środa, 15 kwietnia 2015

"Tajemnica bzów" skrywa w sobie niejedną tajemnicę. Wabię i kuszę fragmentem.

Czasami bywa tak, że przedmioty usiłują nam coś powiedzieć. Dać do zrozumienia, przestrzec przed czymś lub po prostu o czymś powiadomić. Szczególnie takie, które mieszkają z nami od lat. Niektórzy, tak jak pani Leontyna, mają dar, który pozwala im rozumieć. Ale niekiedy bywa tak, że nawet specjalne umiejętności nie pomagają. I zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Na przykład pierścionek, który do tej pory pasował jak ulał, zsuwa się i ginie... A to dopiero początek zdarzeń. Tak własnie wszystko się zaczęło w "Tajemnicy bzów". Wyobraźcie sobie magiczny sklepik pani Leontyny, sklepik, w którym każda rzecz znajduje dla siebie miejsce, pełen szydełkowych serwet i kap, półek z figurkami porcelanowym, takimi na sprzedaż i takimi poobtłukiwanymi, które mają tu zapewnioną spokojną starość... I Leontynę, która stoi przed sklepem z dużym kluczem w dłoni...

Starsza pani w końcu oderwała wzrok od pyszniącej się na środku wystawy lampy i wsunęła duży staroświecki klucz do zamka. Otworzył się ze swojsko brzmiącym zgrzytem. Leontyna weszła do środka, odłożyła paczkę z książkami na stolik i jeszcze raz spojrzała na mlecznozielony klosz lampy, po czym uśmiechnęła się do niego z wdzięcznością. Nigdy nikomu by się głośno do tego nie przyznała, ale wierzyła, że dopóki ma w sklepie kapryśne rzeczy, dopóty nie musi bać się o siebie. Tak jakby wszystkie te szczególne przedmioty, zanim znajdą swoje przeznaczenie, chroniły ją w tajemniczy sposób. Albo raczej osłaniała ją przeszłość, a zarazem przyszłość, którą musiała zapewnić tym drobiazgom szukającym u niej chwilowego schronienia.
Zdążyła zaparzyć herbatę i rozpakować paczkę z książkami, kiedy skrzypnęły sklepowe drzwi i do środka wpadła zdyszana i potargana Magda.
 – Pani Leontyno, zamierzałam dogonić panią jeszcze po drodze, ale, jak widać, nie udało mi się – wysapała.
 – Dziecko kochane, a co się stało, że aż ruszyłaś za mną w pościg?
Spojrzała na dziewczynę z zaciekawieniem pomieszanym z obawą, a nawet, do czego nie chciała się przyznać, z lekką niechęcią. Wolała uniknąć wścibskich pytań i wściubiania nosa w jej własne sprawy. Ledwo jednak to pomyślała, natychmiast się zawstydziła.
Od kiedy troska drugiego człowieka tak cię irytuje? Wstyd, Leośka, wstyd, skarciła sama siebie w duchu.
 – Nie chciałam, żeby pani się denerwowała. To na pewno pamiątka, wygląda na stary i cenny. Wprawdzie nie jestem specjalistką, ale tutaj nawet mnie wystarczył dosłownie jeden jedyny rzut oka…
 – Poczekaj, może najpierw usiądziesz – zaproponowała Leontyna. – Zupełnie nie wiem, o czym mówisz…
 – O tym.
Magda opadła na przykryty szydełkową kapą fotel i wyciągnęła dłoń z misternie rzeźbionym złotym pierścionkiem. Lśniące miniaturowe listki splatały się ze sobą, a wśród nich pyszniła się rubinowa kiść bzu. To był pierścionek, który Leontyna od lat nosiła na serdecznym palcu. Pierścionek, który zdawał się do niej przyrośnięty i do którego przywykła tak, że nawet nie zauważyła jego braku. Zupełnie jak wtedy, gdy… Gdy on umierał, zajmowała się normalnymi sprawami i mimo swej niezwykłej zdolności wyczuwania zmian nawet nie poczuła, że właśnie w tym momencie ktoś wydziera jej kawał serca i duszy.
 – Skąd się u ciebie wziął? – Z trudem otrząsnęła się z natłoku atakujących ją wspomnień i pochyliła się nad wyciągniętą dłonią dziewczyny.
Myśl o tym, co tu i teraz, nakazała sobie. Tylko o tym.
 – Musiał się zsunąć z palca, kiedy kładła pani pieniądze na moim biurku. Leżał na nich. – Madeleine zastygła z wyciągniętą ręką, czekając, aż starsza pani zabierze pierścionek.
Tymczasem Leontyna zamiast natychmiast go zabrać i podziękować za odniesienie kosztownego drobiazgu, wpatrywała się w niego, jakby na dłoni Magdy leżało coś dziwnego i niebezpiecznego.
 – Pani Leontyno, to pani pierścionek, prawda? – zapytała w końcu dziewczyna, skrępowana przedłużającą się ciszą. Pytanie było czysto retoryczne, bo wielokrotnie widziała go na jej palcu.
 – Ten pierścionek… – Leontyna w końcu sięgnęła po zgubę i z zadumą przyjrzała się jej pod światło – jest w naszej rodzinie od pokoleń. I to on sprawił, że wszystko potoczyło się tak, jak się potoczyło. Sporo mu zawdzięczam…
Uśmiechnęła się z roztargnieniem i przysiadła na drugim fotelu. W tym momencie przez okna sklepu wpadły pomarańczowe, ciepłe promienie zachodzącego słońca i zatańczyły wśród splecionych w kok włosów starszej pani, oblały jej twarz i dekolt łagodną poświatą, wygładziły zmarszczki, zarumieniły policzki i sprawiły, że nagle ubyło jej lat. Madeleine siedziała jak urzeczona, bała się poruszyć, by nie spłoszyć tej chwili oczekiwania na coś, dzięki czemu oczy Leontyny zalśniły młodzieńczym blaskiem.

18 komentarzy:

  1. Nie powinnam czytać fragmentów! Jak mam teraz doczekać do maja? No jak?
    Zrozpaczona Krysia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Magdo, ale mi narobilas smaczka na te ksiazke, czekam z niecierpliwoscia:) Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Co prawda lektura całej serii "Malownicze" jeszcze przede mną, ale fragment "Tajemnicy bzów" zapowiada wspaniałe przeżycia.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam całość i muszę przyznać, że to świetna książka. Może nawet najlepsza część Malowniczego :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Z niecierpliwością czekam na całość :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. O jeny! Ale ja chcę już przeczytać całość <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Z niecierpliwością czekam na premierę :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Uwielbiam Malownicze :), na pewno przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Fragmentu nie czytam, czekam na całość (-: Uwielbiam Malownicze, dobrze że w Znaku będzie można zamawiać tydzień przed premierą (-:

    OdpowiedzUsuń
  10. A mi się okładka bardzo podoba, te liliowe kolory ładnie współgrają z tytułem i chętnie przeniosę się do przed wojennego Lwowa :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nęcisz mnie tą książką :-) zatem postanowione - KUPUJĘ i czytam :-). Złapałam bakcyla jak nic :-)

    OdpowiedzUsuń
  12. i ja z wielką niecierpliwością czekam na poznanie niejednej tajemnicy Malowniczego i jego mieszkańców;-)

    OdpowiedzUsuń
  13. Przeczytałam tylko ostatni akapit :P resztę po premierze :P

    OdpowiedzUsuń