czwartek, 11 lutego 2016

Post wielowątkowy... No przynajmniej dwu :)

Sekret Zegarmistrza wciąga :)
fot. Zuza Kordel
Zacznę od zaległego tematu czyli od ogłoszenia wyników konkursu, w którym można było wygrać książki Krysi Mirek. Otóż moi drodzy swoimi wspomnieniami sprawiliście, że w żaden sposób nie mogłyśmy z Krysią wybrać. Bo jak to zrobić, jak kwalifikować, jakimi kryteriami się posłużyć, skoro każdy z tych tekstów płynął prosto z serca i opowiadał o najcudowniejszych ludziach, którzy pojawili się w Waszym życiu. Nie podołałyśmy, choć jak widać po opóźnieniu próbowałyśmy z całych sił, konferencje telefoniczne trwały... Nie podam co do minuty ale uwierzcie, że długo :) I dlatego, jak zwykle w takich przypadkach zdałam się na Tyśka. Zgodnie stwierdziłyśmy, że najbardziej sprawiedliwie będzie zdać się na los i Tymek wyciągnął komentarze. Tym razem jego łapka wyłowiła tekst Malwy i to do niej powędrują książki Krysi. Serdecznie gratuluję i jednocześnie wszystkim dziękuję za podzielenie się z nami osobistymi okruchami wspomnień. To niesamowite jak można się wzruszyć czytając o tym co zostaje w pamięci i jak wielką rolę to wszystko odgrywa w późniejszym życiu. pani Malwo proszę o kontakt mailowy i podanie adresu do wysyłki.
Drugą sprawą którą chciałabym poruszyć to pewna książka. Wspominałam już o niej na facebookowej stronie. Miałam ogromną przyjemność czytać ją jeszcze przed premierą. Najkrócej mogłabym o niej napisać tak:

Tajemnice rodzinne zazwyczaj budzą  dreszcz ekscytacji i pragnienie odkrycia. Ale czy zawsze warto rozplatać zawikłane nitki losów naszych przodków? Co zrobić gdy to co odkryjemy przerasta nasze najśmielsze oczekiwania i sprawia, że przeszłość staje się bardziej realna od teraźniejszości? Kobiety z rodziny Leny, wnuczki zegarmistrza, wielokrotnie musiały stawiać czoła zawiłościom i przeciwnościom losu. Ich siła płynęła z miłości i pragnienia chronienia bliskich. Teraz Lena musi podjąć decyzję czy chce odkrywać kolejne zakryte dotąd karty rodzinnej historii.
„Sekret zegarmistrza” to pasjonująca powieść, wiodąca czytelnika w głąb przeszłości, docierająca do samego dna duszy. To opowieść o pamiętaniu, o tajemnicach i wybaczeniu. To historia kilku pokoleń kobiet których największą siłą i obronną tarczą była miłość . 

Oczywiście mowa tu o najnowszej powieści Renaty Kosin " Sekret zegarmistrza". Już niedługo na blogu ukaże się cały długaśny wpis poświęcony właśnie tej książce i uwaga! Będą do wygrania dwa egzemplarza. A dodatkowo koniecznie musicie zajrzeć na blog Reni, bo trwa tam konkurs, w którym nagrodą jest... Oczywiście nie powiem, sami sprawdźcie :) W każdym razie sama chętnie bym przytuliła taki podarunek i doskonale bym wiedział co z nim zrobić. Dodam jeszcze, że mam ogromny zaszczyt być w tym konkursie jurorką :) Dla wszystkich zainteresowanych podaję link: TUTAJ

Dobrej nocy Wam moi kochani życzę! Niech Wam się wyśnią same dobre, malownicze sny.

5 komentarzy:

  1. Gratuluję Malwie a o Sekret zamierzam zawalczyć.
    Pozdrawiam
    Krysia

    OdpowiedzUsuń
  2. O, gratuluję wygranej. Czyli jednak będę musiała się pofatygować do księgarni :) ale to nic, poczekam tylko na jeszcze jedną premierę polskiej autorki :)
    Losowanie, to był dobry wybór, czytałam te wspomnienia i nagrodziłabym każde :)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Cóż za wspaniały początek wolnego od pracy dnia!
    Dziękuję z całego serca przeuroczemu Tyśkowi za wybranie właśnie mnie.Tym bardziej ,że był to mój debiut literacko-konkursowy.
    Kiedy czytałam wspomnienia innych uczestników konkursu,wiedziałam,że będą Panie miały trudny wybór,bo wszystkie były pisane Sercem.
    Dziękuję raz jeszcze.
    Pozdrawiam radośnie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Och żeby tak jakieś "książkowe" ministrowie uchwalili i nam dołożyli. Bo ja chciałabym wszystkie książki przytulać i czytać czytać. Pozdrawiam A gratuluję Malwie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Tymek jest zapewne kotem:-) i chwała mu za to, że wytypował zwycięzcę konkursu:-) i nawet rozumiem, że było to trudne zadanie. Tylko takie jakieś ( te wybory) mało, mimo wszystko , poważne:-) obserwuję blog od jakiegoś czasu. Podoba mi się. W żadnym konkursie, organizowanym przez autorkę,już jednak nie wezmę udziału, ponieważ nie chciałabym, aby jego finał zależał od "decyzji" zwierzaka. Liczyłam, po prostu na większy profesjonalizm:-) Pozdrawiam serdecznie. Ula.

    OdpowiedzUsuń