wtorek, 17 kwietnia 2012

Stokrotki w śniegu czyli jak stopić lód w sercu

 "Duch ludzki, podobnie jak ciało, często nadmiernie tyje i niedomaga jedynie z racji zbyt wielkich wygód i, podobnie jak ciało, bywa skutecznie leczony środkami, które są bardzo przykre i niesmaczne."
Charles Dickens Opowieść wigilijna

Czy można dostać drugą szansę i rozpocząć wszystko od nowa?
James Kier zginął w wypadku. Tak przynajmniej wszystkim się wydawało.
On sam dowiedział się o własnej śmierci z gazet. Pomyłkę szybko wyjaśniono, ale błąd popełniony przez dziennikarza ucieszył wszystkich znajomych Jamesa. Nic dziwnego.
Nie był kandydatem na najlepszego przyjaciela. Bezwzględny szef. Rekin biznesu wyznający zasadę - po trupach do celu. Mąż, który zostawia umierającą żonę. Ojciec znienawidzony przez syna.
Czy można zacząć wszystko od nowa?
Wynagrodzić popełnione krzywdy?
Przebaczyć innym i sobie?
Stokrotki w śniegu to piękna, wzruszająca opowieść o sile miłości i nadziei. O tym, że najważniejsza w życiu jest rodzina. Że tylko kochając i będąc kochanym, można odnaleźć własną drogę w życiu.

To powyżej, to oficjalny opis książki. Zaczęłam ją czytać i tak mniej więcej w połowie odłożyłam. Nie po to żeby na amen zaprzestać lektury, ale żeby pomyśleć. Bo książka wzbudziła we mnie kontrowersyjne uczucia. Czytała się świetnie, lekko i płynnie. Tylko jakoś nie mogłam poradzić sobie z nagłą przemianą głównego bohatera. Jak kilka komentarzy pod wiadomością o swojej rzekomej śmierci może tak radykalnie odmienić bezwzględnego człowieka, którego nie ruszało absolutnie nic i który już dawno zapomniał czym jest współczucie, serdeczność i miłość? - pytałam sama siebie. Na mój gust, biorąc pod uwagę charakter Jamesa Kiera, powinien on z miejsca wyciągnąć konsekwencje i zniszczyć autorów niepochlebnych, krytycznych i obraźliwych tekstów. A on tymczasem niczym Dickensowski Ebenezer Scrooge zmienia się nie do poznania. I tu kochani doznałam olśnienia! I w związku z nim już bez żadnych wątpliwości doczytałam stokrotki. Już wyjaśniam czego owe olśnienie dotyczyło. Otóż uświadomiłam sobie, że my dorośli zapominamy często o tym, jak cudownie było kiedyś czytać baśnie i że niekiedy nie wszystko musi być po dorosłemu logiczne i wytłumaczalne. Stokrotki w śniegu to przepiękna opowieść wigilijna, historia w której cuda są możliwe i to te najpiękniejsze, bo odmieniające ludzi i naprawiające zło. Niewątpliwym atutem książki jest to, że mimo dobrych chęci i przemiany, Jamesowi nie wszystko się udaje naprawić. Jest to ta szczypta realności bez której książka byłaby na mój gust niestrawna. A tak nie dość, że wzrusza to jeszcze pozwala uwierzyć, że cuda naprawdę się zdarzają również te najpiękniejsze dotyczące ludzkich serc i dusz.
Czy macie takie same odczucia? Jak Wam czytało się stokrotki?

15 komentarzy:

  1. Tej jeszcze nie czytałam, za to czytałam inną i byłam zachwycona :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ja inne mam na oku, jak zdobędę przeczytam. A jaki tytuł Sabinko czytałaś?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Kolory tamtego lata" :)

      No i dostałam w prezencie od Anek7 "Obiecaj mi", nie zdążyłam przeczytać, bo siostra pożyczyła :)

      Usuń
    2. A ja książkę "Obiecaj mi" przeczytałam mniej więcej w jednej trzeciej i utknęłam. Jakoś mnie, niestety, nie zachwyciła. Ale każdy ma inny gust.

      Usuń
    3. Racja, ale jak będziesz miała okazję Karolinko przeczytać Stokrotki, to spróbuj. Może po prostu "Obiecaj mi" Ci nie podeszło, chociaż trudno mi się na ten temat wypowiadać, bo nie czytałam.

      Usuń
  3. To moja ulubiona książka tego autora,, którego mam zamiar poznać osobiście. Takie mam marzenie, a u mnie droga od marzenia do spełnienia jest krótka :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jak już poznasz, to mam nadzieję, że napiszesz o tym u siebie:) Chętnie poczytam!

      Usuń
    2. a Piotruś, jak już spotkasz to proszę przekaż mu pozdrowienia ode mnie:)

      Usuń
    3. to jeszcze ode mnie :) wyściskaj go mocno i podziękuj za wspaniałe książki :)

      Usuń
  4. "Stokrotki..." przede mną podobnie jak wcześniejsze książki tego autora, za mną "Kolory tamtego lata" oraz "Obiecaj mi" (recenzje można poczytać u mnie na blogu) i ja byłam zachwycona, normalnie jak dla mnie facet pisze świetne książki i może śmiało konkurować ze Sparks'em. Poczytaj pozostałe pozycje nie zawiedziesz się :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pędzę na Twój blog zobaczyć recenzje, ale już wiem, że z przyjemnością przeczytam wszystko co znajdę. Sparksa bardzo lubię, ale po przeczytaniu Stokrotek wydaje mi się, że Evans pisze nieco dynamicznej. Dobre odniosłąm wrażenie?

      Usuń
  5. Bardzo miło ją wspominam, zwłaszcza, że czytałam ją w okresie świątecznym :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stokrotki rzeczywiście idealnie wpisują się w tematykę świąteczną. Może przed Bożym Narodzeniem sięgnę po nie żeby wprowadzić się w nastrój. Swoją drogą to fajnie by było mieć taka półeczkę z książkami bożonarodzeniowymi:)

      Usuń
    2. I nie tylko bożonarodzeniowymi, bo tak ostatnio myślałam i nie mogę wymyślić żadnej książki np wielkanocnej hmm

      Usuń
    3. Wiesz, że ja też? Dałaś mi do myślenia i jedyne co przychodzi i do głowy to Pulpecja Musierowicz. Wprawdzie książka zaczyna się Bożym Narodzeniem, ale w trakcie opisana jest dość dokładnie Wielkanoc no i lany poniedziałek gdy ojciec panny Borejko zamienia się w heroicznego rycerza i oblewa wodą Baltonę:) Jedna z moich ulubionych książek Musierowicz:)

      Usuń