Wielokrotnie wspominałam tutaj i nie tylko zresztą tu, że jestem maniakalnym czytelnikiem. Bo co tu kryć jestem. Czytam dużo i zapewne większości z was nie zdziwi, gdy powiem, że wręcz nie wyrabiam się z lekturą. Z reguły koło łóżka czeka stos książek (tych do przeczytania w najbliższym czasie), a na regale stoją już kolejne też czekające na swoją kolej. Ten kto jest molem książkowym zrozumie mnie z cała pewnością. I właśnie dzisiaj dotarło do mnie z całą jasnością, że w ferworze czytania nowości (jest ich przecież tyle, że gdybym nawet nie spała nie udałoby mi się być z nimi na bieżąco) zupełnie zaniedbałam swoich starych, dobrych książkowych przyjaciół. Brakuje mi czasu na wracanie do ulubieńców. I powiem wam, że wcale a wcale mi się to nie podoba! I właśnie powzięłam postanowienie, że nadszedł czas powrotów! Otóż niniejszym uroczyście obiecuję, że w najbliższym czasie poza nowymi tytułami, których jako rasowy maniak nie jestem w stanie się wyrzec wrócę do tych tytułów, które kurzą się na moich półkach pomimo, że należą do tych najulubieńszych. Co więcej mam dla was pewną propozycję, ale o tym za moment. Najpierw pierwsza (bo regularnie będą pojawiać się kolejne) lista książek, do których chcę wrócić:
1) Roztrzaskane życie
Kallos Stephanie.
2) Po prostu razem
Anna Gavalda.
3) Hrabia Monte Christo
Aleksander Dumas.
4) Ruchome święto
Ernest Hemingway .
5) Cykl o Emilce ze Srebrnego Nowiu
Lucy Maud Montgomery.
6) Cykl o Mitford
Jan Karon.
|
To pierwsza część cyklu o Mitford |
Dodatkowo jako podlotek zachwyciłam się książką zatytułowaną
Duet autorstwa Kyle Elizabeth.
Nie pamiętam jej zupełnie (poza tym, że jest to opowieść o miłości Klary i Roberta Schumanów i że czytałam ją do rana pod kołdrą bo nijak nie mogłam przerwać) i bardzo bym chciała ją sobie przypomnieć.
I teraz oto mój chytry plan. Otóż każda przeczytana książka z powyższej listy doczeka się swojej własnej notki na tym blogu. Ale jeżeli wśród Was znajdzie się ktoś, kto chciałby razem ze mną wrócić (lub po raz pierwszy przeczytać) któryś z wymienionych tytułów to serdecznie zapraszam do zabawy. Każda taka Wasza recenzja zostanie umieszczona na moim blogu z podaniem linku do blogu Waszego autorstwa (o ile oczywiście będziecie chcieli go podać). W zabawie może wziąć udział każdy i ten kto bloga posiada i ten kto go nie ma i mieć nie będzie. Myślę, że może to być całkiem ciekawe doświadczenie, bo zapewne odczucia i oceny książek będą skrajnie różne i fajnie będzie poczytać takie różnorodne opinie. Recenzje przesyłajcie na mój adres mailowy. Ciekawe czy ktoś się skusi, oj ciekawe:)
Mam własne takie stosy:) Ostatnio wróciłam do "Dzieci z Bullerbyn", jak ja kocham tę książkę to ciężko opisać. W sumie "Hrabiego Monte Christo" jeszcze nie czytałam, a mam w planach, ale w listopadzie to już na pewno nie zdążę. Może w grudniu - zobaczę jeszcze, jeśli mi się uda to wyślę Ci linka.
OdpowiedzUsuńWyślij koniecznie! Myślę, że nie ma znaczenia czy to będzie listopad, grudzień czy styczeń:) Opinia to opinia. Dzieci z Bullerbyn cudne, a Ronję córkę zbójnika czytałaś? Matko do dziś pamiętam jak bałam się Wietrzydeł:) A stosy i stosiki są nieodłącznym elementem naszego domu. Co więcej przybywa ich bo moje dzieci już robią swoje własne. Tysiek ostatnio ma dinzaurową manię i targa wszystko co ma na ten temat do naszego pokoju, a Zuza też nie wyrabia się ze swoimi lekturami i coraz bardziej jej te sterty rosną. Moim zdaniem tacy maniakalni czytacze powinni z miejsca dostawać dom z biblioteką. Tak coby im życie ułatwić:)
UsuńMoja lista powrotów? Hmmm - Przygody Tomka Wilmowskiego - wszystkie, bez wyjątku. " Pan Samochodzik - wszystkie, bez wyjątku. Anie - oprócz..."Ani z Zielonego Wzgórza. Nie wiem czemu, ale pierwszą część najmniej lubię. " Dzieci z Bullerbyn" - zawsze! A ostatnio znowu przeczytałam " Kubusia Puchatka"_)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Asia
Ja ostatnio usiłowałam przeczytać pierwszą Anię, ale jakoś mi nie szło... Zaczęłam się nawet zastanawiać czy przypadkiem się nie zestarzałam i stąd ta niemoc, ale szybko wytłumaczyłam sobie, że to na pewno dlatego, że znam ją prawie na pamięć i że wiek nie ma tu nic do rzeczy:) Puchatka niedługo też przeczytam, niejako przy okazji, bo chcę żeby Tysiek zapoznał się z misiem o małym rozumku, choć nie wiem co on na to, bo ani Puchatek, ani prosiaczek nie przypominają nijak żadnego krwiożerczego dinozaura, w których to ostatnio gustuje moje dziecko. Czytając listę Twoich powrotów tak sobie pomyślałam, że fajnie by było stworzyć taki mega wpis gdzie moglibyśmy umieszczać pozycje, do których chcielibyśmy wrócić. Muszę o tym pomyśleć:)
UsuńPozdrawiam gorąco!
To jak z innej beczki
OdpowiedzUsuńMadziu dostałam wczoraj książkę ... dziękuję ... łezka mi się w oku zakręciła, piękna dedykację ... jest tak prosta, a jednocześnie, dogłębna i poruszająca, naprawdę dziękuję, zaglądam do niej co chwila i czytam sobie dedykację :)
Bardzo ci dziękuję i gorąco pozdrawiam.
Melu cieszę się, że książka dotarła i że dedykacja Ci się spodobała:) Teraz tylko mam nadzieję, że będzie się dobrze czytać, pozdrawiam cię serdecznie i gorąco ściskam!
UsuńJa też dostałam książkę - bardzo dziękuję za nią i za piękną dedykację :)
OdpowiedzUsuńTo ja dziękuję za cierpliwość:) Było mi strasznie głupio, że tyle czasu nie mogłam dojść na pocztę. Cieszę się, że książka przywędrowała i mam nadzieję, że czytać się będzie znośnie.
UsuńPozdrawiam ciepło:)
I ja się zaliczam do zaszczytnego grona Moli Książkowych więc niewyrabianie się czytanie w zupełności rozumiem. Mi książka wypełnia każdą wolną chwile. A odkąd w pobliskim Jarosławiu otworzyli nową "full wypasioną" bibliotekę jak do niej wchodzę to nie wiem za co mam chwytać tyle tam wspaniałości, dobrze że mają ograniczenie w ilości wypożyczanych jednorazowo książek bo inaczej wyniosłabym ich sporo i zagrzebałabym się po uszy w cudownym świecie literatury;-)
OdpowiedzUsuńKsiążki z twojej listy z pewności przeczytam, przynajmniej te które uda mi się dostać. A moja książka do której z chęcią wrócę to chyba byłaby "Godzina pąsowej róży" bo od niej tak naprawdę zaczęła się moja przygoda z literaturą czytaną dla przyjemności;-)
P.S. skończyłam "Pieśniarkę Warszawy" i strasznie Ci dziękuję za je polecenie, choć początkiem szło mi powoli potem wciągnęła mnie całkowicie, w życiu bym się nie spodziewała że życie Hanki Ordonównej było tak fascynujące. Już teraz nie będzie mi się kojarzyła tylko i wyłącznie z piosenką "Miłość ci wszystko wybaczy", ale będę miała pamięci jej wytrwałość w działaniach, jej odwagę, talent. Cały świat ją otaczający mnie zafascynował bo to nie byłą tylko książka o niej. To historia ludzi która niosła radość w trudnych czasach. Tyle w tej książce wspomnianych ludzi, tyle wątków, tak wiele naszej polskiej historii.....poprostu dziękuję ci serdecznie za jej polecenie;-)
ciepłe pozdrowienia nocną porą przesyłam;-)
Tak w pewnych okolicznościach ograniczenia są zbawienne:) Ja chodzę do czterech bibliotek i czasami zastanawiam się czy ja na pewno jestem normalna:) Wchodzę w półki i nie dość że dostaje oczopląsu to jeszcze napawam się książkowym zapachem. No tak po tym co właśnie napisałam już nie muszę się zastanawiać nad swą normalnością;) Widać gołym okiem, że nie mam z nią wiele wspólnego:) A jeżeli chodzi o Ordonkę to bardzo się cieszę, że ci przypadła do gustu i że kolejna osoba będzie o niej pamiętać. O niej i o tych wszystkich, którzy ją otaczali. Fajnie Basieńko, że razem ze mną odkurzyłaś Haneczkę:) Całusy przesyłam i serdeczności wszelkie.
Usuńcztery biblioteki powiadasz, no to mi ulżyło, ja odwiedzam tę samą ilość. Trzy dość regularnie, czwartą okazjonalnie, wiec myślę że zdecydowanie jesteśmy normalne, a jeśli nawet nie to jest nas dwie szalone;-D
UsuńCo do zapachu to ja jak kupuje książki, to pierwsze "pochłaniam" ja nosem;-D
Co dwie to nie jedna i w grupie zawsze raźniej:) Szkoda że tak nam daleko do siebie bo mogłybyśmy w tych półkach razem buszować i siać spustoszenie:) To by się działo!
UsuńDla mnie Mitford nie było powrotem, ale wyciaczką w nieznane. Bardzo miło i udaną wycieczką:
OdpowiedzUsuńhttp://prowincjonalnenauczycielstwo.blogspot.com/2012/10/pomieszkuje-w-mitford.html
Pozdrawiam:-)
Ja też wsiąkłam w Mitford na amen. Do tego stopnia, że mam wszystkie na swojej własnej półce, ale czytałam już dosyć dawno i dlatego chcę wrócić. Mogę umieścić Twoją recenzję na blogu? I podać jego adres? Jeżeli tak to zaraz zrobię zakładkę:)
UsuńBrak czasu na czytanie i wielkie stosy książek czekających na swoją kolej to znak rozpoznawczy wszystkich moli książkowych. Mnie ostatnio także zebrało się na wspominanie dawnych lektur. Zaczęłam od "Chłopców z Placu Broni" - czytam ją moim dzieciakom i często głos mi się łamie, a dzieci patrzą ze zdziwieniem. I cieszę się, że im się podoba.
OdpowiedzUsuń"Duet" też czytałam w czasach mojej zamierzchłej młodości i także z wypiekami na twarzy, razem z drugą biograficzną powieścią dla młodzieży "Profesor Sonia" opowiadającą o rosyjskiej matematyczce Zofii Kowalewskiej. W listopadzie pewnie mi się nie uda, ale w grudniu postaram się sięgnąć po jedną z nich. Pozdrawiam
A ja o Chłopcach z Palcu Broni na śmierć zapomniałam! Muszę koniecznie przeczytać. Dziękuję Halinko za przypomnienie! O Profesor Sonii natomiast w ogóle nie słyszałam... Coraz bardziej mam ochotą na stworzenie wspólnie z Wami listy powrotów. Muszę chęć wprowadzić w czyn:) Gdyby udało się sięgnąć daj znać:)
UsuńPozdrawiam serdecznie!
Taka lista powrotów to wspaniały pomysł. Dla niektórych byłyby to powroty, a może inni odkryliby wspaniałe, nieznane im do tej pory książki.
Usuń