piątek, 19 października 2012

Jak doszłam do wniosku, że jestem zepsutą kobietą

Colette
Z przykrością zawiadamiam Was wszystkich, że jestem zepsutą kobietą. Nie spodziewałam się tego po sobie i jestem tym tak samo zaskoczona jak zapewne większość z Was. Do tych, co tu ukrywać, dość przykrych wniosków, doszłam po lekturze jednej z książek. Pozycja ta w momencie gdy się ukazała wywołała istny huragan oburzenia śmiałą treścią. Mnie nie oburzała w najmniejszym nawet stopniu. Nie wywołała rumieńca wstydu, ba nawet cienia rumieńca, no po porostu nic! Czytało mi się ją bardzo dobrze, choć młodzieńcze przygody bohaterki, tak swojego czasu gorszące wywoływały u mnie jedynie uśmiech. Czy ktoś z Was wie już o jakiej książce mówię? Kiedy  powiem, że główna bohaterka miała na imię Klaudyna, zapewne większość już będzie wiedziała, że chodzi tutaj o pozycje autorstwa madame Colette. Ja przeczytałam za jednym zamachem Klaudynę w szkole i Klaudynę w Paryżu, bo miałam stare wydanie, gdzie dwa tomy złączono w jeden.



To stare wydanie
Wrażenia? Pozwolicie, że zacznę od kilku słów o samej Klaudynie. Klaudyna to piętnastoletnia, nad wiek dojrzała panna. Wychowuje się bez matki, jej ojcem i opiekunem jest błądzący w chmurach naukowiec, który całe dnie poświęca badaniu ślimaków. Nierzadko na jego brodzie, albo ubraniu widać ślady pozostawione przez sunące obiekty badań. Klaudyna w takich warunkach korzysta z maksymalnej swobody, ogromnej biblioteki taty, w której bezkarnie buszuje (oczywiście czytając wszystko, a nie tylko to co przystoi panienkom w jej wieku), włóczy się po okolicznych lasach, jest swobodna i niczym nieskrępowana. Ma cięty dowcip, jest bezczelna i nieokiełznana. Cokolwiek można jeszcze o niej powiedzieć to z całą pewnością Klaudyna to nie jest kolejna  Ania z Zielonego Wzgórza ani inna Pollyanna. Jej koleżanki też nie przypominają znajomych tamtych dziewcząt, nie wspominając już o nauczycielkach, przy których poczciwa panna Stacy, nauczycielka Ani zapadłaby się ze wstydu pod ziemię. Wychowawczynie Klaudyny mają bowiem ze sobą ognisty romans (w powieści ciągle się przytulają, całują, obściskują lub robią sobie sceny zazdrości). Wyobrażacie sobie takie historie w Ani? Bo ja nie bardzo, widać moja wyobraźnia aż tak daleko nie sięga. Jeżeli chodzi o same dziewczęta uczęszczające do szkoły to i one mają wyraźne skłonności do przytulania się do koleżanek, podszczypywania się i składania czułych pocałunków na policzkach przyjaciółek. Tematyka jak widać podszyta erotyzmem, ale ujęta tak, że mnie szczerze mówiąc, jak już wspominałam na początku, trochę to bawiło. Natomiast niewątpliwie z lektury Klaudyny można wysnuć wniosek, że młode Francuzki są bardzo rozbuchane erotycznie i to z wyraźną skłonnością do tej samej płci, choć przeciwną też nie gardzą. Ba, jak tylko mogą, pokazują się chłopcom w koszulkach: ).
 Oczywiście Klaudyna w szkole nie opowiada tylko o nazwijmy to „życiu uczuciowy”. To zapis szkolnych dni, dziewczęcych psot, nastoletnich sekretów. Wszystkie te historie opowiada nam Klaudyna w swoim pamiętniku, to jej oczami oglądamy szkołę, koleżanki, trudny i czuły układ między nauczycielkami, bierzemy udział w skandalach, egzaminach i uczestniczymy w zwykłym szkolnym życiu dziewcząt. Jednak wspomniany delikatny kontekst erotyczny jest wszechobecny. Nawet wizytator szkolny jest starym lubieżnikiem. Autorka jednak mimo tego, że porusza takie tematy robi to z ogromnym wdziękiem i  w żadnym momencie nie przekracza cienkiej linii dobrego smaku. No i postać Klaudyny jest niezwykle frapująca. Szczerze mówiąc często zazdrościłam jej ciętego języka, szybkiej i celnej riposty. Jednym słowem to takie dziewczę z charakterem i to jakim!
Druga część Klaudyna w Paryżu to dalsze dzieje Klaudyny, która wyjeżdża do wielkiego miasta i tam musi nauczyć się żyć bez swego ukochanego ogrodu, lasu, czystego powietrza i przestrzeni do której przywykła. Gdy dodamy do tego, że Klaudyna chorobliwie wprost nie znosi zamknięcia i ograniczeń bez trudu dojdziemy do wniosków, że przeprowadzka nie należała do najłatwiejszych. Nasza bohaterka okupiła ją załamaniem nerwowym i długą chorobą, Jednak jak się potem okazało Paryż też chowa w zanadrzu różnorakie atrakcje. Jedną z nich jest kuzyn Klaudyny Marcel, który kocha skrycie…. Nie moi kochani, nie Klaudynę, ale swego przyjaciela: ) Marcel to wścibski typ, lubujący się w pikantnych opowiastkach, na które namawia Klaudynę (dziewczę opowiada mu o tym i owym co działo się w szkole, głównie koncentrując się na Łusi, jednej ze swoich koleżanek, która pałała do niej (Klaudynki) szczególną sympatią).

i Klaudyna w Paryżu
Nowe wydanie Klaudyna w Szkole

Zresztą Łusia we własnej osobie pojawi się też w Paryżu i sprawi i Klaudynie i czytelnikom niejedną (moim zdaniem dość obrzydliwą) niespodziankę. Wracając do Marcela to kawaler ten posiada też ojca, który zadba o to by Klaudyna w Paryżu się zbytnio nie nudziła. Do czego to doprowadzi sprawdźcie sami. Warto, bo biorąc pod uwagę, że książki o perypetiach Klaudyny zostały napisane ponad sto lat temu zadziwiają i tematyką i lekkością w odbiorze. Można by rzec, że Colette posługuje się ponadczasowym językiem, który i wtedy i dziś sprawia czytelnikowi ogromną przyjemność. No właśnie, to, że książki budziły takie kontrowersje sto pare lat temu może tłumaczyć czemu nie spaliłam się ze wstydu czytając je. Wychodzi na to moi kochani, że po prostu jesteśmy coraz bardziej bezwstydni : ) Ciekawe co by na to powiedziała sama madame Colette… No i jak by była napisana Klaudyna, gdyby Colette tworzyła ją dziś.

A tak przy okazji o co chodzi we fragmencie z majtkami? : „…ja daję na wystawę tylko trzy koszule z cienkiego batystu, różowe, fason bebe, i majtki takie same, bez rozcięcia w kroku – szczegół  którym moje koleżanki są zgorszone, i twierdzą jednogłośnie, że to „nieprzyzwoicie”, słowo daję!”
Czemu majtki bez rozcięcia były nieprzyzwoite????

18 komentarzy:

  1. Tyle dobrego słyszałam o tej bohaterce, że już jakiś czas temu zamówiłam obie książki w bibliotece, ale na razie ani widu, ani słychu... Mam nadzieję, że w końcu uda mi się je dopaść, bo bardzo, ale to bardzo ciekawią mnie perypetie Klaudyny. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak zamówiona to pewnie w końcu dotrze. Ja już ostrze sobie pazurki na dalsze części, też zresztą poluje na nie w bibliotece:)
      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  2. na mnie również nie zrobiła specjalnego wrażenia. To znaczy podobała mi się ale nie oblałam się rumieńcem. Mam w domu tę samą wersję co Ty, autorko :) Dwie części w jednej książce. A z majtkami to może chodzi o to, że te bez rozcięcia trzeba było ściągać zanim się zrobiło siku i to było nieprzyzwoite... ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też o tym myślałam, ale szczerze mówiąc gdybym teraz u dziewczęcia zobaczyła majtki z rozcięciem czułabym się bardziej zaniepokojona:) Widać te sto lat zmieniło też nasz punkt widzenia na bieliznę:)

      Usuń
  3. Klaudyna!!!!! O tak czytałam także te dwie części...No dobra przyznam się, że czytałam z wypiekami na twarzy jako podlotek i oczywiście w ukryciu przed mamą, choć nie wiem dziś dlaczego;) To było coś! Teraz już nie pamiętam szczegółów choć tego bezwstydnego kuzyna oj tak pamiętam dobrze:) Majtek jednak nie pamiętam za Chiny Ludowe. O co chodzi;)?
    No tak się napaliłam, że chyba polecę do biblioteki po Colette:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak podlotek pewnie dostanie wypieków, ja już stara jestem i zepsuta:) Leć leć, a z majtkami to może rzeczywiście chodziło o sikanie, żeby nie ściągać:)

      Usuń
  4. A ja Colette nie czytałam. A teraz narobiłyście mi smaka no i co mam zrobić? W sobotę biblioteka u mnie zamknięta:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Magda nie masz wyjścia musisz doczekać do poniedziałku:) Teraz możesz się pogłowić o co chodzi z majtkami, może dojdziesz do jakiś innych wniosków niż tylko te ze ściąganiem majtek, bo mi szczerze mówiąc nic nie przychodzi do głowy.

      Usuń
  5. U mnie też biblioteka nieczynna, a bardzo się, że tak powiem napaliłam....na opowieść o Klaudynie!!! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ehhh to biblioteki w poniedziałek zostaną oblężone:)Ja też planuję zajrzeć do swojej i zobaczyć czy są dalsze części:)
      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  6. Madziu, a ja chyba wiem, o co chodziło z tymi majtkami Klaudyny, mimo że książki nie czytałam. Tylko wiesz, trochę się wstydzę napisać o tym. :-)
    Albo napiszę. To rzeczywiście mogło być po to, żeby ich nie zdejmować podczas chodzenia do toalety. Ale to rozcięcie w kroku mogło też służyć w innym celu, szczególnie, jeśli tak jak piszesz, w książce erotyzm jest wszechobecny. W XIX wieku, i podejrzewam, że na początku XX także, kobiety ubierały się do snu w koszule nocne, ze specjalnym otworem, który był jeszcze dodatkowo obrębiany. Nazywany był on "dziurką szczęścia" i służył, że tak powiem, do zaspokojenia żądz męża, bez całkowitego rozbierania się. Może i majtki miały rozcięcie w kroku, specjalnie do tego celu. A skoro według Klaudyny jej majtki były nieprzyzwoite, bo owego rozcięcia nie posiadały, to może znaczy, że Klaudyna była gotowa pokazać się swemu potencjalnemu ukochanemu w całej okazałości...
    O matko, jaki wpis mi wyszedł...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ładny wpis Karolciu:) Tematycznie zgodny z Klaudyną:) Dziurka szczęścia! Ładne:)

      Usuń
    2. A tak jeszcze przyszło mi do głowy... To chyba było niezbyt wygodne, że tak się wyrażę w "obsłudze":)

      Usuń
    3. A ja wam powiem, że Karolina ma rację. Właśnie czytam Podróż do Miasta Świateł. Róża z Wolskich - Małgorzaty Gutowskiej - Adamczyk i tam jest fragment jak jedna z bohaterek szyje bieliznę dla popularnej w Paryżu gryzetki, czyli panienki lekkich obyczajów i ona sobie zażyczyła, żeby majtki koniecznie miały zaszyty krok, co miało dobitnie wskazywać na charakter pracy ich właścicielki. Czyli zgodnie z logiką postępując, Karolina ma rację, prawdziwe damy nie pokazywały się nago w całości, tylko fragmentarycznie i dlatego była ta dziurka szczęścia (swoją drogą co za nazwa:D), a panienki uliczne nie miały żadnych oporów i rozbierały się do naga, więc mogły nosić majtki zaszyte:)

      Usuń
  7. no o tej bohaterce słyszę po raz pierwszy, ale z pewnością się z nią zaznajomię i tak jak wyżej koleżanki piszą, kroki skieruje do biblioteki;-)
    co do owej bielizny ja obstawiam nieprzyzwoitość ściągania jej z siebie gdy się szło za potrzebą;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślisz, że panienki były zszokowane gdy okazywało się, że: matko mam POŚLADKI!? Biedaczki, jak one by przeżyły w dzisiejszych czasach:) Pozdrawiam Basieńko i dzięki za namiar na Garnek:)

      Usuń
  8. Nie czytałam, ale sama chętnie zaglądnę do tych książek i przekonam się jak z tym zepsuciem ;) Majtki z rozcięciem w kroku ? -ciekawe :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Majtki z rozcięciem budzą powszechne zainteresowanie:) Ciekawa jestem jak ci się Klaudyna będzie czytała, podzielisz się na blogu wrażeniami?

    OdpowiedzUsuń