W kuchni dziś piszczy mi kaczka. Dopieka się właśnie i pachnie na cały dom. Ale nie o niej będzie. Asymaka zapytała o paszteciki albo inne ciasta i przypomniała mi o zaniedbanym nieco kąciku kulinarnym. A do smakowitych figli migli Sabinka już w zeszłym tygodniu podesłała mi przepisy na rybki. Muszę uzupełnić koniecznie! Do poniedziałku na pewno wszystko powstawiam i ułożę i dodam i w ogóle:) Ale do rzeczy. Asymaka pytaniem przypomniała mi, że w zeszłym roku robiłam drożdżowe paszteciki z kiszoną kapustą i grzybami. Boskie były i zajadała się nimi cała rodzina a dodatkowo wielki i górowaty talerz powędrował do teściów. Cały problem polegał na tym, że zawieruszył mi się na nie przepis. Miałam go wydrukowanego, wyszukanego na jakimś blogu, ale oczywiście za nic nie pamiętałam na jakim. Po przewróceniu pudeł, pudełeczek, półek z książkami kulinarnymi, koszulek z bogatą i przedziwną zawartością z całą jasnością wyszło mi, że przepis zaginął na amen. Drugim etapem poszukiwań było przeszukanie Iternetu. Ambitne zadanie. Po przejrzeniu mnóstwa blogów i portali doszłam do smutnego wniosku, że żaden z tamtych przepisów nie jest chyba tym którego szukam. Chyba bo oczywiście stuprocentowo pewna nie byłam. Aż w końcu nie wierząc już w odnalezienie recepty na doskonałe paszteciki weszłam jeszcze tak na wszelki wypadek na blog "Moje wypieki" i zajrzałam do wypieków słonych. I co? Oczywiście były tam. Powiedzcie jak to jest, że jak się czegoś szuka to zwykle to coś jest w ostatnim miejscu do którego zaglądamy? Ale najważniejsze, że znalazłam! Przepis sprawdzony, łatwy i wychodzi z niego mnóstwo malutkich pasztecików. Na następny dzień po upieczeniu można je podgrzać w piekarniku, albo jeść na zimno. Smaczne tak i tak. No i świetnie smakują z czerwonym barszczykiem:) Oto receptura (pochodzi z Moich Wypieków):
Paszteciki vel kapuśniaczki drożdżowe
350 g letniego mleka
60 g roztopionego masła
pół łyżki cukru
2 łyżeczki soli
2 duże jajka
560 g mąki pszennej
10 g drożdży suchych lub 20 g drożdży świeżych
Ponadto:
50 g masła, roztopionego
nasionka maku, kminku, czarnuszki, soli morskiej itp. do oprószenia
Drożdże rozpuścić w połowie mleka, odczekać 5 minut. Resztę mleka rozmieszać z 60 g masła, cukrem i jajkami. Mąkę wymieszać z solą, dodać rozpuszczone drożdże i resztę składników. Zagniatać, aż powstanie gładkie, miękkie i elastyczne ciasto. Odstawić do wyrośnięcia w ciepłe miejsce na 1,5 h (do podwojenia objętości).
Wyrośnięte ciasto podzielić na 2 części. Pierwszą część ciasta rozwałkować na rozmiar mniej więcej 25 x 45 cm. Przekroić nożem na pół. Na każdej połowie ciasta rozłożyć 1/4 nadzienia, jak pokazano na zdjęciu. Każdą połowę ciasta zwinąć w rulonik. W taki sam sposób postąpić z drugą, odłożoną częścią ciasta. Ruloniki pokroić po lekkim skosie (najłatwiej przy pomocy nitki podkładanej pod ciasto i zaciskanej nad ciastem). Przełożyć na blachę wyłożoną matą teflonową lub papierem do pieczenia. Przykryć lnianym ręczniczkiem, pozostawić do podwojenia objętości.
Przed pieczeniem posmarować roztopionym masłem, posypać makiem.
Piec około 18 - 20 minut w piekarniku rozgrzanym do 210ºC. Wyjąć, wystudzić na kratce.
Nadzienie:
1 kg kapusty kiszonej
100 g suszonych grzybków leśnych + kilka pieczarek
3 średniej wielkości cebule
sól i pieprz, do smaku
olej, do smażenia
Kapustę kiszoną włożyć do większego garnka, zalać wodą do przykrycia kapusty. Zagotować i gotować pod przykryciem na minimalnym ogniu przez 2 godziny, do miękkości. Odcedzić, ostudzić, odcisnąć dokładnie wodę i drobno pokroić (czasem kapusta jest już drobno poszatkowana i nie trzeba jej dodatkowo kroić). Można to zrobić dzień wcześniej i przechowywać w lodówce, pod przykryciem.
Suszone grzyby namoczyć wieczór wcześniej w niedużej ilości wody. Kolejnego dnia zagotować i gotować pod przykryciem przez 1 godzinę, do miękkości (bez soli). Odcedzić, ostudzić i drobno pokroić.
Cebulę drobno pokroić. Posolić lekko i podsmażyć na oleju do złotego koloru. Pieczarki (jeśli są dodawane) drobno pokroić i dodać pod sam koniec do usmażonej cebuli, podsmażyć razem.
Do dużego naczynia włożyć przygotowane wcześniej: kapustę, grzybki leśne, cebulę (z pieczarkami). Doprawić solą i pieprzem, wymieszać.
Metoda dla maszynistów:
Wszystkie składniki umieścić w maszynie do pieczenia według kolejności: płynne, sypkie, na końcu drożdże. Nastawić program do wyrabiania i wyrastania ciasta 'dough'. Po tym czasie ciasto wyjąć, uformować bułeczki i dalej postępować według powyższego przepisu.
Smacznego :)
Zachęcam do zajrzenia na moje wypieki, tam na zdjęciach cudnie pokazane jest jak zawijać paszteciki:)
Następnym razem będą śledzie w curry no i pewnie coś słodkiego:) Zapraszam do zaglądania i do przysyłania przepisów!!!!
Narobiłaś mi wielkiej ochoty na te paszteciki. zawsze robię coś w tym stylu, ale jednak troche inaczej. Może tym razem wypróbuję Twój przepis?
OdpowiedzUsuńW ogóle to tak mi się teraz jakoś głodno zrobiło, ze lecę pobuszować do lodówki i sprawdzić czy jest w co wbić ząb! No widział kto to takie rzeczy, żeby sie o tej porze objadać?!
Pozdrowienia od łakomczuszki!:-)
U mnie szturmem na lodówkę zwykle kończy się przeglądanie książek kulinarnych i blogów z przepisami:) Cieszę się, że nie tylko ja tak mam:)
UsuńPozdrawiam serdecznie.
U mnie to się nazywa kulebiak i robi się jeden duży kulebiak (vel kapuśniaczek) na Boże Narodzenie. Uwielbiam następnego dnia opiekany w plastrach na masełku. Wiem, wiem, arterie i cholesterol aż piszczą, ale cóż Święta są raz w roku.
OdpowiedzUsuńA co do szukania, to ja zawsze wszystko znajduję albo pod nosem (po dłuuuugim szukaniu) albo w miejscu, w którym to coś nie miało praw nigdy się znależć. Znam ten ból:)
Bo to ten diabeł ogonem nakrywa. Swoją drogą musiał wyhodować pokaźne ogonisko! A kulebiak robi się tak samo tylko w wersji maksi? Czy jakoś inaczej?
UsuńPozdrawiam ciepło!
Identycznie tylko z deczka większy niż kapuśniaczki:)
UsuńPaszteciki zapewne pyszna, ale ja jednak w tym roku nabrałam ochoty na krokiety :)))) Mniam był :)
OdpowiedzUsuńpyszne*
UsuńTo przynajmniej wiem, że był dobry:) Powiem Kubie, bo jemu ten krokiet bardzo na sercu leży:)
UsuńUściski Sabinko przesyłam!
Kubie na sercu leży mój krokiet? To znaczy nie mój, ale wtedy już mój... ło matko!
UsuńTo się porobiło! Do tej pory to na sercu leżało mu moje dobro a tera krokiet i to nie do końca wiadomo twój czy nie twój... Dobrze prawisz: ło matko!
UsuńUwielbiam panią, pani Magdo!!!
OdpowiedzUsuńGdybym wiedziała, że przepis na paszteciki spowoduje takie wyznanie już dawno bym go udostępniła:)
UsuńPozdrawiam serdecznie:)
Te kulebiaczki( ja znam je pod tą nazwą) z barszczykiem są pycha :) Przepis na te kulebiaczki jest też w książce M. Kalicińskiej "Dom nad rozlewiskiem" ;)
OdpowiedzUsuńNo proszę, a ja się naszukałam a Dom nad rozlewiskiem spokojnie stał na półce:) Ale z ręką na sercu nie pamiętałam że ten przepis tam jest. Dawno już do Małgosi z nad Rozlewiska nie zaglądałam:)
UsuńPozdrawiam ciepło
ale smaków narobiłaś, już się nie mogę doczekać świątecznych pyszności;-)
OdpowiedzUsuńa z tą zabawą w chowanego z przepisami u mnie jest to samo, jak się coś robi rzadko, zawsze zaczyn się od przekopania domu w poszukiwaniu receptury;-)
O to mnie pocieszyłaś, że nie tylko ja tak mam:) Skrycie podejrzewam, że to jakieś złośliwe chochliki chowają to co nam właśnie potrzebne:) Wczoraj na przykład ukryły moją komórkę, dodam, że raczyła właśnie zdechnąć i nie można jej było wydzwonić. Pół dnia jej szukałam, a ona sobie najzwyczajniej leżała na szafce w kuchni pod paczką majeranku... no i przecież ja jej tam nie schowałam. Chochliki, mówię ci Basieńko, chochliki jak nic:)
Usuńoj ja coraz częściej muszę nadużywać pomocy św. Antoniego bo coraz gorzej radzę sobie z tymi sprytnymi Chochlikami;-)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń