Cóż wydawało mi się, że sporo jeszcze czasu upłynie zanim i ja wzorem wszystkich dostojnych matron wygłoszę to nieśmiertelne zdanie: za naszych czasów... Ale od wczoraj niezbicie wychodzi mi, że nie wiedzieć kiedy i jak stałam się ową starszą damą (z tą dostojnością mam pewne wątpliwości). Tę straszną prawdę uświadomiła mi para nastolatków. Mijaliśmy ją wracając z niespiesznego wieczornego spaceru. Już to, że szliśmy z Kubą wolniutko, rozkoszując się rześkim powietrzem i urodą nadchodzącej nocy powinno było mi dać do myślenia. Toż tak własnie chodzą ci starsi z sentymentem patrzący w lata swej młodości! A więc szliśmy. Młodości nie wspominaliśmy, ale to niedopatrzenie kładę na karb tego, że jeszcze nie byliśmy świadomi, że w naszym wieku to już należy bezwzględnie czynić. Wspomniana wyżej para siedziała na murku patrząc sobie miłośnie w oczy. Widok był nawet miły, bo to przecież maj, pierwsze miłości i trzepotanie serc. I bardzo żałuję, nawet nie umiem wyrazić jak strasznie, że na tym miłosnym patrzeniu nie poprzestali i zdecydowali się zwerbalizować swoje uczucia. Otóż dziewczę nie zwracając zupełnie na nas uwagi powiedziało do swego wybranka:
- No to kurwa Mareczku jesteś kurwa mój!
- Kurwa jeszcze nie taki twój! - odparł zakochany młodzian biorąc dziewczę za rękę.
No i muszę wam powiedzieć, że własnie wtedy dotarło do mnie, że za naszych czasów jednak było lepiej. I ładniej. I stanowczo wolę naszą formę zalotów. Tak, tak zalotów! Skoro już jestem matroną co to wyrzeka na obecne czasy to przynajmniej niech coś z tego mam i niech mi będzie wolno używać staroświecko brzmiących zwrotów, które zawsze mnie urzekały! Tak więc od dziś kto chce może się do mnie zwracać, mateczko, albo dobrodziejko, albo pani ładna... Wybór pozostawiam wam:)
Zatem ja też jestem matroną! Pani dobrodziejko, za naszych czasów młodzian patrzył się miłośnie w oczy ( ukradkiem jeno zerkając w dekolt spłonionej panny ), wyznania czynił szeptem ( nie używając przy tym słów powszechnie uznawanych za nieprzyzwoite ), przytulił na tej ławce, pocałował, ale z atencją. A dzisiaj co?! Wszeteczeństwa, panie dziejku, wszeteczeństwa!
OdpowiedzUsuńBuziaki!
Asia
Hahahahha, ależ się uśmiałam z tego wyznania miłosnego :D Jejkuuuu szczyt romantyzmu!;) Ale Madziu! Wychodzi na to,że za "moich" czasów również tak nie było... nieśmiałe spojrzenia, rumieniec na twarzy i tak dalej... Mam w sąsiedztwie młode dziewuszki, jedna z nich jest prowadzana, tak, tak dobrze czytasz, prowadzana przez 3-4 chłopców :D odwożona samochodami jakimi ja na swe "stare" oczyska nie widziałam, a żeby było ciekawiej, owa dziewuszka ma 15 lat :))) kiedy ją poznałam myślałam,że jest starsza ode mnie, no ale widać sztukę makijażu, uwodzenia oraz odpowiedni image został opanowany do perfekcji w wieku 10 lat...
OdpowiedzUsuńNa mnie spogląda z politowaniem kiedy przechadza się pobliską drogą (z kawalerami rzecz jasna), a ja siedzę na fotelu przed domem i czytam...;))
Agnieszka jako żem starsza ode Ciebie ;) śmiem rzec ,że wolę być tym dinozaurem z romantyzmem ładnym zaglądaniem w oczka, niż z kilkoma warstwami makijażu postarzającego mnie o parę lat i PANAMI, którzy znajdują pannę na auto i mają ich wiele :(
UsuńO matko jedyna to ja też jestem matroną?! A jeszcze nawet dzieci się nie dorobiłam:)
OdpowiedzUsuńTo jest nas więcej:)
UsuńI ja też się dołączę :)
Usuńhttp://karolinalaube.blogspot.com/2013/05/z-wizyta-w-stolicy.html :-)))
OdpowiedzUsuńUściski Ci przesyłam, Madziu.
Pani Magdo ubawiłam się niesamowicie. Mam propozycję może zrobiłaby pani spis powszechny matron? Ja bym się wpisała bez zastanowienia. I jeszcze przy okazji można by dodać zbiór matronowych wyznań miłosnych. Co pani na to?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Natalia.
Sama prawda. Wczoraj też taki dialog słyszałam
OdpowiedzUsuńona: wiesz, nie zdążyłam, kurwa, pojechać do..
on: a co ty, kurwa, cały dzień robiłaś!
dramat
Świetne :-)
OdpowiedzUsuńSłyszałam podobną rozmowę w autobusie. Chłopaka mówi do dziewczyny:
- Zabujałem się w tobie, że ch..!
Ona odpowiada:
- Pier....sz?!
Pozdrawiam, Matrona - Małgosia Rogala
:) nie ma to jak kontakt z młodzieżą! Jakże ożywczo działa piekno polskiej mowy w wydaniu hard:)
OdpowiedzUsuńSzacowna dobrodziejko! Jako matrona całkiem już starożytna, muszę przyznać, że cieszę się bardzo z tego, że moja młodość przypadła na zdecydowanie bardziej romantyczne czasy! Ale i w czasach obecnych mój starszy synuś do swojej dziewczyny mówi "słonko", nie dodając znaku przestankowego na "k"!
OdpowiedzUsuńP.S. Czy książka ze świątecznymi opowiadaniami zamówiona przeze mnie przed wiekami jeszcze zalega u Ciebie w jakimś kącie? Bo jeśli tak, to bądź uprzejma zabrać ją na Targi, gdyż raczej nie uda Ci się przede mną uciec, będę tam!!!
Uciekać nie zamierzam, książka stoi na półce i grzecznie czeka:) Zabiorę ją ze sobą rzecz jasna:) Dorotko już nie mogę się doczekać!
UsuńNiesamowite wyznanie miłości w wykonaniu tych dwojga młodych??!!
OdpowiedzUsuńZatkało mnie z wrażenia naprawdę...
Mnie nasuwa się tylko jeden komentarz "ożeż k****a" ;)
OdpowiedzUsuńBo my, matrony, tego nie rozumiemy - oni przecież chcą być tacy dorośli;)))
OdpowiedzUsuńWolę zostać w mym świecie i być romantyczna na stary sposób, rozumiem ,że owe słowo na "k" może się zdarzyć lecz wyznania miłosnego nie przełknę z "k" w treści...
OdpowiedzUsuńWychodzi na to, że też jestem matroną.ale...
OdpowiedzUsuńPracuję w szkole i mimowolnie jestem świadkiem wielu zalotów i wyznań miłosnych. I stanę w obronie młodzieży :)
Całe szczęście, że nie wszystkie wyznania są takie kwieciste.
Gorzej, że już kilka razy słyszałam jak pary umawiały się na randki. Niby nic w tym dziwnego, ale ... oni umawiają się na 17.00 na facebooku! (żeby była jasność, mieszkają na tym samym osiedlu)
dobrodziejko... ręce mi opadają dosłownie, za naszych czasów... ech...
OdpowiedzUsuńSaaaamo życie. Nawet miłość sięgnęła bruku.)
OdpowiedzUsuńJejuńku, i ja... Nawet dzieci nie posiadam, a matroną zwać mnie można... Możliwe to zacz...???
OdpowiedzUsuńMatrony górą;-)
OdpowiedzUsuńCieszę się iście wielmożne dobrodziejki, że jest nas więcej;-)
Magdziulku kochany! dawno tu nie zaglądałam i żałuję, bo jak zawsze jest ciekawie i wesoło! Mnie też możesz do matron dopisać! Za moich młodych lat ha ha ha brzmi poważnie....to wyznawaliśmy miłość na ławkach, mam oczywiście na myśli wyskrobywanie swoich inicjałów w serduszku!!!! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńJestem MATRONĄ! Lidka :)
OdpowiedzUsuń