Tysiek we własnej osobie :) |
- Nic z tego -oświadczył - Żadnej żony.
- Ale dlaczego? - dociekałyśmy razem z Zuzą (moją córą).
- Dlaczego? Dlaczego? Już wam mówię. Będziemy mieli z tatą farmę, tak? - zapytał mocno poirytowany.
- No taki jest plan - przyznałam -Ale co ma farma do żony?
- Obawiam się, że ona nie będzie zachwycona owcami - wytłumaczył Tysiek ponuro - Szczególnie tymi po deszczu... Już z tobą mamy z tatą pod górkę - wytknął mi.
Rzeczywiście kiedyś wyraziłam stanowczy sprzeciw dotyczący owiec mówiąc, że mokre potwornie śmierdzą. No to teraz mam. Doigrałam się.
- Poza tym -ciągnął Tysiek - Nie mogę mieć żony, bo takiej żonie to trzeba w kółko coś kupować. A co ja taki bidak wtedy zrobię? Same kłopoty z taką żoną!
- Ale dlaczego od razu bidak - wtrąciła się Zuzia - Przecież będziesz miał farmę, będziesz zarabiał. A zresztą bez przesady czy tata wygląda na nieszczęśliwego? A żonę ma...
- No, no i właśnie! - zaperzył się Tysiek - Już ja się tego wszystkiego naoglądałem!
- Ale czego, synu, czego? Czy ja tak nękam twojego ojca? - zdumiałam się.
- A nie? A jeszcze jak mi się poza żoną trafi córka? A sama mi mówiłaś, że z tym to nigdy nie można mieć pewności - pieklił się już na całego przyszły mąż i ojciec Tymoteusz.
Fakt ostatnio mu tłumaczyłam, że nigdy nie ma pewności czy urodzi się chłopca czy dziewczynkę.
- Wprawdzie ty jesteś tylko siostra ale to i tak wystarczy - zwrócił się do Zuzy.
- No dobra to co ja takiego robię twojemu ojcu? - zażądałam konkretów.
- No w kółko słyszę a to buciki by się przydały, pantofelki, rajstopki... Kaloszki! A ty się tak nie ciesz bo jesteś jeszcze gorsza - zwrócił się oburzony do duszącej się ze śmiechu Zuzy - Ty jeszcze chciałaś spodnie! I ciągle daj i daj! Ja nigdy się nie zdecyduję na takie tortury! Żadnych żon i rajstopek - zakończył.
No i sami widzicie! Zgubiły mnie pantofelki i rajstopki! A on, mój syn ukochany, bidak, nie da rady temu podołać! I co ja mam z tym zrobić? No co?
Popłakałam się:) Tysiek jest najlepszy:)
OdpowiedzUsuńKocham Tyśka! Mogę za niego wyjść. Obiecuję, że sama będę kupować rajstopki i pantofelki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Krysia.
Hahaha <3
OdpowiedzUsuńUmieram ze śmiechu hahahahahahahahahahahaha :D
OdpowiedzUsuńRozłożył mnie na łopatki;-) hahahahaha:-D
OdpowiedzUsuńKocham to tyskowe życiowe podejście do tematów wszelakich;-)
No tego mi było potrzeba. Uśmiałam się aż do łez. To jest Człowiek, myślący trzeźwo nie kombinując nic. Potwierdza się prawda, że to dorośli gmatwają całe życie. Jest nadzieja, że z wiekiem zmieni mu się. Pozdrowienia dla Tymoteusza.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z rozumowaniem Tyśka. Mądrze myśli,mądrze "gada"....a przy okazji wspaniale się poczułam gdy czytałam to.A mamuśka niech się nie martwi,możemy podejść do tego tematu ot za jakieś 5 lat. A nawiasem mówiąc jakie te nasze dzieci są mądre...chyba po kimś to mają?
OdpowiedzUsuńA oto Księżniczka na temat chłopaków: "Teraz to mnie dręczą, a za jakiś czas to będą wystawali pod brama na skuterach, żebym poszła z nimi na randkę, a ja im przypomnę, jak mnie w drugiej klasie traktowali i nigdzie z nimi nie pójdę - O!" - OOOOO!!!;)))))
OdpowiedzUsuńA ja z innej beczki - będą jeszcze opowiadania konkursowe?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Ilona
Popłakałem się... a swoją drogą chłopak ma ciekawe spojrzenie... pozdrowienia dla Tymka... :)
OdpowiedzUsuń