czwartek, 18 lutego 2016

O konkursach obecnych, przeszłych i przyszłych i kilka słów wyjaśnienia

Zacznijmy od zaległości. Tych konkursowych. Miała być niespodzianka w mini konkursiku niedzielnym, wyniki miały być ogłoszone w poniedziałek, ale u mnie jak to u mnie zawsze jest jakiś poślizg :) Ale mam nadzieję, że wybaczycie. Dzieje się teraz bardzo dużo. Zamykam książkę (o tym już niedługo napiszę), żyję w szaleńczym pędzie pomimo tego, że nie ruszam się od biurka. Przyznajcie, to jest dopiero coś :) Ale wracając do konkursu. Dziękuję, że pomimo tego, że nie wiedzieliście co można wygrać tak licznie napisaliście. Tymek stwierdził, że już wie co będzie robił w przyszłości, po tych wszystkich konkursach uznał, że zostanie typowaczem :) Słowo jego, pomysł też. Będzie typował :) Tym razem padło na wyznanie Asi:
To ogromnie bliskie mojemu sercu wyznanie mojego Męża, który pewnego dnia napisał je dla mnie na czerwonej karcie i wręczył w Dniu Zakochanych. Jego wiersze zbieram i przechowuję w kopertach, szafeczce. Sprawiają mi wiele radości. 




Żyć samemu....
Budzić się w pustym, chociaż wielkim łożu,
Tak jeść śniadanie i tak obiad zjadać
Tak całe życie..
Nie, to koszmar jakiś..
To jakaś straszna i nieludzka zjawa,
Nie mieć oparcia, współczucia, pociechy.
Nie mieć niczego, żyć i nie żyć naraz.
Przecież ktoś bliski, ktoś, kogo kochamy, 
Jest nam potrzebny, tak jak rybie woda,
By dawać siłę, kiedy jej nie mamy,
Dawać nam wiarę w siebie, w ludzi, w Boga,
Dawać ochotę do walki zwycięskiej,
O tak potrzebny nam kawałek nieba,
By się nim dzielić w ciszy i spokoju,
Aby go oddać, gdy przyjdzie potrzeba.
Każdy powinien mieć kogoś takiego, 
Żyć z nim w radości, nie uciekać w ciszę.
Ja tę osobę znalazłem, żyję dla Niej,
Dla Niej pracuję, dla Niej wiersze piszę.
Mojej Najukochańszej Walentynce. 

I do niej powędrują drobiazgi widoczne na zdjęciu (poza serwetką:)):



Gratuluję serdecznie i poproszę o podanie adresu do wysyłki na maila.

Druga sprawa dotyczy konkursu, który już minął i został rozstrzygnięty (TUTAJ). Dziś pojawił się pod nim komentarz, który pozwalam sobie przekopiować, bo skoro już jest na blogu to nie uważam go za prywatną wiadomość do mnie tylko ogólna opinię Pani Uli, którą chciała się podzielić.

Anonimowy18 lutego 2016 11:09
Tymek jest zapewne kotem:-) i chwała mu za to, że wytypował zwycięzcę konkursu:-) i nawet rozumiem, że było to trudne zadanie. Tylko takie jakieś ( te wybory) mało, mimo wszystko , poważne:-) obserwuję blog od jakiegoś czasu. Podoba mi się. W żadnym konkursie, organizowanym przez autorkę,już jednak nie wezmę udziału, ponieważ nie chciałabym, aby jego finał zależał od "decyzji" zwierzaka. Liczyłam, po prostu na większy profesjonalizm:-) Pozdrawiam serdecznie. Ula.

Konkursy zawsze budzą dużo emocji. Ten o którym tutaj mowa wzbudził wiele uczuć nie tylko wśród uczestników ale też bardzo poruszył i mnie i Krysię. Uważam, że jedynym dobrym rozwiązaniem było zdać się na los. Mój błąd polegał na tym, że nie przedstawiłam Tymka. Wydawało mi się, że tak często o nim piszę, że nie ma takiej potrzeby. Ale jak widać myliłam się. Tymek nie jest kotem. Tymoteusz jest moim synkiem, ma 8 lat niedługo skończy dziewięć i od dawna na tym blogu robi za sierotka. Rozstrzyga trudniejsze sprawy. Ja wiem, że czasami wyglądam na lekko rozwichrzoną głowę, ale naprawdę nie dałabym rozstrzygać ważnych kwestii ani kotom ani psu... Pomimo tego, że uważam, że mają naprawdę dobrze poukładane w łebkach. Natomiast są sytuacje, w których tylko taka forma wyboru jest możliwa. A co do profesjonalizmu. Staram się być obiektywna i dlatego też w niektórych przypadkach zdaję się na Tyśka. Wygląda to tak, że wszystkie odpowiedzi są drukowane, wrzucane do czapki albo miski i Tymek wybiera jedną. Albo czasem zamyka oczy i wskazuje na monitorze. Bo akurat zabrakło papieru do drukarki :) Mam nadzieję, że większość z Was mnie rozumie.

Na zakończenie chciałabym zaprosić Was do mnie na bloga wieczorem lub jutro przed południem. Będzie o "Sekrecie zegarmistrza" i będą dwa egzemplarze do wygrania. A mówię Wam warto!
A w przyszłym tygodniu, od poniedziałku ruszamy z nową makatką z... Oczywiście, że Wam nie powiem z kim, bo trzeba będzie zgadnąć :) Jeżeli ktoś nie wie o czym mówię niech zerknie na makatkowe posty, których bohaterką była Katarzyna Kwiatkowska. Będzie się działo, oj będzie :)

7 komentarzy:

  1. A nawet gdyby kot, to co? Bez przesady. Pani Asi gratuluję i zazdraszczam filiżanki.
    Ewa K.

    OdpowiedzUsuń
  2. Popłakałam się ze śmiechu wyobrażając sobie Tymka jako kota :) a nawet takiego dorodnego kocura, bo byłby wielkości ośmiolatka, hahahaha :)w dodatku gadający to byłby kot.
    Widzę taki wielki fotel w salonie, na którym siedzi Tymek-kocur i komentuje rzeczywistość swoimi powiedzonkami znienacka, gdy któryś z domowników odwraca się do niego plecami.
    Przepraszam, nie mogłam się powstrzymać ;P

    OdpowiedzUsuń
  3. Jaka szkoda, może jutro szczęście uśmiechnie się do mnie... jutro jest nowy dzień, a każdy dzień daje nam nowe szanse. Gratuluję zwyciężczyni.Życzę przyjemnej lektury :) A filiżanka- cudowna.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ojejciu, ale cudowna niespodzianka!! Ogromnie się cieszę i dziękuję serdecznie, z całego serca!! Zupełnie się nie spodziewałam! Nie wiem, jakimi słowami określić moją radość, ale jest niesamowita! Sprawiła mi Pani prześliczny prezent!! Dziękuję to za mało...:) :) Pozdrawiam z niegasnącym uśmiechem na twarzy....:) ..Asia

    OdpowiedzUsuń
  5. "Sekret zegarmistrza" już zamówiłam, ale i tak zajrzę (-: No i czekam na makatkę, fajna zabawa (-:

    OdpowiedzUsuń
  6. zmyliła mnie "łapka" :-( no cóż, najmocniej przepraszam. Ula.

    OdpowiedzUsuń
  7. Będę czekać na konkurs i gratuluję zwycięzcom. A ja tam wierzę w kocią intuicję.
    Mnie tam bardziej ciekawi kim jest Kominkowa Sierotka Marysia, która losuje zwycięzców, bo chciałabym ją przekupić koszyczkiem....

    OdpowiedzUsuń