środa, 31 października 2012

Ehhhh chciałaby dusza do raju albo jeszcze lepiej do Krakowa...

A to właśnie Basia, która przejechała taki kawał drogi!
 Zupełnie nie wiem moi kochani jak to się dzieje, że ostatnimi czasy (pisząc o tych czasach ma na myśli  mniej więcej ostatni rok) dni mi uciekają w przerażającym wręcz zabójczym tempie. Nie wiem jak to się dzieje - dopiero był poniedziałek, a tu już okazuje się, że mamy piątek. Mam wrażenie jakby ktoś znienacka wrzucał tryb przewijania mojego życia i przeskakiwał do przodu nie pytając mnie o zdanie. Nie wiem jak wy, ale ja mam wrażenie, że jakiś czas temu inaczej to wyglądało. Dni wlokły się leniwie, a nawet jak mijały szybciej to jednak rejestrowało się środek tygodnia. I tak dopiero byłam na targach w sobotę, a tu dziś już środa mnie dopadła. Niedziela, poniedziałek i wtorek - zaginęły.  Macie tak, czy to tylko mnie ta zadziwiająca dziura w czasie dotyczy?
Z Magdą, dzięki której zawarłam znajomość z książkami pana Kopra:)
Ale wracając do soboty i targów to chciałam niniejszym podziękować stoiskom Granic i Drukarni Opolgraf, za to, że mnie przytuliły i wszystkim, którzy mnie odwiedzili. Teraz już wiem, jak wygląda Magda K-ska, z którą znałyśmy się tylko z komentarzy blogowych, Basia, którą nareszcie osobiście uściskałam:) Basia jechała od trzeciej nad ranem żeby do mnie dotrzeć, wzruszyła mnie tym ogromnie i jeszcze raz dziękuję i jej i całej ekipie towarzyszącej dzięki której Basieńka dojechała. Poznałam też panią Beatę, która przytargała dla mnie pudełko w którym poza słodkościami znalazłam cudny długopis, na własne oczy zobaczyłam Sardegnę i jeszcze wielu, wielu innych czytelników, którzy już teraz nie będą dla mnie anonimowi. Co więcej wróciłam z Targów pełna chęci do pracy i to właśnie dzięki Wam moi kochani, dzięki temu, że przyszliście, pogadaliście, ofiarnie przytargaliście książki do podpisania.
A to z Beatą i jej córą:)
A to uśmiechnięta paczka pełna słodkości:) Dziękuję bardzo!

 Część z was musiał pokonać kawał drogi żeby na targach w ogóle się zjawić, podziwiam i dziękuję z całego serca. Bardzo żałuję, że sobotę miałam tak szczelnie wypełnioną, że już nie dałam rady skoczyć z wami na kawę i pogadać. Cały czas mam nadzieję, że uda mi się to nadrobić (oczywiście trzymam wszystkie wizytówki którymi się powymieniałyśmy z dziewczynami i jak będę w okolicy zamierzam bezwstydnie z nich skorzystać i wyciągnąć Was kochane na jakieś pogaduchy:)). W każdym razie udało nam się z mężem w międzyczasie skoczyć na obiad... No właśnie:) Do Cafe botanica:)
Cafe botanica

 Śmiać mi się teraz chce, bo doczytałam, że tam właśnie odbyło się spotkanie blogerów:) Kurcze jaki ten świat mały:) A raczej w tym wypadku Kraków. Tym bardziej mnie to ubawiło, bo ze skrucha przyznaje, że Kraków znamy w niewielkim stopniu, Botanice wybraliśmy przypadkowo, jakoś tak spodobał nam się szyld i stolik stojący w oknie przy którym właśnie siedziała jakaś para, która sprawiała wrażenie jakby świata poza sobą nie widziała i tak zapewne zresztą było. Lokalik zrobił na nas bardzo ujmujące wrażenie. Jedzenie bardzo dobre, nie nadszarpujące zbytnio twórczej  kieszeni (po której jak wiadomo zwykle hula wiatr:)), obsługa bardzo sympatyczna, uśmiechnięta i pomocna. Wcześniej byłam na spotkaniu w Nowej prowincji i o ile do tamtego lokalu też chętnie wrócę na czekoladę z wiśniówką (musiałam zafundować sobie coś na rozgrzewkę:)), to do Cafe Botanica z całą pewnością będę zaglądać przy każdej bytności w Krakowie.Dobrze smakowicie i miło, czegóż chcieć więcej?

Do domu wracaliśmy w nocy. I o ile w Krakowie było mokro i deszczowo to w czasie jazdy nagle ten deszczowy świat zamienił się w świat bardzo śnieżny. Istna Narnia! Oczywiście nic nowego nie powiem, jak dodam, że w czasie całej drogi spotkaliśmy  piaskarkę sztuk jeden i to dopiero w okolicach Góry Kalwarii, czyli tuż przed Otwockiem. Myślę, że drogowcy to się jeszcze ze snu letniego nie wybudzili po prostu:) Ale na całe szczęście udało nam się wrócić cało i zdrowo, choć momentami jechaliśmy 30 km. na godzinę:)
Tak wyglądał świat gdy wróciliśmy z Krakowa. Istny środek zimy.

Przy okazji pisania tego posta przejrzałam sobie jeszcze raz zdjęcia, popatrzyłam na stoiska z książkami, na was, na Kraków i moje koleżanki po piórze i jakoś tak mi się tęskno zrobiło... Chciałoby się cofnąć czas i choć na chwile jeszcze tam wrócić. No ale o tym to mogę sobie tylko pomarzyć i nie pozostaje mi nic innego, jak tylko poczekać na kolejną tego typu imprezę, a podczas czekania umilać sobie czas pisaniem kolejnej powieści:)
A właśnie skoro o powieściach mowa. Dziewczyny dotarłam w końcu na pocztę i wysłałam książki. Trochę się na nie naczekałyście, przepraszam was za opóźnienie, ale jakoś tak wszystko wychodziło mi ostatnio nie tak jak zaplanowałam. Mam nadzieję, że dotrą całe i zdrowe, dajcie znać, jak przesyłki trafią w wasze łapki.


14 komentarzy:

  1. Jej, jak ja żałuję, że nie mogłam być na targach. obiecałam sobie, ze za rok na pewno...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też żałuję, ale skoro za rok na pewno, to pewnie sie spotkamy:)

      Usuń
  2. A mówiłam, że ja robię głupie miny na zdjęciach:P
    A Botanica, to jest jedno z najlepszych miejsc w Krakowie, istny raj, zwłaszcza dla studentów:) cieszę się, że akurat tam trafiliście. Pozdrawiam i do następnego spotkania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakie miny? Ja tam żadnych min nie widzę. A Botanica po prostu bossskaaa!!!

      Usuń
  3. Strasznie się cieszę, że udało mi się dotrzeć. Spotkanie zapamiętam na długo, to takie wspomnienia w zdjęciach i pamięci zaklęte;-)Opłaciło się zarwać noc. Oby do następnego;-)
    Deszczowy Kraków zwiedziłyśmy jeszcze trochę, a na drugi dzień już wszystko śniegiem było pokryte;-)
    Co do tego uciekającego czasu to mam to samo, jedyne pocieszające jest to że nie jestem w tym osamotniona, oby tylko czas nie przyspieszył jeszcze bardziej.

    no to niech ta następna powieść się szczęśliwie pisze;-)
    uściski ciepłe zostawiam;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Basieńko może mi się uda być za czas jakiś w Twojej okolicy, to może cię wyciągnę na jakiś spacer albo coś:) A spotkanie z Tobą będę długo pamiętać, wielką mi radość uczyniłaś przybywając.

      Usuń
    2. zapraszam serdecznie w moje Podkarpacie będzie mi strasznie miło Cię gościć;-)
      i ja wiele radości wyniosłam ze spotkania już dawno nic tak bardzo mnie nie ucieszyło;-)

      Usuń
  4. a ja nie mogę przeżyć że nie zdążyłam na odpowiednią godzinę na Targi, ale musiałam być z córą, bo mąż był w pracy... :( proszę o kontakt gdyby się Pani do Krakowa wybierała! :)
    a że książeczka w drodze to bardzo się cieszę :):)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno jeszcze będzie okazja, na pewno dam znać jak będę i na kawę bezlitośnie wyciągnę:)

      Usuń
  5. Madziu, tak miło wspominam nasze spotkanie na Ochocie, bardzo chciałam się wybrać do Krakowa, ale http://tejowy-smietniczek.blogspot.com/. Teraz mam już czas, ale muszę trochę dojść do siebie.....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dorotko ja już ci napisałam w komentarzu że jakby co to daj znać. Napisz na mejla proszę, to może będziemy w kontakcie. Trzymaj się cieplutko.

      Usuń
  6. a ja juz po lekturze, zachwycona!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się bardzo, tak jak to autor po takich słowach cieszyć się tylko potrafi:)

      Usuń
  7. Pozdrawiam serdecznie Pani Magdo :) było mi bardzo miło Panią poznać :)

    OdpowiedzUsuń