Sezon na cuda

Maja zadomowiła się w urokliwym miasteczku w Sudetach, w którym prowadzi niewielki pensjonat. Uciekła z hałaśliwego miasta od przeszłości i byłego męża. Żyje niespiesznym rytmem miejscowości, którą ponoć pod swoje skrzydła wziął jeden z aniołów.

Zbliżają się święta Bożego Narodzenia. Maja postanawia zaprosić na Wigilię wszystkich samotnych mieszkańców. Jednak spełnienie oczekiwań gości wcale nie będzie proste! W jednej chwili na Maję spadną problemy uczuciowe sąsiadów i przyjaciół. W dodatku jej córka zacznie zachowywać się dziwnie, a na horyzoncie pojawi się atrakcyjny mężczyzna. Kiedy jeszcze do drzwi pensjonatu zapuka nieznośna Paulina, która postanawia poszukać sobie w okolicy faceta, świat Mai stanie na głowie...



Sezon to opowieść grudniowa. I muszę się przyznać, że zwykle myślę o niej jako Pejzażu z aniołem. To był tytuł roboczy i to on zapadł mi w serce. Który jest lepszy - oceńcie sami.  I jak to opowieści grudniowe mają w zwyczaju obfituje w cuda. Chętnie napisałabym, że jest również  pełen aniołów, ale dopuściłabym się nadużycia, bo anioł jest tylko jeden, choć nie wiem czy słowo "tylko" jest adekwatne do anielskiej obecności. W sumie to chyba powinnam napisać aż jeden! Sezon to również opowieść wigilijna, ale na wesoło. W końcu jego główną bohaterką jest Majka, a ten kto ją poznał w Uroczysku wie, że z nią nie można się nudzić, ani zbyt długo smucić. Jednym słowem Sezon to koktajl śmiechu, wzruszeń i prawdziwie świątecznej atmosfery, czyli tego wszystkiego co cechuje prawdziwe Święta Bożego Narodzenia.