękuję. W szczególności zaś Pani Jadwidze, która to, (uwaga!!!!) już napisała miłosne opowiadanie do miłosnego tomiku:) To dopiero jest tempo!:)
A teraz tak drogą skojarzeń wspomnę o Barcinie (panią Jadwigę poznałam właśnie w tamtejszej bibliotece). Ależ to było miejsce! Biblioteka marzenie! Wystarczył jeden rzut oka i poczułam zachwyt i odrobinę zazdrości. Bo szczerze mówiąc marzy mi się by każda z bibliotek wyglądała tak jak ta barcińska. Nowoczesna ale nie pozbawiona uroku, przestronna, cudownie zaopatrzona... To było pierwsze wrażenie, nie poparte niczym więcej jak tylko obserwacją. Dopiero później dowiedziałam się, że nie tylko mnie olśniło to miejsce. Bowiem Biblioteka w Barcinie zajęła pierwsze miejsce w rankingu "Rzeczpospolitej". W momencie gdy poznałam panie w niej pracujące wszystko stało się jasne. Nie można nie osiągnąć sukcesu gdy pracuje się z taką pasją i zaangażowaniem.
Barcinowi też zawdzięczam zachwyt innego rodzaju. Otóż moi drodzy wiecie już ( a jeżeli nawet wam umknęło to własnie się dowiecie), że na równi z odkrywaniem nowych miejsc, zaprzyjaźnianiem się z ludźmi kocham też kulinarny aspekt podróży. Uwielbiam jeść, gotować, wąchać, smakować... I właśnie w Barcinie odkryłam miejsce o którym do tej pory śnię po nocach i marzę żeby tam wrócić. Na obiad. Śniadanie. Kolację. Wszystko jedno na jaki posiłek. Tym miejscem jest Resteuracja w Starym Kinie. Zarezerwowaliśmy tam nocleg. Dotarliśmy po dwudziestej. Umierałam z głodu i jednego wielkiego pragnienia, które łaziło za mną od kilku dni. Miałam bowiem ochotę... (tutaj wszyscy, którzy spodziewają się, że napiszę o czymś wykwintnym, małokalorycznym i zwiewnym niech raczej zamkną oczy) Miałam bowiem ochotę na golonkę. Nic to, że późno, że miejsce nieznajome, że nie wiadomo czy golonka świeża... Śliniłam się bowiem na samą myśl i widząc w karcie, że obiekt mojego pożądania jest dostępny natychmiast zamówiłam. I cóż ja Wam mam powiedzieć? Jeżeli ktoś wątpi, że golonka może smakować poezją niech koniecznie wstąpi do Starego Kina. To był smakowy odlot! Nie mówiąc o tym, że porcja byłą tak ogromna, że pomimo zachwytu, wygłodzenia a nawet łakomstwa nie dałam jej rady. Kuba zamówił karczek pieczony i wrażenia miał podobne. Z tym, że on z porcją sobie poradził i nie dał zmarnować się mojej golonce:) Fakt faktem, że ledwo potem weszliśmy po schodach:). Ale to nie wszystko. Pan właściciel wieczorem nam już zapowiedział, że na śniadanie będą same specjały. Wędlina własnoręcznie robiona, konfitury domowej roboty... I co? I były. Poranek rozpoczął się smakowicie i miło. Aż żal mi się zrobiło, że na tym ten kulinarny luksus się skończy. Więc wróciliśmy tam na obiad. Pierś z suszonymi pomidorami, fetą, ziemniaczkami smażonymi.... Ehhhh.... Gdyby nie to, że "Stare Kino" Jest tak daleko stołowałabym się tam regularnie i zapewne zamieniłabym się w doskonałość czyli w kulę:).
Tak więc moi kochani POLECAM!!! I DZIĘKUJĘ! Wszystkim, którzy zorganizowali spotkania, wszystkim, którzy na nie przyszli, wszystkim, którzy mnie nakarmili i ugościli. Z całego serca dziękuję!

A jeżeli chodzi o ugoszczenie to serdecznie zapraszam, bo już wkrótce obiecany post o pałacu. A miejsce jest warte poznania. Zajrzyjcie więc do mnie niebawem:)

A poniżej kilka zdjęć ze spotkań:) Przyznaję się bez bicia, zdjęcia są pożyczone ze stron bibliotek w Kamieniu Krajeńskim, Barcinie, Solcu Kujawskim, Kruszwicy i Koronowie:) Mam nadzieje, że nikt mnie ze skóry nie obedrze:)
Biblioteka w Barcinie:)










   

6 komentarzy:

  1. Ajjj aż oi mnie się zachciało takiego dobrego jedzonka (oprócz tej golonki, gdyż nie jadam) ale resztę bym wchłonęła :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Znów się pcham do pierwszego rzędu.Zdawało mi się, że nocleg mieliście Państwo zarezerwowany w Młodocinie. Chyba znów coś pokręciłam. Proszę mi wybaczyć. Cieszy mnie fakt z zadowolenia Państwa, które wynika z pobytu na Kujawach, Pałukach a kiedyś Wielkopolski.Pozdrawiam najserdeczniej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani Jadwigo,
      W Młodocinie nocowaliśmy, ale przed spotkaniem spaliśmy w Starym Kinie:) A Młodocin.... No bajka po prostu!
      Serdeczności przesyłam
      MK

      Usuń
    2. Rozumiem i cieszę się, że nie do końca pomotałam. I moje uściski proszę przyjąć :)

      Usuń
  3. Jem sobie swoją późną jak zwykle kolację. Wchodzę na blogspota w przerwie między graniem, patrzę nowy wpis u pani Magdy. Luknę, obczaję co ciekawego, a tam...
    Kawałek chleba zatrzymał się między biurkiem, a moją buzią, ależ mnie zaszczyt kopnął, normalnie "urosłam" :)
    Muszę przyznać, że to spotkanie było moim pierwszym w życiu i za bardzo nawet nie wiedziałam co tam się dziać będzie, a już na pewno nie spodziewałam się tego, że mnie pani rozpozna :) jest mi niezmiernie miło :) i dziękuję za tak indywidualne pozdrowienia i to na blogu :D chyba zrobię im screen'a i będę się chwalić gdzie się da :)
    Pozdrawiam i życzę miłego wieczoru (lub nocy jak kto woli) :)

    OdpowiedzUsuń