Ostatnimi czasy mam kłopoty z zasypianiem. Jak wiadomo w takich wypadkach zaleca się liczenie baranów.Szczerze mówiąc nie bardzo wierzyłam w tę metodę ale w końcu zmęczona przewracaniem się z boku na bok stwierdziłam, że co mi szkodzi spróbować... Ułożyłam się wygodnie, przykryłam dokładnie kołdrą zamknęłam oczy i wyprodukowałam w wyobraźni pięknego, dorodnego barana. Puchaty był i czyściutki aż miło było popatrzeć. Oczka mu błyskały skłonnością do psot, nogi aż rwały się do skakania. Byłam pełna uznania dla swojej własnej wyobraźni. Baran na sto dwa mi wyszedł i teraz nie pozostawało już nic innego jak zabrać się za liczenie. Postawiłam barana przy płocie i kazałam mu skakać. Ale jak tylko zaczął za płotem wyrosła łąka pełna krokusów (pewnie skojarzenia wiosennych zdjęć mi się uruchomiły) i z miejsca pojawiło się pytanie czy taki baran może jeść krokusy... Bo że będzie chciał je zeżreć było dla mnie jasne. Wyglądał na niezłego łakomczucha.
Oczywiście ledwo to przemknęło mi przez myśl mój baran rzucił się na kwiatki i wcinał je aż mu się baranie uszy trzęsły. A ja z kolei zaczęłam zastanawiać się czy barany wygania się wczesną wiosną na hale... Usłużna wyobraźnia z miejsca rozmnożyła mojego barana i teraz już całe stado wyżerało kwiatki. A ja zamiast robić się coraz bardziej senna walczyłam z kłębiącymi się w głowie pytaniami dotyczącymi życia baranów. Wyszło mi, że wiem o nich żenująco mało. Do tej pory akurat te zwierzątka nie znajdowały się w kręgach moich zainteresowań. O świnkach morskich, kurach a nawet krowach wiedziałam nieco więcej ale o baranach ani dydu. Ledwo pomyślałam o wyżej wymienionych między baranami pojawiły się gdakające kury, przemykające pomiędzy raciczkami świnki morskie i górujące nad nimi wszystkimi krowy. Nawet mowy nie było o liczeniu tego całego towarzystwa, bo cały czas się ruszało, muczało, biegało... W końcu stało się dla mnie jasne, że sposób z baranami nie jest dla mnie. Ale skoro już zaczęłam nie zamierzałam się poddawać. Barany nie chcą współpracować - trudno, to może coś mniej żywotnego... Coś co nie będzie hasać po łąkach, zerkać na mnie zaczepnie i najlepiej żeby zupełnie mnie nie interesowało... Z trudem wyczyściłam głowę z baranów, krów itd i zdecydowałam się na liście akacji. Kiedyś się z nich wróżyło. Do tej pory pamiętam obrywanie listków i recytacje: kocha, lubi, szanuje, nie dba, nie chce, żartuje,W myśli, w mowie, w sercu, na ślubnym kobiercu... Liście wydawały mi się bezpieczne. Nie mogły wyprawiać harców, nie posiadały nóg, nie pożerały niczego i nikogo.
Zaczęłam więc od początku. Tym razem wyobraziłam sobie listki, które po kolei zrywałam licząc skrupulatnie. Z sukcesem dotarłam do 30 i nagle pod spadającym 31 pojawił się worek. Trudno, będę wrzucała do worka - przemknęło mi przez myśl. Oby tylko nie przerywać. 32, 33... Worek przesunął się nieznacznie i liście zaczęły upadać koło niego, w tle pojawiło się drzewo, wiał wiatr i rozsypywał zawartość worka...
I tutaj moi kochani się poddałam. I z całego serca radzę wam, jeżeli posiadacie choć szczątkową wyobraźnię, niczego nie liczcie, nie obrywajcie. To się nie może dobrze skończyć. Zupełnie rozbudzona wylazłam z łóżka i poszłam sprawdzać jak to jest z tymi owcami. I teraz już wiem, że wypasa się je od św Wojciecha do św Michała :) Nie pytajcie o której poszłam spać :) Powiem tylko że już od dłuższego czasu trwało dzisiaj :)
No nie świetna fantazja. Jaki plastyczny obraz jawił się przed oczyma. Ja kiedy nie mogę zasnąć zaczynam marzyć o możliwościach wykonania remontu mieszkania i bardzo szybko zasypiam, nawet nie kończąc przygotowań. I tak w kolejną noc bezsenną od początku. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNo, to się uśmiechnęłam :)
OdpowiedzUsuńLekarze powinni przepisywać Panią na dobry humor.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Krysia.
A ja właśnie jak nie odpalę wyobraźni to się męczę. Zazwyczaj jak leżę to tworzę swoje opowiadanka w głowie. Jeden wątek i ... film urwany :D
OdpowiedzUsuńO... Skąd ja to znam ;)
UsuńHahaha padłam Ty to masz kochana fantazję;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie z Krakowa moja Ty barankow ekspertko;-)
p.s. na Wawelu pełno krokusów miały by owieczki co skubać;-)
Jaś Fasola wyjął w końcu kalkulator.... Pamiętam, gdy ja walczyłam z bezsennością, to pomogło mi radio i regularne kładzenie się spać i powtarzanie czynności przed snem. Naprawdę działa.
OdpowiedzUsuń