środa, 29 sierpnia 2012

Od końca

Wrocław nocą, fotka mojego męża
Zupełnie nie wiem od czego zacząć.  Narobiło mi się sporo zaległości, bo na urlopie miałam dostęp do netu z doskoku, a wtedy laptop był oblegany niczym dawne twierdze:) Teraz nareszcie wróciłam do domu i przy komputerze trochę się uluźniło. Trochę, bo dzieciaki jeszcze są w domu i wiecznie mają coś do zrobienia w necie. Ale w końcu i ja się dopchałam:) Dopiero dziś odpisałam na poprzednie komentarze, mam nadzieje, że wybaczycie mi to niebywałe opóźnienie.
Urlop udał nam się bosko. Wróciliśmy zrelaksowani i z chęcią do pracy. Trzy ostatnie dni spędziliśmy we Wrocławiu. Wynajęliśmy mieszkanie w samym rynku, w jednej z kamienic. Lokalizacja cudna tyle tylko, że teraz już wiem, że następnym razem z całą pewnością będę unikać wynajmu z soboty na niedzielę. Okazało się, że wszyscy nasi sąsiedzi to studenci, którzy wynajęli sobie pokoje na imprezy. Noc była... Cóż delikatnie mówiąc obfitująca we wrażenia, a poranek równie ekscytujący, bo klatka nosiła bardzo widoczne ślady balangi. Ale już kolejna noc była spokojna. Studenci odjechali leczyć swoje skacowane głowy w innym miejscu, a my mogliśmy się wyspać.W niedzielę odwiedziliśmy zoo. Zoo jak zoo, zwierzaki, dzieciaki, rodzice snujący się niemrawo po alejkach za swoimi podskakującymi i podekscytowanymi pociechami.

Ale tym razem w ogrodzie zoologicznym spotkały nas trochę większe wrażenia niż zazwyczaj. Otóż przy otwartym wybiegu z małpami w pewnym momencie zjawił się mocno wstawiony jegomość z komórką. Nie bez powodu o tym wspominam, bo telefon odegrał w całym zajściu kluczową rolę. Otóż w pewnym momencie jegomość stracił na moment kontrolę nad telefonem i komórka wylądowała u małp ku ich wyraźnej uciesze. Jedna z nich złapała aparat. Jegomość widząc swój skarb w małpich rękach dokonał heroicznego czynu i skoczył mu na pomoc. Rozpętało się piekło, bo małpa nie zamierzała mu telefonu oddać bez walki i ugryzła go w nogę. Faceta wyłowiono z wybiegu i kulejącego odprowadzono w niewiadomym kierunku. A mi nasunęła się myśl, że w sumie dobrze, że ta komórka nie wpadła mu do niedźwiedzi...
Poza tym Wrocławiowi zawdzięczam nową postać, która pojawi się w Malowniczym. Pomysł nasunął mi się podczas rozmowy z dziewczyną brata mojego męża, która kocha tatuaże. Co myślicie o tym, żeby do Malowniczego przyjechał tatuażysta i otworzył tam salon z usługami? Oczywiście sporo namieszałby w życiu mieszkańców.
A teraz z innej beczki. Czy ktoś z was ma żółwia? Bo wczoraj mój syn dostał w prezencie to dziwne stworzenie, a ja zupełnie nie znam się na żółwiach! Nigdy nie miałam i ta chodząca skorupa jest dla mnie prawdziwą zagadką. Czym go karmić, poza sałatą? Czy żółwie muszą mieć poidło? Oczywiście poszukam wiadomości w internecie, ale może ktoś z was wie coś z własnego doświadczenia. Za wszelkie rady i wskazówki będziemy - ja i żółw - wdzięczni.
No i w rezultacie zaczęłam od końca, a miała być relacja z całego urlopu:) W głowie mam jeszcze mnóstwo rzeczy, które chciałabym napisać. Ale zostawię je sobie do następnego posta o wakacyjnych wspomnieniach, który mam nadzieję powstanie jeszcze dziś wieczorem.

13 komentarzy:

  1. no to się minęłyśmy w tym Wrocławiu :) też tam byłam w zeszły weekend :)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jaka szkoda że nie wiedziałam! Mogłybyśmy wypić kawę, albo inne piwo:( Strasznie żałuję, ale może będzie okazja do nadrobienia:)
      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Madzia liczę na to :) jak będę planować wyjazd w tamte strony to dam znać wtedy piwo kawa czy co tam jeszcze obowiązkowe :)

      Usuń
  2. Kiedyś mieliśmy żółwia w pracy, jadał jajka na twardo i kawałeczki surowego mięsa. ale to chyba zależy od gatunku? Tatuażysta w Malowniczym - świetny pomysł :). rozumiem, że już "się pisze"?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pisze się:) Nasz żółw (dzieci nazwały go Fryderyk:)) jest lądowy i jak jest zły albo przestraszony fuka, tak śmiesznie sapie:) Wiem, że to nie pomoże w ustaleniu gatunku, ale jest niebywale zabawne:)Jajko spróbuję mu dać może lubi:) Dziękuję za sugestię. A tatuażysta chyba zawróci w głowie córce Kraśniakowej:)

      Usuń
  3. cieszę się że już jesteś;-) wypoczęta i z głową pełną wrażeń pourlopowych;-)
    Wrocław to jedno z moich marzeń podróżniczych, chciałabym odnaleźć i uchwycić w obiektywie wszystkie wrocławskie krasnale;-)
    Co do żółwia nie pomogę niestety. Ale postać tatuażysty bardzo mnie zaintrygowała, ciekawe kto i co by sobie chciał wytatuować;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. OOOO to chyba będzie trudne, bo krasnali ciągle przybywa. Ale Wrocław piękny jest i ciągle się coś w nim dzieje. Dworzec po odnowieniu wygląda cudnie, most miłości z tysiącem kłódek, Ostrów Tumski po zmroku ehhh już tęsknię:) A właśnie wśród krasnali są też dziewczyny, odkryłam dwie! W następnym pości postaram się włożyć krasnalkowe zdjęcia. Nie wiem tylko czy mam jakieś krasnale samotne, bo Tysiek je ukochał i fotografował się przy każdym napotkanym:)

      Usuń
    2. no to już się nie mogę doczekać kolejnych relacji;-)
      a Tymkowi zazdroszczę tej krasnalowe sesji zdjęciowej;-D
      widzisz, nawet nie wiedziałam że krasnali wciąż przybywa. W tym roku zrealizowałam moje beskidzkie marzenie podróżnicze, może w przyszłym się uda wrocławskie zrealizować;-)

      Usuń
  4. Wreszcie wróciłaś :):):):) Tęskniłam ciut :)

    Wrocław - zawaliłaś kobieto! Nic nie mówiłaś o tym, że planujecie Wrocław :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tyko ciut???? Ranisz me serce! A Wrocław to nie ja zawaliła, jak wyjeżdżałam stał nadal:) A tak na poważnie, wiem, wiem dałam ciała:( Mogłyśmy się spotkać:(

      Usuń
  5. Urlop pełen wrażeń z tego, co czytam :) A zdjęcie bardzo ładne.
    Co do żółwia, to od dziecka posiadam te stworzenia, więc w miarę wiem, co jedzą i co się z nimi robi. Ja swojego obecnego, karmię sałatą umytą wodę do picia i dzięki temu krople wody zostają na sałacie i to wystarcza zwierzakowi. Ponad to dostaje jajko, pomidor, ogórki (zwykłe, nie konserwowe czy kiszone :) ), czasem marchewkę przemieloną przeze mnie w buzi. Kąpię go raz na kwartał (nie licząc zimowych miesięcy, bo wtedy, jakby zapada w sen zimowy, tylko czasem wychodzi), w normalnej wodzie, w misce, na jakiś kwadrans zostawiam go. Potem jego skorupę wycieram i naoliwiam (zwykłym olejem do pieczenia). Paznokcie tępi sobie u mnie na działce, na cegłach, więc nie potrzebuje obcinania. Może jeść trawę. Hmmm... zapomniałam o czymś? W razie pytań służę pomocą ;) W swoim krótkim życiu wychowałam chyba z cztery żółwie, więc jakieś tam doświadczenie mam ;)
    Książka "Okno z widokiem" była świetna! Bardzo mi się podobała i nawet zrecenzowałam u siebie na blogu, i to z przyjemnością.
    Rozpisałam się...
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za wszelkie porady. Wszystko to dla mnie nowość, Żółw jak na razie ma się dobrze (przynajmniej tak mi się wydaje:)) Za recenzję bardzo dziękuję, piękna jest:)
      Pozdrawiam serdecznie.
      A tak mi się przypomniało, czy żółw może jeść mlecz?

      Usuń
    2. Może jeść te zielone liście mleczu, nawet moja koleżanka kiedyś zrywała je specjalnie dla swojego żółwia, zamiast sałaty. Jak się postawi żółwia w ogródku/ na trawie, to sam powinien instynktownie wiedzieć, co może jeść, co mu jest potrzebne.

      Usuń