Wrocław nocą, fotka mojego męża |
Urlop udał nam się bosko. Wróciliśmy zrelaksowani i z chęcią do pracy. Trzy ostatnie dni spędziliśmy we Wrocławiu. Wynajęliśmy mieszkanie w samym rynku, w jednej z kamienic. Lokalizacja cudna tyle tylko, że teraz już wiem, że następnym razem z całą pewnością będę unikać wynajmu z soboty na niedzielę. Okazało się, że wszyscy nasi sąsiedzi to studenci, którzy wynajęli sobie pokoje na imprezy. Noc była... Cóż delikatnie mówiąc obfitująca we wrażenia, a poranek równie ekscytujący, bo klatka nosiła bardzo widoczne ślady balangi. Ale już kolejna noc była spokojna. Studenci odjechali leczyć swoje skacowane głowy w innym miejscu, a my mogliśmy się wyspać.W niedzielę odwiedziliśmy zoo. Zoo jak zoo, zwierzaki, dzieciaki, rodzice snujący się niemrawo po alejkach za swoimi podskakującymi i podekscytowanymi pociechami.
Ale tym razem w ogrodzie zoologicznym spotkały nas trochę większe wrażenia niż zazwyczaj. Otóż przy otwartym wybiegu z małpami w pewnym momencie zjawił się mocno wstawiony jegomość z komórką. Nie bez powodu o tym wspominam, bo telefon odegrał w całym zajściu kluczową rolę. Otóż w pewnym momencie jegomość stracił na moment kontrolę nad telefonem i komórka wylądowała u małp ku ich wyraźnej uciesze. Jedna z nich złapała aparat. Jegomość widząc swój skarb w małpich rękach dokonał heroicznego czynu i skoczył mu na pomoc. Rozpętało się piekło, bo małpa nie zamierzała mu telefonu oddać bez walki i ugryzła go w nogę. Faceta wyłowiono z wybiegu i kulejącego odprowadzono w niewiadomym kierunku. A mi nasunęła się myśl, że w sumie dobrze, że ta komórka nie wpadła mu do niedźwiedzi...
Poza tym Wrocławiowi zawdzięczam nową postać, która pojawi się w Malowniczym. Pomysł nasunął mi się podczas rozmowy z dziewczyną brata mojego męża, która kocha tatuaże. Co myślicie o tym, żeby do Malowniczego przyjechał tatuażysta i otworzył tam salon z usługami? Oczywiście sporo namieszałby w życiu mieszkańców.
A teraz z innej beczki. Czy ktoś z was ma żółwia? Bo wczoraj mój syn dostał w prezencie to dziwne stworzenie, a ja zupełnie nie znam się na żółwiach! Nigdy nie miałam i ta chodząca skorupa jest dla mnie prawdziwą zagadką. Czym go karmić, poza sałatą? Czy żółwie muszą mieć poidło? Oczywiście poszukam wiadomości w internecie, ale może ktoś z was wie coś z własnego doświadczenia. Za wszelkie rady i wskazówki będziemy - ja i żółw - wdzięczni.
No i w rezultacie zaczęłam od końca, a miała być relacja z całego urlopu:) W głowie mam jeszcze mnóstwo rzeczy, które chciałabym napisać. Ale zostawię je sobie do następnego posta o wakacyjnych wspomnieniach, który mam nadzieję powstanie jeszcze dziś wieczorem.