Mieliście rację. Wszyscy w komentarzach pod wczorajszym postem. Skończyłam książkę i jestem jednocześnie przeszczęśliwa i taka trochę zagubiona. Bo po tylu godzinach spędzanych przy kompie nagle czasu zrobiło mi się dużo i wczoraj wieczorem odśpiewałam mojemu mężowi: ja nie ma co ze sobą zrobić (na melodię ja nie mam co na siebie włożyć:)). Bo rzeczywiście jeszcze we mnie buzuje szał pracy:) I dobrze, bo w kolejce czeka kolejny pomysł, który powinnam zrealizować do końca roku. Ale o tym później. Teraz jeszcze słów kilka o książce, która powędrowała do Wydawcy. Bo należy się Wam trochę wyjaśnień. To miała być książka przesycona francuszczyzną. Jej bohaterka miała przebyć w niej daleką drogę z Warszawy, do Malowniczego a stamtąd do Francji. I hmm... Przebyła, ale tylko jej część. Bo stało się to co zwykle dzieje się z moimi książkami tylko na większą skalę. Antoinette poszła zupełnie inną drogą niż ta, którą ja na początku jej wytyczyłam. Oczywiście podążyłam w te pędy za nią, bo ktoś w końcu musiał lecieć i uporać się z tym całym bałaganem, który powstał w wyniku jej niesubordynacji.
I to kochani moi stało się mimo ułożonego planu, mimo konkretów, mimo porządnego opracowania. Już tłumaczę dlaczego tak wyszło.
Ostatnio zastanawiałam się jak najbardziej prawdziwie odpowiedzieć na pytanie jak powstaje książka. I przez moment nie wiedziałam, co powiedzieć. Bo tak naprawdę w moim wykonaniu wygląda to tak, że mam jakieś założenia, jakiś szkielet planu, jakieś główne punkty. Ale gdy siadam do komputera i zaczynam pisać nagle pojawiają się rzeczy zupełnie niezaplanowane, ludzie, którzy są dla mnie zupełnym zaskoczeniem, no po prostu obcy. I nagle stają się istotni. Niezbędni, bo kochani, nie lubiani, stają się mieszkańcami miasteczka bez których Malownicze już nie byłoby takie jak powinno być. A moi bohaterowie też nie są lepsi. Robią różne rzeczy trochę poza mną. I tak dumając nad tym olśniło mnie. Otóż mam wrażenie, że sposób pisania jest po części odzwierciedleniem osobowości. Powstawanie książki wygląda u mnie trochę tak jak funkcjonowanie w domu. Panują pewne zasady, o których się nie dyskutuje, są podstawą, ale poza tym każdy kto z nami mieszka ma mnóstwo swobody. Taki kot na przykład. Wie, że na stół mu wchodzić nie wolno i do tego się stosuje. Ale za to ma mnóstwo innych ulubionych miejsc i zajęć. Ma swobodę i akceptację. Kochamy go takim jakim jest, akceptujemy jego bziki typu jadanie w towarzystwie (naprawdę Obronny jada najchętniej gdy ktoś siedzi koło niego, wczoraj zaprowadził mnie do miski i dopiero wtedy raczył ją opróżnić:) Cóż wzięłam sobie taborecik książkę i posiedziałam z kociskiem. Co mi szkodziło:) W skrócie chodzi mi o to, że nic nie musi być pod linijkę i chyba dzięki temu nawet nasze zwierzaki wyrosły nam na indywidualności. I już wracam do książki, bo właśnie tak samo stało się z nią. Antoinette trzymała się pewnych założeń, ale też rozwinęła cechy charakteru o których ja na początku nie miałam pojęcia. Dałam jej swobodę. I dzięki temu zaprzyjaźniła się z ludźmi, z którymi chciała się zaprzyjaźnić i zrobiła rzeczy, które w ogóle nie miały w książce mieć miejsca. I tak pojawiły się w niej dzieci, wychowywane przez dziadków alkoholików. Marcysia, która garnie się do każdego i szuka kogoś kto ją pokocha, to młodsza z dziewczynek. Odegra sporą rolę w powieści. A miało jej w ogóle nie być. Będzie trochę dramatów rodzinnych, trochę wzruszeń i trochę śmiechu, ale najmniej będzie samej Francji. I tutaj tych którzy nastawili się na francuszczyznę bardzo przepraszam i jednocześnie proszę o cierpliwość, bo to wszystko będzie. Tyle tylko, że w drugim tomie:) Antoinette zrobiła tyle rzeczy po przyjeździe do Malowniczego, że na rozwinięcie swojego bzika francuskiego nie starczyło jej czasu. Poza tym w książce nie tylko ona odgrywa ważną rolę. Bo równolegle z jej historią toczy się opowieść o Julce, Tymoteuszu i bardzo zawikłanej tajemnicy rodzinnej. Zresztą tych tajemnic w Antośce będzie sporo. I Antoinette również na koniec zostanie czymś bardzo, ale to bardzo zaskoczona. To co wybaczycie mi ten brak Francji? Znaczy są tam nawiązania, do bzika Antośki ale niewielkie. Tak więc jeszcze raz - wybaczycie? Asiu poczekasz na następny tom? Bo tam będzie Twoja nazwa domu i trochę Paryża i pieczenie domowego chleba i w ogóle... A teraz będzie Malownicze, taras cały w lawendzie, dwójka bardzo samotnych dzieci, pan Miecio i pani mieciowa, historia Floriana (pana Miodka), Julia, która przyjedzie do Malowniczego szukać prawdy o swojej rodzinie, Mania ze swoją pasją zbieracką, proboszcz, który jak zwykle trochę niekonwencjonalnie będzie podchodził do życia... To może jednak wybaczycie?
A to tak nawiązując do wczorajszego posta i wzmianki o bałaganie:
Madziu, może znalazłabyś chwilkę, by odpowiedzieć na moje pytania... tak nieśmiało się przypominam ;)
OdpowiedzUsuńTak, tak, tak. Teraz nadrobię wszystkie zaległości:) Aniu Ty jesteś na pierwszym miejscu.
UsuńMnie tam Malownicze wystarczy do szczęścia, a jak mówisz druga część będzie, to już w ogóle jestem zachwycona!
OdpowiedzUsuńTo kamień z serca:) A Antośka nawywijała mi w tekście straszliwie:)
UsuńEno, przecież ja nie jestem taka straszna, żeby zaraz się mnie bać:P
UsuńA bo ja wiem, w końcu wielbicielką kryminałów jesteś, to kto cię tam wie, może będziesz chciała wypróbować coś osobiście...:)
UsuńI co mi przyjdzie z tego, że Cię ukatrupię? Nie dostanę kolejnych książek i będę trwała w niewiedzy, co dalej się stało z tym czy tamtym bohaterem. Już prędzej jakieś tortury, ale w tym ani nie jestem ekspertem, ani nie mam na to siły, zbyt wyczerpujące.
UsuńCieszę się, że jesteś niepoukładana - lub inaczej cieszę się, że nie jesteś poukładana ;-). Czekam na książkę.
OdpowiedzUsuńWampirza Matko ja też się cieszę, że się cieszysz! Ale zamorduje cię za ten post z rosołem! Teraz mi pachnie i zrobiłam się głodna!
UsuńWSPANIALE!!! Moja mama jest przeszczęśliwa bo wielbi Twoje książki i parę dni temu dopytywała czy Ta Madzia rówieśniczka mojego syna (a mojego najstarszego brata) napisze kolejną książkę? Bo już przeczytałam wszystkie no i co dalej się pytam? :)
OdpowiedzUsuńA teraz bardzo proszę JEST!!! :))) Aż się jej oczka uśmiechnęły i już mi za plecami mówi,że nie może się doczekać:)
Tyle o mamie, ja oczywiście też odliczam, na Francję poczekamy! :))
Dziękuję Wam! Aguś pozdrów mamę serdecznie i brata mego rówieśnika również:) A dla ciebie ucałowania ode mnie:)
OdpowiedzUsuńRównież całuję i ściskam:))) Pozdrowionka przekazane:)
UsuńMagduś, ja tak kocham Twoje książki, że jestem gotowa wszystko wybaczyć ( tu zanuć melodię " Miłość ci wszyyystkooo wybaczyyyy" ). Więc poczekam, a na ten tom rzucę się zapewne natychmiast, jak tylko bedzie to możliwe:-)))
OdpowiedzUsuńŚciskam Cię serdecznie
Asia
Asiu, a ja się tak martwiłam, bo jakby nie było zawracałam Francją głowę, a wyszła mi książka społecznie zaangażowana ale mało francuszczyzny w niej. Sama do tej pory nie mogę wyjść ze zdziwienia:)
UsuńChwała Ci o najwspanialsza, najukochańsza i najulubieńsza Magdaleno za te wieści;-)
OdpowiedzUsuńNawet nie masz pojęcia jak strasznie się cieszę że skończyłaś, bo już się doczekać nie mogłam jak pewnie każdy z Twoich wiernych fanów, ale im dłużej wyczekiwane tym lepiej będzie "smakować";-D
Czytając tekst powyżej uśmiech nie schodził z mej twarzy i już wyobraźnia zaczęła pracować jakież to przygody, tajemnice i inne wspaniałości wymyśliłaś;-D
Najbardziej się chyba ucieszyłam z imienia Marcysia, bo to imię ciągnie się za mną od moich lat dziecięcych i z samymi miłymi chwilami mi się kojarzy więc doczekać się nie mogę jaka będzie ta Twoja Marcysia już ją za samo imię bardzo polubiłam;-)
Jedno tylko zdanie wywołało mój niepokój cytuje: " Antoinette również na koniec zostanie czymś bardzo, ale to bardzo zaskoczona" i już się boję co to będzie, mając w pamięci zakończenie "Wina z Malwiną" napomknę tylko, że do tej pory płaczę po nocach w poduszkę za moim ukochanym Czarusiem;-D ;-D ;-D
No to już powoli robię miejsce na półce na Twoje najmłodsze dzieło;-)
Basiu no to jest nas dwie, bo jak czytałam Twój komentarz to też cały czas się uśmiechałam:) Marcysia kojarzy mi się z taką ciepłą dziewuszką, no i trochę z Tobą:) Wiesz Twój garnek:) A za Czarusiem nie płacz. Zobacz wziął i skoczył na boczek, choć i mnie odrobinę rozczarował:) A Antoinette... No owszem czeka ją pewien dramat, ale nie martw się, wszystko jest pod kontrolą:) Basiku pozdrawiam Cię bardzo, bardzo ciepło i ściskam serdecznie!
UsuńMam nadzieję, że teraz wydawca szybko upora się z tematem i będziemy mieś super-prezent na Gwiazdkę:). Cieszę się niezmiernie :). Wprawdzie kocham Francję (zwłaszcza Dolinę Loary), ale nastawiałam się NA NOWĄ KSIĄŻKĘ MAGDALENY KORDEL. Więc tak właściwie tematyka jest mi obojętna :)
OdpowiedzUsuńNiestety książka ukaże się w 2014 roku, ale na pewno w pierwszych miesiącach. Co więcej w tym samym roku będzie jeszcze jedna:) Cieszę się, że ta Francja a raczej jej brak zostaje mi wybaczona:)
Usuńi ja bardzo sie ciesze... ja jeszcze mam dwie Twoje ksiazki do przeczytania wiec ta bedzie trzecia. Sama siedze w II- czesci moich wspomnien i jeszcze troche przy niej mam pracy. Potem sie okaze co dalej. pomysl jest i cos, Juz tez sie pojawilo, jako " ramowka". Serdecznosci.
OdpowiedzUsuńPisz, pisz:) Będzie co czytać! I od razu dawaj znać jak się coś pojawi to chętnie (jeżeli będziesz chciała rzecz jasna) napiszę przedpremierową recenzję:) A kiedy tak mniej więcej druga część będzie skończona? No tak zadałam najbardziej irytujące pytanie z możliwych:) Całusy przesyłam.
UsuńTakie wiadomości to ja lubię:)
OdpowiedzUsuńJa też:) I to, że moi czytelnicy się cieszą i że książka skończona i że tyle tematów mi jeszcze krąży po głowie... No po prostu życie jest piękne!
UsuńPozdrawiam serdecznie:)
Muszę w końcu powoli zabrać się za Twoje książki, bo potem nie nadążę czytać :)
OdpowiedzUsuńNo tak właśnie czasem nieśmiało zerkam, czy coś mojego przeczytałaś, ale czekam cierpliwie:)
UsuńSerdeczności.
Już nie mogę się doczekać, właśnie skończyłam "Wino z Malwiną" i chcę więcej :) Wprawdzie mam jeszcze do przeczytania "Sezon na cuda" bo czytałam nie po kolei, ale Malownicze i jego mieszkańcy tak mnie serdecznie zapraszają w swoje progi, że aż im nie można odmówić. Dziękuję za miłą lekturę. (http://wybranyswiathistorii.blogspot.com/2013/10/wino-z-malwina-magdalena-kordel.html ) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńZachwyciła mnie Twoja strona. Przejrzyste i pomocne informacje dla mnie
OdpowiedzUsuńmy homepage ... marketing internetowy