A raczej trafił. Szlag! A rzadko mi się to zdarza, bo przywykłam do tego, że delikatnie mówiąc, świat jest dziwny. Przed momentem przeczytałam artykuł o zagrożonym rynku księgarskim. O tym, że Matras pada, ma kłopoty i dostał propozycję wykupienia. Źle się dzieje. I z tym nie dyskutuję. Niedobrze jak padają firmy. Bez względu na to czy są to sieci księgarń, biura podróży czy agencje reklamowe. Zawsze na tym cierpią ludzie. Już to nie nastroiło mnie pozytywnie. Ale fragment komentarza pod artykułem rozsierdził mnie po prostu maksymalnie. Oto on:
"I apeluję: uwolnić informacje! Przykład: gostek pisze książkę albo nagrywa płytę, zgarnia kasę, umiera, jego dzieci dostają spadek i dotąd jest w porzo ale komplentą paranoją jest to, że po jego śmierci dalej przez dziesięciolecia są jakieś „prawa autorskie”. Dla kogo pytam te prawa? Dla trupa?" (przekopiowany STĄD)
Jestem autorem. Moim zawodowym zajęciem jest pisanie. Po dniu pracy przy komputerze najczęściej wstaję złachana jak pies, zmęczona, z bólem pleców i zmęczoną głową. Byłabym ostatnią kabotynką gdybym twierdziła, że tego nie lubię. Owszem sprawia mi to satysfakcję i lubię pisać. Co nie zmienia faktu, że nie uprawiam pola, sadu ani też nie prowadzę prywatnej praktyki lekarskiej. I nie zostawię po sobie niczego innego jak tylko książki, które napiszę i wydam. Otóż moi drodzy absolutnie życzę sobie żeby po mojej śmierci, gdy będę już trupem jak to zechciał określić autor komentarza to moje dzieci odziedziczyły prawa do tego co przez całe życie uda mi się wypracować. Tak jak inne dzieci odziedziczą te sady, pola i i gabinety. I tyle. Koniec kropka. Nasuwa mi się jeszcze tylko myśl, że ten kto napisał o tym zgarnianiu kasy nie zdaje sobie chyba sprawy jak to wszystko w rzeczywistości wygląda.
Matko! Ale się wkurzyłam! Po prostu wrrrrryyyyyy!!!
Madziulka jest zła;) oj ale co prawda, to prawda, osoba wypowiadająca się, chyba nie do końca przemyślała co napisała..Echh tak to jest kiedy chce się zabłysnąć nie znając dobrze tematu.
OdpowiedzUsuńKochana nie nerwuj się, szkoda mi tych księgarni, to bardzo. Razem z mamą jest nam bardzo smutno, ach co robić, co robić???
Była, była, ale jej przeszło:) Aguś pamiętaj o kociołku:)
UsuńPamiętam, pamiętam:) bez kociołka nie zjawię się na spotkaniu :)
UsuńBardzo lubię robić zakupy w Matrasie. Jakoś bardziej przypomina mi księgarnie, niż nie dom handlowy z tysiącem pierdół.
OdpowiedzUsuńA gdzieś po cichutku przemknęła jeszcze informacja, że biblioteki będą musiały płacić haracz za to, że wypożyczają książki. Pieniądze mają dostać na ten cel z budżetu samorządu. Nie rozumiem takich rozwiązań, państwowa placówka będzie płacić państwu i od państwa dostawać na to pieniądze. Jakaś schizofrenia.
Czytałam o bibliotekach, obawiam się, że to się odbije na zakupywaniu nowości, bo i tak teraz biblioteki muszą kombinować żeby zdobyć kasę na książki. Pożyjemy zobaczymy, może jakoś to wszystko się ułoży.
UsuńAbsolutnie masz rację! Pisał to jakiś dyletant.
OdpowiedzUsuńAnko Wrocławianko - dziękuję. Ale coraz więcej jest takich głosów niestety i chyba wczoraj mi się czara przepełniła. Zwykle daję sobie spokój i nie zwracam uwagi:)
UsuńPozdrawiam serdecznie!
Od dłuższego czasu się zastanawiam, dokąd to wszystko w tym kraju zmierza. Najlepiej to po prostu pozamykać szkoły, biblioteki, wydawnictwa i księgarnie, i wrócić do ciemnogrodu. Przecież tumanami łatwiej rządzić. I wtedy będziemy mieć jeszcze więcej takich "mądrych", jak ten powyżej. Ech, porażka...
OdpowiedzUsuńJest to przerażające, tym bardziej, że coraz częściej spotykane. Niestety mnie też coraz częściej nawiedzają takie pytania jak Ciebie i też mi wychodzi, że świat zmierza w nie najlepszym kierunku. Ale pocieszające jest to, że jest też trochę rozsądnych ludzi i w nich jest nadzieja:)
UsuńBez komentarza. Nie denerwuj się, komentujący ma pewnie 13 lat;)
OdpowiedzUsuńJuż mi przeszło, ale wczoraj drogi Krecie aż się we mnie zabulgotało:)
UsuńSerdeczności!
E, wiesz, podejście niektórych ludzi do praw autorskich jest koszmarne. No cóż...
OdpowiedzUsuńTo "no cóż..." mówi wszystko:) Pozwól, że z westchnieniem powtórzę: no cóż...:)
UsuńWszystko w porządku, ale porównanie dziedziczenia sadu do praw autorskich moim zdaniem nietrafione. To prawda ktoś tam odziedziczył sad, ale żeby zebrać plon musi w nim pracować. Niestety jabłek w spadku nikt nie dostaje :)
OdpowiedzUsuńTo wygląda trochę inaczej. Sad nieuprawiany nie przyniesie pieniędzy tak samo jak samo odziedziczenie praw. Jabłka trzeba zebrać i sprzedać tak samo jak i książkę. Zadbanie o dobry kontrakt, warunki, albo samodzielna dystrybucja i promocja to taka sama praca jak każda inna. Też potrzebny jest wysiłek i zaangażowanie i... Sporo pracy.
Usuń@Joanna: Tym razem ja się z Tobą nie do końca zgodzę ;)
OdpowiedzUsuńPrzecież sad, tak samo jak pole czy dom, można otrzymać w spadku i tak samo można go zbyć. Nikt Ci nie każe w nim pracować żeby mieć plon=zysk. I tak samo z prawami autorskimi, dziedziczący nie muszą ich posiadać - mogą je zbyć. Jednorazowo dostaną kasę (tak jakbyś sprzedał otrzymany dom). Ja tu nie widzę niczego nietrafionego...
Fakt:) Sprzedać też można:) Chyba na wszelki wypadek postaram się jeszcze o ten sad i dom:)
UsuńSerdeczności:)
Chciałabym zdementować plotki o tym iż Matras pada ;) kłamstwa i nieprawda :)
OdpowiedzUsuńOwszem są kłopoty, ale gdzie ich nie ma, forma rozwija się prężnie i naprawdę dobrze sobie radzi z dnia na dzień wygryzając Empik ;) Polecam artykuł w Gazecie Wyborczej gdzie przytoczone jest nawet jak ciepło i dobrze o Matrasie wypowiadają się wydawcy i firmy z nimi współpracujące;) Więc nie ma co się martwić na zapas tylko częściej odwiedzać księgarnie bo można codziennie trafić na fajne promocje, jak np ta która obowiązuje teraz na pozycje wydawnictwa Znak ;)
Bardzo mnie to cieszy. Matras to jedna z fajniejszych dużych księgarni:)
UsuńKochana rozumiem Twoją irytację. Mnie jeszcze irytuje jedno, że ten kto najbardziej się przy książce napracował, zarabia na niej najmniej. I tu Twoje rolnicze porównanie też się sprawdza. Bo rolnik sieje, pracuje przez cały roku by zebrać plon, do tego pogoda nie zawsze mu sprzyja (raz grad spadnie, raz przymrozek zniszczy plony) i zdarza się, że jego całoroczna praca nie przyniesie mu zarobku. Natomiast pośrednik musi zarobić, nie dołoży do interesu... Chyba, że mam błędne informacje o dochodach pisarzy? Wtedy proszę Ci wyprowadź mnie z błędu:)
OdpowiedzUsuńBardzo bym chciała tutaj zagrzmieć i powiedzieć, że absolutnie nie masz racji, ale niestety nie da się:) Masz rację i trudno tu mówić o zgarnianiu ogromnej kasy. Może za granicą jest inaczej, ale u nas jak na razie bycie autorem to dość duże wyzwanie finansowe dla współmałżonka:)
UsuńNiektórzy uważają,że pisanie to nie praca, albo tak jak my-panie w klasach I_III co to się tylko bawimy- też nie pracujemy a to takiego głąba boli i uwiera
OdpowiedzUsuńMasz rację. Niestety. Ja jeszcze kilka razy usłyszałam, komentarz, że co to za praca skoro nawet tyłka z domu nie muszę ruszyć. Co do dzieci, to trzeba by było wysłać takiego jednego na kilka dni do szkoły to dopiero zobaczyłby jaka to zabawa:)
UsuńSerdeczności!
Nie dziwię się , że się wkurzyłaś. Niestety bardzo różni ludzie piszą różne rzeczy i taki właśnie jest internet, że każdy może napisać to co chce i ukryć się pod pseudonimem. Nie mamy na to wpływu.
OdpowiedzUsuńSwoją drogą - niedobrze się dzieje na rynku księgarskim. W moim mieście jakieś 15 lat temu była taka księgarnia "Czytadło", którą prowadziło dwoje ludzi. Organizowali oni czytanie książek dla dzieci, spotkania z autorami i potrafili doradzić w sprawie zakupu książek, bo sami czytali ich dużo.
Potem to się zmieniło, bo podpisali umowę z Światem Książki, a potem z Weltbildem. I mimo to, że księgarnię nadal prowadzą te same osoby jest już inaczej. Nie ma tej dawnej atmosfery, którą tworzyli kiedyś. Może to z powodu jakiegoś dziwnego pędu nie wiadomo dokąd, a może z powodu uczniów, którzy odbywają staż w księgarni i nie bardzo orientują się w asortymencie.
Ja czekam uparcie na czasy , kiedy znów będą małe księgarnie z miłą atmosferą, z pufami, na których będzie można przycupnąć zatracić się w lekturze. Pozdrawiam :))
Księgarnia z Twojego opisu wydaje się świetna. Rzeczywiście szkoda, że coraz mniej takich klimatycznych miejsc. Trudniej się utrzymać przy konkurencji dużych księgarń. Ale podobnie jak Ty bardzo bym się cieszyła gdyby takie miejsca jak to przez Ciebie opisywane wróciły i miały się świetnie. Zupełnie inaczej się tam robi zakupy:)
UsuńLudziom się wydaje, że pisanie jest takie proste. Robisz herbatę, siadasz na d*** i coś tam bazgrzesz. To ma być praca?
OdpowiedzUsuńSmutne, naprawdę smutne, że tak wiele osób nie docenia wysiłku wkładanego w to "bazgranie", że pisarz dla nich to nie zawód.
Tak u nas nie ma jeszcze świadomości, że człowiek pracujący w domu to też człowiek pracujący. Często ludzi działających twórczo postrzega się jako obiboków i nierobów, no i potem mamy taki kwiatki jak ten w postaci komentarza:)
UsuńPozdrawiam serdecznie
Weszłam na Twojego bloga ,dzieki mojej mamie ktore włąsnie przeczytała Twoją książkę i prosiła mnie żeby napisała że była super :) wobec tego niezwłocznie to czynię. Przeczytałam kilka wpisów i zdecydwoanie zabawię tu dłuzej :) pozdrawiam serdecznie ! a tak apropos tego wpisu to naprawdę wkurząjce jest to że niektóre zawody kojarzą się ludziom z nic nierobieniem,ja też taki wykonuję i strasznie mnie wkurza że wszytskim na około wydaje się że mam od groma wolnego czasu ...
OdpowiedzUsuńhttp://blogmocnodygresyjny.pl
Bardzo dziękuję, przekaż proszę mamie, że bardzo się cieszę i serdecznie Ją pozdrawiam:) Byłam na Twoim blogu, poczytałam, no i znalazłam Twoje prace. Domyślam się, że przy Twoim zajęciu tego czasu nie masz za wiele:) Swoją drogą portrety super!
UsuńSerdeczności przesyłam
Niestety tak to już jest z teraźniejszym pokoleniem.. Nie doceniają słowa pisanego, ani pracy artystów. Każdy przecież robi to w czym jest dobry, a książki, muzyka to przelewanie emocji na papier bądź płytę, tworzą po to, aby kultura światowa nie opierała się jedynie na programach telewizyjnych, kolorowych pisemkach i ewentualnie czynnościach ''ściągnij'' i ''zapisz''. Ahh.. musimy walczyć o kulturę! :)
OdpowiedzUsuńword-is-infinite.blogspot.com
Co racja to racja, choć tutaj nie ma reguły. I starsi i młodsi mają na te sprawy różny pogląd. Ale idea walki o kulturę bardzo mi się podoba. Możemy sobie odśpiewać: Hej kulturalni bagnet na broń:)
UsuńTrudno sie nie wkurzyć na przejaw takiego chamstwa.)
OdpowiedzUsuńNa całe szczęście już mi przeszło. Ale wydaje mi się, że dobrze zrobiłam mówiąc co myślę. W końcu milczenie jest przyzwoleniem.
UsuńSerdeczności przesyłam.
Nie będę pisać "nie przejmuj się" bo to nie jest taka błaha sprawa...praca umysłowa bo taką można nazwać pisanie jest nieraz zdecydowanie cięższa od fizycznej, no ale może jaki nie widać, że wymachujesz młotem czy łopatą (i nie chce tu absolutnie obrazić panów od młota czy łopaty) to Twoja praca to takie pstryknięcie palcem.....oj jakże błędne myślenie....
OdpowiedzUsuńJa od miesiąca próbuje się zabrać do jednego opowiadania konkursowego, a co dopiero napisanie całej książki i to takiej która porwie tłumy....wielki szacunek dla Ciebie Magduś;-)
Basiku ja czekam na to Twoje opowiadanie:) Teraz to już się mi nie wymkniesz:) A z tą łopatą... Może tak dla niepoznaki powinnam w międzyczasie pomachać. Dla zdrowotności:) Dziękuję ci za te wszystkie słowa otuchy, jakoś tak mi sie lepiej zrobiło na sercu.
UsuńUściski Basieńko bardzo, bardzo mocne