Starsza pani w końcu oderwała wzrok od pyszniącej się na środku wystawy lampy i wsunęła duży staroświecki klucz do zamka. Otworzył się ze swojsko brzmiącym zgrzytem. Leontyna weszła do środka, odłożyła paczkę z książkami na stolik i jeszcze raz spojrzała na mlecznozielony klosz lampy, po czym uśmiechnęła się do niego z wdzięcznością. Nigdy nikomu by się głośno do tego nie przyznała, ale wierzyła, że dopóki ma w sklepie kapryśne rzeczy, dopóty nie musi bać się o siebie. Tak jakby wszystkie te szczególne przedmioty, zanim znajdą swoje przeznaczenie, chroniły ją w tajemniczy sposób. Albo raczej osłaniała ją przeszłość, a zarazem przyszłość, którą musiała zapewnić tym drobiazgom szukającym u niej chwilowego schronienia.
Zdążyła zaparzyć
herbatę i rozpakować paczkę z książkami, kiedy skrzypnęły sklepowe
drzwi i do środka wpadła zdyszana i potargana Magda.
– Pani Leontyno,
zamierzałam dogonić panią jeszcze po drodze, ale, jak widać, nie udało mi
się – wysapała.
– Dziecko kochane,
a co się stało, że aż ruszyłaś za mną w pościg?
Spojrzała na dziewczynę
z zaciekawieniem pomieszanym z obawą, a nawet, do czego nie chciała
się przyznać, z lekką niechęcią. Wolała uniknąć wścibskich pytań
i wściubiania nosa w jej własne sprawy. Ledwo jednak to pomyślała,
natychmiast się zawstydziła.
Od kiedy troska
drugiego człowieka tak cię irytuje? Wstyd, Leośka, wstyd, skarciła sama siebie
w duchu.
– Nie chciałam, żeby
pani się denerwowała. To na pewno pamiątka, wygląda na stary i cenny.
Wprawdzie nie jestem specjalistką, ale tutaj nawet mnie wystarczył dosłownie
jeden jedyny rzut oka…
– Poczekaj, może
najpierw usiądziesz – zaproponowała Leontyna. – Zupełnie nie wiem,
o czym mówisz…
– O tym.
Magda opadła na
przykryty szydełkową kapą fotel i wyciągnęła dłoń z misternie rzeźbionym
złotym pierścionkiem. Lśniące miniaturowe listki splatały się ze sobą,
a wśród nich pyszniła się rubinowa kiść bzu. To był pierścionek, który
Leontyna od lat nosiła na serdecznym palcu. Pierścionek, który zdawał się do
niej przyrośnięty i do którego przywykła tak, że nawet nie zauważyła jego
braku. Zupełnie jak wtedy, gdy… Gdy on umierał, zajmowała się normalnymi
sprawami i mimo swej niezwykłej zdolności wyczuwania zmian nawet nie
poczuła, że właśnie w tym momencie ktoś wydziera jej kawał serca
i duszy.
– Skąd się u ciebie
wziął? – Z trudem otrząsnęła się z natłoku atakujących ją
wspomnień i pochyliła się nad wyciągniętą dłonią dziewczyny.
Myśl o tym, co tu
i teraz, nakazała sobie. Tylko o tym.
– Musiał
się zsunąć z palca, kiedy kładła pani pieniądze na moim biurku. Leżał na
nich. – Madeleine zastygła z wyciągniętą ręką, czekając, aż starsza
pani zabierze pierścionek.
Tymczasem Leontyna
zamiast natychmiast go zabrać i podziękować za odniesienie kosztownego
drobiazgu, wpatrywała się w niego, jakby na dłoni Magdy leżało coś
dziwnego i niebezpiecznego.
– Pani Leontyno, to
pani pierścionek, prawda? – zapytała w końcu dziewczyna, skrępowana
przedłużającą się ciszą. Pytanie było czysto retoryczne, bo wielokrotnie
widziała go na jej palcu.
– Ten
pierścionek… – Leontyna w końcu sięgnęła po zgubę
i z zadumą przyjrzała się jej pod światło – jest w naszej
rodzinie od pokoleń. I to on sprawił, że wszystko potoczyło się tak, jak
się potoczyło. Sporo mu zawdzięczam…
Uśmiechnęła się
z roztargnieniem i przysiadła na drugim fotelu. W tym momencie
przez okna sklepu wpadły pomarańczowe, ciepłe promienie zachodzącego słońca
i zatańczyły wśród splecionych w kok włosów starszej pani, oblały jej
twarz i dekolt łagodną poświatą, wygładziły zmarszczki, zarumieniły
policzki i sprawiły, że nagle ubyło jej lat. Madeleine siedziała jak
urzeczona, bała się poruszyć, by nie spłoszyć tej chwili oczekiwania na coś,
dzięki czemu oczy Leontyny zalśniły młodzieńczym blaskiem.
Nie powinnam czytać fragmentów! Jak mam teraz doczekać do maja? No jak?
OdpowiedzUsuńZrozpaczona Krysia.
Magdo, ale mi narobilas smaczka na te ksiazke, czekam z niecierpliwoscia:) Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńCo prawda lektura całej serii "Malownicze" jeszcze przede mną, ale fragment "Tajemnicy bzów" zapowiada wspaniałe przeżycia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Czytałam całość i muszę przyznać, że to świetna książka. Może nawet najlepsza część Malowniczego :)
OdpowiedzUsuńLubię 💖
OdpowiedzUsuńTe znaki zapytania to miało być serducho
UsuńTe znaki zapytania to miało być serducho
UsuńLubię 💖
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na całość :-)
OdpowiedzUsuńO jeny! Ale ja chcę już przeczytać całość <3
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na premierę :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Malownicze :), na pewno przeczytam :)
OdpowiedzUsuńFragmentu nie czytam, czekam na całość (-: Uwielbiam Malownicze, dobrze że w Znaku będzie można zamawiać tydzień przed premierą (-:
OdpowiedzUsuńA mi się okładka bardzo podoba, te liliowe kolory ładnie współgrają z tytułem i chętnie przeniosę się do przed wojennego Lwowa :)
OdpowiedzUsuńNęcisz mnie tą książką :-) zatem postanowione - KUPUJĘ i czytam :-). Złapałam bakcyla jak nic :-)
OdpowiedzUsuńI już wiem - muszę przeczytać! :)
OdpowiedzUsuńi ja z wielką niecierpliwością czekam na poznanie niejednej tajemnicy Malowniczego i jego mieszkańców;-)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam tylko ostatni akapit :P resztę po premierze :P
OdpowiedzUsuń