środa, 27 listopada 2013

No to mamy dyskusję!

Weszłam dzisiaj na bloga po dość długiej , jak na mnie, nieobecności i zobaczyłam, że post o dzieciach nazistów (TUTAJ) wzbudził spore emocje. Ba, nawet padły tam pytania i to bardzo trudne. Pozwalam sobie przekopiować kilka komentarzy i mam nadzieję, że zachęcę Was do wypowiedzi. Sama jestem ciekawa co o tym wszystkim sądzicie. Jak odniesiecie się do kilku różnych punktów widzenia. Mam nadzieję, że autorzy komentarzy nie będą mieli mi za złe wykorzystania ich słów.
I tak Pantera pisze (zostawiłam tylko sedno wypowiedzi):


Pognałam szukać u źródła i mocno się dziwowałam, czytając.
To samo źródło (Wikipedia), tyle że w innych językach przekłamuje lub dopasowuje prawdę do wygodnej sytuacji. Na niemieckojęzycznej Wiki stoi jak byk, że organizacja Stille Hilfe była/jest mocno powiązana z kościołem katolickim, o czym na polskiej stronie nie wspomina się ani słowem. W radzie tejże organizacji bardzo aktywnie działali biskupi, zarówno ewangeliccy, jak i katoliccy. Zresztą, kto zna historie, musi wiedzieć o wielkim zaangażowaniu Watykanu w organizacji ucieczek hitlerowskich oprawców za granice.
To tylko ciekawostka, bo Twój post przecież nie o tym. 
Jak lekko się ocenia Niemców z tamtej, polskiej perspektywy, że to "taki, a nie inny naród" i że ma typowa niemiecka mentalność. 
Żyję tu od ćwierćwiecza, mogę więc cokolwiek powiedzieć o niemieckiej mentalności, ich sympatiach i antypatiach.
Przypominam, że od zakończenia wojny urodziło się kilka następnych pokoleń Niemców, nie mających z tamtymi mrocznymi czasami wiele wspólnego. Ludzi, którzy żyli pod aliancką okupacją, którzy przeszli długotrwały proces denazyfikacji (oprócz DDRu). Jest to zupełnie inny naród, inne dzieci i wnuki tych rodziców, którzy mordowali Polaków. W porównaniu do dzisiejszych Niemców, to Polacy są większymi nazistami.

Wypowiedź Zofijanny:

Widziałam ten film.
Interesuję się historią. 
Jak pisze Pantera teraz Niemcy to są anioły.
Polacy to naziści.
Mnie interesuje inna kwestia- kosztowności i rzeczy wartościowe, zagrabione zamordowanym Żydom, zrabowane w przeróżnych miejscach Polski i Europy. Gdzie one są, kto je ma, skoro tu i tam się odnajdują na różnych aukcjach itp. ?
Niejeden bez wyrzutów sumienia z nich korzysta i to jest równie przerażające, jak wyrzuty za nieswoje winy....
Zabijanie się opłaca...

I ostatnia, która przekonała mnie całkowicie do zrobienia tego wpisu, autorstwa Pana Henryka:

Mój komentarz będzie może nieco przewrotny, ale jeśli kogoś stać na to, żeby się nad tym, co piszę zastanowić, zanim mnie odsądzi od czci i wiary, to może rozwinąć się z tego jakaś dyskusja albo przynajmniej refleksja... Proszę czytając nie dopisywać moim słowom niczego, czego tutaj nie ma. A mój komentarz do tego postu jest taki: 
Osądzając ludzi i wskazując na to, co robili, mamy niejednokrotnie do czynienia ze zjawiskiem ludobójczych jednostek lub „zwyczajnych” morderców. Nie negując ich winy w zbrodniczych działaniach chciałbym jednak zauważyć, że w sprawiedliwym ocenianiu tych ludzi musimy najpierw odpowiedzieć sobie na poniższe pytania:
1. Czy wiemy o tych ludziach, jakie kierowały nimi prawdziwe pobudki do zbrodniczych czynów, a jakie pobudki im przypisano?
2. Czy znamy wszystkie uwarunkowania zewnętrzne i historyczne, które umożliwiały tym ludziom (?) takie, a nie inne działania w kierunku mordowania innych? 
3. Czy bierność innych nie jest w tym wypadku równą im zbrodniczą działalnością?
4. Czy my sami – umieszczeni w takich warunkach – będziemy zachowywać się jak anioły?
5. Czy znamy swoich przodków tak bardzo dobrze, że potrafimy powiedzieć o nich, iż niczego złego nie zrobili? A kiedy byśmy tak cofnęli się w naszym drzewie genealogicznym o 600 – 700 lat, to czy będziemy mieli w rodzinie samych aniołów? Przecież ktoś wojny i rzezie z tamtych lat robił. Czy to byli „ci inni”, czy też może któryś z naszych przodków też miał w tym jakiś swój niechlubny udział?
6. Czy potrafimy oddzielić potwora w człowieku od człowieka? 
7. Czy skłonność do zbrodni to jest cecha ludzka, czy choroba duszy?
8. Czy to, co zrobili przodkowie, jest naszym dziedzictwem, które musimy innym zadośćuczynić, czy też może wina przodków nie jest tutaj „pucharem przechodnim”?
9. Czy strojąc się w togi adwokatów nie stajemy się jedynie obrońcami ofiar, a sprawiedliwość jest dla nas tendencyjnie wyznaczana, bo nie potrafimy tak, jak prawdziwi adwokaci stać się „adwokatami diabła”? Musimy umieć znaleźć nawet w zbrodniarzu człowieka. To oczywiście nie zmaże jego win, ale będzie sprawiedliwą oceną sytuacji i człowieka. Inaczej stajemy się powoli sami – niedostrzegalnie dla nas samych – tymi, którzy mogą kiedyś w tłumie „pierwsi rzucić kamieniem”… Nie wierzycie? 
Pozdrawiam!

I od razu coby nie było, że podjudzam a sama się migam powiem, nawiązując do 4 pytania pana Henryka, że osobiście nie mam pojęcia jak zachowałabym się żyjąc w tamtych czasach i takich warunkach. Moim zdaniem nikt kto nie przeżył nie jest w stanie na to pytanie odpowiedzieć. Oczywiście chciałabym widzieć w sobie dzielną i nieskazitelną patriotkę, ale to są tylko życzenia człowieka, który siedzi w ciepłym i bezpiecznym domu. Jak by było gdyby przerzucić mnie w tamto piekło nie wiadomo. Natomiast co do punktu 9... Nigdy nie chciałam być niczyim adwokatem, ani tym historycznym ani obecnym. Obawiam się, że nie mam do tego odpowiedniej konstrukcji psychicznej. Szukać w mordercy (i tu już mówię ogólnie, nie tylko o wojnie) człowieka jest ponad moje siły. I chodzi mi tutaj o mordy, gwałty, okrucieństwo, a nie o samoobronę. Tak żeby była jasność. A wracając do historii, to gdy oglądam filmy z masowych egzekucji, gdzie zabija się kobiety, dzieci i starców, kręcone przez nazistów "na pamiątkę" to cóż wszelkie sentymenty mi przechodzą. Na to nie ma wytłumaczenia ani dobrych słów obrony. I oczywiście należy rozgraniczyć to co było wtedy od tego co dzieje się dzisiaj, ale w tamtych katach naprawdę trudno dostrzec mi jakiekolwiek ludzkie odruchy.

No to zaczęłam:) I czekam co z tego wyniknie:)  


A wieczorem zapraszam na recenzję "Anioła w kapeluszu" i przypominam o opowiadaniach świątecznych, bo czasu zostało już niewiele.

23 komentarze:

  1. Oczywiście, że wojna się opłaca. Zresztą zwykle dlatego się je wywołuje. Łupy, złoża, terytorium, tania siła robocza. Z drugiej strony wojna to rozwój. Gdyby nie wybuch II światowej medycyna długo jeszcze by dochodziła do efektów osiągniętych w ciągu tych kilku lat, o inych dziedzinach nie wspominając.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postęp medycyny? O, na pewno - mając do dyspozycji tyle "materiału doświadczalnego", z którego bez najmniejszych skrupułów korzystano!
      Jaki stąd wniosek. Opłaca się? Tyle, że "opłaca", nie zawsze znaczy opłaca.

      Usuń
    2. No medycyna to akurat wspaniale się "rozwinęła";) Firma Bayer np. to spółka-córka IG Farben;)

      Usuń
    3. Napisałam już niżej . To jeszcze raz tutaj :
      http://szukaj.onet.pl/wyniki.html?qt=firma+Bayer+a+O%C5%9Bwiecim
      Od 20 lat o tym myślę......., od kiedy o tym przeczytałam......

      Usuń
  2. Na ruinach powstaja fortuny... do glosu dochodza cechy ludzkie o ktore nigdy bysmy sie nie podejrzewali. I te chwalebne i te mniej a nawet paskudne.
    Wyrabia sie cecha przetrwania. Tylko czy to jest konieczne?. Kwadratura kola niestety.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zbrodnia zawsze pozostaje zbrodnią. Nie wyobrażam sobie by możliwe było mordowanie ludzi ze szlachetnych pobudek ( patrz pyt. 1 p. Henryka. ) Czym innym jest bitwa na polu walki a czym innym obozy masowej zagłady, komory gazowe i gwałty. Nie wiem, co robili moi przodkowie. Nie wiem nawet co robił mój dziadek ze strony ojca. Mogę przypuszczać, że był mordercą i zbrodniarzem wojennym, a może tylko żołdakiem ruskim lub niemieckim, bo moja babcia w " wyzwalanym" Elblągu jako 17-letnia dziewczyna padła ofiarą gwałtu. Daleka jestem od obwiniania dzieci za czyny ojców. Pod warunkiem, ze dziecko takich rodziców nie gloryfikuje ich działań. To jakimi jesteśmy ludźmi zależy od nas. Od naszych czynów, poglądów a także od spojrzenia na historię. Jak bym się zachowała w sytuacji ekstremalnej? Nie wiem. Nie wiem, co bym była w stanie zrobić by ratować np. swoje dziecko. Ale wiem, że moja Mama w czasach komuny nie skorzystała z lukratywnej propozycji by wyjechać na intratny kontrakt w zamian za " trochę informacji". Nie została TW, wyleciała z roboty i do klepała biedę. Ale postąpiła uczciwie. Tak jak należy. Ufam, że ja też bym w chwili sprawdzianu postąpiła JAK NALEŻY. Jak Inka, młodziutka dziewczyna, która nie złamała się mimo tortur. Bo tak została wychowana. Nie ma usprawiedliwień dla podłości, zdrady, mordu, zbrodni. Bo nie może być. Albo ktoś jest człowiekiem, albo gnojem. Tu nie ma szarości!
    Asia

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja tylko na chwilę. Jeśli życie jest czarne i białe, to z łatwością można wskazać takie zdarzenia, kiedy człowiek zaczyna rozmywać swoje zachowanie w szarej strefie sumienia, czyli obszarze, w którym trudno jest się poruszać bez mocnego kręgosłupa moralnego. Moralność zaś wyznaczają ...czasy i ludzie. Czy w czasach średniowiecza moralność była taka sama, jak dzisiaj? Nie, nie była. Choćby dlatego, że dzisiaj mamy dzieci in vitro, które stanowią problem moralny dla wielu ludzi, a problemu tego nie było w średniowieczu. To tylko jeden przykład. Moralność czasu wojny jest inna niż czasu pokoju. Jako socjolog muszę powiedzieć, że ludzką cechą jest to, że jeden profesor ma inteligencję o nadzwyczajnym i nieprzeciętnym IQ, ale tłum profesorów wystraszonych i głodnych ma IQ podobne do krokodyla. W tłumie jesteśmy anonimowi. Winny jest zawsze ten, kogo wskażemy palcem, ale nie wskażemy nigdy na siebie. Jest moim zdaniem w gatunku ludzkim cecha, która okresowo jest aktywowana przez nieznane czynniki (przynajmniej ja ich nie znam), po której to aktywacji dzielimy sie niczym chromosomy na dwie przeciwstawne frakcje - agresorów i ofiary (które niejednokrotnie zamieniają się miejscami w czasie trwania aktywności tej cechy) - i zaczynamy się wzajemnie mordować. Ponieważ wiedza ludzka systematycznie przybiera "na wadze", sposoby eksterminacji ulegają zmianie w kierunku do uzyskania większej "efektywności eliminacji siły żywej przeciwnika" czyli po prostu do hekatomby wroga. Czy zarzynanie Indian w czasach konkwisty jest czynem tak samo silnie oddziałującym na nas, jak zbrodnie hitlerowców? Czas pokazuje, że nie. Czy zbordnie hitlerowskie będą tak samo wstrętne i odrażające dla naszych przodków za powiedzmy 2000 lat, jak teraz są dla nas? Historia ludzkości pokazuje, że to, co teraz jest dla nas poruszające i okrutne - z czasem straci swoją siłe oddziaływania. To smutne ale prawdziwe. Moim skromnym wkładem w tę dyskusję niech będzie pewien wniosek: jeśli mamy do czynienia a habitatem w którym ilość pożądanych dobr jest mniejsza od liczby pożądających tych dóbr - wojny i okrucieństwo sa nieuniknione. Chyba, że ludzkość liczebnie gwałtownie zmaleje poprzez na przykład kolonizację innych planet (o innych sposobach zmniejszenia liczby ludności tu nie myślę...), wówczas życie ludzkie będzie bezcenne dla każdego. Do tego jednak czasu pewnie nie uda się nam wyplenić morderczych instynktów z gatunku ludzkiego, a te będą sie ujawniać w coraz to bardziej okrutnej formie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem właśnie po lekturze "Cmentarza w Pradze" Umberto Eco. Porusza on tam problem manipulacji. Pisze o "Protokołach mędrców Syjonu", które były sfałszowaną księgą, a miały ogromny wpływ chociażby na poglądy Hitlera. Eco zadaje ważne pytanie: Czy ludzie wykształceni potrafią się oprzeć manipulacji jakiegoś oszołoma? Czy teorie na temat Żydów zawarte w "Protokołach..." nie tkwią gdzieś mocno zakorzenione w naszej podświadomości? Przecież ludzie od wieków szukali kozłów ofiarnych, na których można było odreagować wszystkie niepowodzenia. Niemcy po zakończeniu I wojny światowej są okaleczeni psychicznie i fizycznie, a tutaj zjawia się ktoś, kto obiecuje im złote góry. I tu warto zadać sobie pytanie (zresztą pojawiło się wyżej) o to, czy my bylibyśmy w stanie oprzeć się takiemu "praniu mózgu"? Moczarski też genialnie w "Rozmowach z katem" pokazał jak ten kat się "rodził". Zwykły, prymitywny wręcz urzędas zostaje zbrodniarzem wojennym. Jak więc łatwo się zmienić pod wpływem manipulacji i zaślepienia jakąś ideą.
    Wywołałaś bardzo trudny temat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, Następną grupą z cyklu "kozioł ofiarny" są moim zdaniem muzułmanie.

      Usuń
    2. Możecie się ze mnie śmiać ale tak jakoś lżej mi się zrobiło gdy przeczytałam powyższe wypowiedzi. Dla mnie też zbrodnia jest zbrodnią, morderstwo morderstwem i nie bardzo wiedziałam jak mam się czuć jako ta pierwsza rzucająca kamień.

      Usuń
    3. Kiedyś ktoś powiedział, że jeżeli usprawiedliwimy kradzież jednej śliwki, to tak jak byśmy usprawiedliwiali wszystkie kradzieże. Zbrodni nie da się usprawiedliwić w żaden sposób.

      Usuń
  6. Trochę się naczytałam książek, naoglądałam filmów i tych dokumentalnych i fabularnych o tej bardzo interesującej mnie tematyce. Cóż, każdy ma jakieś tam swoje wyrobione na ten temat zdanie. Wiadomo nie od wczoraj, nie od dziś, że przemoc, gwałt, odbieranie komuś życia doskonale wpisują się w normy etyczne, i to nie tylko te zapisane na kartach, ale przede wszystkim zapisane w sumieniu i sercu każdego człowieka.
    Wojna, życie, które się w niej toczyło, wydarzyła się. Bez wątpienia. Nikt tego nie cofnie, to już historia. Takich dyskusji jest całe mnóstwo. Bo to właśnie te wojny i ich skutki, które są odczuwalne i widoczne do dziś, skłaniają nas do takich dyskusji, monologów, refleksji, itp. Jesteśmy takim gatunkiem, że niestety nie jesteśmy w stanie przewidzieć, jak byśmy się zachowali wtedy, czy jeszcze kiedy indziej, albo co by było gdyby.
    Myślę, że temat ciężki, trudny i niejednoznaczny. Tyle głosów, punktów widzenia, ile uczestników.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja się w sumie dziwię wielości punktów widzenia. Bo zło jest złem, a dobro dobrem. Mord jest zły. To chyba nie podlega dyskusji? Wydaje mi się, ze dyskusje na ten temat, relatywizacja zbrodni jest wynikiem właśnie swoistego "prania mózgów". Przez media, przez rozmywanie wartości, przez negowanie tradycji i patriotyzmu.
      A.

      Usuń
    2. Jeśli mogę sie wtrącić... Relatywizm jest w moralności niestety moim zdaniem nieunikniony. Dlaczego? Przykład prosimy - juz słyszę te głosy. No to proszę. Ojciec z SS, matka działa w BDM. Mają dzieci - chłopca i dziewczynkę. Kochają je? Oczywiście! Jako rodzice nie są pozbawieni przecież tego uczucia wobec swoich dzieci. Dygresja: lew jest drapieżnikiem, bez mrugnięcia okiem zabija dzieci swoich ofiar, aby je zanieść...swoim dzieciom jako pokarm. Wracam do przykładu. Otóż partyzantka zabija rodziców tych dzieci - SS-mana i jego żonę. Strzela do nich w ich mieszkaniu na oczach ich dzieci ogłaszając przy tym: "W imieniu {tu wpisać nazwę ugrupowania i państwa] za zbrodnie popełnione na [wpisać nazwę narodu] zostaliście skazani na śmierć przez rozstrzelanie":i... strzelają! Pytanie moralne: czy partyzanci zamordowali tych dwoje? Czy dzieci tych dwojga były winne zbrodni swoich rodziców aby za karę (?) zostały sierotami? Czy eufemizmy służace do określania faktu pozbawienia życia: wykonanie słusznego wyroku, zabicie oprawcy itp, nie oznaczaja w rzeczywistości zabicia człowieka? Czy morderca jest cżłowiekiem, czy też przez swoje morderstwo zostaje wykluczony z definicji tego słowa? A jeśli zostaje wykluczony, to jak jest określany od tej pory i jakiemu prawu podlega? Dygresja druga: lew kiedy pokona w stadzie swojego przeciwnika, innego lwa, to pierwsze co robi, zabija potomstwo swojego poprzednika, a potem pokrywa samice swojego poprzednika aby mieć z nimi swoje potomstwo. Co tu jest okrucieństwem, a co normą u tego drapieżnika? Czy zatem morderca pozbawiony definicji bycia człowiekiem, staje sie przez to zwierzęciem, staje sie np. takim lwem? Nie, to nie paranoja myśłenia! To logika zdarzeń. I czy dalej można twierdzić, że tak prosto i latwo jest nazwać mord mordem, a zło- złem? Nie rozmywam dyskusji, ja tylko chcę zwrócic uwagę na to, że upraszczając pewne fakty z życia, zbyt łatwo możemy wpaść w pułapkę prostych osądów, a to prowadzi do "wylewania dziecka z kąpielą", czyli do etykietowania ludzi i dzielenia ich, bez względu na to, czy potrafimy zrozumieć ich - czy nie. Moim zdaniem: jeśli łatwo, szybko i prosto przychodzi nam okreśalnie kogos mianem mordercy a nie na przykład chorego psychicznie, to równie łatwo kiedyś możemy przypisać winę za nasze nieszczęście czy niepowodzenia określonej nacji czy wyznawcom jakiejś religii i potępić równo wszystkich. A to juz podpada pod znane nam definicje złych zjawisk społecznych, karanych z urzędu i z poziomu konstytucji. Upraszczając wartościowanie czyjegoś działania- możemy w swoich uproszczeniach zajść kiedyś za daleko na zasadzie mechanicznego odtwarzania zachowań wyuczonych. A tu jak sądze w każdym wypadku przed wydaniem wyroku potrzeba jest zastanowienia, oceny faktów i relfeksji. A tradycja czy patriotyzm to wielkie słowa, jednak czy zawsze wiadomo, co pod nie podkłądamy tak naprawdę? Czy za tradycję będziemy umierać lub zabijać? To tak dla refleksji. Pozdrawiam serdecznie dyskutujących!

      Usuń
    3. Jeśli przykład antagonizmów gatunkowych miał być prezentacją (bo nie usprawiedliwieniem przecież), obowiązujących stosunków społecznych,to jest zupełnie chybiony. Człowiek to jeden i ten sam gatunek, zatem w jego obrębie obowiązują takie same prawa. Jeśli jakiś naród zechciałaby samozwańczo kreować się na drapieżcę wobec innego narodu, przenosząc prawo dżungli na gatunek ludzki, sąd o nim musi być jednoznaczny. Żaden relatywizm poznawczy miejsca tutaj mieć nie może. I to zupełnie niezależnie od historycznej perspektywy osądu.

      Usuń
  7. A ja jeszcze do stereotypu "dobrego Niemca" - i do tych zagrabionych w czasie wojny dóbr. Po wojnie, ale nie tak "zaraz", całe dzielnice willowe w RFN powstawały z tego złota żydowskiego... Ale nie o tym chciałam.
    Mam znajomą, Polkę, która wyjechała do Niemiec 15 lat temu i tam pracuje, tam poznała faceta. Stanowią dziwny układ, a mnie nic do tego, jej teściowa jednak ma wielką kolekcję starej, naprawdę starej biżuterii. Bo w rodzinie był dziadek-esesmanek, który w czasie wojny się w nią skrupulatnie zaopatrzył, a potem jej przekazał "w spadku". Jej mąż strasznie się tego wstydzi, opowiadała o wielu awanturach, jakie robił matce na temat tego dobra. Matka za to widzi w tym dobrą inwestycję i trzyma w stosownym sejfie. Na prezent ślubny (!!!) moja znajoma dostała od niej kilka "okazów", które nosi (!!!) - pierścień z kameą, koronkowe wręcz, misterne kolczyki etc. Spotkałyśmy się niedawno na służbowym zebraniu w Białowieży i tam chwaliła się nam (!!!) tą biżuterią i jej pochodzeniem.
    I o ile nie wiem, jak zachowałabym się w czasie wojny, to na 100% wiem, jak zachowałabym się, gdyby ktoś był na tyle głupi/zezwierzęcony/prymitywny, żeby obdarzyć mnie pożydowską biżuterią, której właściciele spłonęli w krematorium. Tak. Tego jestem pewna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tej kwestii też nie mam wątpliwości. Swoją drogą to serdecznie gratuluje znajomej braku wyobraźni, ja bym za żadne skarby świata nie włożyła takiej biżuterii i nie chciała mieć takich "pamiątek".

      Usuń
    2. Ja nie trolluję, ja tylko tutaj też coś powiem, bo aż mnie korci. Sorki za te zbyt częste wtrącania. Jeśli ktoś nam cos podaruje, np, biżuterię, to możemy spać spokojnie. Ale tak sobie myślę, że krew przelana dla zdobycia tej biżuterii może sie odbić w którymś pokoleniu w tragiczny sposób, bo do końca nie wiemy, jakie energie tak naprawdę tutaj poruszamy, kiedy zadajemy komuś cierpienie...

      Usuń
    3. Dlatego nie mówmy, że się Niemcy zmienili. Jak widać na przykładzie- nie wszyscy.
      Zbrodnia zawsze jest zbrodnią..
      Byli też Niemcy, którzy pomagali np.: Albert Göring, brat Hermanna Göringa.

      O ile I sza wojna światowa była jeszcze wojną można ja nazwać- rycerską - na linii frontu ( pisałam na swoim blogu o pięknej idei - równości ludzi po śmierci i budowie wspólnych cmentarzy, gdzie wspólnie spoczęli żołnierze obu, walczących przeciwko sobie stron ), o tyle II wojna światowa była dziełem niespotykanych dotąd mordów na ogromna skalę..- na ludności cywilnej i jeńcach.

      Jak my byśmy się zachowali ?
      Mieliśmy już okazję się przekonać jako naród.
      Jak powinny w tej kwestii zachować się rządy krajów, które wiedziały o mordach- nie ulega żadnej wątpliwości. Nic wtedy nie uczyniły.
      Podobnie jest dzisiaj- w byłej Jugosławii - np.: w Srebrenicy czy w Rwandzie, itp.
      Jeżeli chodzi o ilość dóbr- to zawsze znajdą się tacy, którym zawsze będzie ich mało.
      Teraz wojna toczy się na płaszczyźnie ekonomicznej.

      Firma Bayer też prowadziła badania w Oświecimiu....., czytałam o tym w książce, która kiedyś kupiłam w Muzeum...

      Usuń
  8. Zgodzę się w zupełności jeśli chodzi o pytanie 4 Pana Henryka. Żaden film, żadna książka nie jest w stanie oddać uczuć ludzi żyjących w czasie wojny, nie jesteśmy sobie w stanie wyobrazić jaką walką było życie w tamtych czasach.
    Przez to też żadne ze słów nie będzie do końca obiektywne. Nie jestem w stanie powiedzieć jak ja bym się zachowała, siedząc wygodnie w fotelu pisanie, że w życiu nie zachowałabym się tak czy tak nie ma sensu.
    Jedno wiem napewno, w żadnym wypadku nie można tłumaczyć zbrodni ludobójstwa, żadna teza nie jest mnie w stanie przekonać, że zagłada tylu istnień ludzkich miało jakiś głębszy sens, to co się wydarzyło w latach wojny jest tragiczną nauką dla przyszłych pokoleń,,,,
    Żeby tylko tej tragicznej nauki nie zmarnować i nie zatracić.....

    (P.S trochę nie na temat, ale odpisałam na Twojego e-maila, tak pisze tutaj w razie jakby wiadomość zaginęła w czasoprzestrzeni)

    OdpowiedzUsuń
  9. Moralność to zespół zasad postępowania,w określonych warunkach uznawanych za właściwe,etyka zaś to nauka badająca zasady postępowania człowieka oraz systemy moralne.
    Jest czas spokoju społecznego i czas zawieruch.Czas pokoju i czas wojny.Dwa zasadniczo odmienne okresy w życiu ludzkim,zwłaszcza gdy spojrzymy na nie z perspektywy ujawniających się podczas ich trwania postaw i zachowań moralnych.Poczucie dobra i zła,tego co nakazane i zakazane.W czasach pokoju respektowane są takie wartości,jak:życie,wolność,godność,wierność,solidarność,uczciwość,poszanowanie własności,lojalność,pomoc potrzebującym.
    Czasy niepokojów i zawieruch,a zwłaszcza wojny wnoszą w ten świat radykalne zmiany,burzą dotychczasowy ład,rujnują to.Gdy wali się znany porządek,jedni tracą poczucie pewności,czują się zdezorientowani,bezradni i zagubieni,nie stać ich na podejmowanie decyzji.Inni,znajdując się w trudnej sytuacji potrafią zdobyć się na czyny niezwykłe,heroiczne,zasługujące na najwyższe uznanie,szacunek i cześć,z drugiej -na czyny podłe,nikczemne i okrutne.Zawodzi busola wewnętrzna,wyrokująca o dobru i złu.W takich czasach wkraczają osobnicy lub grupy uzurpujące sobie prawo podejmowania decyzji w sprawach życia i śmierci.
    HOMO SAPIENS-człowiek rozumny-"sapiens"obliguje do kierowania się rozumem.Ale człowiekowi pod wpływem manipulacji i socjalizacji rozum zanika,wyłącza się.Kieruje się wówczas instynktem jak ten lew Pana Henryka-morduje dla przetrwania jego genów(rasy panów).
    BAYER,BASF i HOECHST to kartel chemiczno-naftowo-farmaceutyczny IG Farben-dzisiaj-Sanofi.IG Farben zatrudniało 51 445 więźniów,zginęło co najmniej 16 570.W KL Auschwitz 30 000:700 zginęło w wypadkach,8 000 którzy nie byli zdolni do pracy byli wykorzystywani w eksperymentach medycznych lub szli do komory gazowej,1670 zmarła na budowach.
    IG Farben zgromadziło zapas Cyklonu B na zabicie 200 mln.ludzi.Kim miały być ofiary?Żydów tylu nie było.Czyżby Słowianie?
    "Jeśli odpowiedzialność za czynniki ekonomiczne,które wywołały II w.ś.-czyli kartel olejowy i narkotykowy-nie zostanie wywiedziony na światło dzienne,te same czynniki wywołają w przyszłych pokoleniach jeszcze więcej szkód niż naziści"(Telfor Taylor,amerykański oskarżyciel w Trybunale do Ścigania Zbrodni Wojennych w Norymberdze przeciwko IG Farben,w 1947r)
    Gdyby nie finansjera na nowojorskim Wall Street,Hitler nigdy nie doszedł by do władzy.Spekulanci na Wall Street to główni winowajcy I i II w.ś.Wall Street wydało po II w.ś.setki miliardów dolarów na utajnienie,wyciszenie i zniszczenie dowodów świadczących o finansowej i militarnej pomocy dla Hitlera przez Forda,Rockefellera,Roswelta i innych.
    7 stycznia 1957 roku pierwszym przewodniczącym Komisji Europejskiej zostaje Walter Hallstein-nazista,mistrz oszustwa i kamuflażu-twórca dyktatury kartelu XXI wieku.
    Uczmy się na błędach!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wypowiedż bardzo konkretna i dobra, wskazuje na jeszcze jeden mechanizm wojny: interes trzeciej strony. Pieniądz rządzi wojną... Zatem dochodzi tu do oceny zbrodniarzy wojennych jeszcze jeden aspekt: uruchomienie przez manipulatorów społecznych takich mechanizmów społecznych, które popychają do wojny masy ludzkie i słabe psychicznie lub dewiacyjne jednostki promują w społeczeństwie w celu skierowania go na drogę wojny. Zatem krąg zbrodniarzy jest spory...



      Usuń
    2. Panie Henryku!Na każde z zadanych przez Pana pytań można by prowadzić interesującą dyskusję.
      Na pewno Pan doskonale wie,że po dojściu Hitlera do władzy,jego celem było usunięcie Żydów z Niemiec i Europy(nie wymordowanie).Powstał plan"Madagaskar"w którym brały udział prawie wszystkie kraje przedwojennej Europy."Plan się nie powiódł"i naród żydowski doświadczył strasznej tragedii.
      "Czy potrafimy oddzielić potwora w człowieku od człowieka?"
      "pl.wikipedia.org/wiki/Ryszard_Sobok"
      Znałem tego człowieka od dzieciństwa.Pracowaliśmy 15 lat w tym samym zakładzie pracy.Był normalnym niczym nie wyróżniającym się obywatelem PRL-u.
      Gdybym to ja miał wydać wyrok,na pewno nie była by to kara śmierci.A na więzienie zasłużyła jeszcze inna osoba-hazardzista,pijak i sadysta-ale ona też zginęła w tej tragedii od ciosów młotkiem.
      Niestety w demokratycznej III Rzeczpospolitej takie tragedie też się zdarzają i to coraz częściej.

      Usuń