sobota, 18 sierpnia 2012

Jestem!


Jestem i to żywa i cała. Jeżeli ktoś myślał, że przeprowadzka mnie pokonała był w błędzie. Chociaż
Widok z naszego okna.

na urlop wyjechaliśmy z jednodniowym opóźnieniem, w domu czeka mnie niezły bałagan to przewieźliśmy praktycznie wszystko co przewiezione być powinno. Poza dwustu litrowym akwarium. Zabierzemy je po powrocie, choć szczerze mówiąc szwankuje mi tutaj wyobraźnia i zupełnie nie wiem jak tego kolosa ruszymy z miejsca i wtargamy na czwarte piętro. Ale tym będę martwiła się pod koniec sierpnia.  Teraz odpoczywam, choć moja przyjaciółka jak to usłyszała popukała się w głowę i powiedziała, że w żaden sposób tych morderczych wędrówek  nie nazwałaby wypoczynkiem:) Bo kochani moi jestem obecnie w Szklarskiej Porębie i w ramach relaksu codziennie urządzamy sobie rodzinne wielokilometrowe  wycieczki.
Most świętego Jana, ta blondyneczka to moja córka razem z koleżanką.

Zanim tu dotarliśmy na jeden dzień dojechaliśmy do Kłodzka i obejrzeliśmy inscenizację bitwy o Twierdzę Kłodzką. Widowisko było naprawdę warte uwagi i przebytych kilometrów. Dopiero tutaj uświadomiłam sobie, jak taka bitwa musiała działać na całą okolicę. Strzały z tylko kilku armat powodowały, że ziemia drżała pod nogami, można więc sobie wyobrazić jak to wyglądało gdy dział było wiele więcej. Kule armatnie były straszliwą bronią, bo nie zabijały tylko gdy trafiały w cel, ale ich siła była tak wielka, że ciśnienie towarzyszące przelotom kuli zabijało po drodze wielu żołnierzy nie podlegającym bezpośredniemu trafieniu. Nic też dziwnego, że żołnierze biorący udział w takich potyczkac często wracali do domu głusi! Hałas był taki, że trudno go było wytrzymać, nie wyobrażam sobie jak można było na polu bitwy wytrzymać kilkanaście godzin! Bitwa bardzo spodobała się Tymkowi. Nauczeni doświadczeniem z poprzednich lat w drodze zakupiliśmy zatyczki do uszu i dzięki temu nasz syn obejrzał bitwę bez żadnych problemów, podczas gdy inne dzieci nie wytrzymywały hałasu i rozpaczliwie płakały. Po bitwie zwiedziliśmy trasę podziemną w Kłodzku.  Byliśmy już tam kilka lat temu i wtedy wyszliśmy lekko zniesmaczeni. W pamięci zostały nam długie korytarze w których przeraźliwie cuchnęło moczem. Teraz trasa została odremontowana i postanowiliśmy sprawdzić czy coś się tam zmieniło. Cóż na pewno korytarze zyskały na braku atrakcji zapachowych, ale poza tym nie było w nich nic szczególnego. Oczywiście fascynujące jest to, że przechodzi się kawał trasy pod miastem, ale jak na mój gust temu miejscu brak atmosfery.
Fontanna w Kłodzku, a przy niej ja, Tymek i Monika, moje przybrane dziecko:)


A potem jak już wspominałam pojechaliśmy do Szklarskiej Poręby i dopiero teraz dorwałam się do Internetu i  zdaję relację co się ze mną działo:) Jutro napiszę szczegółowiej o wyprawie na szczyty (tak, tak zdobyliśmy już co nieco) i pochwalę się zdjęciami. Dziś załączam zdjęcia z bitwy żeby narobić Wam apetytu i zachęcić do odwiedzenia Kłodzka za rok.

10 komentarzy:

  1. Inscenizacja bitwy, to musiało być świetne przeżycie! Musze kiedyś spróbować :)
    Z akwarium rzeczywiście może być problem, ale trzymam kciuki, że jednak się wszystko uda. Pamiętam jak moja ciocia, kiedyś na urodziny kupiła mi kulę z rybką. Niestety, zanim dotarła na przyjęcie rybka odeszła... Została mi ozdobna szklana kula z roślinką.
    Wczoraj w skrzynce znalazłam książkę od Pani i bardzo dziękuję. Zaraz siadam i zaczynam czytać. Okładka jest przepiękna (co od razu zauważyła moja koleżanka).
    Udanych wakacji dla Pani i całej rodziny!
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że książka dotarła:) Wakacje były baardzo udane aż szkoda, że już się skończyły, a kula z roślinami też pięknie wygląda, nawet jak nie pływają w niej rybki. Pozdrowienia i serdeczności.

      Usuń
  2. Apetytu nam narobiłaś, nie da się ukryć! Co do przeprowadzki akwarium - ja to zrobiłam tak: Wodę spuściłam, ryby i rośliny zapakowałam do woreczków foliowych wyżebranych z akwarystycznego, żwir do wiaderka, a puste akwa już dało się przetransportować. I w nowym domu, na nowo zastartowałam akwarium. Obyło się bez strat:-))).
    Przeczytałam "Malwinę" I powiem, że moim zdaniem to najlepsza Twoja książka. Świetnie się czyta, fajnie się chichocze i tylko zła byłam, że wet okazał się palantem:-)))Ale Nowy absztyfikant Majki jest bardzo, bardzo interesujący!:-)))
    Uściski z drugiego końca Polski!
    Asia
    PS. Pozdrów od nas Szklarską.
    PS.2 Znacie w Szklarskiej Porębie Szamanówkę? To najstarszy dom w miasteczku. Dawniej był tam piękny ogród, ale nie byliśmy od lat. Wiem, że właścicielka zmarła i teraz jest tam całkiem inaczej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My dodatkowo spuszczamy wodę do wiaderek, bo boimy się, że 100% świeżej ryby nam nie przeżyją. Woreczki też wyżebrałam:)
      Co do Malwiny, bardzo się cieszę z tego co napisałaś, bo to oznacza, że się rozwijam. A weterynarz... Cóż dorosły jest i figla nawet mi spłatał, bo na początku wcale nie planowałam, że skoczy na boczek:)
      Szklarską pozdrowiłam serdecznie, a Szmanówki niestety nie znamy. Nawet miałam jej poszukać, ale czasu nam nie starczyło, ale za rok też tam wracamy więc odnajdę ją na pewno.
      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  3. Inscenizacje to na prawdę wspaniała i przystępna lekcja historii. Warte uwagi jest również lipcowe widowisko pod Grunwaldem oraz wrześniowy festyn archeologiczny w Biskupinie.
    Pozdrawiam
    Magdalena Kasprzak

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dużo jest takich fajnych imprez, w sumie to czasu by nie starczyło żeby je wszystkie odwiedzać. Ja bardzo chciałabym jeszcze dotrzeć na turniej rycerski organizowany pod zamkiem Chojnik. Swoją drogą zamczysko, a raczej to co z niego zostało zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Pięknie było po prostu! Za rok też go odwiedzimy, bo w tym zapomnieliśmy aparatu i nie mamy zdjęć więc trzeba będzie nadrobić:)
      Pozdrawiam cieplutko.

      Usuń
  4. Madziu, Twoja córeczka jest prześliczna, jak z obrazka, i baaaaardzo do Ciebie podobna.
    A widok z okna - przepiękny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Karolciu, to ja jak prawdziwa subiektywna i zapatrzona w córkę mama zgodzę się z Tobą bez zastrzeżeń:) A za widokiem z okna już tęsknię. Cudny był rzeczywiście:) Skrobnę dziś albo jutro mejla do Ciebie, bo w końcu mam stały dostęp do netu i komputera.
      Pozdrawiam i buziaki przesyłam.

      Usuń
  5. Witam:) Wróciłam właśnie z wakacyjnego wyjazdu, a tu niespodzianka - awizo. Na poczcie odebrałam moją wygraną - "Wino z Malwiną" z miłą dedykacją. Bardzo dziękuję, zaraz zabieram się za czytanie, bo już w kolejce czekają moje córki. Pozdrawiam serdecznie:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak się udał wakacyjny wyjazd? Mój urlop był cudny, już tęsknię do następnego:) Cieszę się że książka dotarła cała i zdrowa. Mam nadzieje, że czytała się dobrze:)
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń