czwartek, 15 stycznia 2015

Moja, mojsza i najmojsza czyli Maria, Janek, Hans i inni

moja racja jest mojsza!
Co jakiś czas natykam się na tekst, w którym padają różnorakie określenia typu "literatura dla kucharek", "literatura menstruacyjna" i tak dalej i tak dalej. Zwykle pod takową wypowiedzią, postem, artykułem z miejsca dochodzi do burzliwej dyskusji. Autor jest atakowany, bo jak to tak można? Obrażać i piętnować. Następnie następuje reatak  autora. Bo on nie piętnuje i nie obraża tylko ma swoje zdanie. Swoista przepychanka trwa jakiś czas i umiera śmiercią naturalną. Nie wypowiadam się zazwyczaj pod takimi tekstami, bo z miejsca jest to odbierane jako rozpaczliwa obrona tego co robię. Niektórym trudno zrozumieć, że ktoś kto pisze jest również kimś kto czyta i ma najzwyczajniej w świecie własne zdanie na temat lektur różnorakich. To tak tytułem wstępu. Wiecie już o czym będzie część dalsza? Myślę, że każdy się domyślił. 
Mianowicie będzie o... Serialach naturalnie:) 
To o czym pisałam powyżej, wbrew pozorom ma spory związek z tym o czym będzie. Wczoraj bowiem natknęłam się na własnie takową dyskusję. Moje lektury są mojsze niż twoje! A właśnie że nie bo moje są jeszcze bardziej mojsze niż twojsze! A potem ktoś napisał, że czytanie takich a takich książek można postawić na równi z oglądaniem seriali. W kontekście negatywnym rzecz jasna. I dlatego będzie o serialach. I to będzie bardzo nietolerancyjnie i wbrew temu o czym się teraz krzyczy z miejsca dokonam wykluczenia. A tak, tak się dzisiaj zbuntowałam i znarowiłam! Lojalnie ostrzegam, że głosy tych, którzy nigdy przez dłuższy czas nie padali na twarz, nie mieli wyczerpującej pracy, albo małego dziecka przy którym zarywali noce nie będą brane pod uwagę. Zacznę od bardzo odległego wspomnienia.To były czasy gdy telewizja rozszerzona dopiero zaczynała raczkować i poza podstawowymi programami pojawił się również Polsat. Matko, cóż to było za bogactwo i innowacja! "Drużyna A", "Macgyver" no i "Maria". Pamiętacie? Nie wiem dlaczego ale nastolatce (czytaj mnie) ten serial wydawał się czymś cudownym. Właściwie mogłam oglądać go bez dźwięków. Bo ona taka piękna a on na nią patrzył w ten sposób, że... No po prostu dech w sercu zapierało!
Filmik w ramach zobrazowania dziewczęcych wzruszeń. Teraz jak na to patrzę to chyba bym nie dała rady oglądać dziejów tej wielkiej i skomplikowanej miłości:) Ale wspomnienia pozostały i trudno powstrzymać nostalgiczny uśmiech cisnący się na usta gdy spoglądam na piękną Marię. Tym bardziej, że oglądałam serial tylko wtedy gdy akurat starsza siostra była w nastroju i pozwoliła mi wejść do siebie do pokoju. Bo to u niej stał telewizor, który miał pożądany przeze mnie kanał.  Tak więc Maria była tym bardziej pożądana bo z lekka niedostępna. Oczywiście "Maria" nie była pierwszym serialem z którym się zetknęłam. Pamiętacie "Dynastię"? Albo "Niewolnicę Izaurę"? O Izaurze krążyły wśród dzieciaków na podwórku wierszyki ale choroba nie mogę sobie w tym momencie przypomnieć żadnego. Oglądali ją chyba wszyscy. W każdym razie seriale były obecne w moim życiu odkąd pamiętam. I niektórych nie zapomnę nigdy. Czterech pancernych na przykład. To był serial ważny w mojej miłosnej edukacji. Naprawdę. Po raz pierwszy bowiem właśnie w związku z nim zobaczyłam moją całującą się siostrę. Wprawdzie to bardziej ona całowała niż była całowana, bo, no cóż... Kochała się w Janku i przyłapałam ją jak ni mniej ni więcej całowała ekran telewizora na którym był właśnie dzielny czołgista. A porucznik Kloss? Boże jaki on był dzielny i przystojny! A jaki podobny do mojego ojca w mundurze! Sami widzicie, że z serialami byłam za pan brat od małego. Myślę, że ci wszyscy jęczący i narzekający na ich miałkość również część z nich oglądali. A jeżeli chodzi o mnie to oglądam seriale również teraz. Namiętnie. Chociaż podobno i tak coś ze mną nie w porządku bo nie widziałam nigdy ani jednego odcinka "Przyjaciół". Moje koleżanki uważają, że w związku z tym ominął mnie istotny etap życia serialowego:) Co więcej seriale (i tutaj dochodzimy do zapowiedzianego etapu nietolerancji czyli zdanie co niektórych nie będzie się liczyć:)) ratowały mnie przed popadnięciem w obłęd, depresję i sprawiały, że jakoś przeżywałam do wieczora. Bo wyobraźcie sobie proszę matkę świeżo narodzonego dziecka, która nie sypia po nocach a za to od bladego świtu jest na nogach.I wyobraźcie sobie, że taka półżywa kobieta ogląda same poważne i ambitne filmy. Dokumenty przepełnione datami i ważnymi wydarzeniami. Jak nad nimi rozmyśla i robi notatki... Poleciałam fantasy, prawda? Taka kobieta a przypuszczam że i mężczyzna nie jest w stanie obejrzeć niczego co wymaga precyzyjnego kojarzenia faktów. Resztki zdolności do precyzyjnego kojarzenia wyczerpuje bowiem na to by przetrwać w jednym kawałku kolejny dzień. Co więcej ktoś taki (tutaj mówię nie tylko o młodych rodzicach ale również pracujących przez wiele godzin, zmęczonych i padających na twarz) zwykle chce obejrzeć coś miłego, coś co nawet jeżeli zdarzy się moment nieuwagi nie sprawia, że oglądanie dalszego ciągu nie ma sensu. Coś co go rozerwie, zajmie a jednocześnie nie uśpi. Serial sprawdza się tutaj idealnie. To samo tyczy się dużej ilości pracy. Uwielbiam rano włączyć sobie odcinek czegoś i obejrzeć do kawy. Nie muszę poświęcać na to wiele czasu a jednocześnie mogę na momencik zajrzeć do ulubionych bohaterów. I to jest kolejna rzecz, którą lubię. Seriale pozwalają mi wracać i zżyć się z występującymi w nich ludźmi. Tak więc jestem serialomaniaczką. Lubię, oglądam i oglądać będę. A na koniec w ramach podsumowania chciałam zauważyć, że zarówno książki jak i filmy cenione dzisiaj zanim stały się klasyką były kiedyś nowościami. I proszę mi uwierzyć, że duża część z nich nie była entuzjastycznie przyjmowana. A niekiedy wręcz mieszano z błotem powieści i filmy, które teraz stawiamy na piedestale. I kto wie jak za pięćdziesiąt lat będą wyglądały tak zwane wyższe półki...
A tak przy okazji to czy ktoś wie, czy będzie dalsza część "Prawa Agaty"? Jakoś nic mi na ten temat nie obiło się o uszy.     

7 komentarzy:

  1. Dech to raczej zapiera w piersi a nie w serce. Radzę więcej czytać mniej oglądać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam to, że jesteś taka szczera i naturalna. Dało się to zauważyć od razu. Nie wiem czy będzie dalsza część "Prawa Agaty", ale bardzo jestem zainteresowanym kontynuacją "Rancza". Niektóre odcinki mogę oglądać niezliczoną ilość razy. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak Madziu, będzie kolejny sezon Prawa Agaty :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak ja to rozumiem...W czasach już dośc odległych, kiedy moje jedyne dziecko była małe i baardzo głosne w czasie, gdy nie spało ( czyli prawie cały czas) byłam w stanie skupić się wyłącznie na książkach w stylu harlequina, a z prasy czytywałam wówczas tygodniki w rodzaju " Naj", "Tina" i cos tam jeszcze. Cała reszta słowa pisanego była zbyt skomplikowana, żebym mogła cokolwiek przyswoić. Dodam jeszcze, że do pracy wróciłam po około 1 tygodniu macierzyńskiego i po napisaniu swojej porcji artykułów mój mózg wysiadał. Jesli chodzi o tv istotnie zatrybiłam wówczas w serialach w rodzaju " zabili go i uciekł", albo "Moda na sukces", czy coś w tym stylu. Na filmy tzw. ambitne chodziłam wyłacznie słuzbowo, cierpiąc okrutnie. Z tych czasów została mi słabośc do literatury tzw. romantycznej oraz seriali kryminalnych. Na pociechę mogę powiedzieć, że upodobania matki w okresie wczesnodziecinnym nie odbiły się na dziecku, bo córka studiuje filologię polską i historię i specjalizuje się w epoce romantyzmu, a z czystego pragmatyzmu para się edytorstwem i redakcją:-)))

    OdpowiedzUsuń
  5. My tak często lubimy wszystko krytykować. A wystarczy, że każdy będzie oglądał czy czytał to co sprawia mu radość, a przy okazji nie potępiał tego kto czyta i ogląda co innego. Ja oglądam wiele polskich seriali, lubię je, w każdym znajduję wiele ciekawych obrazów sytuacji. Lubię czytać pogodne książki. Życie samo w sobie niesie wiele dramatyzmu i trudnych przeżyć. W książce szukam spokoju, piękna i miłości do ludzi i przyrody. Nie znaczy to, że będę potępiać czytających co innego, ale też nie chciałabym, aby mnie wytykali. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak właśnie zebrałam ostatnio "do kupy" mój stosik książkowy i cóż... większość to powieści obyczajowe. Lubię seriale "durne ;) sprawy" i inne takie badziewia. I co? Dobrze mi z tym.
    Jeśli ktoś ma ochotę czytać książki filozoficzne, a później chwalić się swoją erudycją i światowością - niech tak robi. Ja chcę po prostu przeżyć swoje życie jak najlepiej. :)
    Ponad to, często osoby, które oglądają "tego typu" seriale lub "tego typu" (co ja, czy Ty, Magdziu) książki - to osoby bardzo rozwinięte emocjonalnie, wrażliwe na cierpienie innych i umiejące cieszyć się ich szczęściem (a niewielu to tak na prawdę potrafi), naturalne i mądre życiowo. :)) Takie jesteśmy! Nic dodać, nic ująć. ;D

    OdpowiedzUsuń
  7. Przekroczyłam czterdziestkę i nadal bawię się w stylizacje i sesje zdjęciowe. Noszę ubrania w żywych kolorach, wpinam kwiaty we włosy, kupuję filcowe kolczyki. Czytam dużo, a gatunki literackie wybieram zgodnie z nastrojem. Mam swoje ulubione kolorowe magazyny. Duży wpływ na moje życie i na mój optymizm miały też seriale "Ally McBeal" oraz "Gilmore Girls". Wczoraj włączyłam "Porucznika Colombo". Ale się uśmiałam! Bo tak należy żyć. Ze śmiechem na ustach. Biedni ci wszyscy pseudo krytycy i malkontenci.

    OdpowiedzUsuń