Strony
- Strona główna
- 48 tygodni
- Uroczysko
- Sezon na cuda
- Okno z widokiem
- Wino z Malwiną
- Malownicze. Wymarzony dom.
- Wymarzony czas
- Tajemnica bzów
- Nadzieje i marzenia
- Anioł do wynajęcia
- Kontakt
- Świąteczny zakątek
- Telefon zapytania
- Seria Uroczysko - kolejność czytania
- Seria Malownicze - kolejność czytania
- Poza serią - moje książki
- Serce z piernika
- Jak zostać pisarką
czwartek, 20 kwietnia 2017
A Getto wciąż płonie
Są takie wydarzenia, których nigdy nie powinniśmy wymazywać z pamięci. Są takie wydarzenia, o których powinniśmy mówić naszym dzieciom po to, by one też uczyły się pamiętać. Powstanie w Getcie warszawskim, to jedno z nich. Pamiętajmy, bo nasza pamięć sprawia, że śmierć tamtych ludzi nabiera innego wymiaru. Pamiętajmy, bo bez historii, która nas stworzyła bylibyśmy niczym puch dmuchawca dryfujący w powietrzu. Potrzebujemy korzeni i świadomości kim jesteśmy. Więc pamiętajmy i uczmy pamiętać.
Na Placu Krasińskich po jednej stronie muru getta kręciła się karuzela, a po drugiej ginęli ludzie. Dla jednych tragedia:
"Getto ciągle się pali. Wiatr wieje na wschód, więc cała Warszawa krztusi się dymem, co jej słusznie przypomina tę tragedię ludzką. Nie mogę się pogodzić z tą myślą. (…) Jestem tak przygnębiony, tak przybity, jak nigdy. I ten wstyd za poniewierane człowieczeństwo!" (fragment pamiętnika Mariana Wyrzykowskiego)
Dla innych powód do okazania braku sumienia, serca i człowieczeństwa : "Żydki się palą".
Dla uczestników powstania straszliwa samotność. Tak o tym mówił Marek Edelman:
"...Ale wróćmy jeszcze do karuzeli - to jest sprawa od początku szalenie istotna. Bo to było tak: trzeba sobie zdać z tego sprawę, że na przykład władze podziemne Polski londyńskiej, a nawet komunistycznej nie chciały Powstania w getcie. Bały się, że to Powstanie zapali ogień na całą Warszawę. I bez krępacji generał Grot powiedział: "Panowie, nie będzie tego powstania, bo my wam nie pomożemy, my się boimy. Jest za wcześnie". Myśmy nigdy z nim nie mieli bezpośredniego kontaktu. Były dwie osoby pośredniczące: kierownik referatu żydowskiego pan Henryk Woliński i pan Aleksander Kamiński, autor "Kamieni na szaniec"; byli naszymi mężami zaufania. W tej tragicznej rozmowie, która odbywała się pomiędzy Żydowską Organizacją Bojową a dowództwem AK przez pośredników, powiedziano: "nie możecie tego zrobić". A po drugie: "nie mamy do was zaufania, mamy mało broni i wam nie damy". To była ta jedna samotność. Nie będę mówił o prehistorii, gdzie różne ugrupowania, PPS i inni, chcieli zrobić powstanie, ale wszyscy byli podwiązani pod londyńską filozofię: nie robić za wcześnie. Nie mogę powiedzieć tego wszystkiego okropnego, że jedyny rewolwer, który był przed Powstaniem w getcie, pochodził od komunistów. Taki obrzydliwy komunista Witold Jóźwiak swój rewolwer przyniósł do getta. I pierwszy strzał padł z tego rewolweru. Myśmy sami kupowali od Niemców broń na Kercelaku i na Pradze za duże pieniądze. To też była samotność - nikt nam nie pomógł.
Samotność zaczęła się o wiele wcześniej. 18 stycznia padły pierwsze strzały w getcie i zginęło dwóch czy trzech Niemców - to było motorem akcji pod Arsenałem. Gdyby nie to, że pierwszy Niemiec padł w otwartym boju, nigdy by nie było tej akcji. To mówią wszyscy - Kamiński, Orsza - że nimb hełmu niemieckiego został zniszczony. W czasie samego powstania to już nam AK pomagała, dawała broń itd. Ale zrozumcie, AK zmobilizowała trzy plutony naprzeciwko getta i przez trzy tygodnie nikt nam o tym nie powiedział. Nigdy nie chcieli z nami mieć łączności. Pierwszego dnia Powstania w getcie ta karuzela była, ale się nie kręciła. Dopiero drugiego dnia zaczęła się kręcić i to było coś tragicznego. Przez okna było widać, jak się kręci, katarynka gra, spódnice dziewczyn, czerwone i niebieskie w białe grochy, powiewają na wietrze. To widzieliśmy z okien, i to było naszym przekleństwem. Tu się pali i zabijają, a tam się wszyscy śmieją i bawią."
Fragment "Zdążyć przed Panem Bogiem":
„Mur sięgał tylko pierwszego piętra. Już z drugiego widziało się TAMTĄ ulicę. Widzieliśmy karuzelę, ludzi, słyszeliśmy muzykę i strasznie żeśmy się bali, że ta muzyka zagłuszy nas i ci ludzie nikogo nie zauważą, że w ogóle nikt na świecie nie zauważy – nas, walki, poległych...że ten mur jest tak wielki – i nic, żadna wieść się o nas nie przedostanie.”
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Tak to czasy trudne czasami do zrozumienia. Trzeba jednak o nich mówić. Oby tylko było jak najmniej zakłamania. Wiele młodych wychowanych na podstawie świata wirtualnego nie potrafi pojąć tej tragedii jaka trwała podczas wojny.
OdpowiedzUsuń