sobota, 2 marca 2013

Pani Henderson i mój powrót do życia

To był koszmarny tydzień. Nie pamiętam kiedy czułam się tak paskudnie. Nawet czytać nie dawałam rady, a to już oznaka ogromnej niemocy:) W przypływie rozpaczy, w momentach gdy spadała mi temperatura ogłupiałam się telewizją. Obejrzałam naprawdę wiele programów, na które nawet bym nie spojrzała w innych okolicznościach. Na przykład taki o kobiecie, która ważyła 216 kilo i taki o strasznych dzieciach co to się je wysyła na drugi koniec świata żeby inni surowi rodzice je powychowywali przez tydzień i coś o seryjnym mordercy, którego nie mogli złapać i niestety nie wiem czy złapali, bo usnęłam w trakcie... Teraz nie daje mi to spokoju, bo taki seryjny morderca to jednak dość niesympatyczny osobnik. Poza tym załapałam się na odcinki najróżniejszych seriali. Szczególnie w pamięć zapadł mi taki, w którym policjanci i pies rozwiązywali najróżniejsze sprawy, ale prawda była taka, że to pies był tam mózgiem.Obawiam się, że bez niego nie zostałaby rozwiązana ani jedna sprawa. Natomiast wczoraj wieczorem natrafiłam na film, dla którego opłaciło się to całe ślęczenie przed telewizorem i karmienie się tą całą telewizyjną papką. Gdybym czuła się lepiej zapewne nawet bym na niego nie zerknęła, bo ja z rzadka coś oglądam. Bardziej telewizyjny jest mój mąż, ja zwykle wolę książkę, czasem jak mnie coś zainteresuje przyłączam się do oglądania. Ale jak już wspominałam złe samopoczucie sprawiło, że w tym tygodniu to ja zawładnęłam pilotem i dzięki temu obejrzałam "Panią Henderson". Jeżeli ktoś lubi klimat znany z "Lat dwudziestych, lat trzydziestych", to serdecznie polecam ten film. Co się stanie gdy znudzona starsza pani zdecyduje się kupić teatr i tam wystawiać "nagie" sztuki? Czy osiągnie sukces?  Obejrzyjcie, klimat lat międzywojennych, artystyczny Londyn, i to wszystko na faktach, bo teatr Windmill istniał naprawdę, tak samo jak jego właścicielka pani Henderson. Tyle udało mi się znaleźć na szybko o owym teatrze i pani Laurze:

"Miejsce na ulicy Great Windmill w londyńskim Soho gdzie Laura Henderson miała stworzyć swój sławny na cały świat teatr, ma długą i bogata przeszłość. Ulica wzięła swą nazwę od prawdziwego młyna, który stał tam od czasu panowania Karola Wielkiego aż do późnego XVIII wieku. W 1910 roku w tym miejscu otworzono kino „Palais de luxe”. Zbudowano je w rogu ciągu budynków, wśród których znajdował się teatr Apollo i teatr liryczny na zbiegu ulic Arche i Great Windmill zaraz przy alei Shaftesbury. Było to jedno z pierwszych kin, lecz kiedy powstały większe na West Endzie, interes zaczął podupadać i trzeba było je zamknąć.


W 1931 Laura Henderson kupiła opuszczony budynek i zatrudniła architekta Howarda Jones’a, by przebudował wnętrze na jednopoziomowy teatr. Został on otwarty pod nazwą Windmill 22 czerwca 1931 roku. Pierwszą sztukę napisał Michael Barrington. Jednak sukces teatru był tak chwilowy i mizerny, że powrócono do wyświetlania filmów takich jak Błękitny Anioł z Marleną Ditrich. Kiedy nowy manager pani Henderson Vivian van Damme, wpadł na pomysł wyprodukowania rewii musicalowej granej non stop, rozpoczęły się prace nad wystawieniem przedstawienia z udziałem śpiewaków, tancerzy, showgirls i numerów specjalnych.
„Rewiodewil” otwarto 3 lutego 1932 wystawiając 18 nieznanych dotąd ”aktów” lecz w pierwszych latach teatr stracił ok. 20 000 funtów, co wtedy stanowiło fortunę. Wkrótce jednak osiągnął sukces komercyjny do tego stopnia, że pobliskie teatry - Picadilly i Pavilon skopiowały pomysł i również zaczęły wystawiać przedstawienia non-stop, co oczywiście nie pozostało bez wpływu na zyski Windmill. Jednak kiedy pani Henderson i van Damme zdecydowali się skopiować pomysł Moulin Rouge i pokazać na scenie nagie dziewczęta,interes podźwignął się wywodząc w pole zatwardziałych londyńskich cenzorów.  Każąc dziewczynom stać na scenie bez ruchu – niby to naśladując dzieła sztuki - van Damme skonstruował serię żywych obrazów - aktów. Bazujących na tematach takich jak syreny, Indianie, czy Brittania.

Windmill był jedynym teatrem w Londynie, który pozostał otwarty podczas wojny, nie licząc 12 dni przymusowego zamknięcia w dniach 4 -16 września 1939. Stąd legendarne hasło reklamujące teatr – „Nigdy nie zamknęliśmy” (We never closed). Podczas najgorszych nalotów wojny błyskawicznej od 7 września 1940 do 11 maja 1941, dziewczęta przeniosły się dla bezpieczeństwa na dwa podziemne poziomy teatru. Wielu widzów Windmill stanowiły rodziny i pułki wojska jak również sławni ludzie, którzy przychodzili jako goście pani Henderson - teatr gościł między innymi Helenę Wiktorię i Marię Louisę - córkę i wnuczkę królowej Wiktorii. Były okazjonalne problemy z męską klientelą, lecz ochrona reagowała zawsze błyskawicznie na nieodpowiednie zachowanie. Zapamiętany został jeden z bardziej komicznych zwyczajów „bieg z przeszkodami”, kiedy to pod koniec każdego przedstawienia widzowie z ostatnich rzędów rzucali się biegiem do przodu przeskakując przez krzesła by dotrzeć do pierwszych rzędów i sceny. Choć relacja właścicielki teatru i managera była bardzo burzliwa - on kilka razy zakazywał jej wstępu do teatru, ona przebierała się w niestworzone kostiumy, by móc do niego wejść - byli ze sobą oboje bardzo zżyci. Kiedy pani Henderson zmarła w 1944 roku w wieku 82 lat, zostawiła teatr van Dammowi by mógł kontynuować jej dzieło."

Wiadomości pochodzą STĄD 

Opis filmu:


Show to sposób na życie niezależnie od wieku. Ekscentryczna wdowa pani Henderson (Judi Dench), właścicielka wodewilu na londyńskim Soho wystawia na próbę skostniałe obyczaje przesiąknięte puddingiem i five’o’clock tea.
Przy pomocy zręcznego impresario (Bob Hoskins) wywraca do góry nogami nocne życie miasta. Jej wystawiany na granicy brytyjskiego prawa, pełen pikantnej rozrywki show z nagimi modelkami to z jednej strony kpina z politycznej poprawności, z drugiej - udany zamach na erotyczny monopol Moulin Rouge.

W teatrze Pani Henderson każdy znajdzie to, co lubi najbardziej. Chicago i Moulin Rouge w jednym!

Opis pochodzi STĄD


  

8 komentarzy:

  1. Kojarzę tytuł, ale filmu chyba nie widziałam, lecz chętnie obejrzę:) Mam nadzieję, że teraz już zdecydowanie lepiej się czujesz?! Ja też w tym tygodniu ogłupiałam się telewizją, a raczej nadrabiałam zaległości serialowe, bo nie miałam siły na nic innego:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, czuję się lepiej:) Choć przez moment myślałam, że to nigdy nie nastąpi:) Po raz pierwszy rozmazywały mi się literki a dotarcie do kuchni było wyczynem. Jakiejś wyjątkowe świństwo musiało mnie dopaść ale dzielnie go pokonałam:) ?Chciałabym napisać, że siłą woli niestety mam wrażenie, że leki miały w tym solidny udział:)
      Serdeczności!

      Usuń
  2. Pierwsze dwa zdania, jak bym sama je napisała! Ale dziś wyszło słońce, humor trochę lepszy, może się nawet uśmiechnę dzisiaj do kogoś!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To było nas dwie i serdecznie współczuję złego samopoczucia. Ale rzeczywiście wiosna wyzwala drobinki szczęśliwości głęboko uśpione przez zimę:) To ja tak na dobry początek ślę wiązkę uśmiechów:)

      Usuń
  3. Filmu nie oglądałam, ale może się skuszę ... cieszę się że wracasz do zdrowia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za pamięć Melu, film polecam i serdeczności przesyłam!

      Usuń
  4. Madziu bardzo sie cieszę,że już razem z wiosną wraca zdrowko:)) bo smutno było tutaj bez Twoich postów, ale wiadomo trzeba się wygrzac:) co do filmu nie oglądałam jednak myślę,że wszystko do nadrobienia:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aguś też się cieszę, że już do was wróciłam:) Film nie jest nowością pewnie bz stresu do zdobycia albo w necie albo w wypożyczalni.
      Uściski przesyłam!

      Usuń