"W królestwie słodyczy Lotaryngia reprezentowana jest przez dwóch ambasadorów, których zawdzięcza królowi Polski Stanisławowi Leszczyńskiemu. Z powodu interwencji Rosji Stanisław Leszczyński utracił polski tron na korzyść Augusta Mocnego, jednak w ramach odszkodowania otrzymał księstwo Lotaryngii. Tam skarżył się cukiernikowi Stohrerowi, że polskie babki są za suche, ponieważ piecze się je z mąki żytniej. Współczujący cukiernik przekształcił oryginalny przepis w soczysty torcik, dodatkowo zanurzany w syropie wzbogaconym rumem lub nalewką wiśniową. Na dworze w Nancy podawano do niego mieszankę ze słodkiej malagi i rumu. Ponieważ były król był namiętnym czytelnikiem opowieści tysiąca i jednej nocy, nazwał ciasto imieniem swojego ulubionego bohatera - Ali Baby - Baba au rhum. Stohrer, który przybył do Paryża w 1725 roku wraz z Marią, córką Leszczyńskiego i małżonką Ludwika XV, otworzył w 1730 roku cukiernię przy rue Montorgueil, gdzie znajduje się do dzisiaj. Baba au rhum także i tutaj stała się popularna i wkrótce powstał jej wariant bez rodzynek, będący torcikiem z owocami, kremem lub bitą śmietaną zwany też savarin."
No właśnie i jak się domyślacie z miejsca zapragnęłam takową babę zrobić. I zrobiłam. Z tym, że u mnie baba została przygotowana w niebabowej formie i w związku z tym ma kształt serca:) Ale wyszła rewelacyjnie!
A właśnie tym drugim ambasadorem wspomnianym w cytacie są magdalenki, które ponoć Stanisław Leszczyński rozpropagował:)
A teraz dla chętnych wstawiam przepis i zapraszam na wirtualny poczęstunek:)
Baba Savarin
Ciasto:
20 g drożdży świeżych
4 łyżki letniego mleka
2 szklanki mąki
20 g cukru
½ łyżeczki soli
4 jajka
140 g masła
Poncz:
poncz |
1 l wody
500 g cukru
1 duża cytryna
6 łyżek rumu
Przygotowanie:
Drożdże pokruszyć, dokładnie rozetrzeć z 1 łyżeczką cukru i letnim mlekiem, wymieszać z odrobiną mąki (rozczyn powinien mieć konsystencję gęstej śmietany). Przykryć lnianą ściereczką i odstawić w ciepłe miejsce do wyrośnięcia.
Mąkę przesiać do dużej miski, wymieszać z cukrem i solą. Jajka roztrzepać w drugiej misce. W mace zrobić dołek, wlać jajka, a następnie wyrośnięte drożdże. Dokładnie wymieszać, aby uzyskać konsystencję bardzo gęstego ciasta naleśnikowego. Wyrabiać ok. 5 minut. Ciasto powinno być sprężyste i bardziej gęste. Jeśli tak nie jest wyrabiać dalej.
Przykryć miskę wilgotną ściereczką i odstawić w ciepłe miejsce, by ciasto wyrosło – powinno podwoić swoją objętość.
Przygotować karbowaną formę z kominkiem. Posmarować ją masłem, by ciasto nie przywarło podczas pieczenia (silikonową również). Jeśli używamy formy innej niż silikonowa po natłuszczeniu należy wstawić ją na 10 minut do lodówki, po czym nasmarować ponownie i znów wstawić na 10 min do lodówki. Dzięki tym zabiegom ciasto nie wchłonie masła z formy.
Po wyrośnięciu przebić ciasto pięścią. Wyrobić partiami, dodając masło. Ułożyć w formie do 1/3 objętości, przykryć wilgotną ściereczka i odstawić do ponownego wyrośnięcia na 30-40 min. Ciasto powinno prawie całkowicie wypełnić formę. Jeśli, tak jak ja, używacie wysokiej formy do babki, proporcje się zmienią, ciasto powinno wtedy wyrosnąć do około 2/3 wysokości formy.
Piec około 20-30 minut w temp. 180°C, aż babka nabierze złotego koloru i zacznie odstawać od brzegów formy.
Zrobić poncz. Zagotować wodę, rozpuścić w niej cukier. Gotować na małym ogniu ok. 3 minut, aż płyn będzie przejrzysty. Nie mieszać, bo zacznie się krystalizować. Zdjąć z ognia, dodać sok i skórkę otartą z cytryny.
Upieczoną babkę ułożyć na metalowej kratce, pod nią ustawić tace. Ciasto polewać gorącym syropem, aż cały się wchłonie. Syrop, który przeciekł na tace zebrać do rondelka, podgrzać i polać nim ciasto jeszcze raz. Babka powinna być napęczniała i błyszcząca. Przed podaniem skropić ją rumem.
Uwaga:
1. Ponczu na mój gust jest za dużo, wystarczy połowa porcji.
2. Ja byłam nieco roztargniona w czasie robienia ciasta i masło miast dodawać później rozpuściłam z przyzwyczajenia w rondelki i dodałam do mąki i jajek i z miejsca wyrobiłam. Nie sądzę żeby ciasto na tym ucierpiało bo zobaczcie jak wygląda:
Boję się drożdżowego , bo nigdy mi nie wyszło, ale teraz nabrałam ochoty!Może jutro?:)
OdpowiedzUsuńRośnie jak złoto, piecze się bezproblemowo pokochałam za prostotę wykonania:) OLQA piecz i się nie zastanawiaj wyjdzie na pewno:)
UsuńPozdrawiam serdecznie i ściskam mocno:)
Ale ładne serducho!!!!!
OdpowiedzUsuńBuuuuuuuuuuuu dlaczego Ty tak daleko mieszkasz????????
Też się nad tym zastanawiam. To czysta niesprawiedliwość Sabinko!
UsuńSuper i to serducho! Świetna forma, a przepis spróbuję, choć drożdżowe w moich rękach różnie wychodzi:)
OdpowiedzUsuńTo wyjdzie:) Robiłam dwa razy pod rząd wyrasta pięknie:) W każdych rękach:)
UsuńSerdeczności Magdo K.
Kurcze, tak świetnie piszesz o tych kulinarnych dziełach, że może w końcu przełamię swój opór przed pieczeniem i pichceniem. Do tej pory jakoś się za to nie brałam, bo inni robią to o niebo lepiej odemnie. Jak już coś robię to sporadycznie i od większej okazji, ale może pora się zmotywować;-D
OdpowiedzUsuńA to by się mamuśka zdziwiła jakbym takie serducho upiekła;-)
Narazie się napatrzę i naczytam u Ciebie, to może coś z tego wyjdzie;-D
Basiu to musisz zrobić koniecznie: wychodzi po prostu bez większego wysiłku. A efekt - powalający:)
Usuńcałusy!