piątek, 13 kwietnia 2012

Dziś o lekturze

Muszę się przyznać, że jak zakładałam bloga myślałam, że uda mi się regularnie uzupełniać dział co przeczytałam, ale jakoś nie do końca wychodzi mi to tak jak chciałam:) Jeżeli mam być szczera to chyba nawet nie od początku mi się udaje:) Nie wyrabiam się chyba po prostu. Ogólnie to nie macie takiego wrażenia, że książek jest takie mrowie, że trudno nadążyć z czytaniem? U mnie ciągle rosną sterty, stertki i całe stosy tych czekających na przeczytanie. Pamiętam, że kiedyś, jak byłam jeszcze mała to mama zamawiała mi prawie wszystkie nowości dla dzieci, a potem dla młodzieży. Teraz jest to po prostu nie do pomyślenia! Pomijam już tutaj względy finansowe, ale czasowo jest to nie do ogarnięcia. Nie mówiąc już o tym, że poza nowościami istnieją też starzy książkowi przyjaciele, do których coraz trudniej mi wracać, bo przecież czekają te stosy i stosiki jeszcze nie przeczytane.  Oczywiście od momentu gdy napisałam o Nesbo przeczytałam mnóstwo innych książek, ale napisanie o nich.... Cóż sami widzicie, że mi nie wyszło więc nie będę was katować tłumaczeniem się:) W każdym razie postanowiłam co jakiś czas wrzucać informację o lekturze. Odpuściłam już pierwotne zamierzenie regularnych wpisów o książkach, może przewrotnie teraz będę pisała o nich czesciej, bo jako zodiakalny Wodnik nie znoszę przymusu pod żadną postacią.
I tak ostatnimi czasy przeczytałam Służące.


Właściwie nie miałam wcale zamiaru brać tej pozycji do ręki. Nie miałam ochoty na smutne i poruszające trudne tematy książki, a Służące miały mówić o rasizmie więc postanowiłam sobie chwilowo darować. Ale złożyło się tak, że w bibliotece na comiesięczne spotkanie (na które uczęszczam) i dyskusje o książce wybrano właśnie ten tytuł. Siłą rzeczy postanowiłam przynajmniej spróbować. I już po pierwszych stronach zostałam wyłączona z życia. Książka należy do tych, których nie można odłożyć. Doszło do tego, że gdy ktoś z rodziny usiłowała mi przeszkadzać zostawał przeze mnie niegrzecznie owarczany i odprawiany tam gdzie pieprz rośnie. Co więcej, ja znany śpioch zarwałam nawet część nocy żeby tylko dokończyć czytać. Przeczytałam w niektórych recenzjach, że niektórych denerwowała gwara jaką posługują się służące. Mi osobiście nie przeszkadzała, wręcz była atutem, sprawiała, że tekst był bardziej żywy, prawdziwy. Akcja toczy się w Jackson w stanie Missisipi w latach sześćdziesiątych XX w. Książka rzeczywiście traktuje o rasizmie, o czarnych służących pracujących u białych pań.  O nieludzkim traktowaniu Czarnych, o przedziwnych zakazach i poglądach, które w tej chwili w ogóle nie mieszczą nam się w głowach. Przynajmniej większości z nas. Nie zamierzam opisywać treści, ale chciałabym podzielić się jednym spostrzeżeniem: to jest książka o rasizmie, ale nie tylko takim widocznym na pierwszy rzut oka. Zwróćcie uwagę, co dzieje się gdy panienka Skeeter (biała, wychowywana przez murzynkę, bogata i mająca własne miejsce w bogatych kręgach miasteczka) sprzeciwia się ogólnemu podejściu do Murzynek. To co się z nią dzieje śmiało można również nazwać rasizmem. Bo nie zapominajmy, że prześladowanie może dotknąć zarówno tych, którzy mają taki sam kolor skóry. Bardzo serdecznie polecam książkę wszystkim, nawet tym, którzy z reguły unikają trudnych tematów. Służące napisane są tak, że trafiają prosto w serce lekko, płynnie choć i boleśnie. Ale ten ból jest jak najbardziej na miejscu, bo świadczy o tym, że jesteśmy ludźmi, a czy białymi, czarnymi, żółtymi to już nie ma najmniejszego znaczenia.
A właśnie czy ktoś z was widział film? Warto obejrzeć?

12 komentarzy:

  1. brzmi ciekawie, ale jeśli przedłuży Pani dobę to chętnie przeczytam, a film dostał kilka nagród i zbiera dobre recenzje więc chyba warto

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaa gdybym tylko umiała to bym wydłużyła, ba nawet ze snu bym zrezygnowała! Na film się chyba skuszę, jak obejrzę dam znać czy mi się podobał. I może bez pani poproszę:)

      Usuń
  2. Ja widziałem film. Bardzo mi się podobał, więc po książkę również sięgnę :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Książka warta przeczytania, polecam a film obejrzę:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ha, to ja z tych, których drażniły nieco te wszystkie 'tutej', 'dzisiej' , 'lubieją', ale doceniam celowość tej stylizacji. To nie jest żaden minus powieści, tylko trzeba przywyknąć do tych zwrotów.
    "Służące" bardzo mi się podobały, też nie mogłam się oderwać, a jak musiałam, to z żalem. Niesamowite te kobitki były i taka mądra ta opowieść, i wzruszająca, i zabawna, i..polecam każdemu ;-)
    Filmu nie widziałam. Jeszcze.

    Zaglądam tu najczęściej za sprawą Sabinki i jej linków. Dziś chyba pierwszy raz się odzywam;-)
    Pozdrawiam wiosennie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja poproszę częściej mówić:) Ja się cieszę z komentarzy jak dziecko ze słodyczy! Chociaż prawdą a bogiem słodkie też lubię mimo że dzieckiem to raczej nieco przerośniętym już jestem:). A Służące cudne po prostu! Dla mnie szokujące było to, że służbie wolno było zajmować się dziećmi, przygotowywać posiłki, ale już skorzystanie z wspólnej toalety urastało do zbrodni. Szok!
      Jak obejrzę film to dam znać czy mi się podobało. Pozdrawiam ciepło :)

      Usuń
  5. Ja też jestem oszołomiona ilością książek które się ukazują i mimo, że wybrałam sobie stosunkowo wąską specjalizację - czytuję głównie książki polskich autorek, to i tak nie mam szans przeczytać wszystkich które są wydawane, a stosy rosną i rosną....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha! Niedługo pokrewne dusze zaczniemy rozpoznawać po obecności książkowych stosów porozkładanych w różnych częściach domu:)
      Pozdrawiam serdecznie:)

      Usuń
  6. hmm, no właśnie, przypomniało mi się jak mój kolega opowiedział mi własną historyjkę. Wychodził z zajęć w Politechnice Warszawskiej, jak zwykle razem z grupą znajomych. Roześmiani, weseli, jak codzień z zamiarem spędzenia godziny lub dwóch w pabie, czy tam w klubie. Krzysztof przeprosił, powiedział, że dzisiaj nie pójdzie, bo spieszy się na drogę krzyżową, żeby choć raz przed świętami być. Zapadło milczenie, po czym wybuch szyderczego śmiechu, epitety nie wulgarne, ale zjadliwe. Od tamtej pory Krzysztof jest uważany za "innego", a przynajmniej za ciemnego wsioka. Przykre.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prześladowania przybierają niekiedy różne formy. Często się zapomina o tym, że nie tylko dotyczyło to przeszłości, ale i teraz dość często się to zdarza. Proszę ode mnie serdecznie pozdrowić pana Krzysztofa i przekazać, że to zdarzenie tylko i wyłącznie źle świadczy o jego znajomych. Niech w miarę możliwości nie bierze sobie do serca takich przycinków.
      Pozdrawiam cieplutko.

      Usuń