Książka na pierwszy rzut oka wygląda bardzo niepozornie. Cieniutka - niewiele ponad 160 stron, sprawia wrażenie szybkiej lektury. Okładka pogodna, lato, ogród. Przeczytawszy jednak tekst na tyle wiedziałam, że ta sielskość to tylko ułuda. Bowiem "Ostatnie lato" Vighy Cesarina to książka o umieraniu. A raczej o życiu, tyle tylko, że ze świadomością rychłego końca. Bohaterka wie, że umrze. Oczywiście wszyscy mamy tę świadomość, ale zupełnie czym innym jest wiedzieć o śmierci, która nastąpi kiedyś tam, w dalekiej nieodgadnionej przyszłości, a czym innym jest świadomość, że nadejdzie ona lada moment. Pani Z. jest chora. Z jednej strony błogosławieństwem jest to, że choroba zabrała jej wprawdzie możliwość normalnego chodzenia i mówienia, ale pozostawiła zdrowy, sprawnie funkcjonujący mózg i zdolność myślenia. Z drugiej strony to błogosławieństwo zamienia się momentami w przekleństwo i niewyobrażalną mękę, którą bohaterka sama sobie zadaje. Sprawnie funkcjonująca głowa i świadomość tego co się dzieje z własnym ciałem i do czego to nieuchronnie prowadzi to zestawienie tworzące niebywale sprawnie działające narzędzie tortur, które nigdy nie ustaje. Nawet sen z rzadka uwalnia od niego, bo pani Z cierpi na bezsenność z powodu cierpienia właśnie. Ale jasność myśli pozwala też na wejrzenie w siebie, uporządkowanie pewnych rzeczy, wybaczenie i to takie kompleksowe: i innym i sobie. "Ostatnie lato" pokazuje, jak świadomość tego, że za chwilę już nas nie będzie wyostrza zmysły, pozwala na stoickie, obiektywne wejrzenie w przeszłość. Bo książka opowiada o całym życiu pani Z. I to bez znieczulenia. Czasem bywa wręcz okrutna, ale w tym okrucieństwie jest niewątpliwie prawda o tym jak wygląda życie. Różne odcienie cierpienia, decyzje za które trzeba płacić, smutek i radość, ironia i poczucie humoru, które do ostatniej strony towarzyszą bohaterce. To bardzo mądra, wzruszająca i o dziwo momentami zabawna powieść. Pierwszy raz zetknęłam się z taki podejściem do końca życia. Podejściem tym cenniejszym, że autorka sama cierpiała na tę samą chorobę, co jej bohaterka. "Ostatnie lato" to nie tylko odkrycie przed nami ostatnich dni pani Z, to autentyczna opowieść o kobiecie, która odchodzi i ma odwagę o tym opowiedzieć.
Tak jak wspomniałam na początku książka jest niezbyt gruba. Ale nie dajcie się temu zwieść, to nie jest szybka lektura. Czyta się ją wolno, ze smutkiem przemieszanym z lekkim uśmiechem. Z wrażeniem, że czytamy w czyjejś duszy i że to co tam widzimy zostaje po części i w nas.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu M i Pani Dorotce.
Pani Magdo, bardzo lubię pani wpisy o książkach, choć po ich czytaniu lista pozycji do zakupienia mi się wydłuża:)
OdpowiedzUsuńNatalia
Chyba dotyczy to każdego maniakalnego czytacza:) Ja w swojej przechowalni w księgarni internetowej mam mnóstwo pozycji, które zapewne będę kupowała przez lata, a biorąc pod uwagę, że lista cały czas się wydłuża obawiam się, że nigdy nie wyjdę na zero:)
UsuńZastanawiałam się nad tym, czy nie wziąć tej książki do recenzji, ale w końcu zrezygnowałam. Ostatnio czytałam "Chustkę" i chyba muszę sobie odpocząć od podobnej tematyki.
OdpowiedzUsuńNa Chustkę patrzyłam, ale odpuściłam. Pewnie przeczytam, ale podobnie jak Ty w tej chwili muszę odsapnąć, bo to nie są łatwe ksiązki i szybko się o nich nie zapomina.
UsuńTrudna literatura, ale refleksyjna i dlatego warta czytania. Takie odnoszę wrażenie czytając post.
OdpowiedzUsuńtak, zostaje na dłużej i skłania do zastanowienia nad własnym życiem. Taka co to nieprędko się o niej zapomni.
UsuńPiękna recenzja ...
OdpowiedzUsuńWszyscy kiedyś odejdziemy do lepszego świata...
Ostatnie lato właśnie uświadamia czytelnikowi, że warto o tym pamiętać. Polecam, choć lektura sprawia, że się sporo myśli o własnym życiu i o jego zakończeniu również.
Usuńczytałam,faktycznie złudna okładka... a książka trudna, ciężko się czyta mimo niezbyt dużej ilości stron, trzeba mieć do niej odpowiedni nastrój
OdpowiedzUsuńMi nie czytało się trudno, tylko wolno, bo to nie typ lektury przez która się przelatuje. Ale rzeczywiście książka wzbudza refleksje i każe pomyśleć nie tylko o tym co teraz ale też o tym co dopiero przed nami.
UsuńCenię sobie bardzo taką tematykę i często po nią sięgam, pozwala mi uświadomić sobie jak kruche jest nasze życie....
OdpowiedzUsuńDawno temu moja koleżanka pożyczyła mi książkę "Czasami wołam w niebo" Tamara Zwierzyńska-Matzke, i choć od jej przeczytania minęło parę ładnych lat do dzisiaj mocno we mnie siedzi...(dzisiaj ta koleżanka od której pożyczałam książkę sama zmaga się z rakiem, walka jest na samym początku i mam nadzieję że będzie zwycięska....)
A ostatnio czytałam "Odwaga matki" Marie-Laure Picat książka warta polecenia.
Nie czytałam Basiu żadnego z tych tytułów i chętnie po nie sięgnę, ale dopiero za jakiś czas. To książki, które muszę sobie dozować, bo ważne i potrzebne, ale też przygnębiające. Za koleżankę trzymam kciuki i życzę dużo siły i wiary.
UsuńA zdawać by się mogło po okładce,że książka będzie taką lekką przyjemną opowieścią... akurat teraz nie miałabym nastroju na takie tematy..
OdpowiedzUsuńMadziu wysłałam Ci email z adresem;)
Aguś dostałam. Nie odpisałam, bo byłam zajęta pakowaniem walizek (oczywiście po to żeby cię nawiedzić - żart) Książki wyślę w tym tygodniu. Książka rzeczywiście nie należy do lekkich, ale jak na temat, który porusza i tak dysponuje sporym dystansem i humorem.
OdpowiedzUsuń